Koleżanka szuka pracy. Od dwóch tygodni, więc niespecjalnie jeszcze się spina, ale ma już kilka opowiastek, które przy piwie wywołują salwy gorzkiego śmiechu.
Dziewczyna z wykształceniem niekoniecznie najlepszym (nie ma mgra, z okazji ciąży i rozwodu koleżanka się nie broniła), jednak z latami doświadczenia w dość specyficznej branży. Ponieważ ostatnio na tym poletku jest dość cienko, szuka też w miejscach pokrewnych, gdzie doświadczenie ma, ale stanowczo mniejsze.
Agencja PR. Nieduża, ale na rynku obecna od ładnych kilku lat, więc raczej jako pracodawca dość pewna. Koleżanka idzie na rozmowę świadoma, że akurat tu ma niektóre kompetencje, ale byłaby do częściowego przeszkolenia, więc zaproponowała niższe widełki finansowe - ok. 2-2,3k netto, jak na Warszawę mało. Co jej zaproponowano? Umowę o dzieło bez składek lub "jeśli się uprze" dodatkowo zlecenie za 100 zł, żeby miała ubezpieczenie, do tego wynagrodzenie w wysokości 1500 zł brutto "póki się nie sprawdzi". Koleżanka jednak podziękowała.
Prywatna nieduża firma informatyczna, szukają osoby do pośredniczenia między klientami, firmami, szefostwem. Stanowisko raczej wirtualne - większość pracy odbywałaby się via internet + czasem wyjścia na spotkania. Koleżanka usłyszała na rozmowie od szefa firmy (odpytywała ją cała trzyosobowa komisja), że w sumie spełnia wszystkie wymagania, ale "wygląda niereprezentacyjnie". O co chodzi? Nie sprecyzowano. Tu zaznaczę: koleżanka to typowa, 31-letnia babka, bez nadwagi, bez blizn czy tatuaży w widocznych miejscach, regularnie wizytuje fryzjera i kosmetyczkę, a na rozmowie stawiła się w garsonce. Może szef woli blondynki, tak dywagujemy?
Kolejna firma z branży szeroko pojętego PR, tym razem nieco większa. Wszystko super, nikt nie ma problemu z niedoborami w doświadczeniu, brali taką opcję pod uwagę, więc luz. Koleżanka się podoba, wszystko zmierza w dobrą stronę... Aż pytają o dyplom ze studiów. Koleżanka zwraca uwagę, że w CV mają napisane czarno na białym "studia ukończone absolutorium". I tu mała komedia: rekruterka i kierowniczka działu, które przeprowadzały rozmowę, okazały się nie wiedzieć, co to znaczy. Założyły, że absolutorium oznacza jakiś dodatkowy kurs po magisterce albo wyróżnienie na obronie, że lepiej niż magister. Zarzuciły koleżance celowe wprowadzanie w błąd, marnowanie czasu i stwierdziły, że "dla ludzi bez wykształcenia w firmie nie ma miejsca".
Cóż, koleżanka dalej szuka. Na razie ma jeszcze oszczędności, jak mówi - spokojnie z córką dwa miesiące przeżyją. A potem najwyżej uda się z godnością obsługiwać ludzi w Biedronce.
A w ostatniej historii to panie rekruterki to co robily w firmie, skoro nie bylo tam miejsca dla ludzi bez wyksztalcenia? Mnie najbardziej rozwala jak rekruter ocenia osobe po ilosci fakultetow i kursow. A to przeciez jezeli osoba na danym stanowislu daje rade i przepracowala np 10 lat nie uczestniczac w kursach doszkalajacych, jest wiecej warta i inteligentniejsza od tej, ktora zeby umiec wykonywac swoje obowiazki musiala byc wysylana na dodatkowe kursy.
OdpowiedzKrótki poradnik, jak nie tracić czasu na pracodawców Januszy biznesu i oszczędzić go innym. 1. Idź na rekrutację wcześniej 30min 2. Pogadaj z innymi, posłuchaj o ich kompetencjach, poopowiadaj o swoich. 3. Jak Ci proponują śmieszną stawkę typu 1500zł brutto na zleceniu w dodatku, wychodząc powiedz to pozostałym, na pewno wyjdą. Niech tylko debile zostają, skoro chcą pracować za minimum wegetatywne w danym mieście (dla Warszawy - wynajem pokoju klity 3X3metry, 300zł na żarcie, 200zł na poruszanie się po mieście inne wydatki. Każdy student nawet po licencjacie powinien wiedzieć co to jest absolutorium.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 lutego 2017 o 13:52
Na Biedrę za wysokie wykształcenie :)
Odpowiedz@krzychum4: Znajoma nie mówiła tego złośliwie ;) Praca co prawda znacznie poniżej jej możliwości i ambicji, ale stawka wyższa niż u "januszy biznesu", do tego umowa o pracę - w sumie opcja naprawdę do rozważenia, gdy jest się samotną, bezrobotną mamą ośmiolatki :)
OdpowiedzW wielu firmach w opisie wakatu jest zastrzeżenie "wykształcenie wyższe" lub "tytuł mgr" więc osoba rekrutująca musi się do tego zastosować.
Odpowiedz@sqby: Powinna też wiedzieć co oznacza absolutorium...
Odpowiedz@sqby: Na dobrą sprawę absolutorium to jest wykształcenie wyższe... tylko bez dyplomu. Inna sprawa, że osoba rekrutująca powinna wiedzieć, co oznacza to strasznie trudne słowo, to raz, dwa - w sytuacji, w której nie zwróciła uwagi i sprawa wyszła na rozmowie - powinna zachować trochę kultury i albo nic nie mówić, a potem, cóż, zadzwonić z odmową, albo delikatnie informację obejść. Tu nie potrafili :)
Odpowiedz@sqby: Odnoszę wrażenie, że osobą rekrutująca nie bardzo wiedziała co znaczy absolutorium. I to jest piekielne.
OdpowiedzLepszy mak, grafik jaki chcesz, stawka lepsza, umowa o pracę i nadgodziny dwusetki jak masz życzenie. No i możliwość awansu na menago.
Odpowiedz@Izura: byłem swego czasu w Maku. Grafik taki że nie wiesz jaki dzień tygodnia bo raz weekend masz poniedziałek-wtorek a raz tylko czwartek, a awans na menadżera daje ci 2zł na godzinę więcej.
OdpowiedzRekruterki miały ewidentne braki w wiedzy (nie rozumiem, jak można nie znać pojęcia "absolutorium"), ale miały także rację co do tego, że zapis w CV koleżanki wprowadza w błąd. Pisząc "studia ukończone absolutorium" skłamała, bo nie ma czegoś takiego. Nie obroniła się, więc studia ma NIEukończone.
Odpowiedz@timo: Wikipedia i słownik języka polskiego się z Tobą nie zgadzają: http://sjp.pwn.pl/szukaj/absolutorium.html https://pl.wikipedia.org/wiki/Absolutorium_(studia)
Odpowiedz@Skarpetka: z Tobą tym bardziej. Wikipedia: "zwyczajowe stwierdzenie zakończenia studiów wyższych bez uzyskania dyplomu" - słowem-kluczem jest tutaj "zwyczajowe". I dalej: "Częstym błędem jest używanie określenia „wykształcenie wyższe niepełne” jako równoprawnego synonimu absolutorium. Określenie „wykształcenie wyższe niepełne” nie istnieje jako rodzaj zdobytego wykształcenia" - czyli nadal ma wykształcenie ŚREDNIE! A SJP podaj definicję z czasów, kiedy coś takiego istniało.
Odpowiedz@timo: studia ukonczone to zdana sesja i wszystkie egzaminy ( ja jeszcze z czasow przed ECTS) a nie obroniona praca dyplomowa/magisterka ba, w dzisiejszych czasach nawet licencjat podpada pod "wyksztalcenie wyzsze"
Odpowiedz@timo: Moj wujek sie chwalil ze ma wyzsze niepelne tzn. zaczol studia i odpadl po I semestrze:]
Odpowiedz@bazienka: nie, studia są ukończone po ich ukończeniu, a ukończeniem studiów jest obrona pracy licencjackiej/inżynierskiej/magisterskiej. A "zdana sesja i wszystkie egzaminy" to dalej wykształcenie średnie. Analogicznie: jak zakończysz program kursu na prawo jazdy (wyjeździsz godziny itd.) to nadal nie masz prawa jazdy. I nie, to nie jest "niepełne prawo jazdy", tylko brak prawa jazdy. A co znaczy, że licencjat "podpada" pod wyższe wykształcenie? On po prostu JEST wyższym wykształceniem.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 lutego 2017 o 11:16
@timo: no to wytlumacz mi prosze na podstawie twojego powyzszego wywodu logicznego dziewczyna nie zdala magisterki ale zdala licencjat to jakie wg ciebie ma w koncu wyksztalcenie- srednie czy wyzsze? w koncu licencjat ma egzaminy zdane ma magisterki nie
Odpowiedz@bazienka: skoro Cię to przerasta, to współczuję.
Odpowiedz