Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Coś związanego z poprzednimi moimi historiami. Napisałam tam, że pasożyt, który zagnieździł…

Coś związanego z poprzednimi moimi historiami.
Napisałam tam, że pasożyt, który zagnieździł się w moim łonie rośnie itd.
Dostałam 4 wiadomości prywatne w stylu "Uszanuj uczucia matek, które kochają i chcą dzieci, a ich mieć nie mogą. Nazywanie tak kochanego stworzenia jakim jest dziecko to obraza dla wszystkich rodziców"- blblabla, w skrócie oczywiście, bo wiadomość miała kilkadziesiąt linijek chyba z podobnymi tekstami. W podobnym guście.
Dostałam też wiadomości, że ja jestem piekielna, straszna, zła matka, nazywając moje "PIMPI_RIMBI/ BEJBI/ DZIDZIUSIACZKA" takimi ksywkami jak pasożyt, diabelskie nasienie, mały gówniarz, "siurek", "zygotka" itp

Ludzie, serio?! To tak razi w oczy? Bo nie widzę powodu, żebym miała zmieniać przyzwyczajenia. Moje dziecko to pasożyt. To wredny Siurek, co mi spać nie daje i przymusza do wstawania 50 razy w nocy do toalety, wysysa mi witaminy itd.
Może mam nie po kolei w łepetynie?
Bo dla mnie to zwykły żart, śmieszek , a nie oznaka, że dziecka nie chciałam i nie kocham. :)

Aż się chce nawiązać do memów i napisać:
"Krzycz na swoje dzieci w sklepach/ przedszkolach/ domach, bo są niegrzeczne- nikt nie reaguje.
Nazwij swoje dziecko (płód) pasożytem i wszystkim odpie*dala"

Nie generalizuje. Są ludzie normalni, którzy rozumieją żart.

by OlwiaJ
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Kumbak
25 51

W którymś odcinku dr Housa płód został nazwany pasożytem :)

Odpowiedz
avatar InuKimi
10 10

@Kumbak: "Niech się pani nie martwi... Niektórzy wychowują swoje pasożyty, posyłają je do szkół, pozwalają im się bawić z innymi pasożytami..." :D

Odpowiedz
avatar OlwiaJ
22 52

@koki: Nie wiem, czy chamstwem. W mojej opinii to nie jest ani uwłaczające ani chamskie ani nic z tych rzeczy. Wiadomo, samo dziecko się na świat nie prosiło. Było to przemyślane. A cała ta otoczka powoduje, że dla mnie to jest nie gnębienie, a zgryżliwe, humorystyczne docinki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
40 60

@koki: O tak, nasza kultura nazywania płodu 'fasolką'. I jeszcze kultura bez luzu, poczucia humoru i z dużą dozą akceptacji dla obsmarowywania innych w internecie.

Odpowiedz
avatar Bryanka
14 42

@OlwiaJ: Nie przejmuj się :) Mamy z mężem podobne, sarkastyczne poczucie humoru, więc zapewne nasz przyszły potomek również zostanie "pasożytem", albo "gówniarzem" :P

Odpowiedz
avatar Ara
15 25

@koki: Nie, nie jest. Bo wszystko zależy od kontekstu. Natomiast na pewno w naszej kulturze nazywa się roszczeniowością i chamstwem próbę wymuszenia na kimś naginania się do naszego widzimisię.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
14 18

@koki: Może nie wypowiadaj się w imieniu całej "naszej kultury"...

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
5 7

@koki: Za to nazywanie pasożytem samotnej matki, jest już jak najbardziej w porządku, nieprawdaż. :)

Odpowiedz
avatar oggie
3 7

Ale... Dziecko jak najbardziej jest przez chwilę pasożytem... ;)

Odpowiedz
avatar InuKimi
3 5

@oggie: Nawet przez dość długą chwilę. :D Dziewięć miesięcy to spory kawał czasu. ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@koki: Pasożyt wewnętrzny (endopasożyt) – organizm cudzożywny, który żyje wewnątrz innego organizmu i dla którego organizm ten (żywiciel) jest źródłem pożywienia. Definicja biologiczna jest jaka jest.

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
47 75

Tak samo niezrozumiani są ludzie którzy używają w towarzystwie i na forach tego samego żartu ale na odwrót: Ktoś na serio ma pasożyta, glistę ludzką, tasiemca, lamblię etc. a żartobliwie używa w odniesieniu do niego dziecięcego kontekstu: mój kochany dzidziuś, aniołek, latorośl, maluszek i słodziaczek, a titi. Kumpel nawet nadawał swoim pasożytom imiona: Pierwszy tasiemiec to był Dominik, drugi Mirosław a trzeci Remigiusz. Mirosława nawet po usunięciu i ususzeniu zawiesił sobie nad łóżkiem jako maskotkę a i tak mówił do niego jak do człowieka. Zdejmował go tylko wtedy gdy zapraszał panny na randki bo nie wiedzieć czemu kobietom niezbyt się to podobało.

Odpowiedz
avatar minutka
1 23

Nie przejmuj się :).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
53 71

bo dzieci w sumie są pasożytami, kochanymi często zaplanowanymi ale jednak. Ciąża może zrujnować zdrowie i organizm kobiety

Odpowiedz
avatar OlwiaJ
21 41

@Day_Becomes_Night: Coś o tym wiem: takich skurczy w nogach wcześniej nie miewałam. Coś okropnego- budzić się w nocy z takim bólem. Poza tym przez pierwsze 5 miesięcy to był dramat, wszystko co zjadłam (nawet cukierek) zwracałam. po części dlatego to pasożyt. po części to żart.

Odpowiedz
avatar Paolcia
11 27

Zgadzam się. Nigdy w życiu nie miałam tak wypadających włosów jak w ciąży, takich łamliwych paznokci, a na dodatek takiego niedoboru żelaza i mimo chodzenia w ciąży do dentysty zęby też ucierpiały. Mała ma już miesiąc, a żelazo dalej spada, włosy wypadają garściami. Nie widzę w tym określeniu nic złego, ale da się to wszystko znieść, by z "pasożyta" zmieniło się w malutkiego, już nie pasożytującego człowieczka ( no chyba, że będziesz karmić piersią).

Odpowiedz
avatar Iras
21 29

@Day_Becomes_Night: Odstawiają♦c kwestie umysłowe, czyli świadomość, skąd się bierze ciąża i wszelkie instynkty macierzyńskie - ppozostaje tylko i wyłącznie organizm pasożytniczy - czyli czerpiący wszystko czego potrzebuje z organizmu "nosiciela" nie tylko nie dając nic od siebie, a wręcz wyniszczając fzycznie. korzysc pod postacia przedlużenia gatunku pojawia się tak naprawdę dopiero PO urodzeniu - o ile samica* przezyje. * samica dlatego, że dotyczy to tak samo ludzi jak i zwierząt

Odpowiedz
avatar hola
3 3

@Paolcia: Może idź zbadaj hormony. Ja w trakcie ciąż miałam włosy piękne jak nigdy i paznokcie ze stali i dopiero po porodach się posypałam i nie pozbierałam do dzisiaj...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 lutego 2017 o 21:54

avatar no_serious
32 50

Ja jak czytam te Twoje "pasożyt" to mam wrażenie, że jest mówione pieszczotliwie i z uśmiechem. Co do zwrotu siurek nieco mnie on razi, ale nie będę Cię umoralniać, bo nie mam do tego prawa ;)

Odpowiedz
avatar OlwiaJ
18 34

@no_serious: Żebyś wiedział/ wiedziała, że jest to wymawiane pieszczotliwie (jeśli mówię to na głos). Siurek też może negatywne, ale nadal w kontekście żartobliwo-pieszczotliwym, mimo że mnie czasem złości. To coś na kształt tego jak mój mąż mówi na mnie "ty wredoto!" lub "nie lubię Cię" (wypowiadane z udawaną podkówką na twarzy, bo wiem, że mnie kocha i że to żart.

Odpowiedz
avatar SunnyBaby
25 55

W tamtej historii zebrałaś prawdziwe combo: żale smutnych fiutków, którym mózg się zwinął na zdanie "taniec na rurze", i żale mamuś Polek, którym mózg się zwinął na słowo "pasożyt".

Odpowiedz
avatar OlwiaJ
35 53

@SunnyBaby: Wiesz co jest śmieszniejszego? Że ostatnio u znajomej była inna znajoma, a mi wymsknęło się zdanie "No pasożyt mamusi się najadł, wyspał,to teraz trza trochę podokazywać" (coś w ten deseń- bo zaczynał szturchać mnie od środka). Owa znajoma znajomej była wielce oburzona. Strasznie fuknęła. A potem nawrzeszczała na swoją córuchnę, że 'ma zamknąc pysk bo rozmawia teraz' :DDD

Odpowiedz
avatar Metallinka
8 16

@OlwiaJ tak, tacy co mówią jak masz wychowywać swoje dziecko są najlepsi zwłaszcza w momencie kiedy sami swoich nie potrafią wychować i rozmawiać z nimi jak z ludźmi ;)

Odpowiedz
avatar paski
2 18

Cztery wiadomości prywatne? Pics or it didn't happen :D

Odpowiedz
avatar Habiel
9 11

@Issander: Chyba "Bekę" usunęli, bo od jakiegoś czasu nie umiem jej znaleźć. A szkoda, bo fajne treści czasem były.

Odpowiedz
avatar theaneczka120
34 50

@Issander: Moja dusza biologiczna niestety nie może się zgodzić, mutualizm to sytuacja kiedy oba osobniki odnoszą korzyści i uzależniły się od wzajemnej pomocy tak bardzo, że nie mogą bez siebie przeżyć. Matka przeżyje bez dziecka. Ciąża to "pasożyt": jeden osobnik traci, drugi zyskuje (dziecko zabiera matce składniki odżywcze, tlen, przeciwciała itp). Jednocześnie dziecko nie przeżyje bez matki, która jest jego żywicielem. Pasożyt jak nic :D

Odpowiedz
avatar KIuska
27 43

@Issander: Idąc twoim tokiem rozumowania tasiemiec to nie pasożyt. On dostaje jedzenie i miejsce do życia a ty szczupłą sylwetkę. Ale dobrze wiemy, że tasiemiec jest pasożytem i nie ma symbiozy pomiędzy nim a żywicielem.

Odpowiedz
avatar KIuska
11 29

@Issander: Oj jest. Gadasz głupoty. W biologi nie ma korzyści posiadanie dziecka. To nie jest niezbędnw do przetrwania. Można żyć bez dziecka. Plusy i minusy rozpatrywane w tym przypadku to są rzeczy niezbędne do przeżycia.Matka doświadcza samych minusów.

Odpowiedz
avatar Zmora
8 20

@KIuska: "To nie jest niezbędnw do przetrwania." Wiesz, z punktu widzenia ewolucji, to zdolnośc przetrwania jest korzystna jedynie dlatego, że zwiększa szanse na uzyskanie zdolnego do prztrwania potomstwa przed śmiercią. Prawda jest taka, że wszyscy jesteśmy jedynie nośnikami danych dla samokopiującego się wirusa zwanego DNA. I tyle.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
17 29

@Issander: "Nie wiem, skąd wam się bierze to "niezbędne do przetrwania"." No może stąd, że żywiciel jest niezbędny pasożytowi to przetrwania? To raz. Dwa - my nie mówimy o rozrywce, uczuciach wyższych, potrzebie rodziny, filozofii itd. jak Ty tylko o rzeczach czysto biologicznych. W innym wypadku dałoby się to skategoryzować na 100 różnych sposobów. Ale jakoś nie wykorzystuje się czyichś rozmyślań do oceny bo byśmy ześwirowali próbując ustalić czy tasiemiec np. nim jest czy nie. Trzy - Nie ma czegoś takiego jak wymyślanie czy pasożyt był wyczekiwany, czy wzięty z premedytacją, czy w ogóle powody dlaczego się to ma. Albo coś spełnia warunki albo nie a czyjaś opinia jest w tej kwestii nieistotna. Tasiemiec spełnia warunki i jest uznany za pasożyta. Nikt się nie zastanawia co kierowało ludźmi, którzy go złapali. A przecież też sobie możesz powiedzieć, że ktoś chciał założyć kolonię tasiemców i w związku z tym to już nie jest pasożyt. No ale jakoś nim być nie przestaje... No niestety, ale płód jest pasożytem. A na pewno znacznie mu bliżej do tego niż relacji mutualistycznej. Czerpie od matki składniki odżywcze, bez niej NIE przeżyje a dodatkowo wręcz ją fizycznie i/lub psychicznie wykańcza. W mutualizmie nie ma na to miejsca. Dodatkowo matka bez dziecka biologicznie nie jest "stratna". W mutualizmie zniszczenie jednego gatunku może mieć katastrofalne skutki dla drugiego.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
1 11

@Eander: Ależ ja rozumiem potrzebę rozprzestrzeniania genów. Tylko, że... Ona nie ma tu znaczenia. Badany jest tu bezpośredni wpływ jednego organizmu na drugi i jak on może radzić sobie bez niego. "Stratność" poprzez brak potomka i puli genów jest już inną kwestią. A co do żartu - mnie osobiście bawi, ale też trochę irytuje reakcja tych wszystkich ludzi co uznało, że autorka jest wstrętna. Bo jakimś cudem ich poczucie humoru jest wskaźnikiem ludzkiej podłości. No komedia i tragedia zarazem. Mnie tata też potrafił "przezywać". Wszystko w żartach i jakoś nie sprawiło to, że się nie kochamy i nie szanujemy. Do tej pory się przedrzeźniamy :D

Odpowiedz
avatar minutka
4 6

@Imnotarobot: Myślę, że to dlatego, że żart autorki dotyczy kwestii, wokół której ludzie są bardzo spolaryzowani. Tym bardziej, że ostatnie życie polityczne dość podgrzało atmosferę.

Odpowiedz
avatar Iras
10 18

@Imnotarobot: Jeśli chodzi o kwestię "niezbędny do przetrwania" - istnieją pasożyty, które sa w stanie zyć poza organizmem żywiciela, przy czym dostęp do żywiciela muszą mieć - pijawki, pchły, pluskwy itp. Dodatkowo dochodzi tu jeszcze kwestia pasożytnictwa - już nie płodu, a oseska - mimo, że jest już poza organizmem, wciąż wysysa z samicy zasoby energentyczne i wciąż nie jest zdolny do samodzielnego przeżycia. A instynkt macierzyński? Cóż - wiele gatunków pasożytów przejmuje kontrolę nad żywicielem skrajnie zmieniając jego zachowanie by było dostosowane pod potrzeby pasożyta. @Eander: Matka bez dziecka NIE jest stratna. Z punktu widzenia biologii dziecko jest całkowicie osobnym organizmem. Owszem, ma po polowie genow swoich rodzicow, jednak dopóki wedle biologii będzie się do czegokolwiek nadawać (czyt: osiągnie dojrzałość płciową) - jest pasożytem. W okresie płodowym- czerpie z organizmu matki wyczerpując go, w okresie gdy jest oseskiem - tak samo, wprawdzie w minimalnie mniejszym stopniu - bo jest już na zewnątrz, ale nadal to samica poświęca swoją energię + czas . (mniej czasu na zdobywanie energii połączone z dużo większym zapotrzebowaniem) Potomek odstawiony? dochodzi więcej czasu do poświęcenia - i choć z własnego organizmu już nie jest czerpana, to energię zamiast sobie - dostarcza potomkowi. Potomek osiąga dorosłość - zachodzi w ciążę - i koło się zamyka. Dodatkowo - ta "połowa ciebie" - owszem, jest młodsza, ale w poprawiona nie jest - wręcz przeciwnie. Do poprawienia genotypu niezbędny jest dobór naturalny. Najlepiej przystosowani przetrwają i osiągną dojrzałość, a z tych z kolei - rozmnożą się tylko najsilniejsi. Coś takiego pozostało może w jakichś dzikich, pierwotnych plemionach - we wszelkiej cywilizacji ratuje się każdego i każdy się może rozmnożyć. potem sa płacze "ratujcie moja kasiunię z mukowiscydozą, madzię z zespołem Marfana, czy maciusia z hemofilią" Kasiunia, madzia i macius w końcu dojrzewają, hormony zaczynają buzować, do tego religijni rodzice pilnują by dziecko nie dowiedziało się absolutnie niczego o antykoncepcji i nagle UPS. No i mamy kolejne pokolenie obarczone chorobami genetycznymi. Jeśli tylko nosicielstwo - to potomkowie mają szczęście - którego z kolei ich dzieci mieć nie będą. A i często pojawia się podejście "dziecko chore, nie da się wyleczyć? zróbmy sobie następne! może będzie zdrowe" (podejście szczególnie spotykane u religijnych) - i zamiast poprawy genotypu - mamy piękną regresję. Dziecko nie przedłłuża życia, ani nie polepsza w żaden sposób - wręcz może je znacznie skrócić. A znaczna większosć (jeśli nie wszystkie) zachowań pasożytniczych z kontrolą umysłu występuje właśnie w celach prokreacji (kontrolowany staje się żywicielem i ochroną potomstwa pasożyta)

Odpowiedz
avatar Eander
2 6

@Iras: Spoko to twoje zdanie ja mam inne, wytłumacz mi tylko dwie kwestie: Po pierwsze co rozumiesz przez stwierdzenie: "... dopóki wedle biologii będzie się do czegokolwiek nadawać (czyt: osiągnie dojrzałość płciową) - jest pasożytem.", skoro twierdzisz że rozmnażanie nie jest żadną korzyścią z punktu widzenia biologii. Po drugie dlaczego uważasz że poprawka nie może być błędna. Pracując z komputerem nieraz mam do czynienia z sytuacją, że próby poprawienia niezłego programu kończą się schrzanieniem go, jednak nie jest to powód żeby poprawek nie wprowadzać bo wtedy program na pewno zastąpi inny zrobiony od zera. I tak jeszcze na koniec. Jasne że ratowanie osób chorych powoduje pozostanie w puli genów chorób genetycznych. Jednak ma również plusy, pozwala na przetrwanie jednostkom o słabszej odporności, a na przykład wysokiej inteligencji. W naturze nie masz niczego za darmo. Za nasz styl życia płacimy wpływem na środowisko, za możliwość leczenia osłabieniem odporności i tyle. @Imnotarobot: Co więc z osobami starszymi lub po wypadkach, lub częścią zwierząt domowych? Czy według ciebie te zależność to też pasożytnictwo?

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
0 6

@Eander: Zrozum, że ja nie biorę pod uwagę uczuć wyższych, środków pieniężnych, technologii itd. bo one nie mają znaczenia przy próbie kategoryzacji. Wyobrażasz sobie by naukowiec badał tasiemca w taki sposób? W przypadkach, których opisałeś nie ma biologicznie żadnej zależności. Bez technologii i uczuć te organizmy albo poradzą sobie same albo niestety umrą. Ale to nie są czysto biologiczne zależności. Równie dobrze można dać za przykład patologię ciągnącą kasę od państwa na alkohol. Nazwiesz ich pasożytami... ale biologicznie nimi przecież nie są. Nie są podłączeni do żadnego większego organizmu (np. pępowiną), nie pobierają substancji odżywczych, a bez państwa ich organizmy nadal mogą funkcjonować. Nie ma między tą patolą i państwem biologicznej relacji. A między matką i dzieckiem jest dokładna i bezpośrednia zależność. Dlatego można ją łatwo ocenić. No i niestety czy chcemy czy nie, relacja ta ma cechy czysto pasożytnicze.

Odpowiedz
avatar Eander
-3 5

@Imnotarobot: Doskonale zdaje sobie sprawę że podane przeze mnie przykłady nie mają biologicznej podstawy, oraz to że zależność matka dziecko bardzo przypomina pasożytnictwo, ale zrobiłem to aby wskazać że pomijając w swojej analizie aspekt rozmnażania robisz dokładnie to samo. Do biologicznej oceny zależności wybierasz sobie niektóre z podstawowych procesów życiowych (oddychanie, odżywianie) inne pomijając (rozmnażanie). Zaznaczam po raz kolejny, zgadzam się że ta relacja przypomina pasożytnictwo i nie widzę problemu w używaniu takiej nazwy w żartach, bo jest to po prostu kwestia gustu, ale jeżeli już robimy analizę zależności z punktu widzenia biologii to trzymajmy się zasad. Bo uwzględniając aspekt rozmnażania mamy tu raczej symbiozę fakultatywną a nie pasożytnictwo.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
1 3

@Eander: No to mówiłam już wcześniej, że potrzeba rozmnażania nie ma znaczenia bo badamy bezpośrednią relację dwóch organizmów i to jak sobie radzą bez siebie. Mamy tu konkretny, *zamknięty* układ - płód i kobieta, a nie populację, gatunek itd.. "Utrata genów" nie jest w żaden sposób zagrożeniem dla zdrowia matki, więc jaki jest sens zawierania tego? Potrzeba rozmnażania, jeżeli już, to jest czynnikiem, który mógł doprowadzić do zależności, ale przy kategoryzacji relacji nie ma sensu go brać pod uwagę. W dodatku nie wszyscy mają chęć oddania swojej puli genów co sprawia, że warunek ten nie jest uniwersalny. Jedna relacja między płodem a kobietą będzie pasożytnicza a druga to symbioza? No nie... Aspekt rozmnażania w żaden sposób tej relacji nie zmieni - życie matki nie ucierpi przez "utratę genów", jej organizm może dalej normalnie (wręcz lepiej) funkcjonować, natomiast płód bez matki już nie. Gdyby brak pozostawienia puli genów wywoływał jakieś negatywne skutki na organizmie matki, to logiczne byłoby uwzględnienie tego. Ale tak nie jest. Po cóż, więc na siłę dodawać inne czynniki? Które w dodatku nie mają żadnego impaktu na badany układ? I na koniec, à propos zasad: Nie powinien być nowością fakt, że pewne rzeczy mogą być pomijalne przy badaniu czegoś bo są nieważne lub ich wartości zbyt małe by wywrzeć wpływ na wyniki. W innym wypadku zamiast jasnych rezultatów i kategorii mielibyśmy jeden wielki bajzel. Nie pomijam tego bo mam taki kaprys. Niektóre rzeczy są zwyczajnie nieistotne. Pozdrawiam.

Odpowiedz
avatar Eander
-3 3

@Imnotarobot: pewne rzeczy jak najbardziej mogą być pomijalne przy badaniu czegoś, jednak my dyskutujemy tutaj o badaniu bezpośredniej relację dwóch ŻYWYCH organizmów, a zdolność rozmnażania jest jedną z ich podstawowych cech dlatego pomijając ten "szczegół" wyciągasz błędne wnioski. Powiedz mi czy określając kolor obiektu możesz pominąć jedną z barw składowych (niebieski, żółty, czerwony)? W przypadku pasożytnictwa to pasożyt doprowadza do zarażenia żywiciela i żerowania na nim. W przypadku dziecka jest to zamierzone działanie organizmu matki i nie mówię tu o chęci posiadania potomstwa (nie rozumiem poco o tym w ogóle wspominasz), a o biologicznym procesie jakim jest cykl płodności kobiety. To właśnie sprawia, że pomijając rozmnażanie w ocenie charakteru zależności popełniasz błąd. Zależność ta jest wynikiem jednego z podstawowych procesów życiowych, więc pominięcie czy nazywanie właśnie tego procesu nieistotnym przy ocenie tej zależności, jest co najmniej niepoważne.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
0 4

@Eander: Jeżeli chcesz brać pod uwagę zostawienie genów to to, że nie wszyscy tego chcą też trzeba by wziąć. Nie zawsze jest to działanie świadome, a człowiek jest już takim organizmem, że pewne instynkty zatracił i działa wbrew naturze. I tak sobie kolejne warunki można mnożyć i poszerzać ten układ aż dostaniemy BŁĘDNE wyniki mówiące o wszystkim i o niczym. "Zależność ta jest wynikiem jednego z podstawowych procesów życiowych [...]" Sam sobie w sumie to powiedziałeś (i powtórzyłeś po mnie). Zależność ta może być WYNIKIEM procesu a NIE KRYTERIUM potrzebnym do oceny natury tej zależności. Nie jest ważne jak do zależności doszło. Zależność istnieje i badany jest ten jeden konkretny i ZAMKNIĘTY układ. Co było wcześniej i co będzie później jest inną kwestią, nieistotną do potrzeby skategoryzowania zależności. Spróbuj zrozumieć, że nie jest badana cała otoczka a tylko konkretny układ i to co się w nim aktualnie dzieje a Ty usiłujesz wrzucić tu właśnie tę otoczkę i "zamazujesz" sobie wyniki. A ja się już naprawdę żegnam, bo ta historia ma ładnych kilka dni.

Odpowiedz
avatar Eander
-2 2

@Imnotarobot: "Jeżeli chcesz brać pod uwagę zostawienie genów to to, że nie wszyscy tego chcą też trzeba by wziąć." - czemu? Ja nie mówię tu o niczyich "chęciach" czy "zamiarach", a o biologicznych możliwościach a to duża różnica. "Nie jest ważne jak do zależności doszło. Zależność istnieje i badany jest ten jeden konkretny i ZAMKNIĘTY układ." - wyjaśnij mi w takim przypadku jak ocenić coś co nazywa się "symbiozą fakultatywną (protokooperacja). Charakter tej zależności zmienia się w czasie. Jak powstało to określenie skoro według ciebie "otoczka" nie jest ważna. Tak "otoczka o której mówisz nie jest bezpośrednim kryterium oceny, ale wpływa na warunki oceny takie jak czas obserwacji czy bilans strat i zysków. "A ja się już naprawdę żegnam, bo ta historia ma ładnych kilka dni." - ??? Czyli puki jest publika to rozmawiamy ale jeśli nikt nie klaszcze to poco się wysilać? Ciekawe podejście.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
20 32

A ja uważam, że wolnoć Tomku w swoim domku. Twoje dziecko Twoja sprawa. Osobiście moje nazywam Cielakiem/Cielaczkiem/Warchlaczkiem/Myszoskoczkiem/Myszą i nawet za to zebrało mi się w życiu. Odpieluszkowe zapalenie mózgu to niestety straszliwa choroba

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 30

@Patrycja0: Obczajasz, ze mówimy o dziecko w trakcie ciązy? Więc pytanie czy mu to przeszkadza to argument z dupy

Odpowiedz
avatar iks
14 32

Z punktu widzenia biologicznego masz 100% rację - ciąża jest pasożytem na ciele matki. Każdy lekarz to przyzna.

Odpowiedz
avatar KIuska
16 26

@Issander: Jest pasożytnicza,dziecko nie daje nic matce bez czego nie mogłaby przeżyć.

Odpowiedz
avatar dorota64
23 33

@Issander: Jako biolog stwierdzam, ze jest pasożytem, ba obligatoryjnym, czyli ginie bez żywiciela. Biologicznie jak najbardziej może być tego samego gatunku. U ryb żabnicowatych samce z rodzaju Cryptopsaras znajdują samicę i dosłownie wgryzają się w jej brzuch za pomocą swoich ostrych zębów, ich ciała się zrastają, a skóra i główne narządy wewnętrzne samców (z wyjątkiem narządów płciowych) zanikają. Ten przykład podaje się jako pasożytnictwo w ramach tego samego gatunku. Mutualizm to obopólne korzyści. Nie widzę żadnych korzyści dla matki, wręcz same straty, a ciąża to duży zespół mechanizmów zapobiegających naturalnemu pozbyciu się obcego. Rozumiem,ze kobietachce mieć dziecko i to jest normalne, a co jeśli nie chce,została zgwałcona itp Też mutualizm?

Odpowiedz
avatar iks
10 16

@Issander: Zalecam się dokształcić zanim się zaczniesz wypowiadać :) Polecam wypowiedz @dorota64

Odpowiedz
avatar cija
5 21

@nursetka: bo życie bez popadania w skrajności jest niemodne.

Odpowiedz
avatar maktalena
25 31

Nie zliczę ile razy będąc w ciąży nazywałam moje dziecko pieszczotliwie małym pasożytem. A jak w szpitalu powiedziałam do córki "ty mały brzydalku", to położna prawie dostała spazmów. Bo przecież dla matki jej dziecko powinno być najpiękniejsze. Ale umówmy się; łysy, czerwony, pomarszczony noworodek, umęczony ciężkim porodem, jest raczej brzydki. Kochany itd, ale brzydki. Ja również obolała, opuchnięta i wykończona porodem a potem cesarką nie wyglądałam jak te śliczne mamusie z seriali.

Odpowiedz
avatar sutsirhc
14 22

Witam w klubie objechanych za nazwanie noworodka brzydkim. Mnie tak samo zje...ła położna, tylko do dziś pamiętam jej gest z wysunietym środkowym palcem. Pokazałem położnej co mała robi i kazałem się zastosować do gestu.

Odpowiedz
avatar katem
0 0

@maktalena: Moja córcia wcześniaczka też brzydka była i w dodatku podobna do swojej prababci krótko przed jej śmiercią (pomarszczona i skrzywiona - bo chyba jej się ten świat nie bardzo podobał). Ze względu na nikłe stosunki towarzyskie w tym czasie nikt się na mnie nie oburzył o to - gdy ją po 4 tygodniach wypisali ze szpitala już była do ludzików małych bardziej podobna. Dobrze, że z tego wyrosła.

Odpowiedz
avatar singri
17 27

Serio? Sęk nie tkwi w samym słowie, tylko w znaczeniu, jakie mu nadajesz. Ja w poprzedniej historii odniosłam wrażenie, że już teraz kochasz tego małego pasożyta, mimo że mało o nim jest. Ale niektórzy nie umieją czytać między wierszami...

Odpowiedz
avatar TheDarkTower
21 29

Z odpieluchowym zapaleniem mózgu nie wygrasz. Plus ode mnie za wyluzowaną postawę wobec ciąży zamiast ciumciania i słodzenia aż do porzygu. Zdrowia dla ciebie i młodego

Odpowiedz
avatar Pedrossek
6 20

Myślę, że mamuśkom z odpieluchowym, zajętym tworzeniem niezaradnych mężczyzn i zapatrzonych w siebie, rozpieszczonych do granic kobiet(za jakieś 20 lat) nie mogą znieść "buló dópy", spowodowanego Twoją samorealizacją... Poledance nie pomógł, "pasożyt" był tylko wymówką do tej durśfalburzy...

Odpowiedz
avatar iks
9 13

@Polio: W wikipedii nawet ty możesz tworzyć wpisy ;)

Odpowiedz
avatar KIuska
3 3

@Polio: Wkipedia jako mądrość xd dobry żart.

Odpowiedz
avatar wolly
16 24

Ja w podobny sposób poinformowałam rodzinę o ciąży i do tej pory wspominam te miny kiedy uświadomili sobie, że to dziecko a nie tasiemiec:P. Znowu ja zbierałam hejty za nazywanie dziecka Pijaweczką, kiedy przystawiała je o piersi. Moja mała kochana Pijaweczka sprawiała, że ludziom dosłownie odpier..lało.

Odpowiedz
avatar Ara
5 17

Wiedziałem, gdy tylko przeczytałem Twoją wcześniejszą historię, że znajdą się przeczuleni obrońcy moralności, którzy się do tego doczepią. Nie przejmuj się - jak im się nie podoba, to niech nie czytają, a nie próbują zmieniać twojego stylu. To są generalnie ludzie do których jeszcze nie dotarło, że świat nie kręci się wokół ich uczuć i zachcianek.

Odpowiedz
avatar CatGirl
17 19

Ja przygarnelam małego kotka, mówię do znajomej, że mam teraz dzidziusia i coś tam coś tam, a ona na to, że nie można kota porównywać do małego człowieka :D

Odpowiedz
avatar Kamaiou
13 17

Ja z określeniem "pasożyt" w stosunku do dziecka spotkałam się ze strony mojego ginekologa prowadzącego ciążę. Żart uznałam za przedni i od razu postanowiłam poszerzyć nazewnictwo, aczkolwiek jakieś tam radosne niedowierzanie, że pan doktor taki wyluzowany musiało się pojawić na mojej twarzy, bo biedaczek się trochę spłoszył i natychmiast obronnie stwierdził "no co, to nie ja wymyśliłem, to panie tak mówią!".

Odpowiedz
avatar Michail
-2 14

W pierwszej połowie opisujesz falę wiadomości do Ciebie, a w drugiej pytasz czy to kogoś razi -> na podstawie pierwszej części wpisu odpowiem Ci: TAK.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
2 16

@ZaglobaOnufry: Dziecko biologicznie ma bliżej do pasożyta niż innej relacji i szczerze wątpię, że przy ustalaniu tej kategorii bierze się pod uwagę możliwość bycia "ubezpieczeniem". A teraz powiedz mi kto ci dał prawo do osądzenia czy ktoś jest złym człowiekiem bo śmiał mieć inne poczucie humoru niż ty? Mój ojciec potrafił mnie nazwać "małą wredotką", "żabą" i również "pasożytem". Jakoś nigdy nie przestał mnie kochać, szanować i wspierać przez te wszystkie lata a przedrzeźniamy się wzajemnie do tej pory. Jakbyś mnie usiłował przekonać, że mój tata jest podłym mężczyzną bo mnie w żartach nazwał pasożytem to bym cię wyśmiała. Poza "pasożytem" nie masz żadnych informacji o ludziach tak mówiących a z łatwością wygadujesz o nich bzdury bo tobie się to nie podoba. Zastanów się człowieku co wypisujesz.

Odpowiedz
avatar Hachiroku
-2 12

@Imnotarobot: "A teraz powiedz mi kto ci dał prawo do osądzenia czy ktoś jest złym człowiekiem bo śmiał mieć inne poczucie humoru niż ty?" A gdzie ZaglobaOnufry napisał, że ktoś jest złym człowiekiem? Napisał tylko "to wyrazenie jest obrazliwe i glupie"! A według mnie "pasożyt" w poprzedniej historii autorki był co najmniej zwodniczy. Czytając "moje łono jest okupowane przez pasożyta" nie pomyślałam o ciąży, a o wszy łonowej.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
4 12

@ZaglobaOnufry: Ale co mnie teraz obchodzi gdzie pracowałeś i jak zachowują się "uchodźcy"? Mówimy o ŻARCIE a ty czepiasz się go bo tobie się on nie podoba. Proste. To dziecka tak nie nazywaj i po sprawie, a przestań wypisywać bzdury o ludziach co sobie żartują. I jakbyś nie zauważył, nie jest ważne czy dziecko jest "ubezpieczeniem" czy nie - nie jest to podstawą do oceny biologicznej relacji gatunków i jej osobników. Serio, masz aż taki ból tyłka bo ktoś śmie mieć inne poczucie humoru od ciebie i podchodzi do zagadnienia w mniej patetyczny a bardziej naukowy sposób? Jeśli tak, to ci szczerze współczuję. @Hachiroku: To - "Mozna zawsze sprobowac maskowac podlosc humorem [...]" i ogólny ton jego komentarzy. Dla mnie ten termin zwodniczy nie był wcale, ale może to dlatego, że słyszałam go wcześniej.

Odpowiedz
avatar aklorak
10 10

@ZaglobaOnufry: Rak przecież nie pasożytuje na innych organizmach, zaś rak w sensie nowotwór nie może być pasożytem, bo sam w sobie nie jest organizmem, nie żyje, to nieprawidłowo działające komórki naszego własnego organizmu.

Odpowiedz
avatar Zmora
-4 6

@aklorak: "Rak (...) sam w sobie nie jest organizmem, nie żyje, to nieprawidłowo działające komórki naszego własnego organizmu." Tak w sumie, to z punktu widzenia genetycznego, rak ma mniej wspólnego z tobą niż żaba czy coś. Oprócz tego, że rak ma zerowe zdolności przetrwania na dłuższą metę (zabija nosiciela i wtedy sam też jest w dupie) i wyskakuje nagle z losowych mutacji, to całkiem nieźle nawet i na organizm by się kwalifikował.

Odpowiedz
avatar Lynxo
3 3

Moja siostra nazywa swoje maluchy (żartobliwie) little cuntlings

Odpowiedz
avatar bazienka
7 17

bo to nie matki a MADKI dzidziusiaczek? serio?

Odpowiedz
avatar majkaf
-2 12

@bazienka: no dobrze, a co jest złego w określeniu dzidzisiaczek? Skoro mamy zaakceptować siurka i pasożyta, to czemu oceniasz inne określenia?

Odpowiedz
avatar bazienka
4 10

@majkaf: jak wyobrazam sobie kogos mowiaca o plodzie " dzidziusiaczek" to staje mi przed oczami tleniona Karyna... takie zdrobnienie ponad potrzebe wydaje mi sie jednak nieco prymitywne

Odpowiedz
avatar majkaf
-3 9

@bazienka: a mi się wydaje prymitywne nazywanie dziecka "siurek", to zależy od osoby. Nie rozumiem dlaczego ktoś daje sobie prawo do oceny jak inni nazywają swoje dzieci. Dla kogoś prymitywne jest "dzidziusiaczek", dla innego "pasożyt". Żyj i dać żyć innym

Odpowiedz
avatar Agness92
1 7

@majkaf: Tak po prawdzie to taki "dzidzisiaczek" jest bardziej krzywdzący dla malucha. Nie powinno się "dziumdziać" do dzieci, bo potem one mają problemy z wymową (uczą się mówić przez naśladowanie dźwięków)

Odpowiedz
avatar bazienka
6 6

@majkaf: ogolnie jakos nazwy kojarzace sie z narzadami intymnymi tez mnie nieco konsternuja ale zobacz- mozna powiedziec dzieciatko, dzidzia, dzidzius... ale dzidziusiaczek to mi sie kojarzy z glupawym szczebiotem tych ammus co zdrabniaja wszystko, co sie zdrobnic da- wozeczek, obiadeczek, pieluszka, mamusia, kupka, sisiaczki, raczki nozki, pepuszek... uwstecznianie nie dosc, ze dzieci maja problem z wymowa ( thx Agness) to jeszcze ucza sie nieprawidlowych nazw- o ile jeszcze zdrobnienia przejda, to juz "dzidziusiaczek" i podobne twory sa conajmniej dziwne

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 14

Moje dzieci bywają wrzodkami, gangrenami czasem pomiotami. Nie zdarzyło mi się żeby ktoś zareagował na to negatywnie.

Odpowiedz
avatar bazienka
5 5

@metaxa: ja pilnowane pospolu z ich matka nazywalam potworkami albo szarancza ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 14

"Uszanuj uczucia matek, które kochają i chcą mieć dzieci, a nie mogą." Hahahah jak ktoś napisał coś takiego to raczej powinien się nim zająć psychiatra w pokoju bez klamek. Od kiedy to matką jest kobieta, która nie ma dzieci, a chce je mieć? Niektórym odpier...liło już za bardzo.

Odpowiedz
avatar aklorak
-2 8

@Eponine: Mam jedno dziecko, a chciałabym mieć drugie, ale jakoś nie mogę, czyli jestem matką i nie mogę mieć dzieci.

Odpowiedz
avatar Otaczka
0 10

@aklorak: Mówiąc "nie mogą mieć dzieci" Chodziło raczej o te, które są np: bezpłodne. Ty już jedno dziecko masz więc się do nich nie zaliczasz.

Odpowiedz
avatar aklorak
-2 4

@Otaczka: Ok. To jestem bezpłodna i adoptowałam dziecko, czyli jestem matką, kocham dzieci i chciałabym je mieć ale nie mogę.

Odpowiedz
avatar KIuska
2 4

@aklorak: Skoro adoptowalaś i masz dziecko to jednak możesz.Twoje wypowiedzi są całkowici pozbawione logiki.

Odpowiedz
avatar Zmora
1 3

@KIuska: Widzisz, bo ona wolałaby własne dziecko zamiast adoptowanego. Miejmy tylko nadzieję, że tego dziecku nie powie. :P

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@aklorak: Masz jedno dziecko= jesteś matką. A twoje prywatne fanaberie nie są już zmartwieniem reszty, że chcesz mieć drugie i piąte. Jasno jest napisane, że chodzi o kobiety, które są "matkami", ale nie mają dzieci. To powinny się leczyć te "matki".

Odpowiedz
avatar katem
0 2

@aklorak: I bardzo Cię rani, że ktoś w żarcie swoje nazwie "pasożytem" ? Jeśli tak, to spójrz na siebie krytycznie i dla swojego własnego zdrowia spróbuj pozbyć się tej nadwrażliwości, a nie wymagaj od całego świata, aby się do Twojej nadwrażliwości dostosował.

Odpowiedz
avatar aklorak
0 2

@Eponine: W tekście nigdzie nie jest napisane, że są matkami i nie mają dzieci. Ty to napisałaś. Dlatego zwróciłam uwagę, że można jednak być "matką, która kocha i chce dzieci, a ich mieć nie może". @katem: A gdzie ja niby napisałam, że mam problem z nazywaniem dziecka pasożytem? Kobiety w ciąży często tak mówią o swoich lokatorach i dla mnie to pieszczotliwe określenie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@aklorak: Wiesz co? Nie dość, że nie myślisz logicznie to nawet czytać nie potrafisz. Co za analfabetka.

Odpowiedz
avatar Otaczka
5 13

Pasożyt to jak najbardziej odpowiednie określenie :) I w dobrym znaczeniu i w złym. Takie dziecko odbiera matce siły, zdrowie itp.. Jednak zapieluszkowane mamusie nie zrozumieją tego :')

Odpowiedz
avatar drzacek
1 5

Jakoś niesamowicie irytuje mnie nazywanie dziecka "pasożytem", więc domyślam się, że mniej inteligentna część społeczeństwa może nie umieć się powstrzymać od komentarzy i wysłania ci wiadomości.

Odpowiedz
avatar Trepan
-4 10

Melduję posłusznie: żart zrozumiano, ale nadal nie smaczny!

Odpowiedz
avatar Johny102
0 4

Nie przejmuj się opiniami osób o inteligencji ameby. Od lat obserwuję, nie tylko na piekielnych, że większość nie wyczuwa ironii, sarkazmu itp. Domyślą się, jeżeli wypowiedź poprzedzisz banerem: UWAGA, UWAGA. Teraz Będzie IRONIA/SARKAZM!!!!

Odpowiedz
avatar dzasdusia
4 6

Ja na mojego dwumiesięczniaka mówię w porównaniu do Ciebie i tak normalnie - Młody, Smród, Koleś - zostaję poprawiają, że ma imię, oczywiście zdrobniałe. Najgorzej jak powiem np. Do męża "weź go" zamiast "weź /zdrobniałe imię/". mówię że ma mordkę (mordę to ma pies!), łapki (łapy to ma pies!), Że pierdzi (dziecko nie pierdzi, tylko puszcza bączki!). Trzeba przeboleć ;) niestety są osoby dla których Dżesiczka ma slodziutenkie rączuśki, nosi sukieneczunie i pije mleczunio, oczywiście z cycuśka, bo tylko tak można.

Odpowiedz
avatar atheo
0 0

O matko... U nas dziecko ma łapy, łapki, w porywach od czterech do ośmiu zależnie od stopnia trudności ubierania :D I nie pierdzi, pruje się tak że bez maski gazowej nie podchodź :D

Odpowiedz
avatar InuKimi
5 9

"Pasożyt wewnętrzny (endopasożyt) – organizm cudzożywny, który żyje wewnątrz innego organizmu i dla którego organizm ten (żywiciel) jest źródłem pożywienia. " Wszystko się zgadza. :) A że ktoś tego swojego pasożyta kocha i czeka na niego, to już zupełnie inna sprawa... ;)

Odpowiedz
avatar pn4265
-1 3

Bo poczucie humoru jest jak dupa. Każdy ma własną.

Odpowiedz
avatar jonaszewski
4 8

Każdy dzisiaj jest przeczulony. To Twoje dziecko. Jeśli je kochasz, nazywaj je jak chcesz.

Odpowiedz
avatar atheo
2 2

Haha no u nas było to samo :D Jak posłałam znajomemu skan z usg który pieszczotliwie nazwałam bydlak to się przeraził jak mi to to to podpisali :D A po pewnym czasie wszyscy tak zaczęli o nim mówić. Teraz jest Dzikiem, Dzidkiem i Dziadem. I jest kochany, szanowany i to najważniejsze. A nie jakiś tam humorystyczny przydomek

Odpowiedz
avatar Migdek
4 4

Jakby spojrzeć z biologicznego punktu widzenia to płód jest pasożytem, bo czerpie pożywienie z organizmu w którym pasożytuje. Następnie również jest pasożytem dopóki jest karmione piersią ;) Jakby spojrzeć na to głębiej, to jest pasożytem dopóki nie zacznie samodzielnie się odżywiać, czyli po wyprowadzce od żywicieli :D

Odpowiedz
avatar Migdek
3 3

Ludzie, którzy będą się mądrować "jak i co" masz mówić/robić do swojego dziecka zawsze się znajdą. Nauczyłam się odpowiadać "tak,tak,yhym" z uśmiechem... - Nie mów Ala, tylko Alusia! Okropnie mówisz! (Pewnie...) - Nie dawaj butli przecież to sama chemia! (mówione w Macu przez inną matkę karmiącą piersią młodsze i frytkami starsze) - Nie kąp w tym! Kąp w tamtym! (Sama wiem jakie chemikalia toleruje moje dziecię) - Nie dawaj tego mleka tylko tamte! Lepsze, droższe! ( A skład ten sam :D) - Nie kremuj tym tylko tamtym! (Ech...) - Płacze? Nie bierz! Samo ucichnie! ( o zgrozo!) - Ja nigdy nie nosiłam/lulałam/tuliłam i przestało płakać (się nie dziwię, skoro nikt na wołanie nie reagował, gratuluję miłości...) - A gdzie czerwona kokarda/ łapka królika / kopyto / barani ząb, łeb słonia?... (przemilczę...) i wieeele więcej i to się nigdy nie skończy.

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
-3 5

Jeśli to żart to wyjątkowo niskich lotów. Może inni też żartowali nazywając Cię dziwką? Jak dla mnie żart na tym samym poziomie.

Odpowiedz
Udostępnij