Pracuję w niewielkim lokalu gastronomicznym.
Weszła matka z dzieckiem, zamówiła po kanapce i chciała coś do picia dla córki (Ok 5-6 lat). Proponuję któryś z niealkoholowych napoi, wskazując na półkę, wodę może sok? (Mamy napoje głownie regionalne lub typu fritzcola czy lemoniady). Pani dostrzegła jednak w lodówce coca colę i o nią prosi. Informuję, że nie mamy jej w ofercie i to mój prywatny napój.
Pani prosi, namawia, proponuje, że mi zapłaci za szklankę coli dla córki. Odmawiam, bo raz napój nie jest na sprzedaż, dwa piłam z niego z gwinta, o czym zresztą powiedziałam kobiecie licząc, że to ją zniechęci. Kobieta była uparta, chciała colę, więc po raz kolejny pokazuję co mamy w ofercie z napoi. Skończyło się obrazą majestatu i wyjściem z lokalu oraz skargą na Facebooku. Pani wystawiła dwie gwiazdki, bo "kanapki świeże i smaczne, ale obsługa niemiła. Nie chciała poczęstować mojej córki swoją colą, mimo że oferowałam godziwą zapłatę" (tak, napisała godziwą zapłatę).
Ocena na FB lokalu spadła w dół, ale właścicielka uśmiała się do łez czytając skargę i odpisała z wyjaśnieniem dlaczego napój nie mógł zostać sprzedany. W odpowiedzi klientka odpisała, że mamy obowiązek sprzedać produkt, którego ona oczekuje czy jest w ofercie czy nie, skoro znajduje się w lokalu.
Dobrze, że nie zażądała sprzedaży lodówki czy ekspresu do kawy, bo przecież mamy obowiązek sprzedać to, co w lokalu się znajduje, a nie to co jest w ofercie!
gastronomia klienci
A ja nie jestem pewna, czy prywatne produkty pracowników mogą być trzymane w tym samym miejscu co towar na sprzedaż. Może ktoś się wypowie, bo mi się wydaje, że nie mogą.
Odpowiedz@menevagoriel: Z tego co ja się orientuję to nie mogą. W przypadku kontroli można dostać za coś takiego całkiem ładną karę.
Odpowiedz@menevagoriel: nie mogą. Juź nie mówiąc o tym jak odstręczająco wygląda do połowy wypita cola wśród produktów na sprzedaź
Odpowiedz@Rammsteinowa. Masz dzieci? Jeśli tak to im współczuję. Jeśli nie to zamilcz.
OdpowiedzCole 6-latce. A później się dziwimy, że dziecko ma nadwagę.
Odpowiedz@Edwin: Że co? Co jest złego w tym, że dziecko wypije szklankę coli? Rozumiem, że codziennie to niezbyt dobrze, ale raz na jakiś czas? Nie przesadzaj.:P
Odpowiedz@Rammsteinowa: Dzieci w ogóle nie powinny pić takim napoi.
Odpowiedz@Vandellopa25:w ogóle ludzie, nie tylko dzieci, nie powinni tego pić.
Odpowiedz@Rammsteinowa: Słyszałaś coś takiego jak nawyki żywieniowe? Czym skorupka za młodu... To draństwo jest cholernie słodkie, a ten smak dzieciom najbardziej odpowiada. Weź później oducz dziecka picia tego czegoś. Serio jest tyle alternatyw na napoje, że cola staje się zbędna.
Odpowiedz@Edwin: Serio ludzie... Dać dziecku szklankę koli raz na miesiąc = będzie spasione i umrze na zawał w wieku 20 lat? Więc może odmawiajmy dzieciom wszystkiego - słodyczy nie, frytek nie, żadnej soli, same owoce, chude mięsko, bo JESZCZE BĘDZIE MIAŁ ZŁE NAWYKI ŻYWIENIOWE! Serio przeginacie, wszystko jest dla ludzi, tylko w normalnych ilościach, od czasu do czasu. Nie róbcie z dzieci delikatnych istotek o królewskich żołądeczkach... Współczuję waszym potomkom.
Odpowiedz@Rammsteinowa: Coca cola odwapnia kości, a przeciętna puszka zawiera ok.10 łyżeczek cukru, albo nawet więcej. To prawie tak, jak gdybyś dał dziecku np. piwo.
Odpowiedz@Obiwankasobi: Za dzieciaka jadło się śnieg, tarzało się w piachu, po czym wkładało się ręce do buzi... i jakoś się od tego nie umarło. Dziś na dzieci się chucha i dmucha, bo przecież jak zdejmie się z Brajanka czy Dżesiki rodzicielski klosz, to zginie w tym okropnym świecie. Ludzie, nie przesadzajcie. Rammsteinowa ma rację - wszystko jest dla ludzi, trzeba tylko znać umiar.
Odpowiedz"a przeciętna puszka zawiera ok.10 łyżeczek cukru" Ile razy już ten #@@$@ czytałem... Po 1 puszka (330ml) zawiera łyzeczek ok 8 Po 2 kazdy słodzony napój zawiera podobną ilość cukru, nieraz większą
Odpowiedz@Obiwankasobi: Ale pieprzysz głupoty. Myślisz, że szklaneczka coli na miesiąc czy dwa odwapni dziecku kości? W takim razie ja powinnam być już dawno cała połamana, a póki co to kości mam jak ze stali. Przesadzasz i to grubo. Skoro mamy odmawiać sobie wszystkiego, co jest smaczne (ale tak straszliwie, obrzydliwie szkodliwe jak szklanka coli OMG!), to po jaką cholerę w ogóle żyć?
OdpowiedzJak już musisz trzymać swój napój w lodowce, to może dobrym pomysłem byłoby schowanie jej za inne produkty, żeby klienci nie pomyśleli, że macie ten napój w ofercie.
OdpowiedzCzyli w oczach klientki obsługa byłaby miła gdyby serwowała klientom napoje z butelek, z których ktoś wcześniej pił... w imię zasady klient nasz pan.
OdpowiedzSpoko,,jakbyś dała, to byłaby skarga, że sprzedajecie bez wprowadzenia na stan i bez paragonu, a do tego używane już przez kogoś i nie tylko ocena na fejsie poleciała by w dół, ale i pewnie US i SANEPID by się tym zainteresowali...
OdpowiedzTen typ myślenia reprezentował kiedyś u mnie jeden z kontrolerów z US. Że wszystko jest na sprzedaż. Pytaliśmy się czy regały albo fotele pracowników też, nie wspominając o kanapkach w plecakach.
OdpowiedzMoglas sprzedać skoro proponowala sporo przeplacic. Do tego kasa do kieszeni, a nie do fiskusa. Nikt nie powinien się czepiac , bo poinformowalas babe co i jak, wiec jest to tranzakcja prywatna.
OdpowiedzNie wiem kto, ale ktoś kiedyś spartolił sprawę z wychowaniem i nie nauczył dziecka, że "chcieć" nie zawsze oznacza "mieć. I tacy ludzie niestety dorośli nie poznając tej ważnej życiowej prawdy. Stąd postawa roszczeniowa - daj, załatw, sprzedaj. Żadna argumentacja nie trafia, no bo przecież on chce. Na szczęście taka opinia dla normalnych ludzi będzie co najwyżej żartem, a nie wskazówką by omijać lokal.
OdpowiedzDomyslamy sie ze pracownik chcial "za darmo" przy okazji schłodzić swoj napój ale niestety wg zasad sanepidu raczej jest to niedozwolone - lodowka/ sprzet dla personelu powinien sie znajdowac w osobnym miejscu i raczej nie wolno wystawiac publicznie swego towaryu - tutaj twoja szefowa mogła wrecz dostac spory MANDAT ze sanepidu np. za przechowywanie otwartego produktu a od inspecji handlowej za próbe wprowadzenia klienta w błąd, itp
Odpowiedz