Historia z dziś. Mieszkam i pracuje na dwóch końcach miasta. Dojazd do pracy: 15 minut autobusem plus 15 minut pieszo.
Godzina 6:30, za pół godziny zaczynam pracę. Wysiadam z autobusu i czas na poranną przechadzkę. Mróz trzyma, więc człowiek opatulony. Idę sobie spokojnie i słyszę charakterystyczny odgłos wymiotów. A zaraz potem coś ląduje na moich plecach. Tak dobrze się domyślacie. Jakaś ku#$a przez okno zwróciła na mnie treść swojego żołądka. Do domu wrócić nie było jak, bo spóźniłabym się do pracy. Przydreptałam więc do miejsca docelowego, kurtką pobieżnie się zajęłam, wieczorem to ja będę piekielna dla sąsiadów, bo trzeba pralkę włączyć i kurtkę wyprać. Nie rozumiem tylko jak można wymiotować na chodnik, w sobotę, w porze gdy ludzie idą do pracy!?
Rozumiem tą złość, też bym nie chciała żeby ktoś na mnie zwymiotował :). Ale chyba przyczepię się do tego ostatniego zdania: o 6:45 w sobotę, raczej niewiele osób idzie do pracy :D Co nie zmienia faktu że sytuacja conajmniej Piekielna
OdpowiedzOkolica fabryczna i akurat tamtędy mimo soboty dużo osób kopytkuje do pracy
Odpowiedz@theaneczka120: jeden kij czy ida do tej pracy czy nie kibla nie maja albo zlewu, zeby sobie tam wymiotowac? albo chociaz miski? trzeba przez okno na ludzi? jak w sredniowieczu
OdpowiedzA kiedy indziej można? hihi..
OdpowiedzNie wiem czy wierzę, w pierwszej historii też dziwnych ludzi spotykasz chodząc chodnikami. Byłąm na koncercie w Kwadratowej w gdańsku Wrzeszczu ładnych naście lat temu. kolejka po odbiór kutrtek z szatni, stałam zboku. Patrzę a tu koleś puścił pawia dziewczynie stojącej przed nim na plecy i włosy . Koszmar! Jak ja stamtąd wyleciałam, bo wiadomo, ze pawie sa zaraźliwe jak ziewanie
OdpowiedzSama w to nie wierzę. Gdyby opowiedział mi to ktoś inny to bym to wyśmiała. Dziś nie było mi do śmiechu
Odpowiedz@maat_: ja jestem w stanie w to uwierzyć. Ostatnio szłam do domu wieczorem, przechodziłam chodnikiem pod blokiem. Nagle czuję, że coś mi upadło na głowę i się przestraszyłam, bo zaraz przed twarzą przeleciał mi żar. Okazało się że ktoś po prostu wyrzucił niedopalonego papierosa z okna. Na szczęście miałam na głowie kaptur, bo poparzenie głowy i potencjalne spalenie włosów nie byłoby przyjemne.
Odpowiedz@rahell: Ja kilka lat temu miałam 2 piętra wyżej "sąsiadów", którzy lubili palić na balkonie i rzucać pety/niedopałki na dół. Najczęściej zanim doleciały to zwiewało je na mój balkon, na rozwieszone tam pranie, na podłogę gdzie mój kot je łapał i się parzył. Na szczęście tamto mieszkanie zmieniło właściciela.
OdpowiedzA ja w ogóle nie ogarniam jak można wymiotować przez okno. Tyczy się to również strzepywania popiołu z papierosa czy plucia przez okno, bo miałam (nie)przyjemność widzieć na własne oczy te dwa ostatnie warianty. Ludzie naprawdę? Mamy XXI wiek, żyjemy w cywilizowanym świecie, ale jak widać zwyczaje niektórych chamów nie zmieniły się od czasów średniowiecza.
Odpowiedz@ASpunx: Wiesz, żeby skorzystać z kibla to trzeba mieć mózg, a nie orzech kokosowy zalany hektolitrami denaturatu.
OdpowiedzPobieŻnie.
OdpowiedzDziękuję za merytoryczne uwagi dotyczące ortografii. Mimo moich usilnych prób i wielu lat nauki wciąż bywa nam razem nie po drodze.
OdpowiedzWystarczy nauczyć się korzystać z automatów sprawdzających pisownię ...
OdpowiedzNamierzyłbym lokal, a potem dobijał się do drzwi (jeśli gówniane, to nawet wyważył) albo namazałbym na nich graffiti lub wrzucił petardę, jeśli duży otwór.
Odpowiedz"Nie rozumiem tylko jak można wymiotować na chodnik, w sobotę, w porze gdy ludzie idą do pracy!?" Bo okno, jak sama nazwa wskazuje, sluzy do wyrzygiwania przez nie, mozliwie celujac w przechodniow, bo co taki ma chodzic po chodniku, niech wie! A jak juz lazi taki burzuj bezczelnie pod oknem, to niech zawsze nosi rozpiety parasol. Moze nauczy sie wtedy kultury. Sobota nie ma z tym nic wspolnego, rownie dobrze mozna w kazdy inny dzien tygodnia zachowywac sie jak podle bydle.
OdpowiedzWystarczy nardzo mocno zakrapiana impreza dzień wcześniej i wtedy wiele rzeczy można. Niestety często piekielnych dla otoczenia.
Odpowiedz@rodzynek2: Strażnicy moralności najwyraźniej nigdy nie imprezowali ;) Pamiętam taką sytuację, lato, popijawa na plaży, potem w kilka osób poszliśmy nocować do kolegi. I jeden z chłopaków właśnie przez balkon wymiotował - w sumie nie wiem w czym balkon lepszy od toalety, no ale jak widać się zdarza ;)
Odpowiedzto jaką Ty masz pralkę? o_0. Mojej nie słychać nawet na korytarzu, a co dopiero za ścianą.
Odpowiedz@Caron: wirowanie - 1200 obrotow robi swoje:)
OdpowiedzAbstrahując od głównego wątku - na pewno tam są prawa miejskie skoro całe to miasto można przejechać autobusem w 15 minut?
Odpowiedz@imhotep: Ja swoje rodzinne, 25 tyś miasto przejeżdżam autem w 5 minut. Trasa przelotowa wschód - zachód, od znaku do znaku. Widać, że masz kompleks "słoika". Jakby nie było praw miejskich, to by nie było autobusów.
Odpowiedz@imhotep: Toś zabłysnął. Moja rodzinna miejscowość ma prawa miejskie od stu lat, da się ją pokonać, wzdłuż głównych ulic, w nieco ponad pół godziny marszu.
OdpowiedzA to jak nie idą do pracy to można? :P
Odpowiedz