Weganie, weganie...
1) Współlokator pracuje w korpo z "zachodnimi tradycjami". Oznacza to, że każde słowo pracowników z zachodniego importu zachodnia wierchuszka traktuje jak świętość. Choćby się skarżyli na to, że w Polszy za często pada - wtedy pewnie przyszedłby mail, że wrażliwi zagraniczni ciepłolubni mają pracować tylko w dni słoneczne i być często wysyłani służbowo do ciepłych krajów.
Francuzka z innego niż jego polskiego oddziału zrobiła gównoburzę o zasięgu szefostwa na całą Europę. Bo ktoś specjalnie położył jakieś mięsne jedzenie na tej samej półce w lodówce, co jej full wegańska sałatka. Mail z jej żalem dostali wszyscy pracownicy w Polsce (stąd wie o tym współlokator, a od niego ja) oraz szefowie krajowi w Europie - napisała w nim, że czuje się prześladowana ze względu na wyznawany światopogląd... Po kilku dniach góra wysłała odpowiedź - we wszystkich placówkach korporacji ma być podział na półki wege i niewege w proporcji równej, a złapani na sabotażu podkładania mięsa poza granicę mają być karani obcinaniem benefitów. W imię równości, wolności i dbania o dobrą atmosferę w pracy w postaci korpofolku...
Ale to jeszcze nic.
2) 2 lata wyżej niż ja na studiach była dziewczyna, która pacjentom potrafiła powiedzieć, że chorują z powodu jedzenia mięsa. Albo że jego niejedzenie przyspieszy zdrowienie. Święcie w to wierzyła - jako studentka uniwersytetu medycznego. Próby konfrontacji jej poglądów z badaniami (które szły w tym kierunku, ale bardzo, bardzo małymi kroczkami i z wyraźnie inna marszrutą) kwitowała tym, że ma prawo do swoich przekonań, a nie wykazano, że jest inaczej (tu ma rację tylko dlatego, że akurat nikt nie prowadził badań w kierunku obalenia tezy "niejedzenie mięsa wzmacnia działanie terapeutyczne XYZ"). Jej przykład udowodnił mi, że dowolny kretynizm może zainfekować każdego.
Akurat z tym jedzeniem mięsa jest tak, że bardzo często ludzie zapadają na zdrowiu z powodu jego zjedzenia - tylko chodzi o mięso podłej jakości, bardzo stare, źle przyrządzone albo niehigieniczne przechowywane (albo bardzo zdecydowanie dominujące w diecie). Ten drobiazg koleżance jakoś umykał.
Odpowiedz@Ursueal: Podobno zdrowa ilość mięsnych posiłków dla człowieka to 1-2 na tydzień. A więcej, choćby normalnie zdrowego, może być przyczyną nadciśnienia, wzrostu cholesterolu czy innych tzw chorób cywilizacyjnych. Tak czy inaczej, trąbienie dookoła, że "mięso jest trucizną" jest durne. Szerzmy świadomość, nie paranoję.
Odpowiedz@Ursueal: Każdy produkt niehigienicznie przechowywamy, podłej jakości, stary i spożywany w nadmiarze może zaszkodzić, nie tylko mięso.
OdpowiedzTemat robi się modny....
OdpowiedzDlaczego korci mnie, aby tej Francuzce podrzucić trochę kurczaczka do pudełka z sałatką? Oczywiście, odstawiając je potem na półkę vege i wszczynając awanturę.
Odpowiedz@Litterka: Podrzucić kurczaka, nakleić naklejkę, jakie mają na sklepach muzułmańscy rzeźnicy, a jak będzie pyskować, oskarżyć ją o brak wrażliwości kulturowej i patrzeć, jak się tłumaczy przed szefostwem.
OdpowiedzA na cholere kurczaka? Włożyć jakaś żywą zanęte wędkarską (larwa ochotki) w przezroczystym opakowaniu.
OdpowiedzJeżeli chodzi o niejedzenie mięsa i osobną półkę na produkty mięsne i bezmięsne to nie widzę tu nic strasznego, konflikt został załagodzony, nikomu nic się nie stało. Nie każdy musi jeść mięso, moja siostra też trzyma swoje jedzenie na osobnej półce, bo produkty mięsne to dla niej zwłoki i uważam, że trzeba to uszanować.
Odpowiedz@Isssias: twoja wrażliwa siostra powinna swoje jedzenie trzymać raczej w odrębnej lodówce, co tam inna półka! Ty jadłabyś swoje jedzenie z lodówki w której były trzymane zwłoki, nawet jeśli byłyby na innej półce? Co niby ma dawać odrębna półka? Mięso albo kości dla psów (ja tego nie jem!) też trzymam czasem w lodówce, nawet na tej samej półce co mój ser i jakoś od tego nie umieram...
Odpowiedz@Isssias: Od tego się zaczyna - a niedługo być może będą osobne wejścia do budynków oraz osobne toalety dla wege i "niewrażliwych krwiożerczych morderców". Taka powtórka z segregacji rasowej.
Odpowiedz@Crook: Osobna lodówka sprawy nie załatwi. Myślę, że inna planeta byłaby dobrym rozwiązaniem.
Odpowiedz@Isssias: wege nie jedzą mięsa żeby nie napędzać jego produkcji, tak? Bo uważają zabijanie zwierząt za złe, prawda? To jaka jest logika w tej sytuacji? Pytam, bo naprawdę chciałabym się dowiedzieć jak osobna półka miałaby pomóc.
Odpowiedz@Ania1008: Ale czemu siędoszukujesz logiki u kogoś mocnopieprzniętego? Tonie jest tak,że wszyscy weganie nie będąjedli z tej samej półki, po prostu ta konkretna kobieta jest pieprznięta.
Odpowiedz@szafa: zacytuj mi, proszę, w którym miejscu zgeneralizowałam wege uznając wszystkich za "pieprzniętych".
OdpowiedzJa bym wszczęła awanturę, że jej wege stoi koło mojej golonki i ona nie szanuje moich przekonań i wolności i jest nietolerancyjna i ksenofobiczna i..a nie czekaj. Ksenofobia to na inną okazję, razem z rasiszmem i nazizmem i homofobią.
Odpowiedz@Katka_43: Przykro mi, ale pogorszyłabyś sytuację - poprawność polityczna działa w jedną stronę.
OdpowiedzJestem wegetarianinem od 25 lat i powiem: nienawidzę wege-oszołomów. Niech każdy je co mu pasuje, ja nie zaglądam nikomu w talerz i nie pozwalam zaglądać sobie.
Odpowiedz@glan: Po prostu jesteś facetem, a z facetami praktycznie nigdy nie ma problemu, za to większość kobiet weganek/wegetarianek zachowuje się jakby wstąpiła do jakiejś sekty. One naprawdę myślą, że ktoś przestanie jeść mięso jak doprowadzą tą osobę do szewskiej pasji?
Odpowiedz@mooz: "za to większość kobiet katoliczek narodowych zachowuje się jakby wstąpiła do jakiejś sekty. One naprawdę myślą, że ktoś przestanie być liberałem jak doprowadzą tą osobę do szewskiej pasji?" Tak jakoś mi się nałożyły słowa. Swoją drogą nie znam ani jednej niereformowalnej wege-fanatyczki, za to trzej znani mi, niepowiązani ze sobą faceci są straceni dla ludzkości.
OdpowiedzCały ten weganizm to nic innego jak schorzenie psychiczne. I według mnie Ci ludzie wymagaja profesjonalnej pomocy. Szkodza nie tylko sobie ale jak widać także innym. Jestem w stanie zrozumieć wegetarian ale weganie to nic innego jak rozkapryszone jednostki którym od dobrobytu pomieszało się w głowach i którzy na siłę szukają problemów tam gdzie ich nie ma. A prawda jest taka, ze gdyby zapanował głód to taki weganin pierwszy by poleciał do lasu polowac na zająca. A potem pierwszy bo go zeżarł i to na surowo.
Odpowiedz@podworkowy_chuligan: @Ursueal: T. Colin Campbell "Nowoczesna zasady odżywiania" poprzedzone 40-letnimi badaniami nad wpływem mięsa, białka oraz tłuszczu odzwierzęcego w konfrontacji z białkiem i tłuszczami roślinnymi, także sorry - mięso w nadmiarze jest bezpośrednio odpowiedzialne za rozwój ognisk nowotworowych; pozycja z bardzo dużą ilością przypisów, rzetelnymi metodologiami; https://en.wikipedia.org/wiki/T._Colin_Campbell
OdpowiedzSłowo klucz, w nadmiarze
Odpowiedz@suonick: Dziwne, ze ludzie pierwotni przetrwali. Wszyscy powinni paść na raka. W średniowieczu tak samo. Jadło sie przeciez głównie mięso i gluten. Ten sam gluten który dla niektórych jest śmiertelną trucizną. Zapewne też się znajdą badania na które sie powołają. Wszystkie te nowoczesne badania to można o kant dupy potłuc. Jesli już to winne jest nie mięso jako takie a to co sie w nim znajduje a nie powinno. Podstawą zdrowego żywienia jest zróżnicowana dieta. Trzeba jeść zarówno mięso jak i owoce i warzywa. Weganie nie tylko nie jedzą mięsa ale też produktów pochodzenia zwierzęcego. Nawet jesli pozyskanie takiego produktu nie czyni zwierzęciu zadnej szkody. Oczywiście taki debil jajeczka nie zje i mleczka się nie napije ale perfum juz użyje. Taka kretynka z historii jedwabnej pościeli tez pewnie uzywa bo to szpan. Napewno jeździ też samochodem który jest napędzany paliwem pochodzenia zwierzęcego! Ten cały weganizm to nic innego jak moda. Kretyńska moda dodam. A weganie po prostu szpanuja. Chca byc modni i tacy nowocześni. A w wiekszości sa puści jak lej po bombie.
Odpowiedz@suonick: Jest odpowiedzialne za wzrost wszystkiego. Jak poziom leucyny we krwi przekroczy granice inicjacji syntezy białek, to wszystko rośnie i się naprawia: ścięgna, mięśnie, skóra, komórki rakowe. Jak ktoś jest chodzącym zapasem paliwa dla płatów czołowych, to sobie z ogniskami komórek nowotworowych nie radzi, a jak ktoś zużywa wszystkie zasoby na przedłużenie anabolicznej fazy cyklu życiowego, to 'nadmiar mięsa' wynosi 5 kg dziennie.
Odpowiedz@podworkowy_chuligan: ale przeczytaj to jeszcze raz i ze zrozumieniem - w nadmiarze. W zdrowej diecie ilość składników odzwierzęcych powinna być minimalna. @shatus: jako ogół spożywamy stanowczo za dużo; do tego doliczyć manie niedoboru białka i picia mleka i mamy całkiem niezły bajzel... @Maelstrom: dlatego takie rzeczy też należy brać pod uwagę, nie na zasadzie "hurr durr mienso zabija"... po alkoholu też - jeden grzecznie idzie spać, drugiemu dopiero się zaczyna włączać tryb urywania samochodowych lusterek...
Odpowiedz@suonick: Niby piszesz, że "takie rzeczy też należy brać pod uwagę", a potem walisz dogmatyczne pierdoły w stylu "hurr durr w zdrowej diecie ilość składników odzwierzęcych powinna być minimalna". Nie istnieje coś takiego jak "zdrowa dieta", a już tym bardziej "zdrowa dieta z minimalną ilością produktów zwierzęcych".
Odpowiedz@podworkowy_chuligan: @Ursueal: sorry za dubla, nie mogę edytować - wiem, że najgorzej walczyć z dogmatami, tak naprawdę to, co większość z nas wie o żywieniu nie jest poparte jakąkolwiek nauką, a jeśli już jest - to w bardzo wąskim kontekście (np. wpływ konkretnego rodzaju tłuszczu na procesy wewnątrzkomórkowe czy cholesterolu na nadciśnienie), nigdy w tzw. 'big picture'.
OdpowiedzJa miałam odwrotną sytuacje do tej drugiej i też mnie wkurzyło. Jak się dowiedziała, że nie jem mięsa to zaczęła się na mnie wydzierać, że organizm ludzki nie jest przystosowany do trawienia liści. Jest jedno ale, ludzie jedzący mięso zazwyczaj również jedzą "liście". Mam wrażenie, że przesada w żadną stronę nie jest dobra
Odpowiedz