Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Z racji ferii postanowiłam zabrać synów kuzynki (8 i 6 lat) na…

Z racji ferii postanowiłam zabrać synów kuzynki (8 i 6 lat) na plac zabaw. Chodzi o taki duży, który znajduje się w środku. Wiecie, baseny z piłkami, zjeżdżalnie, różne przeszkody itd.

Ten konkretny park jest znany z tego, że kilka lat temu zdarzył się tam wypadek. Konstrukcja się zarwała i dwie kobiety spadły z trzech metrów, mężczyźnie udało się jakoś przytrzymać. Pewnie zaraz powiecie, że konstrukcja w takim miejscu powinna być wytrzymała i wytrzymać nawet taki ciężar. Ale już nawet o tamto zdarzenie mi nie chodzi.
Przy wejściu na każdą z atrakcji jest tabliczka, która mówi, o tym kto może wejść (wiek, masa itd.). Pilnując moich dzieciaków zauważyłam kilka piekielności.

1) Dorośli. Wszędzie, na każdej atrakcji dorośli. Pomimo tego, co kiedyś się tam stało i znaków dookoła. Pilnują swoich dzieci, na oko 6-8 letnich, które na prawdę widać, że chcą się pobawić same, a rodzice chodzą za nimi, a niektórych nawet trzymają, żeby się nie oddaliło. Sporo z nich bawiło się np. na zjeżdżalniach, które pod ich ciężarem zaczynały się trząść.

2) Małe dzieci. Nie chodzi o takich 3-4 latków. Będąc tam zauważyłam przynajmniej 2 osoby, które spacerowały sobie na platformie kilka metrów nad ziemią otoczenia biegającymi dzieciakami, prowadząc za rączkę ok. roczne maluchy, które ledwo jeszcze chodziły. Kto zabiera takie maluszki w takie miejsca? Zwłaszcza, że na dole znajduje się specjalna strefa dla takich dzieci. Na górze są ciasne przejścia, otoczone siatką. Bardzo łatwo, żeby taki malec został przewrócony przez przebiegające dziecko, albo gorzej, zepchnięte niżej w przejściach.

3) Smartfony. Czy naprawdę idąc w takie miejsce nie można zostawić swojego telefonu rodzicom? Właśnie, chodzi o dzieci, które dzierżą w rękach swoje smartfony. Nie mogą się porządnie przytrzymać na przeszkodach, bo jedna łapka zajęta. A potem płacz na recepcji, bo gdzieś zginął telefon i najlepiej teraz zamknąć cały park i poszukać.

Może to nie jest bardzo piekielne dla wszystkich, ale na prawdę, siedząc tam się zastanawiałam, dlaczego obsługa kręcąca się po obiekcie nie może zwrócić uwagi na bezpieczeństwo swoich klientów.

Loopys world

by Bonia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar BleedingOut
9 11

@healthandsafety: Doczytałeś do końca? Zaraz po tym jest wyraźnie napisane, że niedaleko jest miejsce specjalnie przeznaczone dla takich maluszków - dlaczego rodzic w takim wypadku nie pójdzie do tego miejsca?

Odpowiedz
avatar Bonia
14 14

@healthandsafety: Byłam tam z sześciolatkiem i na prawdę świetnie się bawił sam :) ja siedziałam w knajpce przy placu, z widokiem na cały park i nic z dzieciakami się nie działo. Wiadomo, że czasem, jak przelatuje obok stolika to się skontroluje, czy wszystko ok. Ale atrakcje tam są przystosowane do dzieci w takim wieku i nie trzeba za nimi chodzić krok w krok :)

Odpowiedz
avatar Katka_43
8 8

@healthandsafety: Sześciolatek spokojnie się tam może sam bawić.

Odpowiedz
avatar InuKimi
5 5

@Bonia: Niepuszczanie sześciolatka w takim miejscu to nadopiekuńczość. Jak ja miałam pięć-sześć lat, to takie parki zabaw dopiero wchodziły na rynek. Pamiętam, jak się szalało. A rodzice? Na pewno nie musieli za nikim chodzić, to bzdura na kiju.

Odpowiedz
avatar Bonia
1 1

@InuKimi: Nie napisałam, że rodzice muszą tam pilnować swoje dzieci i za nimi chodzić, jednak było parę osob, które chodziły z takimi pięcio i sześciolatkami za rękę po wszystkich atrakcjach. Niektórzy nawet włazili na zjeżdżalnie, które aż trzęsły się pod ich ciężarem

Odpowiedz
avatar Vampi
17 19

Założę się, że obsługa nie raz i nie dwa zwracała uwage. Tylko do niektórych rodziców nie dociera nic bo bezstresowe wychowanie, bo mój Brajanek bedzie płakał za mamusią , bo Jessica musi sobie robić selfiki bo to bo tamto. A potem katastrofa gotowa.

Odpowiedz
avatar Shineoff
3 3

Ja pamiętam jak chodziłam w takie miejsca z mamą, która zawsze siedziała przy stoliku z gazetą lub koleżankami, a ja i reszta dzieciaków (w wieku 5-10 lat) biegaliśmy jak szaleni. Jak spotykaliśmy dzieci z rodzicami na zjeżdżalniach itp. to śmialiśmy się z nich rozpuku, chociaż taki widok był sporadyczny. Raz widziałam matkę z dzieckiem malutkim, ok roku, jeszcze samo nie chodziło i ona była dość gruba, komicznie to wyglądało jak się wciskała w te zjeżdżalnie :D

Odpowiedz
avatar InuKimi
5 5

Kilkulatek i własny smartfon to patologia sama w sobie.

Odpowiedz
avatar Shineoff
8 8

@Wciazsiedziwie: Jesteś nadopiekuńcza i tyle. Te miejsca są dla dzieci, a nie rodziców z dziećmi. Niech dzieci same świat poznają, a nie wszędzie prowadza się za rączkę. A jak się rozpłacze to przyjdzie do ciebie się przytulić, nie musisz być przecież non stop pod ręką. A jak pójdzie do szkoły i się rozpłacze to też będziesz leciała? Bez przesady.

Odpowiedz
avatar Wciazsiedziwie
0 0

@shineoff a gdzie przeczytałaś, ze siedzę z nimi tam cały czas? Oczywiście, ze wole w tym czasie popijać kawę w spokoju, tym bardziej, ze znalazłam b fajny i kameralny soft play, gdzie dzieci powyżej 7-8 lat nie uświadczysz, ale czasami musze tam wejść.

Odpowiedz
Udostępnij