Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Od ponad 2 lat mieszkam z moją ukochaną. Gdy tylko się poznaliśmy,…

Od ponad 2 lat mieszkam z moją ukochaną. Gdy tylko się poznaliśmy, to zawarliśmy umowę, że nie chcemy mieć dzieci. Dwóm stronom to pasuje. Ja nie uważam, że będę dobrym ojcem. Moja narzeczona natomiast przez 11 lat była zmuszana do tego, by zrobić wnuki i już nie chce.
Nie mamy awersji do dzieci, tylko uważamy, że jeśli ktoś nie chce, to po co krzywdzić te małe niedorajdy.

Zostaliśmy wykluczeni z grona znajomych. Dlaczego? Bo obrażamy ich uczucia mówiąc, że nie chcemy dzieci. Następnie nasz „przyjaciel” zasugerował, że może zaczniemy mówić, że jesteśmy bezpłodni.
Temu samemu przyjacielowi oraz jego żonie pomagaliśmy, gdy ona była w ciąży. Codziennie wyprowadzałem psy na spacer, robiłem zakupy lub pomagałem sprzątać. Po urodzeniu się pierwszego dziecka, moja ukochana czasem się opiekowała maluchem.

Więc kto jest piekielny? Ja, mówiąc, że nie lubię dzieci? Czy znajomi, którzy by bez nas nie przetrwali, a nas nienawidzą za to, że też nie mamy dzieci i już nie pasujemy do towarzystwa?

znajomi

by gmorekk
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar ZjemTwojeCiastko
34 40

Z własnych obserwacji mogę powiedzieć, że przez dzieciatych znajomych może przemawiać swego rodzaju zazdrość. Nieprzespane noce, brak spontaniczności i czasu dla siebie są frustrujące. Poza tym rodzice, zwłaszcza matki lubią robić z siebie męczenników, którzy tak wiele poświęcają i oddają się wychowaniu dziecka. Takie myślenie na zasadzie "ja mam ciężko to ty też masz tak mieć". Chociaż u mnie niezadowolenie z powodu naszej bezdzietności jest wyrażane bardziej przez rodzinę. Biorąc pod uwagę naprawdę długi czas związku, wszystkim się wydaje że musimy już, teraz, natychmiast mieć dzieci, podczas gdy my tego nie chcemy. Najśmieszniejsze jest to, że do ok. 27-30 roku życia ze wszystkich stron słyszałam "masz jeszcze czas" i "teraz nauka i praca są najważniejsze, na dzieci przyjdzie pora" a gdy przekroczyłam magiczny wiek 30 lat nagle wszystko odwróciło się o 180 stopni. Przy czym, rodzina jest przerażona tym, jak konsekwentna jestem w swoim stanowisku, gdyż już jako nastolatka mówiłam że dzieci nie będę miała. Nie dogodzisz nigdy nikomu, więc trzeba żyć tak by samemu być szczęśliwym.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

@ZjemTwojeCiastko: bardzo możliwe. Nikt mi nie wypomina staropanieństwa,jedyne co słyszałam od znajomych mężatek to pochwała stanu wolnego i bezdzietności, że jak ja mam fajnie one już nie mogą bo się uwiązały etc, etc

Odpowiedz
avatar KIuska
27 31

@Czarnechmury: To jest głupi pomysł. Nie posiadanie dzieci to nie jest przestępstwo. Ja lubię koty i mam kota, czy to znaczy, że każdy ma mieć kota a jak już bardzo nie chce to ma wmawiać ludziom, że ma uczulenie?

Odpowiedz
avatar JohnDoe
5 17

@KIuska: tylko jak powiesz, że masz uczulenie, albo że jesteś bezpłodny to nikt nie powie - przestań być bezpłodny albo przestań być uczulony ... krótko ucinasz dalsze dyskusje w przyszłości. a jak powiesz, że nie chcesz/nie lubisz ... to co jakiś czas cyklicznie będą namawiać, żeby polubić i zechcieć. u mnie z dziećmi podobnie, na każdym kroku kiedy i kiedy, powiedzieliśmy (co akurat tu prawdą jest), że teraz nie możemy bo mój Kwiatuszek badania przechodzi i to RTG i rezonans i ciąża silnie niewskazana - skończyło się namawianie i dopytywanie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 13

@JohnDoe: Tylko zawsze mogą zacząć ich namawiać na adopcję lub in vitro. A z drugiej strony trochę tak dziwnie by mi było kłamać w żywe oczy, że "jestem bezpłodna" (szczególnie, że część znajomych już wie że po prostu dzieci nie lubią). A niech się przypadkiem trafi na inną bezpłodną osobę/parę, która jednak te dzieci chciałaby mieć a nie może. Unikać wtedy rozmów na temat ewentualnego leczenia czy przyznać się otwarcie, że to dla własnej wygody tak mówię? Nie wspominając już, że nie mam obowiązku się tłumaczyć ze swoich wyborów ani nie mam takiej potrzeby.

Odpowiedz
avatar KIuska
7 7

@JohnDoe: Pora,żeby ludzie nauczyli się, że posiadanie dzieci to nie obowiązek. Takim gadaniem jak ty proponujesz nic się nie zmieni.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 3

@JohnDoe: znam to, za kazdym razem , kiedy powiem, z enie lubie psow wybucha awantura ktora ma mnie sprowadzic na jedyna sluszna droge psiary bo "zartujesz", " ale jak to", " psow nie da sie nie lubic", "pewnie cie ktorys pogryzl", "nie mialas psa jakbys miala to bys sie do niego przekonala" itp. wszyscy wiedza lepiej, ze psy lubic powinnam

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
0 22

5 lat żyję w konkubinacie (łącznie w związku 12) Nikt ze znajomych ani rodziny nie komentuje ani braku ślubu ani braku dzieci. Jedynie czasami ktoś naprawdę bliski spyta czy juz zaczęliśmy myśleć. Po odpowiedzi, ze jeszcze nie, nikt nie dąży i nikt się nie obraża, nikt nie uważa, że go obrażam bo on już ma dzieci, a my nie. Troszkę uważam takie historie, jak ta przytoczona, za podkoloryzowane albo po prostu latami przyjaźniliście się z debilami.

Odpowiedz
avatar Kiwi
10 10

@Grejfrutowa: Myślę, że poniekąd odpowiedziałaś sobie sama. Mówicie "jeszcze nie" - czyli w domyśle chcecie, ale akurat nie w tej chwili i tu nikt nie ma zastrzeżeń. Spróbuj, w ramach eksperymentu, powiedzieć że nie będziecie mieć dzieci, bo ich nie lubicie. Bardzo duże szanse, że ktoś życzliwy powie, że "zobaczycie, przejdzie wam" albo "zmienicie zdanie", a najpewniej głównie Tobie "zacznie ci tykać zegar, to zmienisz zdanie".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

@Grejfrutowa: Fakt że Tobie się coś nie zdarzyło nie znacza że nie zdarza się to innym. Nawet nie wiesz jakie przejścia miewam jak czasem w towarzystwie przyznaję się że nie chcę mieć dzieci. Niektórzy zachowują się tak agresywnie, że powinno się ich izolować w szpitalu dla umysłowo chorych.

Odpowiedz
avatar illis
17 21

Ludzie, co Wy macie za znajomych... o.O Może warto przeanalizować własne wybory w kwestii znajomości. To nie temat dzieci tu śmierdzi, tylko poziom Waszego towarzystwa...

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
17 17

@illis: Czy ja wiem? Może nie każdy tak ma, ale np. ja widzę różnicę między przyjacielem, kolegą a znajomym. Na dobór znajomych nie zawsze mamy wpływ np. na uczelni czy w pracy. Gorzej jeśli tyrady na temat rodzicielstwa zaczynają wygłaszać bliskie osoby, np. rodzina bliższa lub dalsza na kontakty z którą mamy połowiczny wpływ.

Odpowiedz
avatar illis
4 6

@ZjemTwojeCiastko: Na rodzinę wpływu nie masz, ale w historii jest mowa o znajomych. Przecież nie ma chyba możliwości, jeśli zna się kogoś ileś lat, żeby nie wyłapać takich rzeczy. Na pewno były inne sygnały, że znajomi mają z garem, tylko je ignorowali. Takie ocenianie jest po prostu wyrazem totalnej głupoty.

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
10 14

@illis: Zgadzam się, aczkolwiek wzięłabym poprawkę na to, że ludzie się zmieniają, a zwłaszcza pod wpływem rodzicielstwa. Może się nagle okazać, że osoba, która przez wiele lat podchodziła z dystansem do dzieci i wyrażała dezaprobatę dla np. nadopiekuńczości, w momencie gdy sama została rodzicem padła ofiarą pieluchowego zapalenia mózgu i stała się orędownikiem wszystkich metod, które niegdyś negowała. Nie zmienia to faktu, że zachowania takie jak opisane w historii są piekielne i trzeba dać jasny sygnał, że nie życzymy sobie podobnych tekstów.

Odpowiedz
avatar illis
-1 1

@ZjemTwojeCiastko: amen :)

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
9 11

A bo dzieci to przyszlosc narodu ! Jak pracowalem w leczeniu uchodzcow, to prawie kazda rodzinka miala prawie tuzin maluchow, a co druga czarna, albo/i muzulmanka byla w ciazy. To tez system na zapanowanie swiatem. Inteligentny, "cywilizowany" czlowiek, rodem nie ze sredniowiecza, zastanowi sie dobrze przed wyslaniem potomka na swiat, jaki on teraz jest i rozwazy, czy mozna sobie na to pozwolic i czy sie oplaca z wszystkich punktow widzenia (m.in. moralnych i gospodarczych), a potem podejmie na ten temat decyzje i zastosuje osiagniecia nowoczesnej medycyny, albo farmakologii, aby swoj cel (jaki by on tam byl) osiagnac. A glupi, albo religijno-polityczno-moralny wali jak krolik bez zastanowienia i przemyslenia konsekwencji, a potem kweka, jaki to swiat niesprawiedliwy, bo ma mu OBOWIAZEK pomagac na kazdym kroku, albo jakie wielkie poswiecenia musi miec biedny rodzic. Kto go prosil? Tylko (przewaznie) jego decyzja, albo glupota. Kto chce - ten ma, ale niech przejmie tez sam odpowiedzialnosc ze swoje czyny! A jak inny nie chce, to tego decyzja i nikomu nic do tego.

Odpowiedz
avatar Piotrek1
3 3

@ZaglobaOnufry: Bo Idiokracja to nie sci-fi a proroctwo D:

Odpowiedz
avatar bazienka
3 3

po ostatnim intensywnym kontakcie z cudzymi dziecmi wcale ci sie nie dziwie zreszta- co to kogo obchodzi czy chcesz miec dzieci czy nie to prywatna sprawa twoja i partnerki i nic innym do tego i moze serio dobrym pomyslem jest zamykac wscibskie dzioby infrmacja, ze dzieci miec nie mozecie- a niech im sie zrobi glupio

Odpowiedz
avatar bazienka
3 3

kocham sytuacje, kiedy smieci wynosza sie same <3 moze czas pomyslec o zmianach w gronie znajomych?

Odpowiedz
avatar natalia
-4 4

Zastanawiam się, na ile ta historia jest prawdziwa. Jeszcze nie słyszałam, żeby ktoś kogoś wykluczył z powodu posiadania bądź nie dzieci. Jedna z naszych koleżanek poszła "w odstawkę" po tym, jak zaszła w ciążę, urodziła dziecko i jej szajba odbiła. Samo dziecko nie miało na to wpływu, tylko sposób w jaki się wypowiadała o bezdzietnych, to, jakiego traktowania się domagała. Ja rozumiem, że ciąża może nie być przyjemna, dziecko to dodatkowe obowiązki, ale "zróbcie prezentację i mnie wpiszcie, bo ja nie mam czasu, bo mam dziecko, a wy to co wieczorem niby robicie" było przełomem w relacji. Zastanawiam się, w jaki sposób autor i jego partnerka wypowiadali się o dzieciach i ich rodzicach, że znajomi ich tak odtrącili. Nie sądzę, że to nie jest niemożliwe, że znajomi faktycznie się odwrócili tylko i wyłącznie z tego powodu, ale raczej mało prawdopodobne...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Sama dzieci nie mam, nie planuję, zasadniczo nie ma tematu. W ogóle nie przepadam za dziećmi, źle się czuję w ich towarzystwie i zawsze się do tego przyznaję, w zasadzie wszyscy znajomi wiedzą. Mam przyjaciółkę, która jest super dziewczyną, naprawdę, ale po urodzeniu dziecka trochę sfiksowala. Ok, ona zawsze była otoczona dziećmi i dzieci lubiła, ale wie, że ja nie lubię. To nie przeszkadza jej na większość naszych spotkań przychodzić z dzieckiem, co znoszę, ale nie powiem, żebym się komfortowo czuła. Rozumiem jak nie ma opieki do małej, ale zazwyczaj sama się chwali, że miała ją z kim zostawić. Stanowczo wolę jak uda nam się umówić i wyjść gdzieś na wieczór, ale ostatnio przebąkiwała coś, że jakieś dziecko z jej rodziny chciałoby się z nami wybrać i spróbować gier, w które wtedy gramy. Także nawet jak znajomi niby rozumieją podejście i akceptują, to i tak próbują na siłę wciskać swoje przekonania.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 stycznia 2019 o 21:04

Udostępnij