Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Byłem kasjerem w znanej ze swoich cen sieci "delikatesów" o której było…

Byłem kasjerem w znanej ze swoich cen sieci "delikatesów" o której było niedawno głośno.
Opiszę zarówno kierownictwo jak i "klientów" (w ciapach gdyż nie chcę obrażać innych).

1. Dyrektorka wraz ze swoją świtą urządzają sobie posiedzenia z kawką i ciastem podczas pracy. Na jakiekolwiek prośby (choćby, że klient chce rozmawiać z kierownictwem) odpowiadają, że teraz nie mogą lub żebym powiedział "a weź spie####aj". Może i wyszedłem na piekielnego pracownika, ale po N-tym razie faktycznie to zrobiłem co pani skwitowała krótkim "współczuję szefostwa" (chwała, że to była prawdziwa klientką).

2. Mieliśmy także o dziwo stałych klientów. W tym wypindrzoną, otyłą, ubraną w samą panterkę blondyneczkę (koło 45-tki), która widać że na nic nigdy nie zarobiła sama. Pani z wypełnionym po brzegi koszem podjeżdża do mnie i zaczyna się wykładać. Gdy tylko złapałem za pierwszy produkt z zamiarem skasowania, pani wręcz krzykiem oznajmiła, że MAM zaczekać, bo ona nie widzi co i jak kasuję, i dopiero jak skończy to mogę zacząć. Z racji, że nie lubię ludzi głupich (pani nawet nie potrafiła policzyć pieniędzy i widać, że twarz myślą nie skalana) i należę raczej do ludzi energicznych, zacząłem kasować tzw. "lotem" (przerzucałem produkt nad czytnikiem z ręki do ręki i odkładałem w wyznaczone miejsce). "Klientka" nie miała nawet czasu patrzeć co kasuję.

3. Perełką jednak jest "klient", który wchodzi 5 minut przed zamknięciem sklepu (kiedy wszelkie mięsa, ryby, sery są pochowane) z zamiarem świąteczno-październikowych zakupów. Upomnienia ochrony przepuszczał przez swoją przestrzeń śródczaszkową i pakował kolejne rzeczy. Przeszedł tak sklep ze 4 razy, aż w końcu po upomnieniu przez kierowniczkę udał się do kas. Zaczął wykładać towar na taśmę i w połowie koszyka nagle stwierdził, że jednak rezygnuje z zakupów (!!!). Wszyscy mieliśmy dość całego dnia i jeszcze takie coś.
Chyba nie muszę mówić, że przed wyjściem klientów nie mogliśmy ani posprzątać na sklepie, nie licząc nawet odniesienia całego kosza nazbieranego przez piekielnego klienta.

4. Jednego akurat delikwenta udało mi się ustawić do pionu.
Po wypłatach w piątek popołudniu zawsze jest bardzo dużo ludzi. Kasuję od niechcenia popijając świństwa energetyzujące, aż nagle przychodzi facet[P] wpychając się kobiecie[K] w ciąży w kolejkę. Rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
[P] - Wymień stówę.
[J] - Przykro mi, ale wszyscy dzisiaj rozmieniają i dopiero dostałem rozmianę.
Piekielny tylko się rozejrzał, wziął jakieś cuksy
[P] - To policz mi to.
[J] - Więc proszę pójść na koniec kolejki.
Piekielny już nabuzowany ale,
[K] - Proszę skasować, nie spieszy mi się - Widząc jej minę, wiedziałem, że mogę sobie pozwolić na chwilę z piekielnym :)
Tak więc policzyłem i mówię:
[J] - Poproszę 99 groszy.
Oczywiście facet daje stówę, biorę i wydaję mu resztę w 200 dwudziestogroszówkach, 500 dziesięciogroszówkach i dołożyłem resztę normalnie. Oczywiście zamiast w woreczkach, w które były zapakowane rozmienione dla mnie pieniądze, podałem to facetowi na tackę :)
Ten jak się nie zdenerwował:
[P] - Co to ma być?!
[J] - Pańska reszta, chciał pan rozmienić pieniądze - po czym wziąłem się za kasowanie [K]
[P] - Proszę mi to zamienić na normalne pieniądze.
Nauczony wcześniejszymi opowieściami z internetu, wyznaję zasadę Geld jest Geld.
[J] - To są normalne pieniądze, wszędzie w Polsce je panu przyjmą.
[K] już się uśmiecha i zaczyna rechotać.
[P] - Zawołaj kierownika!
Akurat, że kierowniczka zmiany[KZ] była za mną, podeszła
[KZ] - W czym mogę pomóc?
[P] - Ten kasjer wydał mi resztę o tak.
Pani kierownik się tylko uśmiechnęła, spojrzała na mnie i rzekła:
[KZ] - A wydał równo?
[P] oszołomiony - Nie wiem.
[KZ] - Więc policzymy... (klika minut)... Wygląda na to że się zgadza.
[P] - Ale proszę mi to zamienić na banknoty.
[KZ] - Nie mamy takiego obowiązku. Mogę w czymś jeszcze pomóc?

[K] czekając i patrząc na wszystko z boku, miała ubaw po pachy i od tamtej pory została naszą stałą klientką.
[P] od tamtej pory jeżeli już się pojawiał, to albo płacił wyliczoną kwotą albo kartą.
[KZ] opowiedziała to na sklepie i tak o to zostałem małym bohaterem.

sklepy

by ~shad
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar biszkopcik83
15 27

Już pod jakąś historią zamieszczałam moje odczucia dotyczące zamykania sklepu przed zamknięciem więc się powtrórze - piszesz: "Perełką jednak jest "klient", który wchodzi 5 minut przed zamknięciem sklepu (kiedy wszelkie mięsa, ryby, sery są pochowane) z zamiarem świąteczno-październikowych zakupów" To znaczy, że przed zamknięciem sklepu można u Was kupić tylko chipsy i wódkę? Reszta historii - piekielna.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 22

@biszkopcik83: chodzi, jak podejrzewam, o to, że klient o tej godzinie przychodzi na zakupy, których już nie zdąży zrobić(bo dużych zakupów nie zrobisz w 5 minut), oraz kiedy niektórych rzeczy już nie dostanie.

Odpowiedz
avatar biszkopcik83
26 30

@tysenna: wyraźnie jest napisane, że 5 minut przed zamknięciem są już pozamykane niektóre produkty. Ja piję do tego, że skoro sklep jest do 21 na przyklad, to jest do 21. I są świadczone pełne usługi. A nie że w godzinach otwarcia sklepu myje sie podłogi (to była ta poprzednia historia) i klient to intruz albo nie mozna kupic sera (!) I jak pisalam wtedy - wąty do szefostwa, ze nie placi sie za czas spedzony na pracy po zamknieciu sklepu. Idac tym tropem, 5 min przed zakmnieciem moglabym zamknac komputer i nie reagowac na klienta. Albo na poczcie nie odebrac paczki bo magazym zamniety albo... Po to sa godziny od do, ze klient wie kiedy moze przyjsc. Oczywiscie potepiam wejscie 5 min na wielkie zakupy. Taki klient powinien zostac wyproszony i juz. Ale jesli ide 5 min przed po jedna rzecz - ser to go nie kupie?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
21 25

@biszkopcik83: to trzeba zrobić tak: - pracownik ma godziny pracy do 20.00. Godziny otwarcia wyznaczyć na 19.00. Do 19.00 wpuszcza się klientów do sklepu, po 19.00 już się tylko ich wypuszcza, w tym czasie można ogarniać sprzątanie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2017 o 14:33

avatar biszkopcik83
11 11

@Caron: otoż to! zgadzam się w 100%

Odpowiedz
avatar biszkopcik83
18 22

@bazienka: a dlaczego są umyte? Powinny być myte punkt 21. Zamknięcie sklepu i zaczynamy sprzątanie. Pracowałam w pizzerii i wiesz kiedy zaczynalismy sprzatac? Po zamknieciu. Nigdy w trakcie otwarcia.

Odpowiedz
avatar NieWiemJakiMamLogin
-4 14

@biszkopcik83: I jeśli gość chciał zamówić pizzę 5 minut przed zamknięciem lokalu to nie było problemu? Pracuję w sklepie i każdy zaczyna sprzątać tak szybko jak to możliwe, co by jak najszybciej skończyć pracę. Oprócz wędlin i sera które kroimy, mamy też już takie gotowe, zapakowane, więc można po prostu wziąć z półki i kupić.

Odpowiedz
avatar biszkopcik83
15 17

@NieWiemJakiMamLogin: głupie porównanie. Jeśli gościu chciał jedzenie, które wyjdzie w czasie otwarcia sklepu, to jak najbardziej tak. Pizze zamówioną 5 min przed zamknieciem. w zyciu nie sprzeda sie w godzinach zamkniecia pizzerii. I ja tez nie wymagam zeby 5 min przed zamknieciem, ekspedientka mi skroila 3 kg sera. Piszesz, że sprzatasz wczesniej zeby jak najszybciej skonczyc prace. Ale za przeproszeniem - a co mnie to obchodzi? Jak nie podobaja Ci sie godziny otwarcia sklepu, to do szefa, zeby skrócil czas otwarcia sklepu. A pisanie ze ma klient wziac pakowana wedline zamiast swiezej krojonej to juz czysta bezczelnosc.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2017 o 21:03

avatar biszkopcik83
10 12

@NieWiemJakiMamLogin: aha i mam pytanie, bo moze mnie ktos w koncu oswieci. Piszesz: każdy zaczyna sprzątać tak szybko jak to możliwe" A kiedy to jest mozliwe? Godzine przed zamknieciem? Poł godziny? Ustalacie sobie, od kiedy klient to intruz i zaczynacie sprzatac mu przed nosem?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@biszkopcik83: na przykład ja sprzątam karetkę godzinę przed końcem zmiany i już potem nikomu nie pozwalam chodzić po umytej podłodze, sprzęt mam dołożony i nie będę przecież znowu sprzątała i dokładała, a już w ogóle nie do pomyślenia, żeby mi ktoś na chlapę i ciapę nosze wyciągał jak umyłam kółka! no! :D

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 5

@biszkopcik83: u mnie w gda jest po prostu kartka, ze sery i wedliny sprzedawane sa do- dajmu na to 21.30, potem nastepuje konserwacja sprzetu i tyle chcialabys pracowac do 23 majac placone do 22? raz tak kiedys mialam podczas studiow, podziekuje @NieWiemJakiMamLogin: dokladnie zamawianie 5 min przed zamknieciem lokalu tez jest piekielne- bo kuchnia moz ebyc posprzatana i nie oszukujmy sie w wielu knajpach sprzata sie juz 10-20 minut przed zamknieciem z nadzieja, ze klienci dojedza co maja i tyle a nie przygotowuj danie, podgrzewaj, potem niech sobie klient w spokoju zje, moze chce posiedziec, domowi kolejne rzeczy? i co i tak sobie siedz za darmo i patrz, o szefa nie obchodzi ile kto siedzial, masz placone do godziny x i tyle? klienta przeciez ponaglac nie wypada ani sprzatac przy nim, zamiatac podlogi i wszystkie te rzeczy zostaja na pozniej u mnie bylo tak, ze te 5-10 minut przed zamknieciem mozna bylo zamowic- jedynie na wynos

Odpowiedz
avatar Cefik
1 1

@bazienka: Tak jak napisał biszkopcik83, pretensje powinno się mieć do szefostwa, że nie płaci za czas spędzony na pracy po zamknięciu sklepu. Nie do klientów, którzy przychodzą w godzinach jego otwarcia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
23 31

Czy gdyby pani z punktu drugiego nie była wypindrzona, nosiła granatową garsonkę, była szczupła i sama pracowała lub nawet prowadziła własną firmę, to piekielnosc byłaby mniejsza? Bo naprawdę nie wiem, co wnosi ten opis. Nie znoszę, jak ludzie oceniają po wyglądzie. Jest twoją klientką i jej wygląd ani to, skąd ma pieniądze na zakupy nie powinny mieć dla ciebie znaczenia. Nie wnosi to tez niczego do historii.

Odpowiedz
avatar adiabata
16 24

@Pattwor: Poza tym nie bardzo rozumiem co jest takiego straszliwie piekielnego w tym, że klientka chciała patrzeć na to, co ma kasowane (w końcu pomyłki się czasem zdarzają), poza tym, że nie powinna krzyczeć. Za to autor ewidentnie złośliwie kasował jej zakupy na pełnej petardzie, a niech ma za swoje, jak ośmieliła się przyjść na zakupy ubrana w panterkę!

Odpowiedz
avatar timka
13 21

@adiabata: popieram Was całkowicie.. Widać, że autor po prostu nie nadaje się do pracy z ludźmi..

Odpowiedz
avatar biszkopcik83
10 18

@timka: W historii jest "byłem kasjerem" :D Jest nadzieja, że już nie pracuje w usługach :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2017 o 14:54

avatar timka
2 4

@biszkopcik83: :)

Odpowiedz
avatar leonkennedy
-1 1

@adiabata: punkt siedzenia zalezy od punktu lezenia. Jezli gosciu byl akurat sam na kasie a za owa pania kolejka zawijala sie na drugim koncu sklepu to nie dziwie sie ze kasowal szybko w celu rozladowania kolejki. Jednak jeszcze gorsi sa ci co sie do zakupow nie przygotuja tylko dopiero przy kasie walcza z portfelem i szukaja karty/gotowki

Odpowiedz
avatar timka
14 22

Ja tego nie rozumiem, że jeśli jest sklep do danej godziny to ileś przed zamknięciem jest chowane.. W żadnym urzędzie, firmie itd byłoby to nie do pomyślenia.. Czy sklep choćby papierniczy tez tak robi? Bardzo wątpię.. Piekielnością może być co najwyżej to, że zatrudniający ludzi w takim sklepie nie chce płacic po zamknięciu sklepu.. Ale jeśli sklep jest otwarty do 21 to cały asrotyment powinien byc do tej 21 dostępny..

Odpowiedz
avatar biszkopcik83
12 14

@timka: dokładnie to samo napisałam, to jest piekielnośc 'poziom 100', a jeszcze wiekszą piekielnością jest, że klienci, którzy mają czelnosc wejsc do sklepu przed zamknieciem, są na tym portalu opisywani jako piekielni...

Odpowiedz
avatar greggor
3 13

"W żadnym urzędzie, firmie itd byłoby to nie do pomyślenia" @timka: To mało urzędów i firm widziałeś.

Odpowiedz
avatar timka
2 4

@greggor: jak już to widziałaś.. pracowałąm w firmie i miałam też praktyki w urzędzie i czegoś takiego nie było, ale to może zależy od kultury ludzi..

Odpowiedz
avatar imhotep
2 6

@timka: Haha... idź do UP. Teoretycznie czynne do 15, po 14:30 już komputery wyłączone i nic nie załatwisz.

Odpowiedz
avatar leonkennedy
-1 1

@timka: posprzatac to jeszcze pol biedy. Najgorzej ma kasjer, ktory musi sie dodatkowo rozliczyc

Odpowiedz
avatar obserwator
9 9

Pamiętacie głośną sprawę motocyklistów? Płacili oni w bramkach, w proteście przeciw najwyższym w Europie cenom autostrad, groszówkami. Koncesjonariusze podali ich do sądu. Ten na szczęście oddalił pozwy. Z uzasadnieniem, że jednogroszówki są także środkiem płatniczym. (Ciekawe, gdyby taki burek pozwał kasjera o wydanie w drobnych - czy sąd zachowałby się analogicznie?)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2017 o 15:07

avatar konto usunięte
1 21

Kiedy klienci próbowali u mnie rozmienić pieniądze poprzez "dej mje coś najtańszego", mówiłam że poproszę albo odliczoną kwotę, albo zostawiają mi 98 zł napiwku, bo im drobnych nie wyczaruję. Nie mam, to nie mam, ganiać i żebrać po okolicznych sklepach nie zamierzam, niech sami biegają. Zazwyczaj fochali i odchodzili, krzyżyk na drogę. Sprzedawca nie ma obowiązku wydać reszty. To w gestii klienta leży uiszczenie odpowiedniej opłaty za pożądany towar.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2017 o 15:51

avatar greggor
13 19

"Sprzedawca nie ma obowiązku wydać reszty. To w gestii klienta leży uiszczenie odpowiedniej opłaty za pożądany towar." @Candela: Zgadza się. Również w gestii klienta leży głosowanie nogami na takie sklepy, które jednak tę resztę wydają.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 22

@greggor: Oczywiście. Dlatego klient, który mi w niedzielę rano rzuca stówą, bo nie ma drobnych na tacę, niech "głosuje" czym prędzej zawracać głowę komuś innemu.

Odpowiedz
avatar biszkopcik83
9 9

@Candela: " „Sprzedawca może odmówić sprzedania towaru z uwagi na to, że nie ma pieniędzy do wydania. Co do zasady w handlu detalicznym i gastronomi nie można odmówić sprzedaży bez uzasadnionej przyczyny i jest to karane grzywną, ale brak pieniędzy do wydania jest już odpowiednim uzasadnieniem odmowy" Prawo jest po stronie Candeli, czy sie nam to podoba czy nie...

Odpowiedz
avatar Balbina
11 11

@Candela: metr gumki za 1.50 i stówa Rajstopy z 4.60 i stówa Trzech takich klientów i mam wyczyszczoną kasę do cna. Proszę,kukam do portfela,uśmiecham się,uzbieram cieszę się jak głupia z każdej złotówki a na drugi dzień to samo. Obok jest piekarnia ta to ma prze...... Bułka -100 Pączek-100 i biedne latają jak pęcherzem po okolicznych sklepach co łaska.

Odpowiedz
avatar leonkennedy
0 0

@Balbina: i tak ze sa sklepy. W sklepie gdzie pracuje nie rozmienisz na drobne bo nie ma jak i gdzie zrobic rozmianke na bilon. Dzis mialem z 10 klientow pod rzad, ktirzy mieli rachunek typu 40,38zl oczywiscie drobnych niet. Przy 3 zaczalem wydawac w 10 a nawet 5gr bo mialem dosc sporo;)

Odpowiedz
avatar egow
5 13

Wiele razy pisałem, napiszę jeszcze raz: nigdzie poza naszym krajem nie trafiłem, by kasjer miał problemy z wydaniem reszty. Co jest nie tak ze sklepami u nas? :/

Odpowiedz
avatar maktalena
9 11

@egow: Nie tak to jest coś z kierownictwem sklepów czy punktów gastronomicznych, które za cholerę nie chce przyjąć do wiadomości, że kasjer bez drobnych nie jest w stanie pracować.

Odpowiedz
avatar Madeline
12 12

@egow: Niestety, sklepy to jedno, ale bardzo nie tak jest z naszymi bankomatami... Np. w Austrii można sobie wybrać jakie nominały ma wypłacić bankomat - minimalny to 10 euro, a u nas ciężko znaleźć bankomat, który bez problemu wydaje dwudziestki.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
6 6

@egow: Maktalena dobrze prawi. Jak dobrze wiemy, największy nominał u nas to 200zł (w lutym mają wypuścić 500, to dopiero będzie!). I powiem tak - zdarzyło mi się rozmawiać z kilkoma osobami które pracują/pracowały jako kasjer, a także przeczytałam tutaj sporo historii na ten temat traktujących i co z tego wynika: przeciętnie kasjer na początek zmiany ma w kasetce do dyspozycji tak ze 200zł. 300zł to już dużo. Zdarza się, że 150, 100, albo i mniej. Często kasę zostawia poprzednia zmiana i zdarza się, że nie ma jak zostawić drobnych, bo powydawała, i weź tu wydaj resztę, jak masz w kasie setkę, pięćdziesiątkę, dwudziestkę, dziesiątkę i cztery piątki... A nawet jak ma w drobnych, to niech się na początku zmiany trafi dwóch pod rząd ze stówą i co, nie wyczaruje przecież. Pracodawcy nagminnie wychodzą z założenia, że to kasjera sprawa, skąd weźmie drobne i po prostu mają to głęboko w pewnym otworze, ot co. U mnie w sklepie jest w kasie 500 (mniej więcej 250 bilon i 250 banknoty 10 i 20zł) plus jeszcze zawsze kilka stów w dziesiątkach i dwudziestkach do rozmieniania, czasem 400, czasem i 1200. Sytuacje, że drobnych brakuje są ekstremalnie rzadkie.

Odpowiedz
avatar timka
0 2

@Madeline: Bo tam się pieniądz szanuje.. Do tego za 10 euro zrobisz spokojnie akupy na cały dzień dla 4 osobowej rodziny do tego z 2 śniadaniem i podwieczorkiem.. a u nas co kupisz za 10zł?

Odpowiedz
avatar egow
1 3

@Poecilotheria: ja wiem jakie są ilości drobnych w kasie. Wieczorem kasjer ma w kasie kilka tysięcy, nieraz 2000 w 10-20 złotówkach, ale rano otwiera kasę i ma 200zł, bo tak mówi regulamin sklepu. Ja pytajac co jest nie tak z nasyzmi sklepami własnie o tym: czemu gdzie indziej nie ma problemu, by kasjer miał rano w kasie 1000zl?

Odpowiedz
avatar maktalena
4 4

@Poecilotheria: U mnie w McDonald's wyglądało to następująco: przystępując do pracy kasjer dostawał 30 zł bilonu i to było wszystko. Standardy firmy są takie, że klienta nie wolno prosić o drobne.Bardzo często było tak, że tuż po tym, jak zaczęłam pracę kilku z rzędu klientów płaciło banknotem 100 albo 200zł. Przy każdej transakcji musiałam prosić menagera o rozmienienie pieniędzy. O zwiększeniu ilości drobnych na początek zmiany kierownictwo nie chciało słyszeć. Bo nie.

Odpowiedz
avatar paperrockscissorslizardspock
3 3

@maktalena: U mnie w dogerii dostawaliśmy jakieś 400zł - kilka papierków i cały przekrój bilonu. Ostatnio ktoś na górze stwierdził, że takie ilości bilonu do policzenia są dla nich niewygodne, więc ograniczyli nam bilon do złotówek, dziesięcio- i jedno groszówek. Tak że resztę od kwot typu 21zł, 32,20zł klient dostaje w niezłym złomie. Na szczęście nie mamy zakazu pytania o "końcowki", ale gdy klient nie ma, to po dosłownie kilku transakcjach zostajemy bezz rozmianki. Mamy za to zakaz rozmieniania pieniedzy z innymi kasjerami - więc musimy dzwonić do kz, który tę rozmiankę musi nam przynieść. Tak że rozwiązanie niewygodne ani dla kasjerów, ani dla klientów, ani dla kz-ów - ale za to "góra" która nie musi się męczyć liczeniem bilonu, jest zadowolona.

Odpowiedz
avatar leonkennedy
1 1

@Poecilotheria: jesli kasjer mialby te 500 depozytu to nke bylo by klopotu z wydawaniem na poczatku zmiany a tak lataj nie raz po 15 razy

Odpowiedz
avatar ptah
0 0

@Madeline: A najśmieszniejsze jest, ze teraz np. mbank wprowadza opłaty za wyciąganie kwoty mniejszej niż 100 zł. Ja tam chciałbym sobie wybierac gotowke np. 5k raz co 3 miesiące, ale nie mogę bo bankomat mi krzyczy ze wybrana kwota nie dzieli się przez 20.....

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
0 0

@egow: Trochę późno odpowiadam, ale co tam. Właściciele mają to po prostu głęboko w zadzie, to nie oni mają problem. Podejrzewam też, że jak ktoś ma wielkie ciśnienie na kasę, to szkoda mu zamrozić 1000zł. No i jest jeszcze brak zaufania, zwyczajnie boją się zostawić pod opieką pracownika większą gotówkę. W małych punktach rzadko się zdarza, że kasjer na koniec zmiany ma 2000 utargu w ogóle, a im więcej kasy zostawisz, tym większe prawdopodobieństwo np. na sfingowanie napadu czy coś. Trochę irracjonalnie, ale jak jest duża rotacja i co miesiąc ktoś nowy pracuje, to strach, co może taka osoba wymyślić. W sieciówkach znowu procedury wymyśla oderwane od rzeczywistości kierownictwo, które tak naprawdę gie wie o pracy kasjera.

Odpowiedz
avatar egow
0 0

@Poecilotheria: no ja wiem, ale czemu w sieciówkach "zagranico" to kierownictwo jest bardziej ogarnięte? O ile nie lubię narzekania na własny naród, o tyle jeśli chodzi o sklepy, to naprawdę Polacy mają jakiś problem.

Odpowiedz
avatar kijek
5 13

Napisz w jakiej sieci pracujesz, że kierowniczka pochwala buractwo kasjera :) Nie pochwalam zasady "klient nasz pan" ale tu kasjer ewidentnie zrobił z siebie "bohatera" i to taki z niego typ człowieka "wyżej s.am niż du.ę mam". Żałość nad żałościami, chłopie jak masz ambicje większe niż praca na kasie to się rozwijaj bo z takim podejściem jesteś tylko zakompleksionym burakiem. Oceniania klientki po wyglądzie nie skomentuję bo widzę trafił się nam kasjer adonis......

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 stycznia 2017 o 9:33

avatar Wciazsiedziwie
0 0

Brawo za 4. Miałam podobna historie jaka opisujesz w 3, tez klient po zamknięciu wlasciwie wbił na sklep, a ze ostatnia zeszłam z kasy to musiałam wrócić na sklep, w połowie kasowania zrezygnował z 1 rzeczy i musiałam wołać z zaplecza koleżankę do anulacji (beZnadziejny system w carrefour)... wszyscy wściekli, ale co zrobic

Odpowiedz
avatar leonkennedy
0 0

@Wciazsiedziwie: nke tylko Carrefour. W biedronce na przyklad kasjer moze stornowac bez uzycia karty

Odpowiedz
avatar ptah
-1 1

Co do historii nr 3, Nalezalo zlosliwcowi posprzatac za sobą i odnieść produkty na swoje miejsce.

Odpowiedz
Udostępnij