Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Płynąc na fali wpisów z kategorii „zima znów zaatakowała, na ulicach więc…

Płynąc na fali wpisów z kategorii „zima znów zaatakowała, na ulicach więc roi się od bezdomnych i ubogich naciągających na drobne”, postanowiłam dodać i swoją cegiełkę.

Sytuacja sprzed 2 dni. Godzina 21:15, właśnie wychodzę z pracy w jednym z mniejszych centrów handlowych w mieście. Co ważne, „zwykłe” sklepy (drogerie, księgarnie, restauracje, butiki itp.) są czynne do 21, a supermarket jest otwarty do 22.

Naprzeciwko kas marketu zaczepia mnie chłopak - na oko 16-17 lat, niewysoki, chudy, opatulony w poszarpaną i znoszoną kurtkę, kaptury i szalik. No generalnie nie wyglądał na okaz dobrostanu i radości. Podchodzi do mnie i z oczami rannego jelonka oraz głosem konającego na polu bitwy żołnierza mówi, że zbiera na ciepły posiłek. Żal mi się zrobiło chłopaka, myślę sobie: mam jeszcze jakieś pół godziny do zamknięcia, to wejdę i kupię mu coś do jedzenia (market ma kącik restauracyjny z ciepłymi daniami).

Mówię młodemu, zgodnie z prawdą, że drobnych nie mam (zły nawyk, ale wszędzie i za wszystko płacę kartą, nieraz po 2 tygodnie chodzę z 50gr w portfelu), ale mogę mu coś kupić. Na co chłopak odpowiada zrezygnowany „Nie, nie” i odchodzi. No to ja stoję wryta przez 3 sekundy, po czym myślę 'No to nie, prosić się nie będę, żeby pomóc”. Ale! To nie koniec.

Idę do wyjścia z galerii, wychodzę, a tu kolejny chłopak 16-17 lat, lepiej zbudowany (wysoki, postawny), ale też w zniszczonych, znoszonych ciuchach pyta czy mam drobne, bo zbiera na ciepłe jedzenie. No k***a, krew mnie zalała. Już oczywiście zwęszyłam szwindel, prawdopodobnie razem się tam przywlekli, ale pomyślałam 'A co, mogę zagrać w tę grę. Zobaczę jaka będzie reakcja tego gościa, chociaż doskonale już znam odpowiedź'. I z anielskim uśmiechem mówię, że niestety, ale mam przy sobie tylko kartę. Nawet nie zdążyłam dokończyć zdania „...ale mogę Ci kupić coś do jedzenia”, a gówniarz bez słowa odwrócił się do mnie dupą i poleciał nękać jakiegoś faceta, który wysiadł z samochodu.

Oczywiście, nie mówię, żeby w ogóle olewać bezdomnych i ubogich. W życiu różnie bywa. Są tacy, co naciągają, a są tacy, którym życie naprawdę dało w dupsko i nie mogą odbić się z dna. To od nas zależy czy i komu postanowimy pomóc, ryzyk-fizyk. Ja sama jestem litościwa d**a i często ktoś mnie na coś naciągnie (a to drobne, a to jedzenie). Rzadko niestety mamy pewność, czy dana osoba jest naprawdę potrzebująca.

Dlatego tak ku przestrodze. Już lepiej regularnie wpłacać (chociażby grosze) na jakąś sprawdzoną organizację lub wspomagać schronisko/noclegownię dla bezdomnych. Tak przynajmniej mamy pewność, że pieniądze, na które my ciężko harujemy, nie trafią do jakiegoś darmozjada, który naciągnie dziennie w ten sposób 5 osób i już ma prowiant i popitkę na wieczór.

by ~Azalea
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Grejfrutowa
13 15

Koleżanka miała praktyki w schronisku dla bezdomnych. Tam usłyszała: najlepszą pomocą jest brak pomocy. Nic nie dawać, nic nie kupować.

Odpowiedz
avatar poprostumort
7 7

@Grejfrutowa: Dokładnie, to jest najlepsza pomoc - bo wtedy bezdomny musi się zgłosić do odpowiednich służb lub fundacji, które mu pomogą. Przy okazji będą mogły pomóc tym którzy są uzależnieni od alkoholu lub narkotyków.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@Grejfrutowa: W Gda kiedys wisialy takie plakaty- nie dawaj pieniedzy na ulicy, bo na niej zostane

Odpowiedz
avatar WhatISeeIsMine
6 14

Kilka lat temu, środek zimy, jedna z głównych ulic. Starszy bezdomny mężczyzna prosi ludzi o kupienie ciepłego posiłku. Widać, że trzęsie się z zimna, ludzie totalnie go ignorują. Podeszłam i powiedziałam że pieniędzy nie dam, ale mogę mu kupić ten posiłek. Zaprowadził mnie do knajpki Caritasu kilka metrów dalej i poprosił o ciepłą zupę. Nie był pijany, nie było od niego czuć alkoholu. Był po prostu człowiekiem, którego życie ułożyło się tak a nie inaczej. Tak więc, moim zdaniem, to czy powinniśmy pomagać zależy od wielu czynników. Jeśli widzisz, że dana osoba chce cię tylko naciągnąć na kolejne pieniądze na alkohol, to ignoruj. Jednak jeśli w środku zimny, przemarznięty człowiek prosi o kupno (a nie pieniądze) ciepłego posiłku, dlaczego tego nie zrobić?

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
5 23

Dlatego kazdy zebrak, ubogi czy bezdomny powinien darmowo otrzymywac od MOPSu, czy podobnej organizacji, terminal na karty platnicze, aby zaden kapitalista, placacy wylacznie bezgotowkowo, nie mial prostego wymigania sie od obowiazkowej zapomogi. W celu amortyzacji tych urzadzen powinno sie naturalnie ustalic minimalna (byle nie za niska) kwote tej ustawowej pomocy i jej regularna przymusowa powtorke w mozliwie czestych odstepach. Zebrak, to tez czlowiek i powinien w nowoczesnych czasach otrzymac mozliwosc darmowego wykorzystania aktualnych technologii, bo Polska, to przeciez nie trzeci swiat i do Europy niedaleko.

Odpowiedz
avatar Axisss
3 3

@ZaglobaOnufry: Wiem, że twoje komentarze niektórzy minusują już za sam nick, bez czytania... ale serio, tyle osób nie złapało żartu (-6 na 12 głosów)?

Odpowiedz
avatar aklorak
0 0

@ZaglobaOnufry: po przeczytaniu pierwszej linijki myślałam, że to Drill_Sergeant

Odpowiedz
avatar minio7
3 3

Jak mnie ktoś prosi o pieniądze to zawsze zadaje pytanie co takiego chce zjeść, gdzie i za ile. Jak nie zna odpowiedzi, to już na kilometr idzie wyczuć, że wcale go tak bardzo nie ssie w żołądku, jak coś kręcą to również bardzo szybko po nich widać bo się peszą i gubią rezon. Choć nie powiem, zdarzają się tacy cwani co kantują, ale wymówki mają pięknie rozpracowane, na szczęście nie ma ich za dużo

Odpowiedz
avatar binprogrammer
1 5

Są teraz kurtki dla bezdomnych z opcją dawania drobnych zblizeniowo:) wiec niedlugo taka wymowka nie podziala

Odpowiedz
avatar lvlaras
5 7

Kiedyś za młodu rozdawałem ulotki w centrum miasta. Obok miejsca, przy którym stałem dzień w dzień siedział gorzej ubrany Pan, który zawsze miał coś "na sprzedaż": jakieś polne kwiatki, grzyby, maliny itp. Pan zawsze trzeźwy, uśmiechnięty i nienarzucający się. Mimo iż policja notorycznie przepędzała z okolicy żebraków (głównie cyganów) to owego faceta nigdy nie ruszali. Gdyż nigdy nie prosił o pieniądze za darmo ale zawsze oferował coś symbolicznego w zamian. Któregoś dnia z nim porozmawiałem i okazało się, że koleś ma mieszkanie (z odciętymi wszystkimi mediami), spokojnie zarobi sobie na skromne jedzenie, czasami nawet wystarczy na jakieś piwko na wieczór. Co więcej koleś miał nawet telefon komórkowy, który ładował u kolegi. Opowiadał jak to robił gdzieś na syberii jako kucharz, miał jakąś tam firmę, później żona go zostawiła i zabrała znaczną cześć majątku i teraz tak sobie egzystuje. Jak na zimę nie uda mu się załatwić opału to nie ma oporów aby pójść do noclegowni. I twierdzi, że 95% "bezdomnych" to nieroby i pod żadnym pozorem nie powinno się im dawać pieniędzy. A z dawaniem jedzenia, to też różnie bywa, gdyż nawet na tym serwisie były opowieści jak to "żule" odsprzedawały jedzenie za symboliczną kwotę aby tylko mieć na jakieś nalewki. Facet mówił, że najprostszym sposobem aby aby wybadać, czy osoba naprawdę jest potrzebująca to zaproponować jej wykonanie prostej pracy - większość "głodujących" nie podejmie się takiego "wysiłku".

Odpowiedz
avatar Balbina
5 5

@lvlaras: kiedyś do bramki zadzwoniło dziewczę ok 14-15 lat z prośbą o wsparcie. Jakiś chleb,coś do niego,mleko.Bo matka bo rodzeństwo. W ręku już spore torby a przed nią kilka domów do obskoczenia. Powiedziałam że chętnie dam pieniądze albo żywność ale niech coś zrobi. Może pozamiatać podwórko(parę metrów puzzli) Tak tak ale nie dziś jutro. OK to czekam do jutra. No i się doczekałam Niech się dziewczę przejdzie tak po paru dzielnicach zawsze coś wpadnie.Nie trzeba pracować ani wysilać.

Odpowiedz
avatar mikado188
7 9

Ostatnio podszedł do mnie facet, żeby mu receptę wykupić. Jednocześnie wyciągnął z kieszeni paczkę i odpalił papieroska. Nie wykupiłam. Skoro na papieroski jest to i na leki powinien mieć.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@mikado188: ja palaczom nie pomagam w ogole nie daje pieniedzy czy jedzenia nie ustepuje miejsc w komunikacji ( nie dbaja o swoje zdrowie wiec dlaczego ja mam o nie dbac??) nie kupuje od palacych bab na targu czy w prowizorycznych stoiskach, nawet od rozczulajacych babuszek sprzedajacych kwiatki

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@bazienka: podobnie mam, jak widze, ze maja na papierosy to nic nie dam, a czasami jak widze ekspedientke palaca w drzwiach sklepu to omijam sklep szerokim lukiem :)

Odpowiedz
avatar didja
9 9

A ja jestem przeciwna dawaniu. Dlaczego? 1. Jak widzę tę klęczące osoby zbierające na zastrzyki, operację itp. cuda, to zawsze komentuję zjadliwie, że chciałabym być tak zdrowa, jak one są chore. Bo będąc osobą niepełnosprawną, po maksymalnie godzinie takiej akcji wylądowałabym na OIOM-ie. Prawdziwie niepełnosprawna osoba nie jest w stanie tyle wytrzymać. 2. Jak widzę tych młodych byczków żebrzących o jedzenie, od razu przypominam sobie setki ofert różnych prac: sprzątanie, magazyn, drobne prace. Osoba bezrobotna nie ze swojej winy, ale uczciwa, łapie się każdej pracy, raz lepszej, raz gorszej, byle mieć pieniądze. Zresztą taki mamy głupi system, że osoba, której nie chce się robić, może całkiem sporo wyciągnąć z pomocy socjalnej. Poza więc pojedynczymi przypadkami - reszta żebractwa to albo oszustwo, albo naciąganie, bo się jaśnie panu do roboty nie chce iść. I niech mi nikt nie mówi, że pracy nie ma - jak się chce mieć etat z dwiema średnimi krajowymi, to się idzie na informatykę albo 12 lat uczy na lekarza czy 8 na adwokata. A jak się ma ukończoną zawodówkę czy ogólniak i nie ma pracy, to się bierze, co jest: ulotki, sprzątanie, czyszczenie toalet, koszenie trawnika, rozładowywanie palet.

Odpowiedz
avatar dorota64
0 4

@didja: w sumie zgadzam się z Tobą w 100%, Z zasady nigdy nie daję, ale czasem jest taki menel, że już widać że żadnych szans na jakakolwiek pracę i wyjscie z tego stanu. Tacy to nawet nie żebrzą. Ja w pewien sposób ich nawet rozumiam. Sama mam problem z rzuceniem palenia. A taki stary bezdomny alkoholik? Ile trzeba mieć samozaparcia i wsparcia,żeby wyjść z nałogu! i w sumie po co? Później umrze? Będzie trzeźwy?

Odpowiedz
avatar obserwator
0 0

Byłem raz w Krakowie świadkiem, jak taki zaczepiał ludzi. Trafił na Węgra całkiem dobrze mówiącego po polsku (rozmowę słyszałem, po czym zaczaiłem się poobserwować sytuację). Nasz brat kupił mu jakąś kanapkę. Gość schował do torby i... podszedł do mnie. Na hasło, że już mu kupiono, zrobił wielkie halo. Popieram zatem pytanie czy wykona prostą pracę. Po prawdziwym bezdomnym często nie widać jego statusu. Poproszony o pomoc przechodzień sam mi pomógł popchać Scodillaca. W zimie. Auto zapaliło, podgrzałem silnik - a w tym czasie dowiedziałem się, że uczynny pan jest bezdomnym. No to zgasiłem motor i wio do baru mlecznego. Postawiłem mu posiłek. Krępował się - powiedziałem, że może na pieniądzach nie śpię, ale na to jeszcze mam. Najlepiej jest w Wietnamie i Izraelu. Zero socjalu. Idzie się pucować buty chcąc zarobić. Raz osobnik muzykalnej narodowości żebrał, no to poprosiłem o zagranie czegokolwiek. Posłuchałem tzw. ulicznego muzaka i dałem pieniążka mówiąc, że to też jest praca. Wyglądało, że zrozumiał. Tylko mnie, bardzo proszę, oświećcie: Jak często zdarza się wśród takich żebraków osoba karana sądownie? Wilczych biletów co prawda jako takich już nie ma, niemniej wiecie, że w Polsce karanemu trudniej znaleźć zajęcie. Jak widzę w Krakowie wysyp ofert, to mnie w ogóle dziwi. Czego się boją sklepikarze czy restauratorzy?

Odpowiedz
avatar piekielna_zyrafa
1 1

Zgadzam się w 100%. W Łodzi przez jakiś czas wiele młodych osób prosiło o pieniądze 'na jedzenie', 'na nocleg, bo mama wyrzuciła mnie z domu' albo 'na benzynę, bo nie mamy jak dojechać do domu' (a rzekomy samochód stał podobno na stacji benzynowej kilometr dalej) itp. Oczywiście głos płaczliwy i oczy jak sarenka, aż trudno było uwierzyć, że to może być szwindel. Po niedługim czasie okazało się, że całe te prośby o pieniądze mają związek z otwartymi naokoło sklepami z dopalaczami.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Generalnie nie daje pieniedzy, bo wiadomo, ze to naciagacze, ale zdarzyly mi sie 3 sytuacje, gdy dalam, Raz jakis zebrak chcial mi sprzedac stare zdezelowane radio, bo chcial na bulke. Akurat mialam przy sobie to dalam i.. faktycznie ja zjadl. Innym razem dalam pare zlotych chlopakowi na bilet, podobno mu braklo, dalam, bo pomyslalam, ze mi kiedys tez moze zabraknac, Czy naprawde kupil bilet to nie wiem, ale cos mial w oczach, ze uwierzylam. Zza trzecim razem nie wiem dlaczego, ale zagadalsm do zakapturzonego chlopaka, ktor na stacji, Okazalo sie, ze byl bezdomny i chcial pieniadzena hostel, Uczciwie przyznal, ze ma problem z narkotykami i ze czasami sie w jakies bojki wdaje i ma problemy. Ale bylo w nim cos dobrego, wiec dalam mu na hostel i powiedzialam zeby nie wydal na cos innego, Obiecal, ze pojdzie do hostelu. Nigdy juz go pozniej na tej stacji nie widzialam. Moze jestem naiwna, ale z tych paru zlotych nie zbiednialam, a mialam przeczucie, ze powinnam jednak dac.

Odpowiedz
avatar polaquita
0 0

@nursetka: ja też raz żebrałam na bilet ;| W liceum, nie pamiętam jak to się stało, ale grosza przy duszy nie miałam a do domu 30 km. Ktoś dał i naprawdę jestem mu wdzięczna. To było przez czasem komórek i fejsbuków.

Odpowiedz
Udostępnij