Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Witam, historia Clary(#76744) zainspirowała mnie do opisania doświadczeń w moim ostatnim miejscu…

Witam, historia Clary(#76744) zainspirowała mnie do opisania doświadczeń w moim ostatnim miejscu pracy.

Do niedawna pracowałam sprzedając bilety na wycieczki po stadionie piłki nożnej "Mestalla" w hiszpańskiej Walencji.
Codziennie obsługiwałam ludzi wszelkich języków i narodowości, zazwyczaj były to osoby miłe, ale zawsze musi się trafić wyjątek od reguły, gdyby nie to, nie byłoby tej historii.

1. Ja jestem najważniejsza - Młode małżeństwo z dzieckiem podchodzi zapytać o cenę biletów. Usłyszawszy kwotę, krótko się naradzają, jednak stwierdzają, że to za drogo, o czym w niezbyt miły sposób mnie informują. No cóż, ja cen nie ustalam i nie mnie nie oceniać, że kobieta w ciuchach będących co najmniej trzykrotnością mojej pensji, nie ma 20 euro, żeby odbyć godzinną wycieczkę z przewodnikiem. Przed odejściem kobieta pyta mnie gdzie jest ubikacja, ponieważ dziecku chce się siku. Informuję ją, że ubikacja jest na stadionie i jest dostępna (co jest chyba oczywiste) tylko dla klientów i tylko po rozpoczęciu wycieczki, ja nie mam prawa nikomu otwierać,od tego jest ochrona.

Kobieta zaczyna na mnie wrzeszczeć, że chyba jestem nienormalna i że w takim razie ona zaraz tutaj, na wprost mojej kasy zdejmie dziecku majtki i pozwoli mu się wysikać tak jak stoi. W tym momencie spokojnie jej oświadczyłam, że jeżeli tylko spróbuje, brama prowadząca do kasy zostanie zamknięta, a policja wezwana w trybie natychmiastowym. To jakoś uspokoiło matkę roku i całe szczęście, sobie poszli, ale ja już się z nerwów do końca dnia trzęsłam.

2. Niemowy. Podchodzi toto do kasy i rzuca mi pieniądze. Mniejsza o to, kiedy mi rzuca odłożoną kwotę, wtedy przynajmniej wiem czego chce, chociaż jak dla mnie i tak jest bezczelne nie potrafić odpowiedzieć na zwykłe "Hola". Gorzej jest kiedy przychodzi wielka rodzinka z dzieciakami rozbieganymi na wszystkie strony, rzuca mi na ladę 100 euro i się gapi. Noż... Nie jestem jasnowidząca, nie wiem, czy wszyscy będą chcieli wejściówki, ile lat mają dzieciaki i czy jeszcze należy im się ulga, czy już nie. Zazwyczaj po takiej minutowej walce na gapienie się (poprzedzone moimi próbami porozumienia się w różnych językach) klient w końcu zdoła wymamrotać czego i jaką ilość chce. Niestety na pożegnanie nie mam co liczyć.

3. Natarczywy - kilka razy w miesiącu jest mecz na stadionie. Zazwyczaj już kilka dni przed tym ludzie podchodzą i pytają o bilety. Wtedy cierpliwie tłumaczę, że musi udać się do kas obok, bo ja sprzedaję tylko bilety na wycieczkę, jesteśmy innymi firmami i nie mamy ze sobą nic wspólnego. Większość rozumie, ale są tacy, którzy po wysłuchaniu tej informacji mają tysiąc pytań odnośnie cen, miejscówek, możliwości zakupu przez internet itp.. Po czym ja od nowa muszę tłumaczyć, że muszą się udać do ich kas, bo ja takich informacji nie mam, a w międzyczasie za delikwentem tworzy się już ogromna kolejka ludzi.

4. Śmieszki - Często przy zakupie biletu ludzie pytają, co dokładnie mogą zobaczyć. Wymieniam po kolei i informuję także, że po wyjściu na murawę mogą przebywać na fotelach drużyny i na sztucznej trawie, ale nie wolno wchodzić na trawę naturalną. "A co mi zrobicie, jak wejdę na trawę, hue hue hue" Noż kur... Nasz ochroniarz wyp***doli cię na zbity pysk i będziesz musiał płacić za ewentualne szkody. Wielu i tak próbuje, często wmawiając przewodnikowi, że "ta pani przy kasie mówiła, że można". No nie można. Rekordzistką była matka roku, która wraz z trójką dzieci uciekła przewodnikowi (byli w drodze do wyjścia) na murawę, po czym rzuciła z całej siły swoje okulary przeciwsłoneczne na trawę, każąc dzieciom biec po nie i w międzyczasie cykając zdjęcia..,

Jeśli się spodoba napiszę więcej, tym razem z mojej pracy w Oceanarium. Tam to się dopiero działo...

Mestalla Walencja

by Pumuki
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar ZaglobaOnufry
8 8

Coz - takie jest zycie, idiotow nie brak i trzeba ich egzystencje zaakceptowac i to w kazdej branzy, ale zawsze powinno sie wyraznie i dobitnie, choc uprzejmie, sprzeciwic chamstwu i odpowiednio, rozsadnie zareagowac, o ile mozna bez ryzyka dla wlasnego zdrowia i dobra, albo zawezwac odpowiednie sluzby, ktore powinny zadzialac.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
9 17

Ludzie płacą taki hajs, żeby zobaczyć pusty stadion?

Odpowiedz
avatar Pumuki
19 21

@Fomalhaut: Pusty, niepusty. To jest godzinna wycieczka z przewodnikiem, który mówi o historii drużyny i stadionu(jednego z największych i najstarszych w Hiszpanii),omawia działania instalacji itp. Do tego ludzie oglądają nie tylko to,co rozumiemy jako stadion,czyli murawę. W środku mamy salę z trofeami, instalacje dla VIPów i prezydenta drużyny, muzeum, salę dla dziennikarzy, przebieralnie graczy itp,więc wydaje mi się, że cena, jak na Hiszpanię (10,60 od osoby) nie jest wygórowana, Camp Nou lub Bernabéu kosztują conajmniej 30 euro, z przewodnikiem drożej.

Odpowiedz
avatar JasniePanQrdupel
1 1

@Fomalhaut: Też miałem taką refleksję. Ja to bym w ostateczności zmarnował godzinę życia i obejrzał stadion za 20 euro... ale gdyby to mi zapłacili ;-)

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
4 10

Historia spoko. Zastanawiam się tylko, jak wycenia się wartość ciuchów, które ludzie mają na sobie. Kiedyś miałam koszulkę Armanii. Znalazłam ją w lumpeksie za 10 zł. Spodnie z markowych butików, jak dla mnie, wizualnie nie różnią się od tych z sieciówek.

Odpowiedz
avatar Pumuki
3 9

@KurkaRurka: Pewnie, że nie każdy musi się znać i rozróżniać ciuchy z wyższej półki od tych z sieciówek,(gdybym się nie znała, to bym nie oceniała;)) ale interesuję się modą i chociaż ekspertem nie jestem, to bez problemy zauważyłam, że były to znane marki i nowe kolekcje.

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
2 4

@Pumuki: owszem masz rację, ale chodzi mi o to, że w seconhendach też, są ciuchy z wyższej półki

Odpowiedz
avatar Pumuki
4 6

@KurkaRurka: No pewnie, że są, dlatego w poprzednim komentarzu napisałam, że były to ciuchy z najnowszej kolekcji, a o te raczej w secondhandzie trudno. Na tyle trudno, że w zasadzie niemożliwym ubrać się od stóp do głów. Tez mam dużo fajnych i oryginalnych rzeczy z lumpeksu, ale zawsze są to ubrania lub dodatki z kolekcji conajmniej 3- letnich.

Odpowiedz
avatar Johanna
0 0

@KurkaRurka: co to ta Armania?

Odpowiedz
avatar katem
6 6

W historii najbardziej podoba mi się to, że autorka nie płacze "jaka to ja jestem nieszczęśliwa, bo mam do czynienia z idiotami", tylko pisze historię na sadzie przedstawienia typów ludzkich. Wygląd na to, że 'w jakimś stopniu zdystansowała się do klientów. Oby tak dalej - przecież idiotami nie należy się przejmować, ich wszędzie pełno.

Odpowiedz
avatar katem
4 4

@katem: Cholera jasna ! Skoro pokazuje się możliwość edycji komentarza, to dlaczego nie można go zmienić ! Czas na poprawki jest ewidentnie za krótki. A przynajmniej - jeśli czas na edycję już minął, to dlaczego pokazuje się możliwość edycji ? A chciałam poprawić owo niezrozumiałe "na sadzie", na zwyczajne "na zasadzie".

Odpowiedz
avatar Pumuki
0 2

@katem: Dzięki bardzo za pozytywny odbiór historii! Masz wiele racji, od kiedy zaczęłam pracować, zawsze byłam w branży usługowej i ,szczerze mówiąc, gdybym się nie zdystansowała, to już bym dawno kogoś udusiła ;)

Odpowiedz
avatar jedendwatrzy
-3 11

nie tobie oceniać, a i tak oceniasz. może sobie być bogata i nie chcieć akurat teraz wydać takich pieniędzy i nie masz prawa wtykać nosa w jej portfel. potem była piekielna, ale wcześniej - ty.

Odpowiedz
avatar kochamowoce
1 1

Walencja- piękne miasto, byłam tam i jeszcze nie raz wrócę. Chetnie przeczytam historię z Oceanarium ☺

Odpowiedz
Udostępnij