Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Witam wszystkich. Chciałbym się podzielić moimi doświadczeniami i sytuacjami, które przydarzyły się…

Witam wszystkich. Chciałbym się podzielić moimi doświadczeniami i sytuacjami, które przydarzyły się w moim życiu. Moim celem w opisaniu tych wydarzeń są wyrzucenie emocji, które przez długi czas trzymam w sercu, a także by dać siłę innym osobom, które będą chciały przeczytać moje wspomnienia. To jest pierwszy raz kiedy cokolwiek piszę od siebie (moje uczucia, wspomnienia), więc może wyjść czasami lakonicznie i niegramatycznie, ale postaram się zachować sens tych wypowiedzi.

Od kilku lat (bodajże 7-8 lat) pracuję jako pracownik ochrony - lub jak to lubią mówić ludzie cieć, dozorca czy podpieracz słupów. Posiadam również orzeczenie o niepełnosprawności na słaby słuch - ale o tym za chwilę. Ten zawód jakoś nie jest moim marzeniem czy dająca satysfakcję emocjonalną - ale idzie zarobić. W przeszłości nie mogłem znaleźć zatrudnienia w jakiejkolwiek pracy - ze względu na mój słuch; nie mogłem pracować w fabrykach, służbach porządkowych czy nawet jako zawodowy kierowca.

Mieli jakieś wobec mnie opory , gdy przyuważyli mój aparat na moim łbie - i potem magiczna formułka "Oddzwonimy do pana". Jedynie w firmach ochroniarskich znalazłem zatrudnienie. Najpierw jako ochroniarz w hipermarketach, sklepach samoobsługowych w najgorszych dzielnicach, perfumeria, dozorca w budynkach użyteczności publicznej i teraz w firmie budowlanej.

Ale nie zatrudniliby mnie tez do pracy gdybym nie miał 'cholernego" magicznego papierka, które jest nazywane orzeczeniem o niepełnosprawności. Dziś opowiem o tym jak się stałem posiadaczem owego papieru, które jest moją jedyna przepustką w znalezieniu pracy w tym smutnym jak cholera kraju i jak nadal są ludzie z ułomnościami (to nie obraza) traktowani jako śmieci (to jest obraza).

Posiadam od urodzenia mikrozję obustronną - charakteryzuje się tym, że mam nierozwinięte małżowiny uszne (brak lub cząstka) oraz zwężone przewody słuchowe. Jednak nie jestem głuchy tylko niedosłyszący. Co sprawia, że dla otoczenia jestem jakimś wybrykiem natury. Matka moja uczyła się języka migowego, bo myślała, że nie będę komunikatywny i odosobniony (na szczęście się tak nie stało), jednak ona miała że mną najciężej. Kiedy byłem mały (3 latka?) zabrała mnie do poradni psychologicznej - pedagogicznej, żeby określili mój stopień rozwoju i jakie kroki czynić dalej. I co się okazało? Komisja, która urzędowała w tej poradni (lata 90) zaproponowała mojej matce, żeby wysłać mnie do szkoły specjalnej - tam gdzie znajdują się ludzie z ciężkimi przypadłościami. Inaczej mówiąc po naszemu - zsyłka.

Matka była wściekła i odparła że jeśli oni nie chcą pomoc - to sama poradzi bez niczyjej pomocy. Warto wspomnieć, że po wizycie w poradni, kiedy "rodzina" się dowiedziała - również zaproponowali wysłanie mnie do szkoły specjalnej (po jakimś czasie się dowiedziałem) co oznaczało jedno - byłem skazą i wstydem dla "rodziny". I to jak matka - jak chciała tak zrobiła. Miała ze mną ten problem, że miałem lekki autyzm, ponieważ nie posiadałem jeszcze aparatu słuchowego - nic nie słyszałem (albo słyszałem tylko jako mały nie ogarniałem jeszcze dźwięków), wiec byłem zamknięty i w swoim świecie. Ciężko pracowała ze mną - uczyła pisać, czytać, rozmawiała ze mną o wszystkim i o niczym. Problemy miałem tylko z matematyką - na tamte czasy one wydawały mi się czysta abstrakcją i nie umiałem jeszcze skojarzyć faktów i logicznie pogłówkować.

Tak mnie wytarmosiła i podkuwała, że kiedy poszedłem do pierwszej klasy podstawówki nauczyciele widząc moje postępy od razu chcieli mnie przenieść do 3 klasy podstawówki. Matka się nie zgodziła - chciała żebym przyzwyczajał się do rówieśników i zaprzyjaźniał się z nimi. Czy dobrze zrobiła - mam mieszane uczucia. Jak to dzieciaki - traktowali mnie jako dziwadło i jakoś szczególnie nie kwapili się by ze mną się zaprzyjaźniać. Niektórzy chcieli nawet bardzo się "ze mną zaprzyjaźnić", ale ojciec mnie nauczył jak wprowadzić ciosy. I tak jakoś dawałem rade.

Potem kolejna poradnia - i tu był wielki szok . Nie mogli uwierzyć ze młode dziecko, które chcieli wysłać na zsyłkę - potrafi komunikować się ze światem jak normalny człowiek. To jest właśnie problem wszystkich ludzi, którzy postrzegają ludzi z przypadłościami - patrzą na ich z litością (lub obrzydzeniem) i starają się pomoc im wbrew ich woli. A my nie chcemy takiej pomocy - my chcemy być traktowani jak normalni ludzie, jak normalne społeczeństwo - co często zapominają o tym.

W czasie liceum poszedłem z matka do wydziału, który zajmuje się wydawaniem orzeczeń o niepełnosprawności. I tu był kolejny szok - pani w komisji zadawała pytania w stronę mojej matki: co robię, jakie plany, jakie operacje były wykonywane w przypadku mojej przypadłości itd. Ja odpowiedziałem na spokojnie zadane pytania, bo to o mnie dotyczyło. Wtedy pani robiąc wielkie oczy spojrzała na moją matkę, zbliżyła się do niej i konspiracyjnym szeptem (jakbym tego nie usłyszał) szepnęła do niej z niedowierzaniem: "Proszę Pani, on umie mówić?" Tylko dzięki silnej woli powstrzymywałem się od ryknięcia śmiechem, matka też widziałem próbowała zachować powagę sytuacji.

Kolejna sytuacja była kilkanaście lat później w tramwaju - pojechaliśmy odebrać samochód mamy z warsztatu. Można się domyślić - nosze w miarę średniej długości włosy, przez co widać mój aparat, który jest na mojej głowie - kiedy się przejmowałem jak się na mnie ludzie gapili, a teraz mam kompletnie na to wylane. Ale jedna z dziewczyn uporczywie się we mnie wgapiała. Więc na spokojnie ściągnąłem aparat, oddałem mamie "Przytrzymaj moje uszy na chwile" po czym do niej wypaliłem "Czy teraz jestem przystojniejszy?" Burak czerwony przy niej to był wybielony.

Czmychnęła szybko na koniec wagonu i straciłem możliwe szanse na żonę. Kiedyś byłem zły, że taki się urodziłem. Brzydziłem się sobą kiedy spojrzałem w lustro, a na zdeformowane uszy nie mogłem już patrzeć. A teraz? Już mnie to nie rusza nawet na chwile. Teraz żyje sobie na spokojnie, pracuje i żyje własnym życiem.

Piszę to ponieważ chciałbym się zwrócić do osób które czytają i maja takie przypadłości nie tylko fizyczne czy psychiczne. Ale także do ludzi zdrowych - nie dajcie się omotać, żyjcie według własnego wyboru, nie bójcie się okazać, że jesteście inni - pokażcie im ze możecie być bardziej normalni i ludzcy niejednokrotnie od zdrowszych ludzi. Pozdrawiam
P.S. Może się nie nadaje do piekielnych (mało piekielności), ale wstawię więcej moich sytuacji z pracy "głuchego" ochroniarza i kolejnych problemów z życia społecznego.

Inne

by Dabug89
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Garrett
16 22

Przeczytałem. Tak na przyszłość, nie stawiaj spacji przed kropką ani przecinkiem, tekst się rozłazi jak czytasz na małym mobilnym ekranie.

Odpowiedz
avatar Agness92
12 16

@Garrett: na komputerze też się ciężko czyta.

Odpowiedz
avatar MyCha
-2 4

@Garrett: Kurka, kilkanaście lat temu byłam wstanie zrozumieć, że ktoś nie ogarnia gdzie stawia się spację w okolicach znaków interpunkcyjnych. Bo komputerów tylu nie było i można było o tym nie wiedzieć. Tylko, że teraz jest to nasza codzienność. Każdego dnia każdy widzi i czyta ileś tekstów drukowanych i pewnie pisze na klawiaturze więcej niż ręcznie. Dlaczego więc dalej są jednostki które nie są wstanie zaobserwować, że nikt nigdzie nie stawia spacji przed kropkami, przecinkami itp.? Nawet osoby starsze czytają przecież tradycyjne gazety. Tak samo jest w każdej książce!

Odpowiedz
avatar BUS
0 10

Fajnie się czyta, poproszę o więcej ;)

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
12 12

@Dabug89: Twoja historia, to samo życie, które potrafi przejechać po człowieku jak walec, potraktować znienacka jak tornado, lub zahartować na stal. Widać, że nie było Ci łatwo, ale walczysz! A w życiu tylko to się liczy, pomimo, że nie jest łatwo, ani przyjemnie. Masz świetnych rodziców i dali Ci swoją determinacją więcej niż dzieciak z Twoim problemem mógłby potrzebować. A teraz walcz! I nie poddawaj się, a jeśli będziesz miał taka ochotę, to przeczytaj własna historię, złap głęboki oddech i ruszaj do przodu.

Odpowiedz
avatar Sintra
8 8

Z całego serca gratuluję ci mamy, jej uporu, wiary we własne dziecko i walki o twój rozwój :) Większość rodziców czuje się jednak zagubiona i wierzy ślepo specjalistom, fajnie że ona wierzyła w ciebie. A co do komisji i innych spotkań ze specjalistami- oj, uwierz mi że to jest norma bez względu na dziedzinę zaburzeń... Na szczęście coraz częściej odchodzi się od tego i wywiady są przeprowadzane na osobności, a dziecko traktowane jak człowiek jak przebywa z rodzicami w gabinecie, ale częściej- nie znaczy ani często, ani tym bardziej zawsze.

Odpowiedz
avatar PaniWrzos
6 6

Super, że sobie radzisz. To nie takie oczywiste, życie rzuciło Ci kłodę pod nogi, którą zgrabnie przeskoczyłeś. To zawsze jest imponujące. Poruszyła mnie tu zwłaszcza jedna rzecz. Mam przyjaciela, mieszkamy razem. Przystojny, młody facet. Wykształcony, pracuje w corpo na dobrym stanowisku, w zawodzie. Od wczesnego dzieciństwa cierpi na tą samą dysfunkcję co Ty. Bez aparatu wartego kilkanaście tysięcy złotych nie ma kontaktu z otoczeniem (jeśli chodzi o słuch). Od Ciebie różni go tylko to, że ma wykształcone małżowiny. Aparat widać, on sam się z nim nie kryje. Nigdy nie był traktowany przez otoczenie jak osoba niepełnosprawna. Przeszedł normalny tok nauczania, bez kompleksów, taryfy ulgowej, ostentacji. Dlaczego o tym piszę? Bo w teorii nic Was nie różni, możecie to samo. W praktyce, ludzie potrafią być na tyle płytcy by postawić dwóch ludzi z tą samą dysfunkcją w "różnych ligach", tylko ze względu na wygląd. Szlag mnie trafia z tego powodu. Nie chce nawet myśleć, że można by było podciąć skrzydła tak wartościowej osobie jak mój przyjaciel, tylko dlatego, że jego dolegliwość była by nieatrakcyjna wizualnie. Przykro mi, że tak było w Twoim przypadku. Trzymaj się!

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2017 o 1:08

avatar timka
-5 9

Miałeś lekki autyzm? To co sam sobie zanikł? Piszesz, że miałes problemy z matematyką i mama Ci tak pomogła, że do 3 klasy chcieli Cie dać? Normalnie śmiać mi sie chce.. Jedynie co ew wiarygodne moze tu być to Twój niedosłuch i rozumiem, że może Cie przez to ludzie traktują w chory sposób ale sory nie wierze, że osoba, która cierpi na autyzm mogła tyle sie w tak krótkim czasie nauczyć i w szkole ogarnąć.. Po prostu nie wierze..

Odpowiedz
avatar ethehotelier
6 6

Autor wyraźnie napisał o co chodzi z tym lekkim autyzmem. Przeczytaj raz jeszcze ze zrozumieniem :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@timka: autyzm taki lekki nie jest prosty do zdiagnozowania, z mojego doświadczenia np dzieci słabo mówiące zamykają się na otoczenie, bo go nie rozumieją- przypominaja autystyków, gdy komunikacja się poprawia to te zachowania autystyczne znikają

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@timka: ja w niemowlectwie przeszlam ropne zapalenie opon mozgowych i mozgu. stan z kt wychodzilo wtedy 1 na 25k dzieci bylam sparalizowana, mialam smierc kliniczna, rozne cuda wianki lekarze podejrzewali, ze moge byc opozniona w rozwoju lub uposledzona umyslowo, kazali mi czytac i mialam opcje "cala polska czyta dzieciom" zanim to bylo modne bajki czytal ojciec lub nagrywal swoj glos na kasete i odtwarzal zapamietywalam co bylo czytane i korelowalam z tekstem, w ten sposob nauczylam sie czytac nie wiem dokladnie kiedy, kolo 5 rz mama znalazla mnie czytajaca bratu swiadectwa z paskiem, podstawowka srednia 5,27 obecnie 2 kierunki studiow tylko z wfu zawsze bylam 'noga' ;) da sie, jesli sie chce

Odpowiedz
avatar kayetanna
4 4

Praca ochroniarza nie jest zbyt rozwojowa, a Ty chyba jesteś dość bystry ;) Aż szkoda zmarnować. Może zrób jakieś kursy czy coś, pewnie świetnie byś się sprawdził w instytucjach pomagających ludziom z ułomnościami: tłumacz języka migowego albo pomoc w "ruszeniu". Ja bym tak zrobiła :) Trzeba wykorzystać to, co dała natura.

Odpowiedz
avatar KatiCafe
1 1

W Polsce w takich instytucjach pracują najczęściej ludzie którzy nie mają na ten temat zielonego pojęcia i są to ludzie zdrowi którzy mogą sobie w cztery litery wsadzić swoją pracę

Odpowiedz
avatar KatiCafe
1 1

Witaj autorze. Jam głucha obustronnie z ubytkiem słuchu 40%. Wiem doskonale co przezyles i przezywasz. Ja Długo byłam dziwolagiem. Niestety przejmuje się tym codziennie bo gdzie nie pójdę to jednak te 40% odgłosów wokół, umyka mi. Czasem jeszcze mylę odgłos pralki z odkurzaczem ale jakoś daje radę.

Odpowiedz
avatar Spyro
1 1

Powodzenia w dalszym życiu :)

Odpowiedz
avatar Morog
-2 4

Akapity.

Odpowiedz
avatar Ssssss
2 2

Dziękuję za ten wpis, właśnie stoję nad dylematem, który miała twoja mama, o odesłaniu dziecka, utwierdziles mnie w przekonaniu by tego nie robić.

Odpowiedz
avatar Glucha
-1 1

@Ssssss: A co się dzieje z Twoim dzieckiem?

Odpowiedz
avatar Ssssss
1 1

Ma poważną wrodzoną wadę wzroku.

Odpowiedz
avatar Glucha
-1 3

Witam. Jestem nieco skonfundowana określeniem szkoły specjalnej jako miejsce zsyłki. Jestem właśnie ze szkół specjalnych. Podstawówka, liceum. Żyję, pracuję, zarabiam, utrzymuję rodzinę, mam 3 dzieci. Ta szkoła dała mi przyjaznie na całe życie. Każdy z nas tam doświadczył, doświadcza i doświadczy problemów związanych z brakiem 100% słuchu. Więc jest wsparcie, wspólnota i po prostu luz w kontaktach. Nie trzeba było się starać rozumieć wszystkich wkoło, naśladować towarzystwo, udawać, że się słyszy a się nie słyszało itd. Ciekawi mnie, dlaczego akurat nie ma ani jednego zdania o Twoim życiu towarzyskim. Takie wpływa na pózniejsze relacje, nastawienie itd. A Ty? Po masówce, pięknie mówisz i rozumiesz ze słuchu, i tak wylądowałeś jako ochroniarz? Nie cieszy Cię to? Masz aspiracje? To co Ci przeszkadza? Ja moją głuchotę traktuję jako dar, a nie jako coś, na co należy zwalać wszelkie niepowodzenia.. i tak dalej i tak dalej :)

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@Glucha: w ss poziom jest dostosowany do (przewidywanego) poziomu uczniow wiec autor raczej nie mialby poziomu jak w sp tylko duzo nizszy a przez to niezdana matura, brak mozliwosci dalszego ksztalcenia poza kursami... mozna zaprzepascic wielki potencjal sa tez przeciez dzieci gluchoniewidome, ktore jakos potrafia nauczyc sie porozumiewac ze wszechswiatem, a one nie maja 2 zmyslow

Odpowiedz
avatar InuKimi
1 1

Masz bardzo dobrych i mądrych rodziców. Pozdrawiam. :)

Odpowiedz
Udostępnij