Moja szefowa w (przed)ostatnie święta wpadła na genialny pomysł. Otóż ci, którzy mają do pracy daleko, nie przychodzą w Wielki Piątek (przecież nikt już nie będzie od nas niczego chciał, a tyle jest w domu do zrobienia przed świętami), a ci, którzy mieszkają blisko, to przyjdą rześko, posiedzieć na dyżurze. Bo przecież całkiem zamknąć nie można, a jak wrócimy, to zdążymy napichcić żuru...
"Dalecy" w skowronkach, dostali wolne za darmo, "bliscy" (w tym ja) wkurzeni - bo przecież czy to jest nasza wina, że mamy do pracy kilka kroków? Czy my nie mamy przygotowań świątecznych? Czy możemy za to wziąć inny dzień wolny? (skądże!)
Poszłam do niej wtedy i mówię, że średnio fair to jest moim zdaniem. A ona na to, że wyjątkowo tak to wymyśliła i przy następnych świętach inaczej to rozwiążemy. No dobra, przecież ja nie jestem chora na głowę, żeby komuś źle życzyć, dostali wolne, niech się cieszą.
23.12, czyli w (prawie)święta aktualne, wchodzę do pracy o 8.00 i kogo widzę? Dwie koleżanki (z 15 osób).
"A cóż to, jakiś pogrom przedświąteczny?"
"Nie no, szefowa dała wolne tym, co daleko..."
Faktycznie, inaczej to rozwiązała. Tym razem w ogóle mi nie powiedziała! A pozostali chyba się bali, że rozpętam aferę, bo nikt pary nie puścił.
Czy tylko mnie się to wydaje co najmniej słabe?
[edit] Dopiszę, żeby było jasne. Poza "dalekimi" wolne dostały matki polki, które mają urwanie głowy z dziećmi. Ja naprawdę nikomu źle nie życzę i wcale nie chcę, żeby ludziom dowalić, ale:
1) W pracy zostają w takich sytuacjach sami "samotni", którzy mają w miarę blisko do pracy - cóż za sprawiedliwość dziejowa!
2) Odwalamy robotę za wszystkich, skoro z 15 osób zostały 3!
Czy ktoś nam za to zaproponuje jakąkolwiek rekompensatę?
praca szefowa
Ten czas w którym ty popracujesz ten ktoś poświęci na dojazd do domu. Znaczy, wnioskuję, że "daleko" znaczy z 80 km, a nie cztery przystanki MPK. Niby średnio fair, ale jak to rozwiązać lepiej? Nie wypuścić dojeżdżających dla twojej satysfakcji? Może pytała ludzi i nie mieli nic przeciwko, tylko ty jedna skarżysz się na "okrutną niesprawiedliwość"? Inna sprawa, że taki termin powinien być dodatkowo płatny, albo chociaż żebyście mogli wybrać sobie inny dzień wolny za to. Przecież tydzień po świętach mogą pracować sami dojeżdżający.
Odpowiedz@Aris: jak to dodatkowo płatny? to jest NORMALNY DZIEŃ PRACY. Z jakiej racji pracodawca ma za to płacić dodatkowo? I to pracodawca decyduje który wniosek urlopowy zostanie zaakceptowany. Widać, tutaj szefowa ma swoją zasadę, bo wiadomo, że nie zaakceptuje wszystkich.
Odpowiedz@menevagoriel: Jeśli 3 osoby robią robotę 15, to to powinno być dodatkowo płatne. Gdyby to był normalny dzień pracy to by normalnie było 15 osób i tyle.
Odpowiedz@bloodcarver: w dni przedświąteczne najczęściej jest tylko dyżur, bo niewiele się dzieje. Gdyby było inaczej, to nikt by nie puścił większości ludzi na urlop.
Odpowiedz@Aris: ale w tym czasie- jak ktoś sobie siedzi w domu- ja muszę pracować. i szczerze: po co mi wolne PO świętach?
Odpowiedz@hulakula: Grzejesz sobie pupcię i wcinasz obiadek, podczas gdy osoba dojeżdżająca stoi w korku, tankuje za pierdyliart goldów lub walczy z zaspami. Raz z czystej przyzwoitości możesz ją poklepać po plecach i powiedzieć "zostań w domu, niech choć raz ty miej lepiej ode mnie."
Odpowiedz@Candela: Każda osoba dojeżdżająca, która stoi w korku, tankuje za pierdyliart goldów lub walczy z zaspami wiedziała na co się pisze. Skoro wciąż trzymają się tej posady, to widocznie uważają, że dojazdy są tego warte.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 stycznia 2017 o 15:51
@Candela: To może raz na jakiś czas osoby dojeżdżające oddadzą kawał swojej pensji osobie mieszkającej blisko i powiedzą "niech choć raz czynsz, rata kredytu i opłaty wyjdą cię mniej, niż mnie", co? Taki wybór, albo się mieszka bliżej dzielnic "biznesowych" i się płaci za to więcej, albo się mieszka dalej i jeździ, ale mieszka taniej. Coś za coś, i każdy sam wybiera, w ramach pensji, jak mu najlepiej.
Odpowiedz@hulakula: Czyli wg Ciebie. Ty musisz siedzieć w pracy, to i oni też niech siedzą. Żeby broń Boże ktoś nie miał lepiej niż ja.
Odpowiedz@JohnDoe: Co za bzdura. Chodzi tylko i wyłącznie o uczciwość. W ten sposób szefowa sama kręci na siebie bat. Wydaję mi się, że w końcu morale w pracy podupadną i zacznie się nagonka między sobą, oby tak się nie stało, ale faworyzowanie części pracowników może odbić się negatywnie na współpracy tychże ludzi między sobą.
OdpowiedzPo prostu zgłaszajcie solidarnie w takie dni Urlop na Żądanie, to raz. A dwa, dyskryminacja ze względu na status rodzinny jest nielegalna, zgłoście wniosek do Sądu Pracy o odszkodowanie.
Odpowiedz@bloodcarver: UZ pracodawca moze nie dac jesli sa wyjatkowe okolicznosci lub zaklad praacy mialby nie funkcjonowac tak wiec w tym wypadku szefowa mogłaby odmówic
Odpowiedz@bloodcarver: dyskryminacja? już to widzę ... Wysoki Sądzie, w DNIU PRACUJĄCYM szefowa kazała mi pracować, a innym nie. Czuję się dyskryminowany.
Odpowiedz@JohnDoe: Tak, dokładnie. Regularne dawanie ekstra wolnego części pracowników, a części nie, to dyskryminacja. @Azheal: Ciężko udowodnić szczególne obłożenie pracą firmy, jeśli daje się wolne większości pracowników w tym czasie. A przed sądem pracy to na pracodawcy ciąży obowiązek dowodu.
OdpowiedzBo "samotni" nie mają rodziny w ogóle- rodziców, braci, sióstr, dziadków itd. Strasznie mnie to denerwuje, że jeśli nie masz 4 dzieci na głowie i męża, uznają Cię za osobę samotną i biorą jako zastępstwo "matek-polek".
OdpowiedzPowiedz następnym razem, że wyjeżdżasz do rodziny na drugi koniec kraju. Ciekawe co szefowa na to. Powinna się zgodzić bo w tym wypadku na święta będziesz miała najdalej prawdopodobnie.
OdpowiedzDziwnem jest, że matki Polki i ojce Polacy dostają więcej wolnego niż polscy single którzy jednak powinni mieć dni wolne ekstra na poszukiwanie partnera/partnerki. Zostawianie singli w robocie jest bez sensu bo ten czas który rodzic poświęca na bawienie dziecka singiel poświęca na randki lub od razu seks jeśli jest permisywistą płciowym. A zwłaszcza jeśli jest piwnicznym kucem to nigdy nie znajdzie loszki i zawsze będzie przegrywem jeśli będzie siedział w robocie bo wolny. A jest wolny dlatego że siedzi w robocie. I potem taka karynka jedna z drugą postawi zarzut że całe jego życie to praca i ona nie będzie umawiała się z kimś kto jej dupy do Zakopca na Krupówki nie powiedzie bo jakiś projekt w robocie musi kończyć.
OdpowiedzSytuacja nieprzyjemna, skazywanie człowieka na pracę w najbardziej oblegane urlopowo dni bo mieszka blisko to zwyczajne świństwo - i na miejscu tych osób pewnie zakończyłabym sprawę dniem na żądanie... może wtedy szefowa wpadłaby na jakiś logiczniejszy pomysł - np. wolne przed Wielkanocą ALBO Bożym Narodzeniem dla każdego do wyboru - albo jakaś niewielka premia, jeśli ktoś zgodzi się tego wolnego nie brać dobrowolnie?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 stycznia 2017 o 11:44
Pamiętam to z wojska. Przerwa na papierosa - ci co nie palą kopią dalej!
Odpowiedz@Rak77: A jak ktoś nie palił, to skarżył się do dowódcy? Że on musi więcej kopać, podczas gdy inny stoją sobie z fajką?
Odpowiedz"Czy ktoś nam za to zaproponuje jakąkolwiek rekompensatę?" Czy pracownicy, mieszkający daleko, dostają ekstra pieniądze na paliwo do pracy? Czy szefostwo dorzuca ekstra do ich doby równowartość czasu, jaki poświęcają na dotarcie do pracy? Nie podoba Ci się - przeprowadź się na przedmieścia i zrób sobie dziecko. Ciesz się zaoszczędzonym czasem i pieniędzmi.
Odpowiedz@Candela: tylko dlaczego fakt, że ktoś znalazł sobie pracę w okolicy ma powodować, że jest traktowany nierówno? Równie dobrze faworyzowana reszta mogła iść do innej pracy/nie robić dzieci, szef nie powinien z tego powodu traktować pozostałych gorzej.
Odpowiedz@Candela: Jak widać pracownicy mieszkający daleko/matki dzieci otrzymują dodatkowe bonusy, jak choćby w postaci wspomnianego tutaj wolnego dnia (a takich ekstra sytuacji jest więcej). Także tak, to moja wina, mieszkam za blisko mojej pracy.
Odpowiedz@Candela: zawsze sądziłam, że to MOJA sprawa jak dostaję się do pracy, czy jak mam daleko. i jeżeli mam życzenie mieszkać godzinę od pracy, żeby mieć w ciągu dnia czas na czytanie książek w zbiorkomie - to jest tylko i wyłącznie moja prywatna sprawa. a jeśli ten ktoś- kto mieszka "daleko" - ma np. mamę/babcię/teściową,która przygotuje wszystko na święta, i ta osoba nie musi NIC robić w przeciwieństwie do kogoś, kto mieszka blisko, to nadal to wg ciebie jest sprawiedliwie, żeby szef odgórnie decydował w takich tematach?
OdpowiedzCzyli ci, co mają blisko, mogą sobie wrzeszczeć o rekompensaty. Natomiast ci, co mają daleko, mają sobie mieć po prostu daleko i ch*j - żadnej taryfy ulgowej, bo ci, co na codzień mają lżej się obrażą. Nie no, spoko.
Odpowiedz@Candela: To mogą zawsze sobie znaleźć pracę bliżej, jak im to nie odpowiada. A jak im się praca podoba, mają za to dobre pieniądze, to niech jadą sobie nawet 200 kilometrów dziennie albo zainteresują się przeprowadzką. Już widzę jak byś chętnie szła do pracy ze świadomością, że 90% twoich współpracowników siedzi w domu, a ty robisz ich robotę, mimo że w domu czeka na ciebie sprzątanie i szykowanie kolacji wigilijnej, bo masz blisko.
Odpowiedz@Candela: "Nie podoba Ci się - przeprowadź się na przedmieścia" Równie dobrze można tym dojeżdżającym powiedzieć: "nie podoba ci się- przeprowadź sie bliżej miejsca pracy" lub "nie podoba ci się- poszukaj pracy bliżej domu". Bez przesady, mieszkający blisko nie powinni być karani za to, że im się udało znaleźć prace blisko domu. Dojeżdżający wiedzieli, na ci się piszą.
Odpowiedz@Candela: Ależ egoistyczny punkt widzenia. Dojazd na uczelnię w jedną stronę zajmował mi ok. 2h. Oczywiście, mogłam przeprowadzić się bliżej, ale mieszkałam w mieszkaniu po babci a drugi pokój podnajmowałam, więc wychodziło nieskończenie taniej niż wynajęcie czegoś bliżej uczelni. I to była wyłącznie moja decyzja, zdecydowanie się na bardzo niewygodne dojazdy w zamian za "profity" gdzie indziej. Ludzie dojeżdżający do pracy z daleka mają dokładnie taki sam wybór, i nagradzanie ich z powodu niewygodnych dojazdów kosztem pozostałych pracowników jest ze strony szefostwa zwykłym świństwem, jeśli naprawdę tego nie widzisz to współczuję, egocentrycy prędzej czy później (na szczęście) dostają po d*pie.
Odpowiedz@Candela: zastanówmy się- z jakiej racji ma mnie obchodzić gdzie ty mieszkasz? i dlaczego ja, jako twoja koleżanika z pracy mam mieć GORZEJ, przez twoje miejsce zamieszkania? ponowię argument: to w takim razie powinno być też brane pod uwagę gdzie i jak ktoś spędza święta. jeśli gotuje mama/babcia/teściowa i ja się w przygotowaniach do świąt nie udzielam- to powinnam w normalnej pracy zostawać dłużej. jesli ktoś robi święta sam od podstaw- powinien mieć w pracy wolne. to ten sam poziom argumentacji co z odległością mieszkania.
Odpowiedz@Candela: jesli tym dojezdzajacym sie to oplaca to co innym do tego?
Odpowiedzno ej. dlaczego wolne maja miec tylko osoby mieszkajace daleko? i to zawsze oni? przeciez wybierajac te prace wiedzieli, ile beda do niej ddojezdzac prawda? to dorosli ludzie, zrobili to swiadomie, nikt ich nie zmuszal zwyczajna niesprawiedliwosc wobec pracownikow mieszkajacych blisko- bo z jakiej racji rok w rok maja siedziec w pracy podczas gdy koledzy z daleka w domu? mozna to zorganizowac inaczej, jest was 15 to w jedne swieta jedna 5tka, w drugie druga itp. mozna jak dla mnie to faworyzowanie tych mieszkajacych daleko rok w rok @candela- jesli sa w tej pracy przynajmniej rok, to znaczy,z e po przekalkulowaniu kosztow dojazdu im sie to oplaca wiec dlaczego mieliby miec ulgi? mozna zmienic prace lub miejsce zamieszkania a nie wymagac od innych by szli ci na reke bo wybralas opcje malo wygodna ale oplacalna
Odpowiedz@jass: Autorka też ma egoistyczny punkt widzenia. Jak inni mogą nie przychodzić do pracy w dzień pracujący to ja też tak chcę. Jakbym był szefem, to po takiej akcji bym nakazał autorce zostać w pracy oraz dodatkowo podzwonić po pozostałych pracownikach, że zmiana planów i mają stawić się normalnie w pracy tego dnia na dyżurze. WSZYSCY. Bez wyjątków.
Odpowiedz@Candela: A kogo obchodzi, że mieszkasz daleko? Skoro tam dalej pracujesz to jakoś Ci to bardzo nie przeszkadza. W PRACUJĄCY dzień cześć osób dostała wolne (tak o) bo mieszka daleko, a reszcie kazali wykonywać pracę za 15 osób. Twoim tokiem rozumowania - przeprowadź się do centrum, będziesz miała blisko.
Odpowiedz@Candela: Ale to jest tylko i wyłącznie Twój interes by mieszkać bliżej. Pracodawcy nic do tego. Zatrudniając pracownika umawia się z nim, że w tych i tych godzinach będzie w pracy. Już pracownika sprawa jak do tej pracy dotrze, czy ma blisko, czy może się przeprowadzi bliżej.
OdpowiedzWspolczuje, ale pociesze cie, ze w mojej pracy w Anglii jest tak samo. 4 osoby musza osobno zdac raport, czyli ostatnia wychodzi najpozniej, czasami pol godziny pozniej, Najczesciej pierwsze raport zdaja, te co mieszkaja daleko bo spiesza sie na autobus/pociag, mamusie bo dzieci placza. Nie mam dzieci, mieszkam blisko i przez pierwszy rok pracy regularnie zostawalam po godzinach. W koncu zaczelam sie buntowac, ze tak nie moze byc i mniej wiecej od roku jest troche sprawiedliwiej. Mamusie tez czasem wychodza pozniej.
OdpowiedzTrochę dziwne jest to co w komentarzach. Szefowa chce być fair w stosunku do swoich pracowników i w związku z tym dała wolne tym, którzy mają dalej/ciężej z różnych powodów. Widać empatyczna babka po prostu. A autorka zaś jest po prostu zawistna i tyle. Powinnaś zmienić pracę. Widać, że tam nie pasujesz, bo tam zdaje się panuje taka drużynowa atmosfera, a Ty ciągniesz tylko pod siebie i któs coś dostanie, to Ty też chcesz (nawet jeśli nie potrzebujesz, a tylko z zawiści).
Odpowiedz@ZebThan: zastanówmy się- jedna dziewczyna ode mnie z pracy mieszka dosłownie na końcu miasta, ale w domu nie robi dosłownie NIC, bo wszystko zrobi mama&babcia. ja mam do pracy 3 przystanki autobusem, ale cały dom i przygotowania są na mojej głowie. wobec kogo jest fair ta szefowa?
Odpowiedz@ZebThan: Założenie jest w prawie pracy takie, że każdy ma być traktowany równo, więc jeżeli szefowa chciałaby być fair to zapytałaby kto chce iść do pracy a kto nie. Dawanie wolnego pewnej grupie podczas gdy reszta musi pracować jest zwyczajną dyskryminacją. Tak samo zatajenie informacji przed jedną osobą, podczas gdy cała reszta o tym wie.
Odpowiedz@Aes: Jeśli traktowanie równo wg prawa pracy, to chcesz wolne - złóż wniosek o urlop, a nie zezwolenie pracodawcy na nieprzychodzenie do pracy bez straty dnia urlopowego. Dzień dyżurów, mało pracy jak zaznaczyła autorka. Ma normalny płatny dzień w pracy. Nic albo prawie nic nie robi - a ma płatne. Gdzie pracodawca postąpił wg autorki nie fair? Bo inni mogli a ona nie? Przedszkole... normalnie przedszkole. Pracodawca po takiej akcji powinien na następne święta NIKOMU nie zezwolić na nieprzychodzenie do pracy. Wszyscy siedzą w pracy czas jaki mają na umowie. Tylko wówczas autorka nie tylko nic by nie zyskała, ale jeszcze sprawiła, żeby inni mieli gorzej. Wtedy to autorka piekielna .. oj piekielna.
OdpowiedzSytuacja taka jak ta jest opisana w Biblii, w przypowieści o robotnikach. Jeśli ktoś się umówił na stówę za osiem godzin pracy to nic mu do tego, że pracodawca chce komuś innemu zapłacić tyle samo za 4 godziny pracy. W tym dniu wolne nie należało się nikomu z Was. Czyn szefowej jest więc prezentem. Dlaczego Was to boli, że szefowa postanowiła być dla kogoś dobra? Pozostali nic nie tracą, bo przecież to jest ich normalny dzień pracy, a nie wolne! Nawału obowiązków nie było, bo inaczej szefowa nie puściłaby nikogo, a to, że chciała komuś pomóc to jej sprawa. Pięknie, że kierowała się przy tym potrzebami (długi dojazd, dzieci), a nie sympatiami. Jeśli chcę zrobić komuś prezent, nikt inny nie ma prawa wołać, że to niesprawiedliwe, że on nie dostanie, bo taka jest istota prezentów, że daje się je temu komu się chce, a nie wszystkim. Rozumiem jednak, że Wy już z tego pokolenia, które to własnemu rodzeństwu zagląda przez ramię, czy czasem rodzice nie dali im więcej.
Odpowiedz@doktorek: to nie jest tak jak w biblii. bo tam robotnicy dostali umówioną zapłatę. nie było tak- że pracodawca pochylił się z troską nad kimś i powiedział, to ja teraz tobie dołożę, żebyś miał lepiej od innych. niech sobie szefowa daje prezentów ile chce, ale nie kosztem reszty grupy. bo w takim razie- ja bym chciała, żeby mój szef z racji tego, że coś tam coś tam- dawał mi w prezencie co miesiąc tydzień wolnego, niech inni pracują.
Odpowiedz@hulakula: przecież oni nie dostali wolnego w prezencie, normalnie wykorzystali urlop w danym terminie. Czyli uważasz, że powinjo się zakazać urlopów, bo jak jedna osoba pójdzie na urlop, to traci inna, bo musi pracować sama?
Odpowiedz@menevagoriel: nawet jeśli brali wolne- to jest to decyzja szefowej komu to wolne da. czyli PONOWNIE- z jakiej racji w tym okresie po raz kolejny udziela urlopu tym samym osobom, zamiast sprawiedliwie tym razem dać go komus innemu.
Odpowiedz@hulakula: jak dla mnie to wolne powinno byc im odciagniete z urlopu jesli juz ma byc rowne traktowanie albo wy ten dzien dodatkowo do odebrania kiedys podejmujac prace daleko liczyli sie z konsekwencjami nikt im nie kazal godzine dojezdzac
Odpowiedzczy naprawdę nie widzicie, że to nie fair faworyzować jedną grupę? przecież sprawiedliwie by było, gdyby co roku inna grupa dostawała wolne, a nie ciagle ci sami.
Odpowiedz@hulakula: Sprawiedliwie by było, jakby nikt wolnego nie dostał ot tak. Chcesz wolne - weź urlop.
OdpowiedzW ogóle nie chodzi tu o to, że matki polki albo nasi "dalecy" dostają dodatkowe wolne. Bo to nie jest jedyna taka sytuacja. Mamy szefową miękką na sercu, jak ktoś ładnie poprosi, że odbiera dziecko z przedszkola, ma lekarza, cokolwiek - nigdy problemów nie robi. Chodzi o to, że: 1) Ci, którzy starają się być fair i nie nadużywać jej uprzejmości, są ciągle robieni w bambuko i pracują więcej po prostu; 2) Matki polki i pozostali zawsze są jakoś tam uprzywilejowani. I to nas zwyczajnie mierzi. @menevagoriel: Oni nie brali wolnego. Po prostu szefowa kazała im nie przychodzić tego dnia.
Odpowiedz@meszuger: A co Tobie za różnica? Piszesz, że "posiedzieć rześko na dyżurze" - więc raczej nawału pracy nie było. Więc płatne masz za to, że podyżurujesz. Przecież masz dzień ustawowo pracujący. Tak usilnie walcząc o swoje możesz doprowadzić, że w przyszłe święta Ty i tak nie dostaniesz dnia wolnego na takich zasadach jak obecni, oraz "dojeżdżający" posiedzą razem z Tobą w pracy na dyżurze wiedząc, czyja uczynność sprawiła, że szefowa wszystkich zaczęła jednakowo traktować. Dlaczego takie dziecinne podejście "bo inni to, bo inni tamto". Lepiej skupić się na sobie, nie patrzeć z zawiścią na innych.
OdpowiedzNiezbyt sprawiedliwe, no ale ma prawo. Tylko, że jeśli zostawia 3 osoby z robotą dla 15stu, to bylibyście głupi, gdybyście próbowali to ogarnąć - dostajesz, za co płacisz, czyli jeśli puściła wszystkich do domu, to niech robota jest niezrobiona.
OdpowiedzNie widzę problemu. Robię tylko i wyłącznie swoją część. W trybie strajku włoskiego. Notabene co to za praca, że można przed świętami dać wolne 80% załogi?
OdpowiedzPiszesz, że klientów nie ma, a potem, ze w 3 osoby odwalacie prace za 15 osób. Coś ty nie pasuje. Przypuszczam, że w ten dzień jest pracy dla tych 3 osób. Dla Ciebie jest to normalny dzień pracy więc masz obowiązek pracować. Szefowa natomiast ma obowiązek udzielić wszystkim urlopu określonego w kodeksie pracy. Ale także MA PRAWO udzielić urlopu dłuższego. I jeśli postępuje tak z osobami dojeżdżającymi i matkami polkami to tobie nic do tego. Ty na tym nic nie tracisz. Najwyżej dostajesz bólu d..., że inny ma lepiej. Znam to, bo kiedyś pościłem totka i nic nie wygrałem a jakiś gostek z Warszawy tez zapłacił 2 zł i wygrał kilka milionów. Gdzie tu sprawiedliwość?
OdpowiedzW mojej pracy jest taki zwyczaj, że w taki przedświąteczny, ostatni dzień zawsze kobiety są puszczane tak z 3 godziny wcześniej do domu. To dopiero jest piekielne.
OdpowiedzCóż, może warto poszukac innej pracy? U nas przed świętami Bożego Narodzenia jest zasada, że wybierasz czy chcesz wolną Wigilię czy Sylwester. Jeśli za dużo osób chce dany dzień, to dostają wolne ci, co w zeszłym roku byli w pracy. I jest sprawiedliwie. W przypadku Wielkiej Soboty w jednym roku wolne mają jedni, w drugim drudzy. Plus ci, co idą do pracy w Wielką Sobotę mogą poprosic o wolne np. w Wielki Piątek albo tuż po świętach.
OdpowiedzCo to znaczy dzień wolny...? Urlop? Składałaś wniosek i Ci odrzuciła? Ja zawsze w takich sytuacjach jestem za tym aby decydowała kolejność zgłoszeń. Wszyscy na urlop iść nie mogą.
Odpowiedz@mietekforce: kolejność zgłoszeń też nie jest idealnym rozwiązaniem. bo w takim układzie, ja już 2 stycznia skłądałabym wniosek o dodatkowe dni urlopu np. w okolicach weekendu majowego i blokowałoby to urlopy wszystkim innym. jeśli nie można sioę dogadać między sobą- bo jest to zbyt sporna kwestia- to szef w tym miejscu powinien rozdzielać te urlopy sprawiedliwie. i albo co roku ktoś inny dostaje wolne przed świętami, albo nikt nie dostaje tego wolnegio.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 stycznia 2017 o 10:48
Dla mnie to w ogóle jest jakieś śmieszne. Ostatnią wielkanoc spędziłam za granicą (miałam kilkumiesięczny staż, a nie, że sobie na wakacje pojechałam) i normalnie siedziałam do 17:00 w piątek, kolejnego dnia była sobota to przecież można było iść na zakupy i przygotować jakieś jedzenie. Zresztą kraj ateistyczny to i możliwe, że w niedzielę sklepy były otwarte. Bez przesady, w jeden dzień da się to ogarnąć jak ktoś nie ma idiotycznej ambicji przygotowania miliona potraw, a potem większość idzie do kosza, albo do zamrażarki. Święta mają służyć odpoczynkowi, a nie robieniu za kelnerkę i kucharkę przez 2 dni, a naprawdę jak ktoś nie pożre blaszki ciasta to wyjdzie mu to na zdrowie - można upiec jedną, a nie 3. Tutaj można jedynie zrozumieć oburzenie na to, że z 15 osób na zmianie zrobiło się 3, dlatego otwarcie powiedziałabym szefowej, że ja tam robię swoją robotę i idę do domu, jak nie chce mieć sajgonu po świętach to niech siada i robi za te 12 osób.
OdpowiedzU nas na prowincji usłyszałabyś "jak Ci się nie podoba to się zwolnij". Tutaj w każdej firmie jest jakiś pociotek czy protegowany, który pracuje mniej,wolniej, zarabia więcej i ma urlopy w najdogodniejszych terminach. Takie życie, dogodnie i sprawiedliwie możesz ustawiać czas pracy co najwyżej w swojej własnej firmie. A po odszkodowanie do sądu pracy to sobie możecie iść, chyba tylko w budżetówce jeśli wasz papa jest ministrem. U prywaciarza to abstrakcja.
OdpowiedzW d%pach się już poprzewracało niektórym. Nawet 24 (tak, wiem że tym razem to była sobota) powinno się normalnie pracować, bo to normalny dzień pracy. Fajnie jak pracodawca się pochyli nad losem swoich pracowników i im tę wigilię już odpuści, bo wiadomo - przygotowania, ale z jakiej paki 23 ma być wolny?
OdpowiedzJeśli 3 osoby robią robotę za 15 osób, to ja bym na miejscu szefowej zwolnił te 12. Bo to znaczy, że 15 osób codziennie się opiera i pracuje tylko 1.5 godz dziennie
Odpowiedz