Krótka historia z pracy.
Maleńkie przypomnienie - moja praca to miejsce typu media, reklama, wydawnictwo. Jak to w takim przybytku, różne są działy, różne pokoje, a w każdym kto inny, czym innym zajęty. W każdym razie jest też dział sprzedaży. W nim panie sprzedające, które mają kasę, sejfik i wszystkie rzeczy potrzebne do sprzedaży. A przede wszystkim informację na drzwiach, że czynne do 15.00 (pozostali pracują do 16 - o czym informuje wyraźnie napis przy wejściu).
Tuż przed świętami, ale akurat nadgodziny. 17.15, siedzimy we dwie z koleżanką, robimy swoją robotę. Wparowuje gość. Bo on chce kupić.
Ja: Ale niestety nie kupi pan już nic, sklep zamknięty. I w zasadzie my też już zamknięci.
Gość: No ale pani jest przecież, to niech mi pani sprzeda.
Ja: Sklep zamknięty od 2 godzin, ja nie mam klucza nawet. Poza tym ja nie ten dział - nic mi do sprzedaży.
Gość: No ale pani jest, to jeszcze otwarte.
Ja: Zamknięte, nie mam klucza, nie mam wejścia do kasy, nie mam czegoś tam, ble ble ble.
Gość: Ale ja jechałem, to chcę...
No i taka gadka przed kilka minut. Doszliśmy do konsensusu. Ja mu sprzedam bez paragonu i za odliczoną gotówkę. Jutro koleżance przekażę, a paragon weźmie kiedyś przy okazji, ok.
Ma zapłacić 107,50. Daje mi 200.
Ja: Gościu, nie mam ci jak wydać, przecież nie mam dostępu do kasy.
Gość: Przykro mi, ale w tej sytuacji prawo jest po mojej stronie, sprzedawca ma OBOWIĄZEK wydać resztę!
Mhm.
praca upierdliwy klient
Wręcz przeciwnie, to klient ma obowiązek dać wyliczoną kwotę. Więc niech ten pan się najpierw dokształci z prawa. P.S. mogło być bardziej piekielnie, mógł po wszystkim wyciągnąć legitymację inspektora skarbówki i dać mandat za sprzedaż bez paragonu
Odpowiedz@xpert17: No tak, w sumie Bogu dzięki, to był zwykły upierdliwiec ;-) Próbowałam go jeszcze uspokajać. Skończyło się to tym, że "on sobie jeszcze wyciągnie konsekwencje" i poszedł. Od koleżanek sklepowych wiem, że już nie przyszedł.
Odpowiedz@xpert17: dokładnie, taka była moja pierwsza myśl- zanim doczytałam do końca. że jeszcze gościu mógł wyciągnąć legitymację z us, i by było po zawodach.
Odpowiedz@xpert17: A pomożesz z jakąś podstawą prawną na ten temat?
OdpowiedzPo co ci ta "kurtyna"? Ile razy to czytam (a jest to coraz częstsze wśród piekielników), zawsze mam wrażenie, że autor po pierwsze: napisał bajeczkę, po drugie: jest spragniony sukcesów scenicznych i odpowiedniego entrée. Okropna maniera.
Odpowiedz@Crook: dziękujemy za ocenę, Panie Czepialski.
Odpowiedz@Crook: ponadto jeszcze "Mam Ci Ja" jest wkurzające
Odpowiedz@Crook: Mnie też kurtyna strasznie irytuje. Kompletnie niepotrzebna wstawka, nic nie podsumowuje, nic nie wnosi, tylko denerwuje. Podobnie w co drugiej historii "opadająca szczęka" - to raz, drugi, było zabawne, pasowało, ale tysiąc piętnasty...
OdpowiedzNo bo to jest tak. Kto ma miękkie serce - ten ma twarda dupę. Pasują tu (chociaż mniej) jeszcze dwa porzekadła. Komu nie dasz zdechnąć - ten ci nie da żyć. Daj palec - a wezmą całą rękę. Jak mu tak bardzo zależało, to - fiut jeden - mógł ci zostawić całe dwie stówy, a po resztę przyjść "przy okazji".
OdpowiedzNigdy nie sprzedawaj bez paragonu. Za to są wysokie kary. Ponadto to klient musi mieć odliczoną kwotę, a ty masz prawo odmówić sprzedaży, jeśli nie masz jak wydać reszty.
Odpowiedz@melisendellewellyn: To prawda. Kasjer nie ma obowiązku mieć wydać reszty, a klient ma mieć wyliczoną kwotę. Krótko - nieoficjalnie pojęcie reszty nie istnieje. Za niewydanie paragonu grozi nawet 5 tysięcy kary. Niech za takim upierdliwcem (możliwe że któregoś razu podstawionym) stoi ktoś ze skarbówki, albo echo klient i dupa blada.
OdpowiedzNie rozumiem tu czegoś. Najpierw piszesz ze ty w jednym pokoiku, sprzedaż w drugim. Potem rzekomo nie masz kluczy ( w domyśle do pokoju ), ale jednak je masz. Następnie decydujesz się narazić nie tylko siebie ale przede wszystkim firmę na poważne kłopoty by w rezultacie nauczyć klienta ze jak się odpowiednio pokloci to jednak dostanie. On był zwykłym kretynem jakich wielu, a piekielna byłaś TY
Odpowiedz@b_b: Dostęp do towaru nie jest równoznaczny z dostepem do dokumentów sprzedazy i kasy
Odpowiedz@Rak77: wszystkie rzeczy potrzebne do sprzedaży - to przede wszystkim towar ;)
Odpowiedz@b_b: Wyjaśniam: towar znajduje się w magazynie, do którego mamy dostęp :-) Natomiast papiery, faktury, paragony, kasy... itd. są w sklepie, który był już zamknięty.
OdpowiedzA za jego pleców wyskoczył urzędnik z US i wlepił karę za nie wydanie paragonu.
Odpowiedzw zyciu bym nie zaryzykowala a co jak rano bylaby kontrola z zusu? klient towar mial, tu leza pieniadze, na kasie nie nabite, na kamerze zapis? albo sam okazal sie kontrolerem? inna rzecz, ze trzeba miec tupet, zeby sie jeszcze klocic w takiej sytuacji
Odpowiedz@bazienka: Nie "jak", a "jeśli". A co by miało być? ZUS-owi to zwisa i powiewa, byle składki były.
OdpowiedzKlient to tylko (na szczęście) kretyn, ale po co mu odpuściłaś i szukałaś kompromisu gdzie nie ma na niego miejsca?! No kurde...
OdpowiedzNie ma. :)
Odpowiedz