Kolejna historia o służbie zdrowia:
Kilka lat temu po raz pierwszy w życiu miałam grypę. Wcześniej oczywiście jakieś przeziębienia z temperaturą dochodzącą do 38 stopni, ale nic poza tym. Tym razem było inaczej: temperatura powyżej 40 stopni, dreszcze, jakieś dziwne rzeczy widziałam, a obecny mąż mi potem opowiadał, że mówiłam dziwne rzeczy.
Poszłam do lekarza, z taką temperaturą przyjęli mnie bez problemów, ale przyjmował tylko jakiś nowy lekarz. OK, było mi wszystko jedno, byleby coś mi dał, a i zwolnienie do pracy potrzebowałam (40 stopni, praktycznie brak głosu, a wtedy jeszcze pracowałam „na słuchawkach” – nie wyobrażałam sobie inaczej).
Pan doktor (taki trochę do „Znachora” podobny) powiedział, że to żadna grypa, że grypa to była ostatnia jakieś 60 lat temu, od tamtej pory grypy nie ma. Dał mi jakieś tabletki emskie, powiedział, że zwolnienia nie, bo nic mi nie jest.
Poszłam do rejestracji, mówię, że byłam u nowego doktora, nie dał mi zwolnienia, ale może panie pielęgniarki by mi chociaż wypisały zaświadczenie, że byłam u lekarza, żebym w pracy problemów nie miała?
Jak mnie zobaczyły to tylko: „no nie, znowu ten nowy doktor” i dawaj mnie do kierowniczki przychodni. Ta, jak mnie zobaczyła, zbadała, to od razu antybiotyk, zwolnienie na tydzień i nie wychodzić z domu bo zarażam.
Piekielną pacjentką raczej nie byłam, ledwo na nogach stałam. Ale nowego pana doktora już więcej nie widziałam.
słuzba_zdrowia
Antybiotyk na grypę to akurat średnio dobry pomysł.
Odpowiedz@mrkjad: Brak głosu - grypa wraz z zapaleniem oskrzeli?
Odpowiedz@sla: Grypa to choroba wirusowa. Po co więc antybiotyk, który wybija bakterie? Aby wybić te dobre i pogorszyć sytuację?
Odpowiedz@MyCha: Czasem współistnieje z infekcją bakteryjną. Opis właśnie na to wskazuje (albo na powikłania po grypie).
OdpowiedzMogła mieć najpierw wirusówkę, a potem nadkażenie bakteryjne - ja tak miałam dwa lata temu, ze zwykłego przeziębienia zrobiło się zapalenie gardła i krtani, też brak głosu, było mi słabo. Tylko nie miałam gorączki (ale ja od kilku lat wszelkie choroby przechodzę bez wysokiej temperatury).
Odpowiedz@mrkjad: jak milo miec doktora, na piekielnych. Po historii juz potrafi wydac diagnoze i leczenie. YEY.
OdpowiedzLub zwyczajnie autorka myślała, że antybiotyk jest tym samym co lek, dlatego tak napisała. Nie każdy musi być farmaceutą.
Odpowiedz@Aiko: Po prostu historia jest napisana tak, że sugeruje przepisanie antybiotyku na grypę, co jest idiotyzmem z punktu widzenia mikrobiologii.
OdpowiedzOd kiedy antybiotyk pomaga na grypę?
OdpowiedzSądząc z opisu, to już raczej wydały się powikłania po grypie. A wtedy antybiotyk jak najbardziej potrzebny.
OdpowiedzSpotkałam się kiedyś z czymś podobnym - gorączka 40 stopni utrzymująca się od kilku godzin, nie szło zbić jej żadnymi lekami ani okładami, pozostałe objawy grypowe także obecne, a że było już późno, przychodnia zamknięta - ambulatorium. Na miejscu starsza kobita z makijażem, którego cyrkowy klaun by się nie powstydził nosić na występy i również twierdzi, że to nie żadna grypa, a taka temperatura to normalka i jak po tygodniu (!!!) nadal będzie się utrzymywać - wtedy coś pomyśli. Pojechałam do szpitala szurając po ziemi opadniętą szczęką, tam zbili mi gorączkę, przepisali leki i odesłali do domu dopiero rano.. Dlatego jestem zdania, że lekarze powinni mieć jakieś egzaminy co kilka lat, coby takie średniowieczne wręcz przekonania nie doprowadzały potem do tragedii. :T
OdpowiedzPrawdziwa GRYPA jest ZAWSZE WIRUSOWA infekcja, na ktora zadne antybiotyki NIGDY nie pomoga, to jasne, jak zupa ze szczupaka (ale widocznie nie dla kazdego laika). Grypa pojawia sie regularnie sezonowo, a nie co 60 lat, natomiast jej zarazki zmieniaja sie. Ponoc zabila w pierwszej wojnie swiatowej wiecej amerykanskich zolnierzy, niz walki na polach bojowych. Naturalnie juz same posiadanie 40°C-goraczki (o ile naprawde bylo) uniemozliwia kontynuowanie pracy. Zawsze sensowne jest skontrolowac AKTUALNA temperature ciala termometrem, bo informacje od pacjenta na ten temat sa czesto zawyzone, albo niedokladne, albo po prostu mierzyl "100%-owo" przykladajac reke do czola.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: No i za co te minusy? Rację ma.
Odpowiedz@marcinn: Minusujący mają podejście "Jeśli fakty przeczą mojej teorii, tym gorzej dla faktów".
OdpowiedzOj czepiacie się, a może to były lekarz orzecznik z ZUSu? ;)
Odpowiedz@krzychum4: jakby to był orzecznik ZUS to by uzdrowił od razu.
OdpowiedzDałam plusika, ale ze względu na lekarkę, która na grypę antybiotyk przepisuje...
OdpowiedzFajnie, że czytelnicy piekielnych są tak bardzo świadomi, że choroby wirusowej nie leczy się antybiotykiem. Naprawdę, bardzo fajnie. Szkoda tylko, że są sytuacje, kiedy antybiotyk jest wskazany, bo infekcja wirusowa może być powikłana infekcją bakteryjną. Wirusy osłabiają odporność, albo powodują uszkodzenia w śluzówkach, przez które bakterie łatwiej wnikają. Jednak ocenę, czy tak się stało i czy antybiotyk rzeczywiście był potrzebny, pozostawmy lekarce, która, mam nadzieję, dokładnie zbadała autorkę.
Odpowiedz