Właśnie słyszę przez ścianę, jak sąsiadka wzywa karetkę do swojego nawalonego jak stodoła męża.
"Bardzo proszę przyjechać. Mąż jest pijany i wymiotuje. Czy coś go boli? Nie, nic go nie boli. Zabierzcie go, bardzo mi zależy."
Sam zainteresowany na dźwięk słowa "karetka" wpadł w szał gróźb i bluzgów.
I tak sobie myślę. Czy od tego jest pogotowie, żeby starego, nałogowego alkoholika wozić do szpitala, jak do hotelu?
Nie życzę nikomu takiego sąsiedztwa.
W bloku za ścianą
Pierwsze co sobie pomyślałam po przeczytaniu frazy "bardzo mi zależy" to to, że dla tej kobiety jak go zabiorą na kilka godzin to będzie wybawienie i chwila wolności. I zaraz mi się nasunęło, czy on jej nie leje, a sąsiedzi (którzy słyszą wszystko przez ścianę) zlewają.
Odpowiedz@Agness92: oboje są w wieku emerytalnym. On na codzień zajmuje się posiadówkami na osiedlowej ławwczce i popijaniem z kolegami piwa, lub "ćwiarteczek". Zimą przenoszą się do piwnicy. Kiedy ma gorszy okres, siedzi zamknięty w swoim pokoju i spożywa wìększe pojemności i woltaże. Trwa to tygodniami. Przez ten czas ona kilka razy dziennie wxhodzi do tej jego jaskini wylać swoje frustracje, bo "znowu się zejszczał/zerzygał/coś potłukł i jak on mógł jej tak życie zmarnować pijus jeden". Zazwyczaj jedyną odpowiedzią jest wtedy pijacki bełkot, albo łomot spadającego z wersalki małżonka. Jeśli zaś chodzi o przemoc, to śmiem twierdzić, że dochodzi do niej w równej mierze z jednej, jak i drugiej strony, kiedy w kłótni zaczyna brakować słownych argumentów. Tyle mówią mi o tych ludziach cienkie ściany bloków z wielkiej płyty. Wnioski niech Czytelnik wyciągnie sobie każdy sam.
OdpowiedzA co do "zabrania do hotelu".... W szpitalu w którym pracuję mamy pomieszczenie, zwane z przekąsem "vip roomem" w którym przebywają jegomoście tego pokroju. Nie ma tam żadnych luksusów, jedynie materac i koc do nakrycia się, plus ew. mycie jak chce/wymaga i ciuchy na zmianę w co bardziej wymagających przypadkach. A jak ktoś chce się stamtąd ulotnić to jest w mniej/bardziej ( w zależności od humoru personelu ) bezceremonialnie zaganiany spowrotem.
Odpowiedz@czaron: W moim rodzinnym mieście wytrzeźwiałka też jest w szpitalu. Do tego tak sobie myślę - może i on przytomny był, ale cholera wie, co wypił i żona też się bała, że zatruł się etanolem?
Odpowiedz@ZaZuZa: raczej nie. Zanim zadzwoniła, słychać było jak mówi "dzwonię na pogotowie, niech przyjadą i zrobią z tobą porządek".
OdpowiedzDla takich to powinna być przymusowa eutanazja. Najlepiej kablem.
OdpowiedzNo pewnie. Niech zdycha, bo zachlał. :/
Odpowiedz