Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jesteśmy z chłopakiem już ponad 6 lat parą. Powoli też planujemy przyszłość…

Jesteśmy z chłopakiem już ponad 6 lat parą. Powoli też planujemy przyszłość pod kątem ślubowania, choć jeszcze bez dokładnych terminów i deklaracji. Na podejście rodziców do naszej sprawy nie narzekamy, wszyscy oswoili się z myślą o tym, że najprawdopodobniej będziemy żyć razem. Także, razem z lubym wyjechaliśmy z dala od rodziców strony jednej i drugiej, i wynajmujemy mieszkanie wspólnie. Sielanka? No nie do końca.

Myślałam, że pytania "Kiedy dzieci?" przyjadą kiedyś tam, po ślubie. Przyszły już teraz. Życzenia świąteczne? Zróbcie dziecko. Życzenia sylwestrowe? Zróbcie dziecko. Niezobowiązująca rozmowa? Zrobicie dziecko. Każda sytuacja jest dobra do przypomnienia jak bardzo chcą być dziadkami. Na nic tłumaczenia grzeczne, mniej grzeczne, zaprzeczenia, milczenie. Oni w naszym wieku już dzieci mieli. Nieważne, że chcemy wcześniej ślub, własne mieszkanie, skończyć studia, usamodzielnić się. Że chcemy zwiedzać świat, poznawać, zdobywać, szaleć i się bawić. To wszystko można robić we troje! Co jest jednak gwoździem tego programu?

...mamy po 21 lat.

Rodzice rodzina ślub dziecko

by ~Niewiemnieznamsie
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Habiel
18 20

Ja cały czas słyszę, że na dzieci to jest jeszcze pora, ale uporczywym "przyszłym dziadkom" rzuć, że jak chcą dziecko to mogą sobie adoptować. U mego znajomego zadziało :D

Odpowiedz
avatar Niewiemnieznamsie
4 20

@Armagedon: Nie jestem samotną matką, chyba że podchodzę pod matkę mając psa (choć jego też go samotnie nie wychowuję, tylko ze wspomnianym wyżej chłopakiem). Kokosów faktycznie nie zarabiam, ale ciężko żebym jako studentka dzienna mogła zarabiać więcej. Cytując dosłownie, rodzice chcieli by móc już "pobawić". Sama nie wierzę w tą sytuację, jest jak ze smutno-śmieszno-głupkowatej komedii, ale jednak jest co spowodowało minimalny kontakt z obojgiem stron.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-5 33

@Niewiemnieznamsie: Drogie dziecko. Widzę, że nie zrozumiałaś, wiec śpieszę wyjaśnić. Przede wszystkim, kluczowe słowo w mojej wypowiedzi to słowo EWENTUALNA. Czyli POTENCJALNA. Odsyłam do słowników. Dopóki oficjalnie nie jesteś zamężna, a oficjalnie nie zgłosisz konkubinatu - jesteś matką samotną. Jeśli, zaś, posiadasz niskie dochody - kwota 500+ należy ci się już na pierwsze dziecko. A także wtedy, gdy pozostajesz w oficjalnym związku, ale WSPÓLNY dochód nie przekracza kwoty 2400 miesięcznie. A jeśli rodzice chcą "pobawić" - to niech sobie zrobią własne dzieci. Są jeszcze na tyle młodzi, że sprawa jest absolutnie wykonalna. Dziś czterdziestoletnia matka to żaden wybryk natury. Poza tym, ciekawe, jak sobie to "bawienie" wyobrażają? Są już na emeryturach? Czy pragną porzucić pracę i dojeżdżać na zmianę do odległego miasta? A może postulują, żebyście to wy zrezygnowali ze studiów, pracy i powrócili na łono rodziny, by siedzieć w domu na ich garnuszku? Albo chcą wam odebrać dziecko (najlepiej, gdyby były bliźniaki, żeby się mogli podzielić) tuż po porodzie, żeby sobie móc "pobawić"? Bez zastrzeżeń uwierzyłabym w przestrogi "a mieszkajcie sobie razem, skoro już musicie, tylko NIE RÓBCIE sobie od razu dzieci". Ale - jeśli to co piszesz jest prawdą - to, albo w grę wchodzi 500+, albo (wybacz) poziom intelektualny waszych rodziców oscyluje wokół zera, za to poziom egoizmu pędzi wprost do nieskończoności...

Odpowiedz
avatar singri
18 36

- Kiedy dzieci? - Nie mówiły, kiedy przyjdą. - W sklepie mi powiedzieli, że to od 25 lat dozwolone dopiero. -A było, było. Tylko złożyłam Vaderowi w ofierze, zrobi z niego postrach galaktyki. Czyli jak delikatnie dać rodzince do zrozumienia, źe to kurczaczek nie ich sprawa!

Odpowiedz
avatar bazienka
0 6

@singri: a po co delikatnie? jak pytajacy na delikatnosc sie nie sila? - kiedy dziecko? 1. kiedy MY o tym zdecydujemy 2. NASZA sprawa, kiedy dziecko 3. a co cie to obchodzi?/ zajmij sie soba ( dla upartych)

Odpowiedz
avatar singri
4 4

@bazienka: Sorry. Załączył mi się tryb ironii i usiłowałam być zabawna. Po minusach wnoszę, że mi nie wyszło. Mówi się trudno...

Odpowiedz
avatar kitusiek
0 0

@bazienka: Są ludzie, którzy nie rozumieją, że to ICH decyzja, ICH sprawa itd. Szczególnie, kiedy to rodzice. A zerwanie kontaktów, które prawdopodobnie teraz byś zaproponowała, jest co najmniej idiotyczne.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@kitusiek: to odpowiedziec tak, zeby sie obrazili i problem z glowy przynajmniej raz na jakis czas nie odczuwam potrzeby bycia grzeczna dla kogos, kto nie jest grzeczny dla mnie, a jeszcze z buciorami wlazi w moje zycie

Odpowiedz
avatar timka
0 0

@bazienka: ale do rodziców? no chyba, że nie masz do swoich szacunku..

Odpowiedz
avatar Baobhan_Sith
1 3

@timka: Hmmm a oni mają szacunek interesując się autorki życiem seksualnym? Bo do tego to się sprowadza.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@timka: ale to NIE ICH sprawa, nie oni beda to dziecko wychowywac, rodzic, zywic, karmic, ubierac rezygnowac ze studiow, mozliwosci zdobycia lepszej pracy itp zawsze najwiecej maja do powiedzenia ci, ktorych to nie dotyczy rodzice czy daleka ciotka- dlaczego nie mam powiedziec ASSERTYWNIE, ze takie pytania sa nie na mmiejscu? nikogo nie obrazajac? czyli wychodzi ze szanuje kogos=zgadzam sie na wlazenie mi w zycie?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
27 31

Powiedz, że ok ale oni będą wnuka utrzymywać dopóki wy nie staniecie na nogi. Trzeba mieć narypane we łbie aby wymagać od dwudziestojednolatków zostania rodzicami.

Odpowiedz
avatar Niewiemnieznamsie
32 38

@maat_: A i owszem, a poznaliśmy się w gimnazjum. Nie wiem czy to powód do śmiechu, ale jeśli tak - niech idzie Ci na zdrowie ;)

Odpowiedz
avatar Niewiemnieznamsie
29 31

@maat_: Nie, nie była to relacja dojrzałych ludzi, ale w porównaniu z ludźmi "dojrzałymi" nigdy nie rozstawaliśmy się, nie pisaliśmy smutnych tekstów o miłości na fejsbuniu (wtedy chyba jeszcze na naszej klasie), nawet się porządnie nie zwyzywaliśmy. Powiem więcej! Na początku naszego związku (choć pewnie wg ciebie słowo związek powinnam napisać w cudzysłowie) nawet się nie całowaliśmy, jedynie trzymaliśmy się pokątnie za rączkę jak nikt nie patrzył. W sumie fakt, 7 lat znajomości, 6 lat nieprzerwanej nawet na dzień relacji. Czy to dojrzałe zachowanie w XXI wieku?

Odpowiedz
avatar KIuska
37 37

@maat_: Moi rodzice w wieku 15 lat już byli parą, 28 lat później nadal nią są. Zachowują się jak para nowożeńców, jedno wpatrzone w drugie. Nie trzeba mieć 30 lat żeby móc zaczynać tworzyć poważny związek.

Odpowiedz
avatar Wiesiak
20 20

@Niewiemnieznamsie: nie wiem o co chodzi z tym śmiechem, ja jestem z chłopakiem 5 lat - od początku technikum. Tez mam 21... Czy to coś dziwnego?

Odpowiedz
avatar Niewiemnieznamsie
5 9

@Wiesiak: Odpowiedziałam jedynie na komentarz @maat_

Odpowiedz
avatar Janer
8 12

@Niewiemnieznamsie: Ja tam pogratulować mogę, oby wasz związek rozkwitał jeszcze bardziej :)

Odpowiedz
avatar Bryanka
27 27

@maat_: Nie wiem w jakich kręgach się obracasz, że związek autorki tak Cię rozbawił, ale nie widzę nic dziwnego w tym, że po 6 latach znajomości młodzi ludzie planują ślub. Mój kolega dopiero co się ożenił po 10 latach znajomości ze swoją wybranką. Tak, chodzili razem do gimnazjum. Może i bym zrozumiała Twoje rozbawienie gdyby tu chodziło o nastolatków, którzy po roku znajomości stwierdzili, że biorą ślub. Związki mają to do siebie, że dojrzewają, zaczyna się w gimnazjum od nieśmiałego trzymania za rączkę, a po x latach relacja dojrzewa razem z młodymi. Serio to jest takie niezrozumiałe?

Odpowiedz
avatar Haniii98
1 1

Ja też z moim narzeczonym jestem od gimnazjum (konkretnie od 13 roku życia) i nie zapowiada się żeby coś się zmieniło :) można? Można :)

Odpowiedz
avatar ketelpan
0 0

@maat_: moi rodzice są ze sobą od 8 klasy podstawówki aktualnie już ponad 40 lat i nadal są szczęśliwą parą. Ja mam nadzieję pokazywać ze swoją żoną to samo co oni i ich rodzice (moi dziadkowie) - da się trwać w udanym małżeństwie przez całe życie :)

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@Niewiemnieznamsie: zawsze zazdroscilam takim parom, ktore znaly sie od piaskownicy i zwiazek przetrwal tyyyyyle lat w takim wieku ;) trzymajcie sie i nie dajcie sie ;)

Odpowiedz
avatar Papa_Smerf
4 8

To dlaczego im na to pozwalacie? Rozumiem, że to rodzice i przyszli teściowie, ale bez przesady. Dajecie sobie wchodzić na głowę. Istnieje tyle grzecznych i dobitnych sposobów powiedzenia, że takie "życzenia" nie są przyjemne i prosicie o zaprzestanie takiego zachowania. Warto być asertywnym.

Odpowiedz
avatar Niewiemnieznamsie
4 8

@Papa_Smerf: Owszem i asertywnie odpowiadaliśmy, raz grzeczniej, raz mniej grzecznie, później milczeliśmy, zmienialiśmy temat, tłumaczyliśmy. Teraz się zdystansowaliśmy i ograniczyliśmy kontakt do minimum.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 13

@Papa_Smerf: czasami to się tylko łatwe wydaje ;) tym bardziej jeśli relacja z rodzicami jest oprócz tego dobra i bliska... mamy z mężem 26 i 27 lat, ustaliliśmy że z dzieckiem czekamy do 30, aż spłacimy kredyt bo z czegoś dziecko utrzymać jednak trzeba... w każde święta, urodziny itd. na końcu każdych życzeń pada nieśmiertelne "...i tego DZIDZIUSIA W KOÑCU". Żaden argument nie trafia, a nie zamierzam wszczynać wojny, że oni by chcieli a my jeszcze nie. Lata praktyki i człowiek uczy się potakiwwać i wypuszczać drugim uchem ;)

Odpowiedz
avatar matias_lok
23 33

@krystalweedon: Sęk w tym, że nie każdy dorosły człowiek MUSI mieć dzieci. Wiele kobiet w ogóle nie czuje takiej potrzeby i koło 30stki - 40stki i czują się szczęśliwe. Uważam, że to lepsze niż urodzić dziecko i potem je zaniedbywać. Poza tym wiele osób ma 30 lat, nie ma własnego M a z kasy im starczy na wynajem pokoju w dużym mieście... No powiedz mi czy to są warunki do rodzenia dzieci? Nie i ludzie się nie decydują na nie w ogóle. Do tego rodzice też wiele gadają na ten temat, ale jak im uświadomisz że przy dziecku nawet wkładu własnego ma kredyt nie uzbierasz to jakoś nie są chętni ci pomóc i tak koło się zamyka. Nasi rodzice dostawali przydziały na mieszkanie, mieli - w większości zapewnioną robotę przez państwo to i większość kobiet mogła sobie pozwolić na rodzenie wedle zegara biologicznego. Dziś niestety opcja 30+ na pierwsze dziecko jest tą bezpieczną i realną a 20+ to luksus lub nieodpowiedzialność.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 4

@matias_lok: W większości się zgadzam, tyle że z mieszkaniami nie do końca tak było. PRZYDZIAŁY to dostawali raczej nasi dziadkowie i też nie wszyscy. Po wojnie ciężko było o mieszkania więc państwo budowało dużo darmowych osiedli, tak zwany kwaterunek. Czekało się na te mieszkania dość długo. Nasi rodzice to już musieli wpłacać wkłady mieszkaniowe w spółdzielniach. A potem czekać... i czekać, i czekać. Czasami po kilkanaście lat. A wielkość mieszkania zależała od wielkości rodziny. To znaczy, im więcej dzieci - tym więcej pokoi. Więc najczęściej "młodzi" mieszkali przy rodzinach, w ciasnocie, dopóki mieszkania nie dostali. A dzieci się rodziły. Więc jednak o wiele ważniejszą sprawą jest stabilność ekonomiczna. I tu masz rację, że kiedyś pracę miał każdy, kto chciał pracować, a nawet najniższe pensje były skalkulowane tak, żeby każdy mógł za to spokojnie przeżyć. A - gwoli prawdy - i tak najwięcej dzieci rodziło się z "wpadek". Dokładnie tak jak dziś. Chociaż środki antykoncepcyjne dziś są o niebo lepsze i skuteczniejsze. Za to dużo droższe i czasem trudno dostępne.

Odpowiedz
avatar krystalweedon
-4 8

@matias_lok: napisałam jak to wyglada z punktu biologii, bo też można napisać iż im pozniej decydujesz sie na dziecko tym wieksze ryzyko powikłań i zachorowań. Co do warunków "rodzenia dzieci". Dzieci rodzi się w szpitalu. Polecam zobaczyć serial ,,Call the mildwife"

Odpowiedz
avatar aklorak
-5 7

@krystalweedon: Ja się z Tobą zgadzam. Jest jeszcze jedna sprawa. Rodzimy w wieku 30 lat, nasze dzieci rodzą w wieku 30 lat, to oznacza, że będziemy dziadkami w wieku 60 lat. Oby nam zdrowie dopisało, ale jednak jest to już czas kiedy problemy zdrowotne są bardziej prawdopodobne. Wnuki będą miały 10 lat, dziadkowie 70, ciężko będzie za nimi nadążyć. Ślub w wieku 25 lat, dziadkowie 85, oby mogli potańczyć jeszcze.

Odpowiedz
avatar PaniWrzos
8 14

@krystalweedon: "...Teraz po kilku latach w zawodzie zmienił zdanie, bo kiedy załatwi się własne mieszkanie, zwiedzi się Azje i spełni się inne marzenia to się robi 30+. A wtedy to: Panie doktorze my już całą kamastutre przerobiliśmy w każdym miejscu w naszym mieszkaniu ze 3 razy i nadal nic!" Na dziecko jest pora tylko i wyłącznie wtedy gdy się tego chce i jest się na to gotowym. Psychicznie, fizycznie i ekonomicznie. W wieku lat 20, 30 czy nigdy- to indywidualna decyzja każdej osoby. Jeśli tak ważna decyzja jak powołanie do życia nowego człowieka jest wypadkową jakiś powinności, nacisków czy obowiązków to dla mnie jest to zbrodnia przeciw samemu sobie. I przeciw temu małemu człowieczkowi, który ma prawo urodzić się chciany i wyczekany. "...ostatnio tak głośno jest o tym, że to kobieta decyduje kiedy dziecko. Natury i biologii nie oszukasz i to ona decyduje na co jest pora." A kto jak nie kobieta ma prawo decydować o ciąży i narodzinach? Jeśli decyduje natura to oznaczałoby, że pierwsze dziecko powinnam urodzić zaraz po pierwszym stosunku, w wieku nastoletnim. A potem każde kolejne co roku, w miarę możliwości mojego organizmu i wbrew możliwościom finansowym i psychicznym. A potem przedwcześnie zestarzeć się wyniszczona, zmęczona i schorowana. Lub umrzeć rodząc kolejne dziecko. Bo właśnie tak wygląda "biologia" jeśli jej dać wolną rękę. Na tym polega działalność ludzka i cywilizacja, że tę biologię staramy się naginać do własnych potrzeb- dla dobra zdrowia, życia i jednostek. Może jesteśmy zwierzętami, ale tą kwestią się od nich różnimy. Jeśli mogę dać sobie i bliskim długie i komfortowe życie w miarę możliwości, to dam. Nawet ingerując we własną naturę. To emocjonalne słowa z mojej strony, ale takie opinie jak powyższa doprowadzają mnie do szału. Jestem młodą kobietą, w cywilizowanym i wolnym kraju, nie jestem feministką, nic mi nie brakuje. Ale nienawidzę roli jaką społeczeństwo wyznacza mi i innym kobietom. Nienawidzę tego, że od dnia narodzin niemal całe moje życie przypisane jest komuś innemu. Będąc dzieckiem należę do rodziców, w oczach ludzi nie mam prawa do siebie samej. Nawet moje nazwisko nie jest moje. Pełnoprawnym człowiekiem staję się po przekroczeniu 18-stu lat. Należę do siebie. Ale tylko na chwilę. Bo za parę lat znów usłyszę, że swoje życie i ciało muszę oddać komuś, bo taka moja natura. W końcu biologii nie oszukam, zegar biologiczny tyka, każda kobieta ma instynkt macierzyński to przecież oczywiste, że resztę życia powinnam poświęcić rodzeniu i wychowaniu dzieci. A może mam swoje marzenia i plany? A może ja właśnie bardziej pragnę zobaczyć tą Azję niż zostać matką? A może ja wcale nie chce wybierać? Może sama rozporządzę swoim życiem tak by mieć wszystko? W swoim czasie. Mam 24 lata i takie złote „rady-groźby” jak Twoje, @krystalweedon słyszę niemal codziennie. Każdy dookoła okazuje się być ekspertem od cudzych decyzji. I cudzego brzucha. Każda kobieta może zostać matką. Ale żadna nie musi. A przynajmniej nie powinna musieć.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 stycznia 2017 o 13:31

avatar konto usunięte
4 4

@krystalweedon: a ty masz już dzieci?

Odpowiedz
avatar matias_lok
1 3

@aklorak: do 74 lat wg poprzedniego rządu mieliśmy zapierniczać zawodowo, więc te 85 - jak najbardziej dopiero 10 latek na emeryturze ;) A tak na serio, to kiedyś ludziom nie wmawiali też, że muszą robić studia i 3 podyplomówki by mieć szansę na cos więcej niż macdonald. Kto ma dom, jakieś swoje lokum i nieco spokojniejszy byt ten się rozmnaża. Niestety wiele - naprawdę, wiele młodych ludzi wyjechało za chlebem z miasta rodzinnego i zwyczajnie nie mają warunków na psa a co dopiero na dziecko.

Odpowiedz
avatar singri
1 1

@PaniWrzos: 100% racji. Kto chce, niech ma. Jak kobieta chce, to niech rodzi co roku, jeśli tylko wytrzyma psychicznie i finansowo. A jeśli nie chce rodzić, to niech nie rodzi. Nikomu nic do tego. To, że ja się realizuję jako "kura domowa" (oczywiście, że pracuję, ale realizuję się w domu), nie znaczy przecież, że wszystkie kobiety mają łapać za szydełka, szpadle, czy słoiczki. Niektórym tak trudno to pojąć. A wystarczy przeczytać post PaniWrzos dokładnie, a nie pobieżnie...

Odpowiedz
avatar yakhub
-4 6

Zróbcie sobie dziecko.

Odpowiedz
avatar ejbisidii
11 11

Ja mam 19 lat, mój chłopak 24. Kiedy jesteśmy o niego na jakiejś imprezie rodzinnej, średnio 10 razy słyszę, że mamy sobie zrobić dziecko. I to nie z ust najbliższej rodziny (rodziców rodzeństwa), co jeszcze bym zrozumiała, bo mamy naprawdę dobre relacje, ale słyszę to z ust ciotek, kuzynów rodziców, rodzeństwa dziadków itp. itd. I to nie są delikatne i ładne namowy, tylko obrzydliwie sprośne żarty/podteksty... Tych ludzi nie powinno to w ogóle obchodzić! Ostatnio powiedziałam, że jeszcze raz ktoś "wejdzie mi z butami do łóżka", to ja się więcej na żadnej imprezie nie pokażę i na wesele prosić nie będę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 stycznia 2017 o 11:21

avatar Wiesiak
3 3

Jak dobrze, że u mnie w rodzinie nie ma takoch akcji. Zawsze mama przychodzi i mówi, że jest za młoda na babcie i mamy sie ustatkować zanim pomyślimy o potomkach. Nawet prababcia uważa żeby najpierw studia, prace i mieszkanie dokończyć i wstrzymać się jeszcze te 5 lat. Nie wiem skąd to wszystko sie bierze.

Odpowiedz
avatar AsianGirl
9 9

Róbcie swoje. Gdy miałam 21 lat, świat dopiero się przede mną otwierał. Mogłam wtedy zostać mamą, tylko że skasowałabym wiele świetnych chwil. A tak jestem nią dekadę później i czuję się spełniona na wielu płaszczyznach. Nikt nie wie lepiej, jak was uszczęśliwić, od was samych.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

ja bym im odpowiadala- sami zrobcie, skoro tak bardzo chcecie co to w ogole za wpieprzanie sie w cudze sprawy i lozko?

Odpowiedz
avatar dadelajda
0 0

Kochana, łącze się w bólu, pomimo że jestem od Ciebie kilka lat starsza. U mnie nic nie pomaga. Było juz: "Nie chce mieć dzieci ", "nie będę mieć dzieci", "a kto się nimi zajmie gdy my jesteśmy w pracy", "nie mam warunków", "to moja sprawa" itd itd. W końcu wkurzona przyznałam się ze jestem bezpłodna (a nie jest to temat który mam ochotę omawiać przy świątecznym stole) usłyszałam tylko "przesadzasz" i od następnej wizyty znów durne pytania. Nie wygrasz. Babcie wiedzą lepiej kiedy powinnaś mieć dzieci. ;)

Odpowiedz
avatar ketelpan
0 0

o ile posiadanie dzieci jest w wielu momentach bardzo fajne np. pierwszy kopniak jeszcze w brzuchu, czy pierwszy raz jak usłyszysz od dziecka słowa "kocham Cię" - magia której nie da się chyba inaczej doświadczyć... O tyle wychowanie i zapewnienie bytu dzieciom jest potwornie ciężką pracą i nie jednokrotnie walką o każdą złotówkę Sam mam piątkę dzieci i możecie wierzyć że z ostatnich 5 świąt, 4 spędziliśmy czuwając na zmianę nad chorymi dzieciakami... możecie wierzyć lub nie, ale wymaga to ogromnej determinacji aby się nie załamać w wielu momentach, szczęście że moi rodzice i teściowie wychowali mnie i moją żonę w przeświadczeniu że razem wszystkie przeciwności da się przezwyciężyć... a do posiadania dzieci ani nie namawiam, ani nie odradzam,każdy ma swój czas... myśmy mieli pierwsze gdy ja miałem 22 lata a żona 19 i wiem że sporo straciliśmy, ale jednocześnie sporo zyskaliśmy mając dzieci... każdy musi rozsądzić we własnej głowie czego oczekuje od życia ;) Edit: mnie to, że mamy dzieci zmotywowało 100x bardziej do tego aby zmienić branżę i zająć się programowaniem - dzięki temu i zawodowo i prywatnie da się rozwijać, kwestia tylko pracowitości i determinacji...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2017 o 18:01

Udostępnij