Po czym niezawodnie poznać, że idą dowolne święta lub dłuższy weekend?
Po świątecznych matkach.
Przed świętami mamy huk roboty w firmie, bo wieeeelu instytucjom i przedsiębiorstwom przypomniało się, że jednak mają pieniądze na złożenie u nas zamówienia. W moim wydziale brak jednej osoby w normalnym trybie pracy byłby co najwyżej niedogodnością. Teraz brak jednej osoby oznacza małą katastrofę. I właśnie wtedy na scenę wychodzą matki świąteczne.
W poniedziałek pod ekspresem z kawą (na szczęście do przełożonej wydziału dotarło, że przerwy są jednak konieczne, bo sama machnęła się w analizie z przemęczenia i to ją otrzeźwiło) Matka X żaliła się Matce Y, że jej córka jakaś taka niewyraźna, markotna, katar ma i pokasłuje, a ona wraca taka zmęczona z pracy, że się nią już nie ma siły dobrze zająć. I żeby to się w chorobę nie obróciło, bo kto się biedną zaopiekuje!
W tym momencie wciął się kolega, że przecież mąż X ma wolny zawód i pracuje w domu, to przecież może się zająć dzieckiem. Został obrzucony spojrzeniem wyrażającym czystą pogardę i nieskrywaną kpinę. Kiedy odchodził, mruknął mi, że możemy już brać robotę i X, i Y, bo ich do stycznia nie zobaczymy.
Rzeczywiście, we wtorek z samego rana X dzwoni, że jej córka "jednak zachorowała" i ona bierze zwolnienie na dziecko. Kilka godzin później swój papierek podrzuciła Y. Oba zwolnienia są - cóż za niespodzianka - do 27 grudnia włącznie. Y nawet nie chciała widzieć się z naszą przełożoną, zostawiła papier na portierni.
Nadgodziny już nawet nie są czymś, o co szefostwo nas pyta, bo szefostwo po czternastej godzinie spędzonej w labie kontrolnym i na hali produkcyjnej nie pyta o nic, tylko idzie się przebrać i do domu. A, przepraszam, dzisiaj przełożona zapytała, czy któreś z nas może się podzielić chusteczkami, bo zwolnienie na dziecko przyniosła matka Z i się szefówka z bezsilności rozpłakała. Córka Z ma 13 lat i jest tak ciężko chora, że wymaga opieki do końca roku. Z tego, co szefowa podliczyła, dzieci X, Y i Z chorują przed Wielkanocą, weekendem majowym, początkiem listopada i Bożym Narodzeniem już drugi rok z kolei. I nigdy nie mogą się nimi zająć ojcowie. Niestety, paniusie są na kontraktach eksperckich i firmy nie stać na wywalenie ich jeszcze przez 2 lata.
Matka Y wysłała mi przed chwilą SMS z życzeniami "spokojnych, pogodnych, szczęśliwych świąt i udanego wypoczynku".
A później zdziwko, że pracodawcy nie chcą zatrudniać kobiet...
OdpowiedzPrzez takie baby miałam problemy ze znalezieniem pracy... Czy one nie rozumieją prostej zależności: duży ruch-> dużo kasy-> stabilna sytuacja w firmie? Zwłaszcza jeśli szefostwo siedzi na równi z Wami i zasuwa.
OdpowiedzW takim układzie wypadałoby, żeby reszta załogi wzięła UŻ na dwa dni, tuż przed świętami. Bo to nie wasza wina. I jeśli one mogą wykorzystać swoje prawo, to wy swoje też możecie. A szefostwo? Cóż, Ma za mało ludzi niestety. I albo się postawicie albo to się nie zmieni.
Odpowiedz@bloodcarver: Jak wszyscy przychodzą do pracy to pewnie ludzi jest odpowiednia ilość i każdy kolejny pracownik to niepotrzebne obciążenie finansowe dla pracodawcy. Ale swoją drogą pracodawca z historii to jakaś pipa bo z tego co się orientuję to można podważyć zasadność zwolnienia.
Odpowiedz@babubabu89: oraz należałoby sprawdzić, czy faktycznie dziecko w tym czasie miało nieobecność w szkole. bo jakkolwiek zazwyczaj przed taką wielkanocą czy majówką może być nieco luźniejsza atmosfera w szkole, to wątpię, że tak na luzie można sobie opuszczać zajęcia gdy koniec roku i wystawianie ocen na semestr jest bliskie.
Odpowiedz@bloodcarver: Jak załoga jest w komplecie to się wyrabiają. Podstawowa zasada ekonomii mówi, że w pewnym momencie gdy zwiększasz liczbę pracowników produkcja spada. Najwidoczniej specyfika pracy autorki nie pozwala na poratowanie się w takich sytuacjach zleceniobiorcami.
Odpowiedz@babubabu89: No ale tu ewidentnie się nie wyrabiają. O regularnych, przewidywalnych porach. Skoro pracodawca pozwala na nadużywanie prawa do zwolnienia na dziecko, to powinien również pozwolić na użycie prawa do urlopu na żądanie, czyż nie? I by sobie autorka spokojnie ogarnęła święta i po świętach. A pracodawca byłby zmuszony w końcu jakoś zareagować a nie tylko wpychać nadgodziny niewinnym.
Odpowiedz@bloodcarver: Ludzi jest w sam raz, żeby w okresie natężonej pracy radzić sobie bez nadgodzin. Zatrudnienie ad hoc kogoś w tej branży nie jest łatwe - potrzebne są aktualne szkolenia z obsługi procesu i aparatury, badania lekarskie dopuszczające do pracy (tutaj nie są traktowane po łebkach), nie wspominając o odpowiednim wykształceniu (biotechnologia, chemia leków, chemia przemysłowa, farmacja, a najlepiej wszystko na raz), a w dodatku te małpy były przyjęte właśnie ze względu na uprawnienia kontrolne, mogły nam certyfikować proces i produkt, żeby nie wysyłać go do zewnętrznego labu na badania poprodukcyjne. Teraz wygląda to tak, że certyfikację robię ja, a ludzie z zewnątrz ją tylko zatwierdzają. Bo zewnętrzna firma też się nie wyrabia, nie byliśmy jedynym klientem. Zatrudnienie kogoś na stałe też nie ma sensu. Ani nawet możliwości przebiegu. W laboratoriach i pomieszczeniach produkcyjnych nie może przebywać na raz więcej pracowników niż dopuszczają normy i procedury. BHP - nie mamy hektarów powierzchni, głupie potrącenie kogoś niosącego próbki może być groźne dla wszystkich. Nie ma wolnej aparatury - przy pełnej załodze ktoś dodatkowy zwyczajnie nie ma jak pracować. Dodatkowego labu nie zbudujemy i nie wyposażymy, bo cena jest siedmiocyfrowa, a nie zarobi na siebie przez te 2-3 tygodnie wzmożonego okresu. Wykształcony, wyszkolony i doświadczony pracownik, żeby go obsadził też kosztuje. A nieużywany lab generuje koszmarne koszty, choćby na serwisowaniu aparatury. Szefostwo bezpośrednie zasuwa razem z nami, bo szefostwu też zależy na dobrym zamknięciu roku i dużej premii. Gdyby nie stażyści, których udało mi się przyjąć na początku grudnia, nie wyrobilibyśmy już teraz. X i Y już wiedzą, że ich kontrakty nie zostaną przedłużone, więc używają, póki mogą.
OdpowiedzW firmie w której pracuje moja siostra, odnośnie opieki nad dzieckiem są kontrole. Nie wiem na pewno, ale ponoć nie mozesz isc na zwolnienie jesli ma kto z dzieckiem zostać. I nawet nie chodzi tutaj o ojca, ale np. babcię. Poza tym, jeśli ma 13 lat, to jakoś dacie radę, ponieważ na dziecko które skończyło 14 lat, można wziąć opieki tylko 14 dni w ciągu roku. Powodzenia.
Odpowiedz@moretta: Przede wszystkim, jak ktoś wyżej pisał, trzeba najpierw sprawdzić, czy dziecko jest rzeczywiście chore. Bo jak jest obecne w szkole i całkiem zdrowe, to jest właściwie temat na prokuratorskie zarzuty dla lekarza i rodzica.
Odpowiedz@moretta takie kontrole to firma może sobie o kant d*** potrzaskać. Dokumentacja medyczna dziecka dla takich kontrolujących jest bardziej tajna jak "POLSKIE WIEZIENIA CIA". Poza tym, nawet jak mieszkają w jednym domu z babcią to wystarczy oswiadczenie ustne że nie prowadzą wspólnego gospodarstwa i nic nie mogą zrobic. A dzieci mają prawo chorować.
Odpowiedz@moretta: super, tylko nie kazdy ma babcie w poblizu a co jesli dzieci jest kilkoro, a choruje tylko jedno? reszte trzeba do szkoly dostarczyc to co ma rodzic zrobic? z chorym sie telepac przez miasto czy zostawic male dziecko w domu? to samo ze zrobieniem np. zakupow czy doraznym pojsciem do apteki
Odpowiedz@sutsirhc: O, to, to... Niestety, nie pracuje u nas żaden lekarz pediatra, żeby ponad wszelką wątpliwość stwierdzić, że dziecko jednak chore nie jest. W dodatku branża taka, że każdy ma albo lekarza w rodzinie, albo wśród najbliższych znajomych ze studiów. Ustalenie listy objawów, które były, zniknęły, znowu były i "co to będzie, jak wrócą jeszcze raz!" nie jest trudne nawet przez telefon. Ot, głupie zatrucie pokarmowe i życzliwy lekarz rodzinny wystarczą. Kontrola od nas przyjdzie? A syn akurat ani nie sra, ani nie rzyga, tak się złożyło, proszę mu dać pizzę i zaczekać, może zacznie. Kontaktowanie się z ZUS-em przyniesie tyle, że je PO ŚWIĘTACH wezwą na kontrolę u orzecznika. O ile zdążą. Bo ludzie z ZUS-u i orzecznicy też przecież chcą mieć wolne. Sprawdzanie w szkole też nie ma sensu, bo te okoliczne dni robocze najczęściej nie są dniami obowiązku szkolnego - która szkoła prowadziła dziś lekcje?
OdpowiedzJak może być obecne w szkole, skoro są ferie.
Odpowiedz@freezerx: podpowiem: ferie w szkole co roku wypadają inaczej- w zależności od tego w jaki dzień tygodnia jest wigilia. w tym roku przerwa świąteczna w szkole zaczęła się bodajże 23.12. pierwsze ferie zaczynają się 16.01.2017. i ten okres wlaśnie przedświąteczny/okołonoworoczny jest okresem w kilku województwach- kiedy są wystawiane oceny na semsestr i nie wszyscy mogą sobie pozwolić na takie dni wolne. jeśli dziecko chodziło do szkoły, a matka miała zwolnienie- to wszystko jasne.
Odpowiedz@bazienka: bez przesady. w historii jest podane, że jedno z dzieci ma 13 lat. to naprawdę jest według ciebie TAK małe dziecko, że wymaga nieustannej opieki? w historii jest też podane, że ojciec dziecka X. pracuje w domu. i też nie może będąc w domu zająć się dzieckiem?
Odpowiedz@moretta: Mozesz iść na zwolnienie do 60 dni w roku na dziecko poniżej 14 roku życia. Nie ma znaczenia czy ktoś będzie mógł być z dzieckiem, czy nie... w końcu zawsze możesz zatrudnić opiekunkę prawda?
Odpowiedz@hulakula: dziecko jednej babki ma 13 lat, dzieci pozostałych mogą mieć 13 miesięcy - tego nie określono. A jeśli ojciec pracuje w domu, to nie może zająć się dzieckiem właśnie dlatego, że pracuje. Gdyby dzieciom wystarczyła sama fizyczna obecność dorosłych, żłobki i przedszkola nie byłyby potrzebne - ludzie zabieraliby ze sobą dzieci do pracy i po kłopocie. Poza tym zależy, na co dziecko jest chore - 13latek z przeziębieniem to nie to samo, co 13latek dzień po poważnej operacji.
Odpowiedz@hulakula: nie pisalam w odniesieniu do historii, tylko do czyjegos komentarza probowalas kiedys pracowac z chorym, marudnym dzieckiem obok? nie tlumacze tej baby, tym bardziej, ze robi to nagminnie raz moze sie zdarzyc, ale ona chyba instynktu samozachowawczego nie ma, robiac to regularnie i powtarzalnie w okolicy swiat przeciez to wszystko bedzie na swiadectwie pracy, jak ktos sie wreszcie wkurzy i bedzie mocna ja zwolnic, bo sie kontrakt skonczy...
Odpowiedz@zojka: "Gdyby dzieciom wystarczyła sama fizyczna obecność dorosłych" 13-latce wystarcza. Opieka nad taką chorą osobą zwykle sprowadza się do powiedzenia które leki ma wziąć i gdzie się znajdują. No, chyba że sprawa jest poważna - wtedy trzeba trochę latać z piciami, chusteczkami itp., ale znowu bez przesady. A od naprawdę poważnych przypadków jest szpital.
Odpowiedz@bazienka: uważasz, że to lepiej jak z powodu chorego dziecka OBOJE rodzice nie pracują? 1. ojciec, bo dziecko jest marudne i tak musi co jakiś czas coś tam z doskoku pewnie przy nim robić, 2. oraz matka biorąc specjalnie wolne z pracy. mnie się wydaje, że w 99% jeden rodzic do opieki nad dzieckiem w zupełności wystarczy.
OdpowiedzSkoro takie sytuacje powtarzają się nagminnie, czemu nikt ich jeszcze nie zwolnił?
Odpowiedz@urbandecay: Bo są firmie potrzebne. Są na stanowiskach eksperckich, na które naprawdę trudno kogoś znaleźć.
Odpowiedz@urbandecay: kucodebil
Odpowiedza zlecic kontrole z zusu plus kontrole obecnosci dziecka w szkole to pracodawca nie moze? watpliwosc uzasadzniona przeciez jest- branie zwolnien by "przedluzyc sobie" wolne
Odpowiedz@bazienka: Może, tylko co z tego, jak taka kontrola będzie dopiero PO ŚWIĘTACH? Chyba że znasz jakiś oddział ZUS-u, który pracuje w święta i zdąży je skutecznie skontrolować - będziemy wdzięczni za informacje.
Odpowiedz@Ursueal: a druga pani? ktorej dziecko jest "obloznie" chore az do samego sylwestra?
OdpowiedzOK zgodzę się, że takie babska to jest tragedia. Od tego są kontrole, do tego chyba trzeba z dzieckiem iść do pediatry by ten wystawił L4 matce na dziecko a nie tak na oświadczenie. Więc w przypadku kontroli i lekarz i babka ma problem. Czemu tak się dajecie. Wiadomo, że malutnie dzieci chorują, ale już 13 latka z przeziębieniem chyba można samego w domu zostawić? I godzę się, są kobiety które wykorzystują do cna swoje przywileje pracownicze, ale w takim wypadku powiedziałabym w prost: kto w grudniu/dowolnym miesiącu idzie na l4 temu ucieka sprzed nosa premia uznaniowa. Dostałyby nie dość, że niższą wypłatę bo tylko 80% za dni w które wzięły wolna, ale i premii by nie miały to by zaraz się udało kogo innego na opiekę z dzieckiem załatwić.
Odpowiedzco do reszty się zgadzam, ale o co chodzi w stwierdzeniu "że przecież mąż X ma wolny zawód i pracuje w domu, to przecież może się zająć dzieckiem"? Proponuję koledze, by sam zabrał dzieciaka do pracy i się nim w jej trakcie zajmował, skoro jednoczesna opieka nad dzieckiem i praca zarobkowa to taki pikuś. W wolnym zawodzie jest jeszcze gorzej, bo klient w przeciwieństwie do pracodawcy nie da urlopu na chore dziecko - deadline to deadline.
Odpowiedz