Kto tu jest piekielny - ocenicie sami.
Jestem 23-letnią matką. Synek - urodzony przedwcześnie, z ogólnymi problemami wcześniaka - rozwija się bardzo dobrze.
Problem pojawił się przy szczepieniu.
W szpitalu nie podali szczepionki na gruźlice, ponieważ wcześniactwo było przeciw wskazaniem. Ok. Rozumiem.
Po wyjściu synka ze szpitala od razu skierowaliśmy się z narzeczonym do pediatry. Wszytko przebiegało sprawnie - ważenie, mierzenie, wywiad. Ok, zakwalifikował się do szczepienia. Jednak ową szczepionkę trzeba sprowadzić - czas oczekiwania: tydzień.
Czekamy, ale Igor w międzyczasie zachorował. Dzwonię do przychodni:
Ja: - Dzień dobry. W środę mamy się z synkiem zgłosić na szczepienie, ale niestety jest przeziębiony. W takim wypadku możemy zaszczepić, czy poczekać aż będzie zdrowy?
Pielęgniarka: - W żadnym wypadku proszę nie przychodzić. Do szczepienia dziecko musi być zdrowe. Proszę przyjść, kiedy synek będzie zdrowy.
Dobra. Czekamy, ale po paru dniach dalej utrzymywała się choroba. Idziemy ponownie do pediatry, mówimy jaka jest sytuacja. Lekarz stanowczo sprzeciwia się szczepieniu. Czekamy dalej.
I tak czekaliśmy, prawie trzy tygodnie.
Ponieważ dalej katar nie przechodzi, wizyta w przychodzi konieczna.
Wchodzimy do lekarza:
Ja: - Dzień dobry. My w spawie zaległego szczepienia. Synek dalej jest chory. Nie wiemy co zrobić w takiej sytuacji.
Lekarz: - Jak to nie był na szczepieniu?! Przecież już powinniśmy mu podać 2 szczepionki!
Ja: - Tak, wiemy o tym, ale pytaliśmy się wcześniej z narzeczonym, czy chore dziecko można zaczepić. I pani i pielęgniarka stanowczo się nie zgodziły.
L: - Pani sobie chyba żartuje! Dziecko z katarem można zaszczepić! To nie jest żadne tłumaczenie! A co z konsultacjami, które zleciłam? (chodziło o okulistę).
J: - Mamy termin dopiero po nowym roku. (Wiadomo, specjalista zazwyczaj ma długie terminy, do tego urlopy i chorobowe. A prywatnie Nas nie stać).
L: - Jezus Maria!! Przecież to nie do pomyślenia! Prywatnie trzeba iść! (???)
J: - Przykro mi, ale nie mam możliwości iść prywatnie, dlatego czekamy na wizytę.
L: - To trzeba znaleźć pieniądze! (łapiąc się za głowę).
Omijając dalszą wymianę zdań - dowiedziałam się, że jestem wyrodną matką, która ogólnie nie dba o swoje dziecko, przychodnia zgłosiła nas do MOPS-u, więc teraz jesteśmy pod kontrolą.
Ze swojej strony powiem tyle: dziękuje bardzo lekarce :)
słuzba_zdrowia
Jak moje dziecko tuż przed szczepieniem zachorowało to nie dzwoniłem do przychodni. Zamiast dzwonić, wybierałem się osobiście. Zabierałem też syna żeby pediatra go zbadał i zaordynował skuteczne leczenie.
OdpowiedzJestem matką wcześniaka, moja mama jest pediatrą z 37 letnim stażem, miałam podobne kłopoty z cielakiem i mama kategorycznie zakazywała szczepienia chorego choćby w najmniejszym stopniu dziecka. Aby szczepić cielak musiał być 3 tygodnie zdrowy, całkowicie zdrowy. Wszystko szczepimy ostro po czasie indywidualnym trybem. Odrę Różyczkę świnkę szczepiliśmy dopiero jak miała 3 lata i 2 miesiące i to priorixem a nie MMR
Odpowiedz@maat_: co prawda, nie napisałam o tym, ale badania też mu robili gdy był chory i lekarka była bardzo zdziwiona, że wyszły złe...
Odpowiedz@pomarancza23: Ja akurat zawsze robię badania krwi (morfologia, żelazo, CRP, ferytyna) i moczu (ogólne i posiew) jak małą jest chora bo ona ma wcześniaczą małopłytkowość połączoną z niewchłanalnością żelaza. W trakcie choroby (jakiejkolwiek) tragicznie spadają jej płytki krwi, juz raz leżała na hematologii obawiano się że to jakaś postać białaczki ale na szczęście wykluczyli to i okazało się ze tak specyficznie jej organizm reaguje na zakażenia wirusowe. Do tego zawsze łapie bardzo wysoką gorączkę w okolicach 40 stopni
Odpowiedz@maat_: A jak postępują z córcią, kiedy spadają jej płytki krwi?
Odpowiedz@pomarancza23: pw
OdpowiedzChyba największą piekielnością nie jest tu przesunięte w czasie szczepienie dziecka, a fakt że lekarz zgłosił rodziców do MOPS'u, bo ich nie stać na prywatne(!) leczenie.
Odpowiedz@WhatISeeIsMine: To jest jakaś paranoja... Ludzie normalnie płacą składki i lekarz ma do nich pretensje, że chcą korzystać z opieki, za którą płacą, nie dopłacając za dodatkową (po co w takim razie w ogóle płacić zdrowotne?)
OdpowiedzMam nadzieję, że nie zaszczepiłaś przeziębionego dziecka?
Odpowiedz@Nulini: oczywiście, że nie. Najpierw zmienimy przychodnie i poczekamy aż maluch wyzdrowieje :)
Odpowiedz@pomarancza23: Uff :) Bo znam takie "mądre" mamusie, które ślepo wierzą i ufają lekarzom i szczepią dzieci z katarem, a nawet gorączką...
Odpowiedz@Nulini: sorry ale twój komentarz jest nie na miejscu. Jeśli taka matka sama nie ma wykształcenia medycznego i lekarz jej powie że można dziecko szczepić, to wina będzie nie jej, a lekarza. Tylko i wyłącznie lekarza, bo skąd ona ma niby wiedzieć?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 grudnia 2016 o 17:34
Kochani lekarze, kochany system! Płacicie składki, więc macie prawo do "darmowej" opieki zdrowotnej, Wasze dziecko też. Nie stać was na prywatnego lekarza, więc państwo, od którego żądacie jedynie wypełniania swoich obowiązków, uznaje Was za wyrodnych rodziców. F*ck logic!
Odpowiedz@Litterka: dokładnie. Może uznałabym tylko tę lekarkę za obraz nieprofesjonalizmu, ale ja też mam okropne przygody z lekarzami...ale o tym innym razem :)
OdpowiedzTaką "panią doktor" to ty kopnij w tyłek i zapisz dziecko gdzie indziej. Poza tym, twoje dziecko, jako wcześniak, ma zagwarantowane DARMOWE szczepienie przeciw pneumokokom. Ciekawe, czy cię ktoś poinformował o tym? Oczywiście, dziecko musi być całkowicie zdrowe, a czas wykonania pierwszego szczepienia jest ograniczony.
OdpowiedzOczywiście, że nikt nas nie poinformował, ale to akurat wiedziałam
OdpowiedzTrzeba powiesić wszystkich, którzy w 1989 roku wpędzili nas w najgorszy kapitalizm. Obojętnie co robili przy Okrągłym Stole i czy są teraz w PiSie czy KODzie.
OdpowiedzJak się lekarzowi termin nie podobał, to powinien był wypisać skierowanie na cito i tyle.
OdpowiedzJak widać, na gębę tylko jedną rzecz można robić, reszta wszystko na papierze musi być. Z pieczątką i autografem lekarza. Gwoli ścisłości: Iść do pediatry i niech napisze przeciwwskazanie do szczepienia. Długopisem!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 grudnia 2016 o 14:54
W żadnym wypadku nie szczep dziecka które przejawia jakiekolwiek objawy choroby czy przeziębienia. Poczekaj, a wrednymi ludźmi się nie przejmuj. Głupie gadanie o szczepionkach wzięło się właśnie ze szczepienia chorych dzieci - nie ma co ryzykować. Wszystko w swoim czasie. Powodzenia. :)
OdpowiedzJeśli jesteś z Krakowa to ci mogę polecić świetną pediatrę.
OdpowiedzPrzepraszam, czy ja dobrze zrozumiałam? MOPS się Wami "opiekuje", bo nie macie pieniędzy na prywatne wizyty?
OdpowiedzNiech to wykorzystają, niech mops (celowo mała litera) płaci na prywatne wizyty.
Odpowiedz@anekk: To tak daleko idące uproszczenie, że aż zmienia sens. Mops się nimi "opiekuje" bo w ocenie lekarza nie opiekują się należycie dzieckiem. Ale do rzeczy. Dziecko jest trzy tygodnie chore to się idzie z nim do pediatry, który w karcie odnotowuje wszelkie uwagi co do stanu zdrowia i zaleceń. A co do zaistniałej sytuacji to nie załamuj rąk nad jego piekielnością tylko nie odpuszczaj i zacznij działać jak on. http://www.nfz.gov.pl/dla-pacjenta/zalatw-sprawe-krok-po-kroku/jak-zlozyc-skarge/
Odpowiedzwalnięty lekarz.
Odpowiedz@Caron: LEKARKA!
Odpowiedz@Armagedon: A co za różnica jakiej jest płci?
Odpowiedz"L: - To trzeba znaleźć pieniądze!" - to pani da ze dwie stówki.
OdpowiedzDlatego właśnie nie mam dziecka, między innymi. Gdyby na coś zachorowało to widzę jak możemy liczyć na naszą wspaniałą "służbę zdrowia" i musiałabym za leczenie płacić ze swojej kieszeni. Lekarka mogła myśleć, że szkoda wam pieniędzy na prywatne leczenie i dlatego zaalarmowała MOPS. Mogła też myśleć, że skoro was na to nie stać to należy się jakaś pomoc, bo ktoś, kto nie ma 200 zł oszczędności jest pewnie bardzo biedny?
Odpowiedz@Shineoff: Twoja mama myślała podobnie, czy kiedyś była lepsza opieka medyczna?
Odpowiedz@imhotep: Nie, rodziców było stać na prywatną opiekę medyczną. A mnie nie stać i na wiele innych wydatków związanych z posiadaniem dziecka również póki co nie mam budżetu :(
OdpowiedzJa też jestem wyrodną matką. Nie kupuję dziecku plasterków ze znieczuleniem do szczepienia przez co maluch cierpi. I nie wykupiłam mu szczepionek tylko "jedziemy" na sanepidowskich. Podobno to podchodzi pod znęcanie się...
OdpowiedzA czemu dziecko cierpi po tych plasterkach? Poważnie pytam, bo jako małe dziecko bez tego nawet końmi nie udałoby się mojej mamie zaciągnąć mnie do przychodni na szczepienie.
Odpowiedz@ShapeOfMyHeart: Nie kupuje plasterków, dziecko boli zastrzyk, dziecko cierpi.
OdpowiedzCała rodzima służba zdrowia polega na wciskaniu ludziom na siłę prywatnych wizyt, badań oraz na braniu w łapę, bez tego ani rusz. Zdarzyła się choroba w rodzinie, niezbyt ciężka ale wymagająca krótkotrwałej wizyty w szpitalu. Informacji nie udziela nikt tylko ordynator, ordynator udziela informacji w prywatnym gabinecie - przed udzieleniem informacji otworzył szufladę i odwrócił się do okna. Na tym wizyta w szpitalu się skończyła. Kolejny lekarz ma PODEJRZENIA, proszę przyjść do mnie jutro PRYWATNIE. Kolejny lekarz nawet nie badał, popatrzył znad biurka i stwierdził, że wygląda to niedobrze i on musi wykonać dodatkowe badania PRYWATNIE I DROGO. Takich to mamy w powiecie sk***ch specjalistów, gdybym ja tak podchodził do pracy to wyleciałbym z dyscyplinarką po jednym dniu, a zarabiam może 1/10 tego co te konowały.
OdpowiedzTrzeba było powiedzieć lekarce to co moja mama jak jej lekarz zalecił udać się na dodatkowe płatne zabiegi rehabilitacyjne "a da mi pan pieniądze na nie?". O dziwo po tym tekście lekarz się zreflektował.
Odpowiedz