Też w temacie wesel. Krótko.
Zostałam w zeszłym roku zaproszona na wesele dalekiej kuzynki. Pod koniec czerwca, podczas gdy wesele miało odbyć się w sierpniu.
Niestety, nie skorzystałam z zaproszenia, bo sierpień to sezon urlopowy, więc zaplanowałam, zorganizowałam i częściowo opłaciłam wyjazd ze znajomymi. Dopięłam to tydzień przed tym, jak zostałam zaproszona, czyli w połowie czerwca. Uznałam, że skoro mnie nie zaproszono do tej pory, mimo że w rodzinie o weselu zasadniczo wszyscy wiedzą, to znaczy że nie zamierzają mnie zaprosić, więc zrobiłam sobie już inne plany. Chyba dość logiczne.
Oczywiście kuzynka śmiertelnie obrażona. No chyba że udaje, a tak późne zaproszenie miało na celu właśnie zwiększenie prawdopodobieństwa, że nie będę mogła.
Mój chłopak podpowiada, że zaprosili mnie tak późno, bo jakiś bardziej priorytetowy gość pewnie zrezygnował, a hajs z prezentów musi się zgadzać, ale ja w aż tak spiskowe teorie wierzyć nie chcę...
wesela
Chłopak ma rację. I nie jest to teoria spiskowa tylko samo życie.
Odpowiedz@madelene: bez przesady- na dwa miesiące przed uroczystością to jest jeszcze normalne zaproszenie. plus to nie jest tak, że uda się wszystkim na raz wręczyć zaproszenia w jednym terminie. zwyczajnie, jedni dostają wcześniej, inni nieco później.
Odpowiedz@hulakula: I tak i nie. Jak widać autorka zdążyła zrobić sobie plany. Ja większość ludzi informowałem słownie na kilka miesięcy wcześniej oraz mówiłem, ze zaproszenia papierowe będą wręczane na jakieś 3 miesiące wcześniej (żona robiła je samodzielnie, a trochę czasu na to zeszło).
Odpowiedz@hulakula: Wręczanie zaproszeń pewnie, że może byc i na dwa miesiące przed, ale zazwyczaj się wcześniej już daje nieoficjalnie znac ludziom, że się chce ich zaprosic.
OdpowiedzNie no miesiąc czy półtora wcześniej to raczej normalny czas. Chyba, że inni dostali dużo wcześniej, to wtedy chłopak ma rację
Odpowiedz@Czarnechmury: Jak się kogoś wstępnie uprzedzi to może i tak, ale jak się nic nie mówi, a potem wyśle/da zaproszenia to uważam, że czas jest za krótki. Ktoś może mieć plany, ktoś może po prostu nie mieć w tym momencie pieniędzy, bo jakieś wydatki wypadły, a przecież wypadałoby i jakoś się wystroić i coś młodym dać. Nie chcę sprowadzać ślubu do wartości materialnych, ale w mojej rodzinie przyjęło się, że zawsze największe prezenty są od rodziców, dziadków, chrzestnych. No i w ogóle im nie wypadałoby nie przyjść. Nawet jak powiesz, że dla Ciebie liczy się tylko to, żeby przyszli i się dobrze bawili, to i tak oni nie będą się czuli dobrze z tym, że dadzą mało. Nie każdy zarabia spore pieniądze/ma duże oszczędności i uważam, że warto byłoby jednak dać przynajmniej te 3 miesiące na to, żeby ktoś sobie na spokojnie przemyślał, coś tam odłożył, przygotował się.
Odpowiedz@burninfire: Jak się robi w środku sezonu wakacyjnego to jednak wypada wcześniej, bo ludzie robią plany wakacyjne: rezerwują kwatery, wypożyczają samochody, kupują bilety lotnicze... I często tego się zwyczajnie nie da odkręcić tak żeby wpłacony 1000 czy 2000 zł nie przepadły.
Odpowiedz@Saskatchewan: "Mój chłopak podpowiada, że zaprosili mnie tak późno, bo jakiś bardziej priorytetowy gość pewnie zrezygnował, a hajs z prezentów musi się zgadzać, " A to to jest twkie dziwne ze zaprasza sie ludzi w drugiej kolejnosci na miejsce tych co odmowili? Sala ktora wynajelismy miala miejsce na 110 osob, tyle tez chcielismy miec. Do tego rodzina mlodej jest bardzo liczna wiecz czesto jak z domu bylo 2-4 kuzynow to zapraszalismy 1-2 osoby. Jak ktos nie mogl z jakichs powodow dotrzec to zapraszalismy kolejnego kuzyna. I nie, nie dlatego ze hajs sie musi zgadzac bo liczbe ostateczna osob za ktore sie placi podawalo sie na 2 tygodnie przed uroczystoscia. Po prostu stac nas bylo na impreze dla 110 osob i tyle miejsc chcielismy wykorzystac. Zawsze ktos odmawia przyjazdu i nie widze nic zlego ze wtedy sie siegnie po osoby dalsze czy to z rodziny czy ze znajomych.
OdpowiedzObawiam się, że chłopak może mieć rację. Raczej gości zaprasza się z dużym wyprzedzeniem a nie na ostatnią chwilę, chyba że ktoś odmówił i chce się uzupełnić "braki kadrowe".
Odpowiedz1,5-2 miesiące to na ostatnią chwilę? To co powiesz o wcześniej pojawiających się tu historiach, gdzie młodzi zapraszali na 1-2 tygodnie przed - to faktycznie było na "zapchaj dziurę". Jakie jest wg Ciebie odpowiednie wyprzedzenie? Pól roku? Rok? Bez przesady...
OdpowiedzW lokalu ilość gości zgłasza sie tydzień przed imprezą(znajoma ma czas nawet do 3 dni przed impreza),wiec chłopak nie miał jednak racji, bo jak ktos odmówił nawet dwa tygodnie przed to i tak dokładna listę gości zamyka sie do tygodnia przed weselem :)
Odpowiedz@kakacza: To, że w lokalu, który Ty znasz zgłasza się tydzień wcześniej nie znaczy wcale, że jest tak wszędzie. Ja wstępną liczbę gości (+- kilka osób) musiałem podać na 4 tygodnie wcześniej, a to głównie dlatego, żeby wiedzieć, którą salę weźmiemy. A 4 tygodnie to i tak po znajomości, bo normalnie chcą jeszcze wcześniej.
Odpowiedz@ZjemTwojeCiastko: Moja znajoma musiała poda liczbę gości na trzy miechy wcześniej, tyle że ona robiła w obleganym zamku wesele. @Malutka_87:
Odpowiedz@GlaNiK: Ja, robiąc wesele pod Warszawą musiałam zgłosić liczbę gości na dwa tygodnie przed imprezą. I nie po znajomości. Tak więc nie pisz o normie, bo z tym bywa różnie
OdpowiedzOj tam. Ciesz się, że nie dostałaś zaproszenia od kuzynki, jak ja i brat, na chodniku przed wejściem do pracy. Czemu nie w domu jak normalni ludzie: - czasu nie ma. Tyle, że potem kuzynka pojechała z zaproszeniem do babci, co mieszka 250m ode mnie. W ten oto sposób pozbyli się paru gości. Notabene, gdybym dostał zaproszenie zwykłą pocztą, to bym złego słowa nie powiedział i na wesele poszedł.
Odpowiedz@krogulec: mam znajomego, który uważa, że zaproszenia wręcza się osobiście. i on oczekuje od każdego, że każdy do niego przyjedzie, nieważne ile kilometrów, żeby mu wręczyć zaproszenie :-) gdyby młodzi się mieli wozić tak z każdym zaproszeniem- samo zapraszanie byłoby równie kosztowne jak impreza główna.
OdpowiedzDla mnie akurat babcia to bliższa rodzina niż kuzynka, więc każde kilometry bym przejechała, żeby zaproszenie wręczyć osobiście. Poza tym tu najwidoczniej młodzi mieszkają blisko Was, więc głupio wysyłać listem a faktycznie nie zawsze jest czas, żeby do każdego na kawkę wlecieć. Sama dostalam zaproszona do kuzynki przez moich rodziców. Po prostu mieszkam dalej, więc kuzynka dając zaproszenie moim rodzicom przekazała przy okazji dla nas - żalu nie mam, bo gdyby miała do każdego jeździć to pól roku przed weselem nie miałaby nic do roboty poza rozwożeniem zaproszeń
Odpowiedz@krogulec: Szczerze mówiąc to ja bym to zaproszenie najchętniej dostała mailem. Tylko wystarczająco wcześnie, a nie jak mam kupione bilety na samolot, zarezerwowane noclegi i auto, łącznie za 1,5 mojej miesięcznej pensji, bo sobie zaplanowałam pierwszą daleką podróż w życiu.
OdpowiedzAkurat półtora miesiąca to całkiem dobry termin - można spokojnie ogarnąć czas i kasę na wesele i twoje narzekanie akurat na to to gruba przesada. Ale też rozumiem, że sezon urlopowy i miałaś plany, nie ma się o co spinać, panna młoda przesadza.
OdpowiedzWiedziałaś wczesniej o weselu? Wiedziałaś. Nie wiem jakie macie relacje rodzinne ale u mnie przykładowo jeśli wiem, że wesele ma się odbyć za rok czy dwa to rezerwuję sobie na nie czas a zaproszenie to formalność - zdarza się i miesiąc wcześniej dostać. Gdyby kuzynka chciała zapełnić Tobą lukę po innym gościu to dostałabyś to zaproszenie znacznie później. Zazwyczaj na sali chcą poznać ostateczną liczbę gości na około dwa tygodnie przed uroczystością, więc młodzi proszą o potwierdzenie do 3 tygodni przed. 1,5-2 miesiące przed otrzymane zaproszenie to norma. Mam wrażenie, że to Ty poczułaś się urażona, że jeszcze zaproszenia Ci nie wręczono, więc akurat w tym czasie zaplanowałaś sobie urlop. No chyba, że rodzina dalsza to faktycznie pewności mieć nie mogłaś.
Odpowiedz@Malutka_87: W mojej rodzinie są ogólnie patologiczne relacje, więc nawet jakby mnie zapraszali to i tak bym się jakoś wykręciła, bo wolę wakacje ze znajomymi (im pasował taki termin, nie mogli się dostosować więc dla mnie to wybór albo albo)
Odpowiedz@Malutka_87: a skad PEWNOSC, ze zostaniesz zaproszona? siostra, najblizsza rodzina itp. ok, ale DALEKA KUZYNKA? nie wiadomo, jak daleka, nie wiadomo, cyz w ogole utrzymywaly jakis kontakt poza zjazdami rodzinnymi... mnie dalecy kuzyni nie zapraszali a i ja jakos nie odczuwam straty, bo kontaktu nie mielismy na wesele brata nie poszlam, bo kontaktu nie mialam z nim od lat 15 i w sumie byl to dla mnie juz obcy czlowiek
Odpowiedz@bazienka: Dlatego napisałam w ostatnim zdaniu: chyba, że daleka rodzina to faktycznie pewności (że dostaniesz zaproszenie) mieć nie mogłaś...
Odpowiedz@Malutka_87: Sama wiedza o weselu nie jest jednoznaczna z otrzymaniem zaproszenia. Podam dwa przykłady. Jeden z moich najbliższych kumpli w kwietniu oznajmił mi, że się żeni w sierpniu. Czekałem na zaproszenie i się nie doczekałem. Potem zdziwienie, że się nie pojawiłem, podczas gdy a) nie dostałem zaproszenia b) nie znałem miejsca ani daty. Moja ciocia (dość skonfliktowana z resztą rodziny) miała chrzciny jednego dziecka i komunię drugiego w tym samym dniu. O samym wydarzeniu dowiedziałem się z rodzinnych plotek (ciocia długo przed rodziną ukrywała ciążę, a potem fakt urodzenia dziecka), ale na uroczystość zostałem zaproszony dwa tygodnie przed wydarzeniem (moja siostra została zaproszona z miesięcznym wyprzedzeniem). W życiu są pewne tylko dwie rzeczy - zmiana i śmierć :)
OdpowiedzMoim zdaniem chłopak ma 100% rację. Sale i termin rezerwuje się z grubym wyprzedzeniem, zazwyczaj co najmniej rocznym, a więc już wtedy wiadomo, jaki będzie termin. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że większość rodziny brała ślub w sierpniu i zaproszenia dochodziły najpóźniej koniec kwietnia a już w Boże Narodzenie przy okazji składania życzeń była informacja, że ślub będzie i zostaniemy zaproszeni. Moim zdaniem zapraszanie w czerwcu na sierpień, gdzie zazwyczaj każdy ma plany oraz trzeba wcześniej uzgodnić urlop, jest grubym przegięciem i nietaktem.
Odpowiedz@freezerx: koniec kwietnia najpóźniej? buchachacha, ja dopiero wtedy miałam zaproszenia zrobione (ręcznie robione)a ślub w sierpniu i to na ok 300 osób więc jakbym chciała jeździć do wszystkich to bym chyba do śluby się nie wyrobiła. Zostawianie zaproszeń u rodziców kuzynostwa to norma. Z kuzynem można się spotkać nawet bez okazji a starsi ludzie się obrażą. Dla mnie nietaktem było co najwyżej uwzględnienie mnie i mojego przyszłego męża na jednym zaproszeniu z moimi rodzicami mimo że wiedzieli że za rok ślub.
Odpowiedz@mad987: no jezeli wtedy dopiero o to zadbalas, to jest to wylacznie twoj problem i niedopatrzenie
Odpowiedz@bazienka: Co do ręcznie robionych zaproszeń, moje były gotowe na około 3-4 miesiące przed ślubem. Zajęło to łącznie jakieś 14 miesięcy, a było ich tylko 65. Ale jak już wyżej wspominałem, nie koniecznie trzeba czekać na papierowe zaproszenia. Można werbalnie kogoś zaprosić i poinformować, że zaproszenia będą dostarczane w takim i takim terminie.
OdpowiedzKtoś tu pisze, że 2 miesiące przed uroczystością to normalne zaproszenie. Dla mnie - nie. Toż sierpień to sezon urlopowy i ludzie wyjeżdżają. A to że w rodzinie jest wesele to dla mnie nie jest jednoznaczne z zaproszeniem. Autorka miała odmówić znajomym, nie dostać zaproszenia i finalnie zostać z urlopem w mieszkaniu? Sam brałem ślub w sierpniu. Gości zapraszałem w kwietniu. Choć planowałem jechać z zaproszeniami jeszcze w marcu :) Jednego z gości informowałem telefonicznie o ślubie, bo niestety ciężko było się wybrać. Ale z zaproszeniem finalnie i tak dotarłem :)
Odpowiedzzalezy kiedy inni dostali. bo jesli wiedzieli, ze bada zaproszeni np. pol roku wczesniej a ty 2 miesiace to jednak troche niefair i chlopak moze miec racje ponadto wesele w wakacje... wysdaje mi sie, ze powinno sie zapraszac z wiekszym wyprzedzeniem, bo na niektore wyjazdy rezerwuje sie turnus czy tam hotel nawet i pol roku wczesniej ja zostalam zaproszona w czerwcu cyz lipcu na wesele pryzjaciolki, ale bylo ono 10 wrzesnia, czyli w zasadzie juz poza sezonem...
OdpowiedzChłopak ma rację. Często i gęsto się tak zdarza. Sam spotkałem się z sytuacją kiedy bardziej "majętni" członkowie rodziny z dalszej rodziny dostawali zaproszenie o dwa - trzy miesiące wcześniej niż (nawet bliższa) mniej majętna rodzina. Co ciekawe na wcześniejszych zaproszeniach była prośba o deklarację przyjścia lub nie np do 20.06 a mniej majętni dostawali zaproszenia 01.07 zbieg okoliczności?
OdpowiedzJa mając ślub w lutym ostatnią osobę zapraszałem w październiku. Z kolei moja ciocia na chrzciny jednego dziecka i komunię drugiego (ten sam dzień) zaprosiła mnie z dwutygodniowym wyprzedzeniem. Serdecznie odmówiłem z powodu innych planów niemożliwych do przełożenia.
Odpowiedz95% sytuacja jaka spotkała mnie. Nawet miesiące się zgadzają. Zaproszenie w czerwcu ślub w sierpniu. Zaproszenie przyszło jakieś 2 tygodnie po tym jak zaproszenia otrzymały moje kuzynki z miasta obok dosłownie 15 km. Typowe zaproszenie dla osoby z listy rezerwowej. Tyle tylko, że chyba się na mnie nie obraziła, że mam już inne plany i mnie nie będzie.
Odpowiedz