Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dlaczego nie warto kłamać w oświadczeniach. Pacjent przychodzi na wizytę do swojego…

Dlaczego nie warto kłamać w oświadczeniach.

Pacjent przychodzi na wizytę do swojego lekarza POZ. Pielęgniarka najpierw sprawdza czy jest ubezpieczony. eWuś świeci się na czerwono niczym nos Rudolfa. Pacjent zapiera się wszystkimi kończynami, że ubezpieczenie posiada, więc pielęgniarka daje mu do wypełnienia oświadczenie. Czasem zdarzają się różne błędy w systemie. Najlepiej jest udać się do ZUSu po zaświadczenie, że rzeczywiście składki są odprowadzane i przyjść z nim do przychodni. Jednak nie każdy ma czas na takie "bzdury" jak bieganie po urzędach. Inna sprawa, nie każdy jest faktycznie ubezpieczony (wtedy taka wycieczka już w ogóle nie ma sensu). Największym błędem, jaki można w tej sytuacji popełnić, jest napisanie w oświadczeniu, że jest się ubezpieczonym, kiedy nie jest to zgodne z prawdą.

W zeszłym roku zaczęła się u nas wielka weryfikacja. Otóż NFZ postanowił sprawdzić czy pacjenci składający oświadczenia byli ubezpieczeni. Kto nakłamał, może się spodziewać rachunku na kilkaset złotych za wykonaną wizytę. Według pacjentów to oczywiście nasza wina, że muszą płacić.

A nie musieliby, gdyby zapłacili 40 zł za wizytę, zamiast wypisywać nieprawdziwe oświadczenia...

służba_zdrowia

by Nieniecierpliwa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar PaniPatrzalska
13 13

A to nie jest zwykle weryfikowane? Byłam przekonana, że istnieje normalna procedura sprawdzająca i każde takie oświadczenie ją automatycznie przechodzi… Nawet do głowy by mi nie przyszło, że można udawać, że ma się ubezpieczenie, i liczyć na to, że nikt się nie zorientuje. :)

Odpowiedz
avatar kazazabum
7 7

ok, ale nie zawsze jest to bezposrenio wina pacjenta. Sama byłam w tej nieprzyjmnej sytuacji, że system u lekarza rodzinnego wyświetlił mnie na czerwono. Chwilowo jestem "dobezpieczona" do meża. On w miedzyczasie zmienił pracę, a podejmując ją wypełnił (a raczej ja to zrobiłam) dokumenty "dopezpieczające" mnie i dzieci. Ksiegowa pracodawcy przeoczyła ten fakt i przez trzy miesiace de facto byłam bez ubezpieczenia (dzieci z mocy prawa ubezpieczone są do 18 lat). Znajac sumienność ksiegowych za wizytyte zaplaciłam, mąż zrobil dym w pracy, a ja dziekuje,że sprawa się wydała zanim stało się coś poważniejszego. Ale nie każdy jest tak bystry:) a niesumienność jedngo może słono kosztować drugiego.

Odpowiedz
avatar Nieniecierpliwa
-1 5

@kazazabum: No widzisz, ale Ty za wizytę zapłaciłaś. Są tacy, którzy nie płacą, wypiszą oświadczenie i liczą na to, że im się upiecze.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
1 1

Osób wypełniających oświadczenie mimo braku ubezpieczenia jest mnóstwo. Panie rejestratorki zwracają uwagę za każdym razem że fundusz to weryfikuje ale są zbywane wzruszeniem ramion, lub jakimś nieprzyjemnym tekstem typu "moja sprawa, nie wrancaj sie piguło". Nie reagujemy więcej, nie warto. Już kilka razy NFZ chciał od nas kopie oświadczeń z jakiegoś okresu i konkretnych pacjentów. Zdarzają się potem wizyty takich sprytnych inaczej, oj ile wtedy pretensji jest.

Odpowiedz
avatar maverick777md
0 0

jako ciekawostkę napomknę, że pacjentom, którzy podpisali oświadczenie, a nie posiadają zaświadczenia z ZUS nie przysługują recepty z refundacją. Co prawda nikt tego nie przestrzega, ale... w przypadku kontroli z NFZ lekarz otrzyma karę 200 zł za każdy lek na recepcie plus koszta refundacji

Odpowiedz
avatar piwarium
1 1

Zastanawiają mnie dwie kwestie. Po pierwsze - czy rachunek na kilkaset złotych za wykonaną usługę obejmuje karę, czy to po prostu stawka po jakiej rozlicza się usługi za państwowe pieniądze? :) Bo względem 40 zł za wizytę z pominięciem ZUS to trochę spora różnica. Po drugie - skoro oficjalnie powszechny obowiązek płacenia ubezpieczeń ma na celu dobro publiczne, jakim jest ochrona życia i zdrowia każdego obywatela, dlaczego prawo dopuszcza sytuację, w której ktoś może być nieubezpieczony? "Do ochrony zdrowia prawo ma każdy, a władze zapewniają obywatelom RP równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych – czytamy w polskiej Konstytucji. W kolejnej linijce pada jednak stwierdzenie, że „warunki i zakres udzielania świadczeń określa ustawa”. W praktyce sytuacja wygląda więc tak, że, jeśli nie posiadamy ubezpieczenia zdrowotnego, o darmowym leczeniu nie ma co marzyć." Od zawsze byłem przekonany, że każdy obywatel ma prawo do korzystania z podstawowej opieki medycznej, a kwoty składek, które płacę co miesiąc są tak wysokie, by wystarczyło na leczenie osób, które nie posiadają pracy i nie przysługuje im ubezpieczenie z urzędu pracy. A takie sytuacje są dość powszechne, choćby gdy ktoś odmawia podjęcia pracy, czemu czasem ciężko się dziwić gdy proponuje się muzykowi czy zegarmistrzowi pracę przy rozbiorze mięsa, w tartaku czy na budowie, gdzie drobny wypadek może zaprzepaścić całe dotychczasowe doświadczenie zawodowe :)

Odpowiedz
avatar turbiniak
1 1

A daj spokój... mieszkam w Szkocji, kiedy mój tato przyjechał w odwiedziny i źle się poczuł został normalnie przyjęty do lekarza i dostał leki na receptę za darmo, jak każdy obywatel, mimo że tu nie mieszka i tutejszych składek nie płaci (karty ekuz tez nie miał). Musiał wypełnić tylko kartkę z podstawowymi danymi osobistymi i tyle. Ja jak pojechałam do Polski i źle się poczułam to niestety - ekuz nie masz, to płać albo zdychaj. Jak to jest, że w jednym kraju turysta ma bezpłatną opiekę zdrowotną, a w Polsce obywatel nie? Juz nie mówiąc o tym jakim kwiatkiem jest ekuz, w Polsce wypełnianie druczków i karta na 6 miesięcy, w UK wszystko załatwia się przez internet a karta ważna na kilka lat...

Odpowiedz
Udostępnij