Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie da się tanio i dobrze. W naszym szpitalu od lat przewozami…

Nie da się tanio i dobrze.

W naszym szpitalu od lat przewozami medycznymi zajmowała się ta sama firma.
Właściciel zatrudniał porządnych kierowców, ratowników, miał sprawne karetki, zawsze do dyspozycji.
Znaliśmy się doskonale, wypiliśmy kilka beczek kawy w ramach nocnej współpracy.
Bo akurat z mojego oddziału transporty są codziennością. A to pacjent wymaga przewozu do innego szpitala, a to do domu mus odwieźć, bo nogi nie chcą słuchać.

W tym roku odbył się przetarg na usługi transportu sanitarnego.
Po raz pierwszy, jako jedyne kryterium przyjęto cenę roczną usług.
No i stało się.

Ofertę naszego przewoźnika przebił o 20% gość z miejscowości oddalonej od nas o jakieś 200 kilometrów.
Wygrywał już wiele przetargów, jednak po kilku tygodniach wylatywał z roboty z powodu niesolidności...
No ale nic.
Zobowiązał się dostarczyć trzy zespoły przewozowe i jeden transportowy z ratownikiem, do dyspozycji szpitala 24/7.
Zmiana miała się odbyć od pierwszego kolejnego miesiąca.

Na dzień przed przejęciem kontraktu, nowy negocjował z kierowcami poprzednika zatrudnienie. Przypomniało mu się o 21 wieczorem.
Nic dziwnego, że żaden z chłopaków mocno zainteresowany nie był.
W dniu przejęcia, rano, miał kontrolę w wykonaniu szefa ratownictwa jeżdżonego.
Którego właściciel firmy epicko olał. Umówił się na rozmowę, szef czekał kilka godzin i się nie doczekał. Ani rozmowy, ani telefonu.

Nadszedł wielki dzień inauguracji.
Przyszła kontrola. I stwierdziła:
- karetki w stanie opłakanym, bez sprzętu, z jednej leje się olej strumieniami
- na cztery karetki jest dwoje kierowców, żadnej pomocy przy przenoszeniu chorych leżących nie przewidziano
- żaden z kierowców nie ma uprawnień do prowadzenia pojazdów uprzywilejowanych
- żaden z pojazdów nie ma na miejscu dowodu rejestracyjnego
Wobec takich sukcesów, działanie firmy zawieszono na tydzień, dając czas na uzupełnienie braków.

Po tygodniu ruszyli!
Od wejścia pełną parą.
Opóźnienia w przewozach z oddziałów sięgały czterech i więcej godzin.
Apogeum osiągnęli wczoraj.

Na oddziale ratunkowym czekał na przewóz pacjent w ciężkim stanie. Zaintubowany, maszyna oddycha za niego. Miejsce w Oddziale Intensywnej terapii czekało w sąsiednim szpitalu (nasz zapchany po sufit).
Panowie transporterzy stwierdzili, że najpierw przewiozą chodzącego gościa z innego oddziału do odległego o 70 kilometrów miasta wojewódzkiego, potem wrócą po tego naszego biedaka.
W sumie słusznie - ten nigdzie nie ucieknie...
Na transport czekaliśmy ponad pięć godzin.
Przez ten czas chory blokował miejsce w oddziale ratunkowym. Przez ten czas zajęto uzgodnione miejsce po sąsiedzku.
Człowiek musiał zostać przewieziony w drugi koniec województwa.
Musieliśmy przepraszać rodzinę, która szukała dziadka zupełnie w innym miejscu.

Wnioski pana przewoźnika?
Zażądał, żeby on sam rejestrował sobie zlecenia ratunkowe...
Bo wtedy można wpisać dowolną godzinę zgłoszenia transportu. I dopisać sobie parę wezwań. I nikt się nie będzie czepiał...
Żądania odbiłem w locie.
I - dla dobra pacjentów - zrobię wszystko, żeby wróciła poprzednia załoga.
Jednak tanio i dobrze się nie da...

słuzba_zdrowia

by anuubis
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Kecaw
6 6

Paranoja jest nie raz z tymi przetargami. Osoby zatwierdzająca je na bazie " kto zrobi to taniej" powinno się leczyć. Bo już nie raz i nie dwa człowiek się przekonywał że taniej nie znaczy lepiej.

Odpowiedz
avatar Jorn
5 5

@Kecaw: Tak to jest, jak w wydziałach zajmujących się organizacja przetargów zatrudnia się pociotki zamiast fachowców. Ktoś gdzieś tam przeczytał, że decydować ma cena, ale nie doczytał, że powinien odrzucić oferty niespełniające warunków specyfikacji przetargowej. Albo ktoś nie wiedział, jak tę specyfikację napisać i nie było formalnego powodu, żeby taką ofertę odrzucić.

Odpowiedz
avatar leon32167
1 3

@Kecaw: to niestety cecha charakterystyczna przetargów w Polsce - na zachodzie przetargów w których jedynym kryterium jest cena ze świecą szukać u nas niestety to ciągle zdecydowana większość.

Odpowiedz
avatar Skarpetka
1 1

Może warto zainteresować tym lokalne media? Nie wiem, o jakiej miejscowości piszesz i malutkie, gminne gazety raczej nie mają przebicia, ale takie lokalne oddziały Wyborczej, Głos Wielkopolski, Gazeta Krakowska itp. już naruszają nerw szefostwom NFZtów.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 2

W przetargu powinno się uwzględniać cenę, ale nie w ten sposób. Otóż powinny być ustalone pewne standardy jakości, które muszą być przestrzegane. Nieważne, czy chodzi o pogotowie, odśnieżanie dróg, zamiatanie ulic czy cokolwiek innego. Potem powinno się ustalić minimalną kwotę konieczną do spełnienia tych standardów, czyli za niższą cenę przestrzegać tego się nie da, czyli sprzęt będzie w kiepskim stanie albo będzie źle serwisowany, pracownicy będą zarabiać poniżej minimalnej czy też wykonawca będzie zatrtudniać mniej pracowników niż potrzeba do wykonania tej pracy. Jak ktoś proponuje cenę niższą niż ta szacowana, to jego oferta powinna być bardzo dokładnie prześwietlona. Może rzeczywiście znalazł sposób, żeby zrobić to taniej, ale cały czas dobrze, ale naprawdopodobniej to po prostu "kreatywność" wspomniana powyżej. To właśnie miało miejsce w tej historii. Po prostu potrzebna jest minimalna kwota, poniżej której nie da się zejść, jeśli usługa ma być wykonana solidnie, a tym bardziej, jeśli chodzi o karetki, które muszą być cały czas w nienagannym stanie i być wyposażone w specjalistyczny sprzęt wart więcej niż moje roczne dochody.

Odpowiedz
avatar yakhub
2 2

Kontrakt nie przewiduje kar umownych? Terminów? Piętno!

Odpowiedz
avatar obserwator
1 1

Tylko tanie wino jest dobre, bo jest dobre i tanie, nieprawdaż?

Odpowiedz
Udostępnij