Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Będzie o otyłości. Nie o lekkiej nadwadze, delikatnym wałeczku na bioderkach czy…

Będzie o otyłości. Nie o lekkiej nadwadze, delikatnym wałeczku na bioderkach czy o coraz bardziej uciskającym pasku. O otyłości przez duże O.
Czyli będzie o O T Y Ł O Ś C I.

Czteropokoleniowa rodzina - seniorka rodu, jej córa, wnuk i prawnuczkowie, w sumie w domu mieszka ich razem 8 osób. Seniorka rodu już chyli się nad grobem, córa lat 50-parę, wnuk niedługo osiągnie trzydziestkę i wnuczęta lat 4 i roczek. Byłoby to sielanką, gdyby nie jeden drobny szczegół - wszyscy w tej wspomnianej sielance są otyli, zgodnie z nazwą tego portalu, PIEKIELNIE otyli. Zaczniemy od seniorki rodu, skończywszy na wnuczkach, których niestety również to dotknęło.

1. Seniorka rodu odkąd pamiętam była kobietą dobrze zbudowaną, mniej więcej od 10 lat chodzi o kuli, bo tylko to pozwala na chociażby szczątkowe danie ulgi zmordowanym nogom. Wg lekarzy spowodowane jest to oczywiście zbyt dużą masą ciała. Jak wspomniane było na początku, seniorka chyli się nad grobem, widać po niej też, że traci na wadze.

2. Córa seniorki, wyżywiona na wzór i podobieństwo matki, również zaczyna mieć problemy, które są efektem otyłości. Również coraz częściej spotkać ją można używającą kuli, mimo że lat ma 50-parę. Współmałżonek córy to samo - otyłość + początki z kulą. Oboje prowadzą firmę, lecz ich praca opiera się na przejściu do pomieszczenia biurowego 5 metrów od sypialni, 7 metrów od kuchni. Siedzący tryb życia i pracy dominuje.

3. Wnuk seniorki, wiosen prawie 30. Ponoć za młodego był karmiony przez matkę (numer 2) skromnie - 4 duże posiłki dziennie, doprawiane (wdech...) tabliczkami czekolady (...wydech) w ilości co najmniej dwóch dziennie. Miał okres kiedy się "odchudzał" to schodził z czekoladami do jednej dziennie. Również znalazł sobie zatrudnienie w firmie, gdzie przez 8 godzin dziennie siedzi. Jako jedyny syn był przez rodziców (głównie matkę) rozpieszczany, niczego mu nie brakowało, w tym jedzenia. Jak znalazł sobie narzeczoną i później żonę (o prawidłowych proporcjach ciała), ta niestety uległa wpływom rodziny i niestety nie ingerowała w ich działania. A ich działania dotknęły również ich dzieci...

4. I tak przechodzimy do prawnuków seniorki rodu, czyli dzieci numeru 3. Wnuczęta lat 4 i roczek. Cała rodzina sprawiła, że wnuczęta również powoli idą w ślady rodziców / dziadków / pradziadków. Żeby to jakoś zobrazować - starsza córka w wielu lat 4 waży tyle, ile "normalne" dziewczynki w wielu lat 8 (!). Jak to się stało? Zbyt dużo posiłków w połączeniu z wymuszonym przez rodziców / dziadków jedzeniem słodyczy. WYMUSZONYM!, czyli wszyscy podsuwają dzieciom słodycze pod nos, bo nie mogą przecież chodzić głodne. Dzień takiego dziecka wygląda następująco - duże śniadanie (kilka kanapek) przezd przedszkolem, jakieś posiłki w przedszkolu (a są one ponoć "porządne", bo i przedszkole prywatne), potem oczywiście duży obiad w domu, zje się potem coś w tak zwanym "międzyczasie" i na koniec kolacja, a po kolacji coś jeszcze.

Jak zaczęły się choroby, cała rodzina zwyzywała lekarzy, którzy przepisywali leki dziecku w dawkach "zbyt dużych". Lekarze pediatrzy chcieli naszą biedną wnuczkę otruć. A co robili? Po prostu stosowali dawkę w odniesieniu do wagi ciała, a nie do wieku pacjenta. I mimo zaleceń lekarzy "mądrzejsi" i bardziej doświadczeni członkowie rodziny stosowali swoje dawki leków, bo "lekarze to za dużą dawkę dawali, przecież ona ma tylko 4 lata!". Najsmutniejsze jest to, że matka wnuczki (żona numeru 3) nie potrafi sprzeciwić się praktykom całej rodziny, a nawet sama (z bezsilności zapewne) zaczyna te praktyki stosować. Widać jednak światełko w tunelu - ostatnio przy rozmowie przyznała - "A wiesz, wydaje mi się że córeczka jest odrobinę zbyt puszysta". Mimo wszystko nie zakończy się wesoło - wspomniany drugi prawnuczek seniorki (chłopczyk lat 1) również zaczyna mieć oznaki otyłości.

Wnuczka niedługo wejdzie w wiek szkolny, a ja już współczuję jej tego, co może przeżywać w szkole. A winni takiej sytuacji są tylko rodzice, którzy do takiej sytuacji dopuścili.

otyłość

by chyceb909
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Drill_Sergeant
33 37

Wykończy ich społeczny ostracyzm. Albo cytując Korwina, rynek zweryfikuje. Kiedyś oznaką biedy i bycia pariasem była szczupła sylwetka. Pan feudalny, biskup, doża wenecki, kupiec bławatny, rajca miejski, wszyscy byli grubi jak świnie z popsutymi zębami i każdy im tego zazdrościł. Oznaczało to bogactwo, pulchne dzieci były pożądane zaś kto był chudy ten był na dnie hierarchii społecznej, jakieś tam chłopstwo jedzące rzepę. Dziś za to panuje przymus bycia fit. Jak przychodzisz do korpo to pierwsze co wszyscy robią to przechwalają się ile przebiegli z endomondo, ile przepłynęli albo przypakowali na siłce z kartą multisport. Kto nie ma kaloryfera na brzuchu ten nie ma brania u dziewcząt zaś na śniadanie wszyscy żrą zielony szałot jak króliki i jakieś zielone koktajle z selera. Na grubego każdy pracodawca patrzy z politowaniem bo skoro nie umie zarządzać własnym ciałem to nie jest w stanie efektywnie zarządzać także zespołem ludzkim. Żaden poważny kontrahent nie będzie gadał z grubym bo skoro ktoś jest gruby to pewnie je tanio więc jest płotką finansową. Ci którzy są fit to eksperymentują z kuchnią molekularną, fusion a najczęściej są weganami i jednocześnie ćwiczą crossfit. Budowa ciała to jest punkt w CV nawet ważniejszy od wykształcenia bo o tym to dopiero trzeba sobie poczytać a o tym jak zarządzasz gospodarką tłuszczowo - mięśniową organizmu świadczy wygląd. Kiedyś dzieciom się powtarzało "moje biurko świadczy o mnie". Dziś, w dobie dominacji kultury obrazu nad słowem, mój ryj i mój basior decyduje o sukcesie społecznym lub jego braku.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@Drill_Sergeant: 100% zgody. Czasem, zamiast na normalnej swej mordowni, ląduję powyciskać w jakimś fit klubie i rechot ogarnia, na widok panienek i chłopaczków, którzy więcej uwagi poświęcają telefonom, niż sztangom. A co do wyglądu - jak Cię widzą, tak Cię piszą. Ja mam posturę golema i mordę taką, że pewnie dzieciom śni się w koszmarach. Gdy, niestety, muszę od czasu do czasu poświęcić czas na jakieś tam pogawędki handlowo - biznesowe, udając się na nie ze wspólnikiem, kontrahenci gadają tylko z nim, we mnie widząc jedynie tępego osiłka - ot, taki goryl, który wbił się w garnitur.

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
10 10

@Bestatter: Dlatego nie poszedłem w biznes gdyż tam o kontrakcie decyduje często wszystko tylko nie względy czysto merytoryczno - biznesowe. Jakieś debilne obiadki, miękkie techniki PR-owe, urabianie kontrahenta, obwożenie jakiegoś japońca jak afrykańską małpę po Polsce i robienie z siebie klauna na etacie. Jakbym ja ustalał zasady negocjacji biznesowych to by mogły one się odbywać tylko przez grubą ścianę z kilkoma dziurkami na tyle żeby słyszeć głos ale żeby nie oglądać siebie wzajemnie i żeby o kupnie czy sprzedaży nie decydowały jakieś psychologiczne atawizmy że komuś się nie spodoba czyjś ryj albo piwny brzuchol. W ogóle cały biznes to w 90% robienie z siebie idioty dla jeszcze większych idiotów, kurde no przecież prawie każdy meeting w korpo ma w sobie normalnego roboczego kontentu tyle co szczur napłakał a reszta to jakieś marketingowe pierdzenie w gwizdek.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 grudnia 2016 o 14:43

avatar bazienka
1 1

@Bestatter: moja byla wspollokatorka jak szykowala sie na silownie, to szpachla, prostowanie wloskow i doklejanie rzesek 2 godziny w toalecie a jak wrocila to nawet prysznica nie wziela ( tam ja obryzdzalo) przy bieganiu rowniez misterium pryzgotowania do wyjscia, pobiegac kolo powiedzmy 15 a mycie wieczorem przed pojsciem spac fuj

Odpowiedz
avatar jonaszewski
1 1

@pracujacamama29: A gdyby te dzieci bili i papierosami przypalali, napisałabyś pewnie tak samo? Otyłość to choroba, a raczej masa różnych chorób, łącznie z przedwczesnym zgonem z powodu cukrzycy typu 2. Zabijają swoje dzieci powoli, ale w dobrej wierze, więc takie jak ty mają wymówkę, żeby nie ingerować.

Odpowiedz
avatar Rudaa
13 15

Życie niestety dzieciom da popalić jak i ich rodzicom dało. W szkole będzie im ciężko i popadna w jeszcze większe obzarstwo bo tak będą odreagowywac. Błędne koło. Wiem co mówię bo jak zaczęłam dojrzewać to się mocno zaokraglilam. Zaczęły się kompleksy które zajadalam i wpadła w jesżyczę większe kompleksy. A gruba osoba to idealny cel na kozła ofiarnego. Ja byłam idealna na ta rolę gruba, niezbyt zamożni, nieśmiała i jeszcze się dobrze uczyłam. Idealny chłopiec do bicia...

Odpowiedz
avatar ziobeermann
-1 15

Żebym ja tak mógł. Mogę żreć zupę z wanny, kotlety wielkości latającego spodka i tyle słodyczy, że sam widok przyprawia o cukrzycę. I co? I nic. Przy wzroście 178 ciągle ważę 60 kg, z włosami licząc, a dredy mam po pas.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

@ziobeermann: Najpierw dobry gastrolog, później dietetyk. Zaordynuj sobie Waść także końską porcję sztangi, to w połączeniu ze świńskim ciałem na talerzu, na pewno da efekt.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@OchydnaFormaDobra: Breszesz Waść ;) Jeśli ktoś zdrów, to nawet gdy jest typowym ektomorfikiem, przy odpowiednim odżywianiu oraz solidnym podnoszeniu, wybuduje bicepsy, że aż miło. Jeśli zaś chory -> vide wrzuta o lekarzu

Odpowiedz
avatar Rudaa
4 4

Chyba endokrynolog najpierw.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@OchydnaFormaDobra: Superdiety są niepotrzebne. Zupełnie zbędne, jeśli nie ocierasz o sport zawodowy. Budowanie masy jest banalne, wymaga tylko samozaparcia i oczywiście zbilansowanej diety z naciskiem położonym na białko. Osobie, która chce utrzymać się we formie wystarczy to zupełnie. Suplementacja - tak, jednak od poważniejszego poziomu zaangażowania lub jakoo forma uzupełnienia diety, gdy nie ma czasu lub możliwości bądź wiedzy odpowiedniego jej bilansowania.

Odpowiedz
avatar ziobeermann
2 2

Ochydny, a ja myślę, że Tobie się po prostu nie chce. Mięśnie używane będą rosnąć. Kilka lat tańczyłem pewną „sztukę walki" i jako taka rzeźba mi została, tylko że mnie nie interesuje biceps, czy sześciopak na brzuchu. Ja bym chciał tylko przytyć te parę kilo, żeby nie wyglądać jak zabiedzony Czejen. Od machania żelastwem wolałbym wrócić na moje treningi, ale rypiąc w fabryce, na trzy zmiany, często z nadgodzinami, po prostu nie mam mocy.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@ziobeermann: ja ci z 10 kilo oddam. albo nawet z 15 ;) i wszyscy zadowoleni

Odpowiedz
avatar InuKimi
1 1

@ziobeermann: Mam taką specjalną dietę - kilku znajomych wypróbowało i są efekty, przybrali na wadze :D Codziennie wypijaj śmietankę 30%. Smaczne i efektywne... xD

Odpowiedz
avatar Carima
16 16

Szkoda dzieciaków. Mnie nikt do jedzenia nie przymuszał w dzieciństwie, ale też nikt mi nie odmawiał słodyczy jak były "bo płakałam przez to i chcieli mieć spokój" to dopiero w wieku 19 lat udało mi się schudnąć na tyle, żebym czuła się dobrze w swoim ciele. Małe dzieci nie zdają sobie sprawy z konsekwencji otyłości, ani nie są w stanie się same powstrzymać od jedzenia czegoś, co lubią. To powinna być rola rodzica - zadbać o zdrowie dziecka zarówno fizyczne, jak i psychiczne.

Odpowiedz
avatar MyCha
13 13

Ja na miejscu żony wnuka seniorki rodu postawiłabym męża pod ścianą i zarządziła przeprowadzkę do miejsca gdzie będzie można bez niczyjego gadania wprowadzić własne zasady. Dla zdrowia fizycznego jak i psychicznego własnych dzieci. Osobiście nie widzę innego wyjścia bo babcie i tak będą się wtryniać w dietę dzieci jeśliby dalej mieszkali razem. Swoją drogą czy seniorka rodu i jej córka mają inne dzieci? Jak one wyglądają?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 6

@OchydnaFormaDobra: Ty naprawdę myślisz, że właściciel firmy nic nie robi tylko liczy hajs? Wiesz, że nic w życiu nie osiągniesz, prawda..?

Odpowiedz
avatar MyCha
3 3

@mietekforce: Olewaj tego trolla. Ja nawet nie tracę nigdy czasu na czytanie komentarzy tego przegrywa bo zwyczajnie szkoda na to czasu. Wstawić minus i tyle. Może kiedyś moderacja wreszcie go zablokuje.

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
12 12

Byla glosna sprawa w naszym kraju. Babci chciano odebrać kilkuletniego wnuka, bo był otyly. O jakie larum sie podniosło, ale dalo sie załatwić sprawę. Rodzinie przydzielono kogoś, by ich dogladal, a babcie zobowiazano do odchudzenia małego pod fachowym okiem. Masz precedens, działaj jesli uważasz, ze dzieciom dzieje się krzywda.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 grudnia 2016 o 16:42

avatar BuuuBuu
3 5

@Niespecjalna: Wybuch. Frustracja. Za mocno Generalizujesz, bierzesz to do siebie. Jesteś osobą otyłą z powodu choroby i odwołujesz się do historii gdzie 8- osobowa rodzina jest otyła ze względu na żywienie i tryb życia. Rozumiem że ludzie ludzie nie raz ciebie dojechali (chociaż twoja otyłość to wina choroby)ale komentarzu wylewasz właśnie frustracje w związku z tym co spotkało ciebie a nijak odnosi się do tej rodziny. Jeżeli autor tak dobrze zna codziennie tej rodziny to znaczy ze jest jej członkiem. Może nawet z nimi mieszka. Wspomniane jest o ośmiu osobach. Jest wymieniona prababka (1), dziadkowie (2), młode małżeństwo (2) i ich dzieci (2). Razem siedem osób, wiec kto może być ósmy? Przypuszczam że twoja samoocena spadła przez zadanie innych ludzi. A innym właśnie najłatwiej dowartościować sie na słabszych. Pokaż ze nie jesteś słaba, nie bierz tego do siebie, nabierz dystansu ba nawet z tego żartuj. Może być to twoja wada ale jak przestanie być twoją słabością to to nie będzie miejsca na szpilę. Innych wad może nie znaleźli bo ich nie było. Powodzenia :D Naprawde życzę ci dobrze. Chcesz dobrego. :D

Odpowiedz
avatar chyceb909
4 4

@Niespecjalna: właśnie to jest w tej historii najlepsze - oni sami się tym wszystkim chwalą, szeroko komentują przy każdym spotkaniu - a to w sklepie, a to "po kościele", na ulicy, w rozmowach, podczas zabaw dzieci na placu zabaw.... Nie muszę stać w oknie 24/7, nie muszę stać z lornetką, zakładać podsłuchów ani stalkować na facebooku gdyż sami o tym informują wszystkich dookoła. Próbujemy z nimi rozmawiać na ten temat, ale jest to niezwykle trudne, bo od razu zbywają to "Ee tam, przesadzasz, nie jest tak źle" albo "Ee tam, sałata to DLA KRÓW jest" i inne tego typu teksty. Mój "fit-ideał" to potrafić chodzić bez kuli w ręce i przebiec 100 metrów na przystanek do autobusu i bez zadyszki wejść na pierwsze piętro w bloku. To jest mój "fit-ideał" który wraz z moim brzuchem utrzymuję. I czy obgadywanie innych w sposób anonimowy to nie jest istotą i celem tego portalu? Gdyby nie to to połowa historii by z Piekielnych wyleciała.

Odpowiedz
avatar Mati12345
-1 5

Hmm... Choroby, ciekawe. Koleżanka mojej mamy waży około 150kg, ma prawie 50 lat. Z tego co wiem od zawsze była otyła. Nie ma ona żadnych problemów, nogi zdrowe z sercem w porządku, ogólnie okaz zdrowia. Pracuje normalnie. Jej dwie córki mają normalną wagę. No i jak to jest że taka osoba nie ma żadnych problemów a inna choruje?

Odpowiedz
avatar nasturcja
0 0

@Mati12345: ilość mięśni ma znaczenie. Jeśli masz wystarczająco rozwinięte mięśnie żeby bez problemu uniosły twoje ciało jak wchodzisz po schodach to lepiej sobie radzisz jako otyła osoba. Podejrzewam, że koleżanka mamy pomimo wagi jest bardzo aktywna. Wciąż jest zwiększone ryzyko chorób a przede wszystkim zwyrodnienia stawów ale ogólnie rzecz biorąc da się być otyłym i nie umrzeć przedwcześnie.

Odpowiedz
Udostępnij