Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wojna międzypokoleniowa :) Mój serdeczny kolega się ożenił nieco później niż średnia…

Wojna międzypokoleniowa :)

Mój serdeczny kolega się ożenił nieco później niż średnia krajowa. Wraz z ożenkiem zdecydował, że życie pod skrzydłami mamusi należy zakończyć i należy utworzyć samodzielną komórkę społeczną zwaną rodziną. Niestety jego szanowna mamusia nie mogła zrozumieć, że jej ukochany synek, zaledwie trzydziestolatek, chce i może stać się od niej niezależny.

Pomimo znaczącej odległości, nawiedzała go z wizytacją dość często. Zbyt często. Zapewne miłość synowska i przyzwyczajenie powodowały, że niespecjalnie przeciwstawiał się swojej matce. A mamusia powodowała z każdym przyjazdem małe tsunami w jego rodzinie. Z pozoru wszystko wyglądało na pełną zrozumienia troskliwość i chęć niesienia pomocy. Tyle że niesienie tej pomocy objawiało się chęcią dalszego sterowania synkiem i podporządkowania sobie synowej.
Znacie to?

A to okazywało się, że synowa nie potrafi gotować, nie wie jak należy sprzątać, a jak pojawił się wnuk, to i nie potrafi o niego zadbać. Wszystko oczywiście w rękawiczkach, małe złośliwości pod płaszczykiem dobrych rad, prezenty w formie proszku do prania czy nawet papieru toaletowego (bo synowa źle kupuje). Wszystko na tyle umiejętnie, że synowa nie mogła wskazać nic złego, ale czuła się mało komfortowo w tej sytuacji.

Nadszedł czas świąt i synowa przeszła do kontrofensywy.
Zostali zaproszeni do domu szanownej mamusi kilka dni przed świętami.
Wojna została wypowiedziana następnego dnia rano. Babcia, z wielką troską w głosie, stwierdziła, że wnuczek jakiś taki słabowity, pewnie mało spacerów ma, bo matka cały czas poświęca na pracę i przez to zaniedbuje jej i swojego synka.

Po powrocie ze spaceru zastała synową rozwieszającą świeżo uprane firany!
- ja wiem, że przed świętami mamusia była zajęta, ale one były tak zakurzone i szare...
- mamusia pójdzie do okulisty, wiadomo, że na starość (cios bezpośredni) wzrok się psuje, a widziałam, że w cieście skorupki się zaplątały...
- niech mamusia poda przyprawy na stół, bo wczoraj obiad był zbyt mdły...
- to ja odkurzę mieszkanie, bo widzę, że mamie trudno już sięgnąć wszędzie, a wnuczek wrażliwy na kurz, więc trzeba choć raz na tydzień sprzątnąć...

Tego typu pomoc i odzywki trwały dwa dni. Panowie wycofali się na bezpieczne pozycje, a atmosfera w domu gęstniała tak, że smog krakowski się chowa.
Ciosem kończącym (według kolegi) była uwaga synowej:
- mamusia pozwoli, znam się trochę na przeróbkach krawieckich, to trochę poluźnię tę sukienkę, bo widać, że nieco przyciasna się zrobiła...

Od roku wizytacje zmieniły się w wizyty, choć panowie twierdzą, że spotkanie ich pań bardziej przypomina spotkanie dwóch tygrysów przyglądających się który pierwszy okaże słabość.

by Rak77
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar alkoholowoo
32 36

Nie ma lepszej metody odbicie lustra. :D

Odpowiedz
avatar Eander
15 27

@fuga: Kurcze, a ja myślałem że to dwie kobiety o silnych osobowościach (może i wiedźmy, ale nie znam ich więc nie mnie to oceniać) i dwóch inteligentnych facetów, którzy dobrze wiedzą, że w tej sytuacji i tak nic swoim kobietom nie przetłumaczą, więc zamiast pchać się w "krzyżowy ogień" spokojnie "oglądają przedstawienie".

Odpowiedz
avatar burninfire
12 18

@Eander: Inteligentny mężczyzna nawet jak nie widzi problemu to potrafi zrozumieć, że jego żonie coś przeszkadza, a nie siedzi i się patrzy na przedstawienie. Na jego miejscu zwinęłabym żonę i do domu, a mamie zasugerowała, że jak ma się tak zachowywać to nie jest mile widzianym gościem w ich domu. Są hotele, można się spotkać na mieście.

Odpowiedz
avatar qqqqv
2 4

@burninfire: Gorzej jak widzi, że jego żonie przeszkadza i matce przeszkadza, a jemu zależy na obu kobietach. Stając po stronie jednej antagonizuje drugą. A tak jakby chciał zrobić - aby obie się dogadywały - nie da się osiągnąć.

Odpowiedz
avatar katem
1 1

@burninfire: Ależ przyjęte przez synową rozwiązania było najlepsze z możliwych. Po prostu skopiowała zachowanie mamuśki, a ta w końcu zrozumie, że każdy ma prawo do własnych rozwiązań.

Odpowiedz
avatar lazy_lizard
51 53

Wreszcie któraś synowa postanowiła się bronić.

Odpowiedz
avatar bike_me
-3 5

To nie jest obrona tylko podsycanie konfliktu. Zamiast wprost porozmawiać z mężem i poprosić go o wsparcie, kobieta woli takie partyzanckie ataki. Zresztą małżonek też się nie popisał. Na pewno nie raz był świadkiem takich drobnych złośliwości, a historia wskazuje na to, że nic nie zrobił, by stanąć po stronie żony.

Odpowiedz
avatar slothqueen
0 0

@bike_me: dlaczego kobieta ma rozwiązywać swoje problemy za pomocą męża? to jest jej problem, a mąż nie jest jakimś jej opiekunem ani reprezentantem. jeśli nie pomogła jedna i druga rozmowa z mamuśką (a tuszę, że takie rozmowy się odbyły), to sposób małżonki był świetny.

Odpowiedz
avatar bike_me
0 0

@slothqueen: No jak to dlaczego? Przecież teściowa wtrąca się nie tylko do jej życia, ale też do jego życia. I robi to ze względu na swoją nadopiekuńczość wobec niego. Jeśli jemu to odpowiada, to tym bardziej przykre dla żony.

Odpowiedz
avatar bike_me
0 0

@slothqueen: Poza tym z historii nie wynika, że jakiekolwiek rozmowy z mamusią się odbyły. Wygląda to raczej tak, że żona kisiła się we własnej złości, a potem odpowiedziała takim samym atakiem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
49 63

Bardzo dobra metoda, tyle że smutne, iz musiała być użyta. Takie konflikty to wina słabych mężczyzn. Synuś lubi byc hołubiony a jego ojciec cieszy się, ze ma chatę wolną i żonka pojechała dreczyć kogoś innego

Odpowiedz
avatar bike_me
0 4

Nie uważam, by to była dobra metoda. Tak naprawdę to nie jest zażegnanie konfliktu, tylko jego podsycanie. Kobieta nawet bez wsparcia męża powinna zwyczajnie wprost powiedzieć teściowej, że sobie takich numerów nie życzy. Gdyby nie poskutkowało, niech na czas wizyt teściowej zabiera dziecko pod pachę i jedzie do własnej mamy. A mąż niech sobie radzi ze sprzątnięciem przed wizytą i ugoszczeniem swojej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
25 35

zazdroszczę żonom maminsynków cierpliwości. Generalnie zazdroszczę mężatkom cierpliwości do rodzinki mężów, bo ja zwyzywałabym babsztyla a z cieciem się rozwiodła.

Odpowiedz
avatar bike_me
0 4

A ja lubię rodzinę swojego męża. Nie we wszystkim się zgadzamy, ale nie bawimy się w żadne wzajemne złośliwości i generalnie atmosfera jest między nami serdeczna.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
21 23

Bo gwałt niech się gwałtem odciska... Rzekła dupa do mrowiska. Copyright Jonasz Kofta.

Odpowiedz
avatar Rak77
-2 40

Widzę wypowiedzi żeńskiej części czytelników piekielnych. Wyjaśnię wiec różnicę w postępowaniu facetów i kobiet. Jeżeli dwóch facetów wchodzi w konflikt to najczęściej dochodzi do boju spotkaniowego w czasie którego jeden wygrywa lub obaj uznają racje drugiego (nawet nie zgadzając się z nim) i wojna się kończy. Kobiety potrafią prowadzić wojnę partyzancką na wycieńczenie. Żadna nie przyzna się nawet że coś jest nie tak, że ta druga jej "co" zrobiła. Potrafią jednak chować urazę i ją wręcz hodować by wyciągnąć w odpowiedniej chwili jak króliczka z kapelusza. Z zewnątrz nie widać zwarcia, nie potrafią nawet przyznać że walczą z tą drugą. Z uśmiechem na ustach częstować ciasteczkiem wiedząc że może jej ofiara obawiać się trucizny. Pytana nigdy nie powie o co jej chodzi(słynne - "powinieneś wiedzieć") Facet jest maszyną prostą, do sterowania potrzebne są cztery przyciski i reset (jak ma hobby to może pięć) Jeśli się pyta na jaki kolor pomalować pokój to nie oczekuje na dyskusję o ytm co mu się podoba, tylko na prostą odpowiedź. Pamiętaj że jak chcesz kolor "śliwkowy zachó słońca" to sama wybierz w sklepie, on zna tylko czerwony, ciemno czerwony, fioletowy. My nie rozumiemy waszego typu konfliktów, a jak nie rozumiemy to nie potrafimy zająć stanowiska, więć najchętniej stajemy z boku i czekamy na wskazówki. Jasne wskazówki a nie zagadki sfinksa.

Odpowiedz
avatar babubabu89
2 32

@Rak77: Zgodzę się ze wszystkim oprócz kolorów. Ja rozpoznaję tylko trzy: fajny, ch**owy i pedalski :D

Odpowiedz
avatar julin685
6 18

@Rak77: Ja wiem, że ludzie z mojego kierunku są dziwni, ale mam wrażenie, że u mnie jest na odwrót (do mordobicia też wkrótce dojdzie). Kiedy babą coś nie pasuje to potrafią to powiedzieć w twarz (nawet wykładowcy), a faceci potrafią tylko obgadać za plecami (szczytem odwagi było obszczekanie w dyskusji na fb).

Odpowiedz
avatar sla
21 29

@Rak77: Przecież to stereotypy. Sama znam przynajmniej jednego mężczyznę, który prowadzi taką "wojnę podjazdową". Znam też kobiety, które prosto z mostu mówią o co im chodzi, bo nie mają ochoty na domyślanie się i fochy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 17

@Rak77: Nie wiem dlaczego odpowiedz zminusowana. Przeciez praktycznie wszystko prawda, moze stereotypowo, ale wiekszosc ludzi jednak zachowuje sie wedlug pewnych schematow.

Odpowiedz
avatar sla
8 12

@Rak77: Nie mam na myśli dzisiejszej młodzieży a dorosłych ludzi. Wszystko zależy od konkretnego człowieka, nie płci. Chociaż dla niektórych mężczyzn "domyśl się" i fochy są oznaką kobiecości i wręcz poszukują takich partnerek (jednocześnie na te stereotypowe zachowania narzekając). Ot, taki paradoks.

Odpowiedz
avatar imhotep
9 11

@babubabu89: Przecież pedalski jest też ch**owy, więc w sumie zostają dwa ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@imhotep: Ale nie każdy ch**owy musi być pedalski. :P

Odpowiedz
avatar blondasek
0 4

@nursetka: wszyscy zachowują się według schematów, skądś te schematy się wzięły ;) Są tylko bardziej i mniej utarte schematy. Ot, wsio na ten temat :)

Odpowiedz
avatar bike_me
0 2

O, co to to nie. Jestem kobietą. Na wojny podjazdowe nie mam siły ani ochoty, gdy ktoś próbuje taką wszcząć, po prostu zaczynam unikać tej osoby. Na miejscu opisanej w historii żony po prostu wyjeżdżałabym na czas wizyt teściowej. Ewentualnie jeśli zależy mi na relacji, mówię wprost, co mi nie pasuje. A jeśli ktoś mnie w ten sposób traktuje, nawet niebezpośrednio, mój mąż zauważa to od razu i jest gotów mnie bronić. Nawet, gdy nie zgadzam się z jego mamą (chociaż ona takich wrednych metod nie stosuje, też raczej mówi wprost). Ii jeszcze co do kolorów - wybieraliśmy ostatnio kolor okien i to mój mąż widział wyraźną różnicę między kolorem Winchester a Złoty dąb, dla mnie były podobne :)

Odpowiedz
avatar slothqueen
1 1

@sla: totalnie mój ojciec. najzabawniejsze jest to, że on nawet nie widzi wojen, które prowadzi - podczas spotkań z nielubianymi przez niego osobami potrafi być drażliwy i jadowity jako żmija, a po spotkaniach zaprzecza, jakoby cokolwiek do tych osób miał. "osoby" ofc tracą do niego cierpliwość i chęć spotykania się z tatą, a on się wtedy dziwi - "jak to? przecież nic się nie stało". potrafi nawet mieć żal o to, że ktoś jest "obrażalski". niestety, dla mnie przypadek niereformowalny, bo zwyczajnie projektuje swoje negatywne emocje do nielubianych ludzi na nich, zarzucając im złą wolę i tę "obrażalskość" właśnie.

Odpowiedz
avatar olawhatever
17 19

Chyba będę musiała to na mojej teściowej wypróbować :)

Odpowiedz
avatar bike_me
-2 2

Brawo. Zamiast rozwiązywać konflikt, będziesz go podsycać. Świetna strategia. Swoją drogą, gdzie jest twój mąż, kiedy teściowa cię źle traktuje?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
28 40

Takie wojny są paskudne... Przećwiczyłęm w swym małżeństwie, gdzie koty darła moja szczęśliwie była żona ze swoją mamusią. Apogeum zostało osiągnięte, kiedy wyjeżdżając na wakacje, zostawiliśmy teściowej klucze by "podlewała kwiatki". Spory czas po powrocie, kiedy to niedzielnym porankiem oddawaliśmy się gimnastyce małżeńskiej, nagle otworzyły się w drzwi do sypialni, w których stanęła mamusia. Jak się okazało, torba jedna, bez naszej wiedzy, dorobiła sobie klucze... Żona urządziła później coś na kształt szarży pod Somosierrą. Przyznaję, iż zachowała się kozacko gdy jej mamusia drzwi otworzyła, jako że akuratnież trudziła praktyką zwaną elegancko fellatio, przerwawszy, rzekła: :"Jestem zajęta" i kontynuowała proces. Mina teściowej do dziś przed moimi oczami, mimo iż lat minęło z piętnaście.

Odpowiedz
avatar trollinka
5 9

@Bestatter: hahahhaa "jestem zajęta" leżę i wyję ze śmiechu, chciałabym to zobaczyć!

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
9 15

Historia wzbudza we mnie uczucie złości na każdego z bohaterów. Nie umiem sobie wyobrazić kobiety, której regularnie zwala się na głowę baba, która ją poucza. I jak mniemam nie było to przez pół roku czy rok, bo wnuk się zdążył pojawić. I mąż mówi: "mamusia wpadnie", a żona co? Dobrze kochanie, a w duchu tupie nóżkami? Nie ogarniam bycia taką ciapą bez własnego zdania.

Odpowiedz
avatar singri
-2 4

Knuła zemstę...

Odpowiedz
avatar bike_me
0 2

Otóż to! Mąż zachował się fatalnie, bo nie umiał utemperować mamusi albo zwyczajnie stawał po jej stronie, a żona zamiast dość stanowczo powiedzieć, że coś jej nie pasuje - czy to małżonkowi, czy samej teściowej - wolała się zniżyć do poziomu "rywalki" i uskutecznić bierną agresję...

Odpowiedz
avatar bike_me
-1 1

Swoją drogą, mamusia za rzekomo niewłaściwe dbanie o dom czy dziecko powinna w pierwszej kolejności krytykować własnego syna. Chyba też tam mieszka i też jest rodzicem, nie wiem, czemu wszystko miałoby być na głowie żony.

Odpowiedz
avatar miss_sarajevo
8 10

Matko, nic mnie tak nie denerwuje jak takie komentowanie mojego zycia. Gdyby mi tesciowa wypalila z tekstem, ze zle gotuje jej synkowi, to bym kazala jej zabrac syna na nauke gotowania, niech go nauczy (czego nie zrobila i mialam pozniej przeprawy okropne) i on bedzie gotowal. Lubie moja tesciowa, nigdy sie nie czepia, ale meza mi strasznie popsula, gotowac nic, sprzatanie sie samo robi a po pracy przed tv i czekam na kanapeczki. Pierwsze 2 lata po slubie wyl do ksiezyca, nim sie nauczyl. Teraz jest okej, ale co przezylam, to moje.

Odpowiedz
avatar burninfire
6 6

@miss_sarajevo: Nie rozumiem jak się w ogóle można brać za takich facetów. Mnie to strasznie irytuje jak współlokatorom muszę tłumaczyć jak się sprząta, żeby było czysto i dlaczego się wylewa wodę z czajnika. Widzę to idiotyczne wychowanie po swoim bracie i też mnie zastanawia jak on sobie kogoś znajdzie jak niedawno mu musiałam tłumaczyć jak się gotuje rozmrażane pierogi (ma ponad 20 lat).

Odpowiedz
avatar miss_sarajevo
0 2

@burninfire: facetom to jednak zawsze uchodzi na sucho, jak kobieta sie nie potrafi zajac domem to tragedia, a facet to facet. I tak ich mamy wychowuja, czy wychowaly. A mezczyzni korzystaja, bo przeciez tak wygodniej. A zony niestety zwykle odpuszczaja i pracuja 2 etaty w domu i w pracy. Duzo samozaparcia mnie kosztowalo zeby nauczyc meza jakichs dobrych nawykow typu - brudne do pralki, naczynia umyc albo do zmywarki, jak sie skonczy chleb to kup nastepny po pracy. Cierpienie nieziemskie bylo, a ja skonczona okutnica.

Odpowiedz
avatar yakhub
1 1

@burninfire: Wylewasz wodę z czajnika???

Odpowiedz
avatar auchresh
2 4

Chyba muszę nauczyć się obsługi maszyny ;)

Odpowiedz
avatar mama_muminka
7 7

Przykre, że kolega nie umiał rozwiazać tej sytuacji i pozwalał aby jego mama nieprzyjemnie odnosiła się do jego żony. Na miejscu żony byłoby mi przykro. Ja z mężem mamy taką zasadę, że każde rozwiązuje problemy ze swoimi rodzicami. Razem ustalamy czy coś wymaga rozmowy z rodzicem i zależnie czyi to rodzice rozmawiam albo ja, albo mąż. Na razie się sprawdza. Czułabym się niekomfortowo zwracając uwagę mojej teściowej, że jakieś jej zachowanie jest nieodpowiednie.

Odpowiedz
avatar raj
3 5

I jaki sens w takiej wojnie podjazdowej? To tylko zżera nerwy. Z taka narzucającą się mamusią lepiej po prostu zdecydowanie i jednoznacznie zerwać kontakt, powiedzieć że nie życzymy sobie aby przychodziła, nie przychodzić do niej, nie telefonować. Jak się uspokoi i przestanie się wtrącać tam, gdzie nie powinna, można kontakty wznowić, ale jeżeli znowu będzie próbowała przekroczyć granicę - ponownie się odciąć. Wiadomo, że kiedyś w przyszłości jeśli będzie chora i niedołężna, to ona będzie potrzebować mojej pomocy i wtedy trzeba będzie się nią zająć, wiec nie można odciąć się "na amen", ale dopóki jest w miarę sprawna i daje sobie radę (o czym świadczy fakt, że ma siłę aby próbować wtrącać się w moje życie), to należy utrzymywać bezpieczny dystans. I wszystko jedno czy to dotyczy mojej własnej matki, czy matki "drugiej połówki"...

Odpowiedz
avatar Wciazsiedziwie
3 3

Cudnie napisane, uśmiałam sie. Ale czasem to jedyna metoda

Odpowiedz
avatar bazienka
3 3

reakcja synowej zrozumiala i pewnie sama bym tak zrobila na jej miejscu aczkolwiek to SYN powinien jasno postawic matce granice ze jest juz dorosly, a zona od teraz jest jego najwazniejsza kobieta w zyciu ze jest wdzieczny matce za poswiecony czas cierpliwosc troske i pare innych rzeczy, ale teraz on sam jest ojcem rodziny i chce sprawdzic sie w nowej roli BEZ KONTROLI, bez niechcianej pomocy ze jesli bedzie ciekawy jej opinii w jakiejs sprawie, sam o to poprosi

Odpowiedz
avatar bike_me
-1 1

Swoją drogą, w związku z tym, że historia jest z drugiej ręki, zastanawiam się, czy te rzekome złośliwości rzeczywiście były opatrzone cierpkimi komentarzami - czy naprawdę pojawiały się wzmianki o złym papierze toaletowym czy bladości wnuka. Bo ja tu widzę alternatywny scenariusz - matka, dla której syn jest całym światem, z pewnością nieco nadopiekuńcza, nagle zostaje z nadmiarem wolnego czasu i energii. Więc chwyta się każdej okazji, by dalej jakoś się swojemu dziecku przydać. Może przekracza przy tym granice dobrego smaku, może nawet można ją posądzić o upór, ale niekoniecznie jest świadomie złośliwa. Z drugiej strony defensywna żona, która te nieudolne próby pomocy traktuje jako osobiste ataki. Ta wersja nie jest wykluczona, dlatego tym bardziej uważam, że szczera rozmowa z mężem i teściową dałaby o wiele więcej. Mówię to jako córka nadopiekuńczej matki, z którą mam dużo lepsze relacje, odkąd rozmawiamy szczerze.

Odpowiedz
avatar tehawanka
1 1

Ja pierdzele pogratulować żony XD

Odpowiedz
avatar Raffur
2 2

He,he! Te "tygrysy" rozwaliły mi system :):):)

Odpowiedz
Udostępnij