Odnośnie
http://kielce.tvp.pl/28116488/czy-musialo-dojsc-do-tragedii.
Generalnie chodzi o to, że kierowca zasłabł, leżał z głową na kierownicy, a pasażerowie zamiast pomóc, zadzwonić na pogotowie, cokolwiek, naciskali przyciski obok niego by otworzyć sobie drzwi i opuszczali pojazd.
I nawiążę do historii mojej.
Kiedyś siedziałam sobie w autobusie od przejścia. Przy oknie starsza pani. Chce wysiąść, mimo iż do przystanku dobrych parę minut. Wstałam, przepuściłam. Tyle że autobus akurat zakręcał. Zarzuciło mną na słupek, dostałam w kręgosłup i osunęłam się na podłogę.
I tak sobie leżałam, a ludzie skakali sobie przeze mnie nie zważając na człowieka leżącego na podłodze. Normalnie ubraną osobę, która upadła na ich oczach. Próbowałam się podnieść, nikt nie pomógł. Nikt próśb o pomoc nie słyszał. Do przystanku końcowego, kiedy pomógł mi kierowca autobusu.
Podenerwowany, że mu problem robię i że przeze mnie się spóźni.
znieczulica
Straszna jest taka ludzka znieczulica. Z jednej strony nie pomogą, bo nie są z tobą w żaden sposób związani emocjonalnie. Dla nich jesteś anonimową osobą a oni spieszą się do pracy czy na manikiur. Z drugiej strony, gdyby na twoim miejscu znalezł się ktoś z ich bliskich to zaraz byłaby afera, że ludzie nie pomagają i panuje znieczulica. I koło się zamyka.
OdpowiedzW normalnym cywilizowanym kraju, jak się przewrócisz i będziesz leżeć to ktoś podejdzie i zapyta "Czy coś Ci się nie stało". A w Polsce? W Polsce jak w lesie. Nie, w Polsce jak w chlewie obsranym gównem - będziesz leżeć aż sama nie wstaniesz.
Odpowiedz@ZlyPorucznik: Wiesz, z przeslaniem Twojej wypowiedzi sie zgadzam, ale z diagnoza nie. Sam mieszkalem w swoim zyciu przez dluzszy okres czasu w czterech roznych krajach na Zachodzie. I w kazdym ludzie mowili "w normalnym kraju to by bylo tak a tak, ale tutaj, to nie!". I poziom znieczulicy tez byl taki sam jak w Polsce, jesli nawet nie wyzszy.
OdpowiedzOstatnio z racji robienia przeze mnie kursu na prawo jazdy miałam wykład o pierwszej pomocy - w Polsce śmiertelność w wypadkach to dobre kilkadziesiąt procent (już nie pamiętam, czy 50, czy 60), a USA coś koło 10%. W głównej mierze to kwestia własnie nieudzielenia pierwszej pomocy. Ratownik z którym mieliśmy te zajęcia opowiadał też o akcji policji i którejś ze stacji telewizyjnych: na poboczu drogi położyli motocykl, obok niego człowieka. Droga ruchliwa, w dużym mieście. Pierwszy samochód zatrzymał się po 15! minutach...
Odpowiedz@netqa: dokladnie ludzie albo sie brzydza ( chociaz na wyposazeniu apteczki powinna byc jednorazowa maseczka) albo sie boja bo np. polamia czlowiekowi zebra. co jest dosc czeste przy prawidlowej resyscytacji. boja sie odpowiedzialnosci karnej. chociaz ja wolalabym zyc z polamanymi zebrami niz miec je cale i ladne w trumnie to tak naprawde jest tak, ze resyscytacja w przypadku doroslego czlowieka ma bardzo male szanse na powrotne "zaskoczenie" prawidlowego rytmu serca zadaniem ratownika jest podtrzymac funkcje zyciowe do pryzjazdu karetki, gdzie daja pacjentowi adrenaline albo wlaczaja defibrylator po to, by mozg nie obumarl po to, by narzady nadawaly sie do przeszczepu, by mozna bylo uratowac jeszcze pare osob a ludzie nie mysla
Odpowiedz@netqa: 15 silnia? To do tej pory tam leży...
OdpowiedzNiecałe 2 500 000 lat
OdpowiedzTypowa reakacja tlumu, gdy mowisz "prosze mi pomoc" wszyscy uwazaja, ze ktos inny powinien to zrobic. Najlepiej wybrac osobe, popatrzec na nia I powiedziec "czy moze Pan/I pomoc mi wstac?"
Odpowiedz@helena: Mało tego. Aktualnie prawo stanowi, że lepsza JAKAŚ pierwsza pomoc niż żadna. Czyli wezwanie służb już jest w porządku. Ludzie się bali udzielać, gdyż zdarzało się, że w czasie prowadzenia resuscytacji pękło żebro i... skończyło się pozwem resuscytowanej żmii. (Tak, parafrazuję bajkę Ezopa).
Odpowiedz@obserwator: To jest jakieś urban legend z tym pozywaniem ludzi za łamanie żeber. Po pierwsze - resuscytuje się człowieka, który nie oddycha, czyli de facto nie żyje. Pierwsza pomoc ma za zadanie utrzymać człowieka przy życiu, zdrowie jest na dalszym miejscu. No i żaden sąd nigdy nie skazał nikogo za nieprawidłowe udzielenie pierwszej pomocy i nigdy nie ukaże.
Odpowiedz@netqa: Legenda miejska czy nie - spójna logicznie wystarczająco, żeby myślący inaczej tłum zniechęcić. Jak wiadomo, matołami się lepiej rządzi. Napomknę w tym miejscu, że logiczne bujdy na resorach także ocaliły życie ludzkie. Polecam przypomnieć sobie scenę, jak Oskar Schindler uratował, wraz z kobietami, także dzieci z obozu zagłady. Jak argumentował o małych rączkach polerujących wnętrza pocisków. Na tyle spójna jednak logicznie, że esesmani na to przystali.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 grudnia 2016 o 17:58
@netqa: "resuscytuje się człowieka, który nie oddycha, czyli de facto nie żyje" - czyli ktos, kto z powiodzeniem przeprowadzi resuscytuje ozywi martwego czlowieka?
Odpowiedz@helena: Podkreśla to, że nasz naród potrzebuje silnego przywódcy. Tyle w temacie.
Odpowiedz@SunAmelia: A myślisz, że czemu to się nazywa reanimacja?
Odpowiedz@netqa: Nie jest to urban legend, ale miało miejsce bardzo dawno i to nawet chyba nie w Polsce, a ludzie i tak powtarzają. Była też taka sytuacja w USA, że kobieta wpierała policjantom, że potrącił ją gośc, który de facto zatrzymał się pomóc. Ale to też było dawno i gościowi nic tam się nie stało prawnie.
Odpowiedz@SunAmelia: Dokładnie tak. Osoba bez oddechu i bez krążenia (czyli taka wobec której podejmujesz Resuscytację Krążeniowo-Oddechową) jest w stanie śmierci klinicznej, czyli śmierci odwracalnej, ale pod warunkiem podjęcia konkretnych działań ratowniczych. I jak najbardziej uzasadnione jest użycie w stosunku do tej osoby pot. stwierdzenia, że "nie żyje".
Odpowiedz@Sharp_one: Nie jest to przytyk, a raczej ciekawostka, ale... Resuscytacja :) osoby w warunkach pierwszej pomocy wykonują Resuscytację Krążeniowo-Oddechową (czyli działanie, które ma na celu przywrócenie krążenia i oddechu). Natomiast reanimacji dokonuje się już raczej w warunkach Medycznych Czynności Ratunkowych (lekarze-ratownicy i ratownicy medyczni), bo reanimacja zakłada oprócz powrotu krążenia i oddechu także powrót świadomości (dla ciekawostki "reanimację" nazywa się "Resuscytacją Krążeniowo-Oddechowo-Mózgową"), co czasem ciężko jest uzyskać bez chociażby lekoterapii.
OdpowiedzTy to dziwna jakaś jesteś. Złamałaś sobie ten kręgosłup, czy co, że się podnieść nie mogłaś? I tak sobie leżałaś jęcząc, błagając o ratunek, a ludzie wchodzili i wychodzili błyskając ci nad głową spodnią bielizną? (Może i nie dziwne, skoro im się U-sunęłaś z widoku?) I tak się wylegiwałaś przez połowę trasy, potem przyszedł kierowca, wkurzył się, że mu jakaś pijana śpi w pojeździe, no to cię podniósł i postawił na nogi. A ty otrzepałaś łachy, zgarnęłaś torebkę spod siedzenia i pomaszerowałaś dziarsko do domu. Cudowne ozdrowienie?
Odpowiedz@Bedrana: Autorka to taka trochę "attention whore". Przejrzyj jej poprzednie historie i traktuj je z przymróżeniem oka (lub lepiej obydwu oczu).
Odpowiedz@Bedrana: mam dyskopatie. ostatnio przy otulaniu sie kocem cos tam chrupnelo i tydzien chodzilam o kulach to sie zdarza niestey tak jak zdarza sie znieczulica kiedys z kolei ja pomagalam komus, i okazalo sie, ze gapie zwineli mu portfel jesli nei trafiacie na takie sytuacje, to tylko sie cieszyc i pogratulowac ja mam jakas zyciowa kumulacje :/
OdpowiedzMasakra. Stało Ci się coś poważnego?
Odpowiedz@Saskatchewan: dzieki za troske ;) pare takich upadkow i skonczylo sie dyskopatia teraz klopotliwe jest dla mnie nawet stanie dluzsze, bo zwyczajnie boli jakby mi ktos sztylet wbijal od siadania nie tak albo wygiecia tez potrafi strzelic i potem rwa kulszowa nie polecam ogolnie ale i tak wiekszosc t powie ze wymyslam wyolbrzymiam i jestem atencyjna dzi.ka
OdpowiedzOdstawianie takich szopek w pracy powinno być surowo karane. To naprawdę nie jest śmieszne, mdleć to sobie może kioskarka, a nie kierowca. Ty też powinnaś trochę mniej dramatyzować. Leżenie w autobusie i przeszkadzanie ludziom to najgorszy typ "attention whore".
OdpowiedzTeż tak kiedyś miałam. Ciężki okres na uczelni - sesja, zakuwanie, mało spania, to w drodze powrotnej do domu (godziny wieczorne) przysnęło mi się. Siedziałam na "czwórce", a gdy w pewnym momencie autobusem zarzuciło to po prostu spadłam na podłogę - głową w dół, najpierw przywalając czołem o schodek, po którym wchodzi się na czwórkę, a potem tyłem głowy o podłogę, bo jakimś cudem się obróciłam (nie mam pojęcia jak, z mocnego snu wyrwał mnie ból w czole). Reakcja? Żadna. Każdy w inną stronę patrzył, byle nie na mnie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 grudnia 2016 o 22:01
@ZimnaBlondyna: No ale zebrałaś się jakoś z tej podłogi, czy też leżałaś do końca trasy?
OdpowiedzNa świecie jest 7 miliardów ludzi. Jakąkolwiek wartość przedstawiają może 2 miliony, reszta to bydło. Brutalne, ale prawdziwe, patrząc po tym, co się na tym zasranym świecie wyprawia.
Odpowiedz@lasek0110: O, serio? A w której kategorii ty jesteś? ;P
Odpowiedz@lasek0110: ja jestem za akcjomatem Cole'a- suma inteligencji na ziemi jest stala, liczba ludnosci rosnie
OdpowiedzNie wierzę w tę historię. Kierowca ma obowiązek pomóc. To po pierwsze. Po drugie- bałby się odpowiedzialności za przewiezienie, prawdopodobnie rannej pasażerki,aż do końcowego przystanku.Po trzecie wśród pasażerów ani jednej osoby, która by się schyliła nad leżącą dziewczyną? Wszyscy przechodzili nad jak nad leżącą belką? Eee, ktoś tu popuścił wodze fantazji.
Odpowiedz