Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Spotted pewnego niedużego miasta. Dziewczyna wylewa żale na kierowcę, który jechał jej…

Spotted pewnego niedużego miasta.
Dziewczyna wylewa żale na kierowcę, który jechał jej wioską i zabił jej kota. Wioseczka słabo oświetlona, w nocy praktycznie ciemnica. Ulica wąska, a po bokach rowy.

Zwróciłam uwagę, że w takich warunkach kot mógł zostać potrącony niespecjalnie, bo ciemno, bo to zwierzę i się nie kontroluje, a jadąc autem przy przymrozku, hamując gwałtownie ryzykuje się wypadek. Napisałam również, że mogła kota trzymać w domu, albo na smyczy i jego śmierć to wina jej zaniedbania.

W komentarzach dowiedziałam się, że oprócz tego, iż nie mam serca, to:
- kot ma własne ścieżki i nie można go kontrolować!
- facet jechał z dużą prędkością to go zabił, a miał jechać wolno!
- w ciemności widzisz wszystko w świetle lamp od auta i nie masz prawa nie zauważyć kota
- mam minusowe IQ, bo kot na smyczy nie jest szczęśliwy, a autorka ma prawo wypuszczać kota kiedy chce, bo to zwierzę i ma swoje potrzeby
I moje ulubione:
- A człowieka też byś przejechała?!

Aż nie chciało mi się odpisywać, że pod opieką mam cztery zdziczałe koty, które wożę za własne pieniądze na szczepienia i do weta, gdy jest potrzeba. Że w domu mam kota ślepego na jedno oko, a na drugie niedowidzi.

No ale cóż, zapewne bym kota rozjechała, gdybym tylko miała możliwość ;)

wioska

by ~spoted
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar kalulumpa
9 11

Niestety - kot na wolności narażony jest na atak innych zwierząt, potrącenie przez samochód, różne choroby przenoszone przez inne koty (FeLV, FIV). Ja tam wolę zapewniać moim kotom rozrywkę w czterech ścianach i mieć żywe, zdrowe koty...

Odpowiedz
avatar menevagoriel
17 21

masz rację, ale... pod postami koleżanek, jakie jej dziecko jest śliczne, nigdy nie piszemy "nie jest", pod postami o głupim szefie/koledze nigdy nie piszemy "wydaje się inteligentny", pod postami o szałowej kiecce, nigdy nie piszemy, że jest brzydka, i uwaga, gdy komuś przejadą zwierzątko nigdy nie piszemy, że to wina autora postu, bo rozdziobią Was kruki i wrony (tzn. autor i jego koledzy...oraz grono przypadkowych gapiów). Jeśli koniecznie chcesz coś napisać, ewentualnie możesz dołączyć do gratulacji/kondolencji, okazać swój niebywały entuzjazm, zachwyt bądź zazdrość nad wspaniałością autora. Po zapoznaniu się z tym FAQ, możecie wrócić do komentowania wpisów na portalach społecznościowym. Pozdrawiam.

Odpowiedz
avatar Kunegunda95
-3 7

@menevagoriel: Opisane wprost doskonale. Ludzie prawie nigdy w takich przypadkach nie kierują się logiką i obiektywizmem, lecz emocjami. Sama miałam 1000x gorszą sytuację niż opisana w historii, logicznie myślących osób było wtedy może max 10% z wszystkich komentujących pod artykułem.

Odpowiedz
avatar kalulumpa
14 14

@menevagoriel: 100% prawdy. Moja babcia ostatnio została potrącona przez samochód - nic jej się wielkiego nie stało, mężczyzna jechał z niewielką prędkością i zaczął już hamować, ona była lekko poobijana i stwierdzono u niej pęknięte dwa żebra (a biorąc pod uwagę, że ma prawie 90 lat, to nic dziwnego). Zwyzywała chłopa, gdy przyszedł do niej do szpitala z kwiatami, facet cały czerwony znosił wszystkie obelgi. Gdy później wspomniałam, że mogła być dla niego milsza, bo widać, że mężczyzna nie zrobił tego umyślnie, nie pędził jak szalony, a ona wlazła mu praktycznie pod koła (jakieś 80 metrów od przejścia, bez rozglądania się, jak zeznali świadkowie) to pół rodziny mnie chciało pożreć żywcem...

Odpowiedz
avatar burninfire
1 1

@menevagoriel: Tylko, że piękno jest kwestią względną, a jak komuś faktycznie zależy na zwierzętach to powinien się zastanowić jak ponownie nie dopuścić do takiej sytuacji (czy z tym czy z innym zwierzęciem). Dlatego w tym momencie dla wielu ludzi jest to niejasne. Myślę, że chodzi o to, że takie komentarze sugerują, że jednak jest to wina właścicielki, a nie kierowcy, więc działa system wyparcia i kontrataku, bo "jak to, robię wszystko, co mi na forum kazali!".

Odpowiedz
avatar ziobeermann
-1 1

@menevagoriel: Napisz coś o kościele kat. znikąd wyskoczy Morog, powiedz coś o kobietach, od razu OchydnaForma dorzuci swoje analfabetyczne trzy grosze. Tak jest, nie zmyślam.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 13

@Candela: Na jakiej podstawie sugerujesz winę kierowcy? Byłaś świadkiem zdarzenia? Odpowiadając na pytanie: na zasadzie domniemania niewinności.

Odpowiedz
avatar Tapionvirgo
7 7

No właśnie, jest różnica między obwinianiem, a zakładaniem każdej możliwości, czego wiele osób nie zauważa, niestety.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

@Candela: Jeśli podważasz niewinność kierowcy to sugerujesz jego winę. Jeśli tego nie widzisz w tym co napisałaś, to może lepiej więcej nie pisz bo zmusisz się domyślenia.

Odpowiedz
avatar Tapionvirgo
-1 7

@zmywarkaBosch: najwyraźniej inna z obecnych tutaj osób powinna zmusić się do myślenia (zanim coś napiszesz, nie, nie chodzi o mnie). Candela zwróciła jedynie uwagę na to, że istnieje więcej niż jedna możliwość. Kierowca albo jest winny, albo niewinny. Nie można z góry zakładać jego winy (lub jej braku), jeśli nie ma się wystarczająco danych. W krótszych słowach, aby nie zmuszać cię do myślenia, jak to już sugerowałeś Candeli: Nie wiesz, nie oceniaj.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

@zmywarkaBosch: Nie lubię, gdy ktoś mi wkłada w usta słowa, których nie wypowiedziałam. Zarówno Autorka, jak i jej rozmówczynie nie mają pojęcia, jak było naprawdę, a kłócą się chyba dla samej kłótni. @Tapionvirgo: Bardzo rozsądna wypowiedź.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@Candela: autorka napisała, że "kot MÓGŁ zostać potrącony niespecjalnie". I napisała dlaczego nie można z góry zakładać jego winy. Za to winę właścicielki kota jak najbardziej można założyć

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Candela: ja tam uważam, że mniej jest na tym świecie zwyrodnialców, którzy z rozmysłem rozjeżdżają istoty żywe na drogach, a więcej takich, którzy robią to przez przypadek, niechcący lub wtedy, gdy manewr ominięcia takiego zwierzęcia mógłby być zbyt niebezpieczny dla nich samych. Na podstawie statystyki można by pokusić się o stwierdzenie, że bardziej prawdopodobne jest, że zwierzę zginęło przez przypadek, niż celowo. Sam raz przejechałem kota. Było mi trochę przykro, ale nie zrobiłem tego celowo - była zima (albo późna jesień, nieważne), przymrozek i marznący deszcz, na drodze szklanka, a z przeciwka jechał sznurek aut. Sorry, ale ani gwałtowne hamowanie, ani skręcenie na lewy pas nie wchodziły w grę, jako że cenię własne zdrowie i życie bardziej niż dobrostan przypadkowego kota, który wskoczył mi praktycznie prosto pod koła.

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
3 11

Nikt, nic nie widział, a każdy wie najlepiej. Kot widział samochód, kierowca kota, komentujący widzieli całe zdarzenie

Odpowiedz
avatar Habiel
11 13

"Kot na smyczy nie jest szczęśliwy"- za to rozjechany na placek owszem :D

Odpowiedz
avatar MyCha
0 8

@Habiel: Zdajesz sobie sprawę, że są to rozważania na poziomie filozoficznym. Bo czy lepiej spędzić życie w czterech ścianach i na sznurku ale za to długie, czy jednak będąc wolnym chadzając swoimi ścieżkami ale za to krócej? Swoją drogą u rodziców mieliśmy kota kilkanaście lat. Nie dało się go w domu upilnować, a jak z bratem wsadziliśmy go w smycz psa dziadków to obraził się na nas na tydzień. Więc zawsze hasał sobie gdzie go oczy poniosły bez żadnej kontroli. Umarł w sędziwym kocim wieku na raka. Kolejny również nie jest przez nikogo kontrolowany.

Odpowiedz
avatar Habiel
2 4

@MyCha: Ja rozważam to w sposób praktyczny, mając kocura niepełnosprawnego, który na smyczy chodzi, bo okolica niebezpieczna dla niego- psy puszczane luzem, czasem jakiś idiota przejedzie drogą 100 km/h (bo co tam ograniczenie do 50...). Pozwalam mu chodzić gdzie chce, tylko pod moją opieką. Głównie chodziło mi o tą żelazną logikę- lepiej chyba mieć kota żywego, niż rozjechanego, czy umierającego w cierpieniach, czyż nie? Zakładam, że właścicielka zwierzaka nie mieszka pierwszy dzień na swojej wiosce i zna warunki tam panujące, a mimo to świadomie wypuszczała kota, a potem miała pretensje, że ktoś go rozjechał.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
6 8

"...kot na smyczy nie jest szczęśliwy..." Kot bez smyczy nie jest żywy ;-)

Odpowiedz
avatar sutsirhc
4 6

Powinna się cieszyć, że kierowca nie dał jej rachunku za naprawę zderzaka, czy miski olejowej. W końcu wlasciciel odpowiada za zwierzaka.

Odpowiedz
avatar obserwator
-3 3

Nieco z innej beczki, do kierowców. Kot, widząc samochód, nasłuchuje. Próbował ktoś, widząc świecące oczy, wysprzęglić, by ryknąć silnikiem? Nie, trąbić się nie powinno, gdyż kot słucha.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 grudnia 2016 o 13:05

avatar izamarkow
3 5

Trzymaj się swojej racji, bp masz ją bezwzględnie. Do cholery jeżdżę ponad 25 lat. W życiu nie dostałem mandatu za prędkość. Jednak mam "na koncie" kilka kotów i niestety dwa psy. Jak Ci zwierza wyskoczy pod koła, to nawet jeśli jesteś yak głupia i wolisz walnąć w dzewo, to zwyczajnie nie ma na to czasu. Zwierzak przejechany (albo pomiędzy kołami i za samochodem, zależnie od wielkości i szczęścia zwierzaka). Co gorsze na wsi cały ten inwentarz lata gdzie mu się żuwnie podoba i żaden kierowca nie jest w stanie przewidzieć z jakiego rowu nagle coś mu wyskoczy. A co do odpowiedzialności: Miałem nieszczęście pie*prznąć solidnie w owczarka niemieckiego. Sam mam takiego i dla mnie to nie był "po prostu pies". Załamany byłem tak, jakbym potrącił prawie swojego ukochanego sierściucha. Finał? że to było w mieście, samochód Mercedes "czołg" W 123 nie nadaje się do jazdy, z psa można najwyżej zrobić mielone (chociaż przeżył, później uśpił Go weterynarz), a właściciel (pies zachipowany) nie dość, że znaleziony przez policję błyskawicznie (uciekł z miejsca zdarzenia) został ukarany mandatem za nieupilnowanie psa, to sąd dołożył mu: spowodowanie zagożenia w ruchu lądowyn, zniesławienie funkcjonariusza na służbie, zniewagę sądu i na koniec CAŁKOWITY KOSZT naprawy mojej leciwej "beczki". I tylko w oczach tego pajaca do końca pozostałem nieobliczalnym mordercą. Na szczęście sąd był innego zdania. Tylko do dzisiaj pa mi szkoda. A porównywanie kota do człowieka jest już poniżej jakiegokolwiek poziomu.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
1 3

Trzeba było zgodnie z prawdą odpowiedzieć, że gdyby niezbyt duży człowiek w nocy, bez odblasków nagle wyskoczył Ci z krzaków przed maskę to najprawdopodobniej też byś go przejechała.

Odpowiedz
avatar Loglady12
0 0

Zgodziłabym się w stu procentach, ale fakt, że sama straciłam tak przynajmniej kilka kotów mi nie pozwala, czemu? Bo w terenie zabudowanym nie bez powodu jest ograniczenie do 50, czasem i mniej. Mieszkam na wsi, niby lasy, ale dość dużo domów. Ograniczenie do 40, ale co z tego? Przynajmniej połowa kierowców pędzi 100 na godzinę. Bo przecież wiocha. Niestety nie tylko małe kotki są nieostrożne, ale i dzieci, które idąc tam na spacer nie mają nawet chodnika. Kierowca też musi zachowywać odrobinę rozumu.

Odpowiedz
Udostępnij