W pierwszej klasie gimnazjum mój syn miał cudowną nauczycielkę matematyki, panią A. Wszyscy przedmiot rozumieli i lubili, ale żeby nie było tak dobrze, to w drugiej klasie nauczycielkę zmieniono na panią B.
Lekcje zrobiły się nie do wytrzymania, nic nie było dobrze wytłumaczone, uczniowie zaczęli przynosić kiepskie oceny, potrzebne były korepetycje.
Rodzice postanowili coś z tym zrobić, pismo do dyrekcji, my chcemy panią A. Udało się, w trzeciej klasie znowu matematyka prowadzona jest jak trzeba.
Niby wszystko w porządku, gdyby nie to, że pani B. śmiertelnie obraziła się na uczniów i w ramach manifestacji swojego oburzenia, przestała im odpowiadać dzień dobry na szkolnym korytarzu i w ogóle reagować na jakiekolwiek próby rozmowy. Z tym, że uczniowie byli naprawdę dla niej grzeczni, nie to, żeby jej dokuczali.
To taki przykład kulturalnego nauczyciela.
Miała prawo się obrazić. W końcu jej uczniowie twierdzą, że nie potrafi uczyć. Być może jest tak faktycznie, nie mniej jednak dla nauczyciela to obelga. Cóż poradzić, niektórzy po prostu, mimo posiadanej wiedzy, nie za bardzo umieją ją przekazać.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 grudnia 2016 o 9:39
@xyRon: To nie powinni pchać się do szkoły. Bo NAUCZANIE polega, przede wszystkim, na umiejętności przekazywania wiedzy. ORAZ na zdolnościach polegających na zainteresowaniu uczniów prowadzonym przedmiotem.
Odpowiedz@Armagedon: Oczywiście, że tak. Może wcześniej nie miała takiej świadomości. Nie mam pojęcia.
Odpowiedz@xyRon: miała prawo się obrazić? Chyba żartujesz. Takie zachowanie świadczy o tym, że jest niedojrzała emocjonalnie.
OdpowiedzPotem może strzelać fochy, trudno.
OdpowiedzWszędzie są ludzie stworzeni do danej pracy i tacy co się nie nadają nigdzie, najgorsze w tym całym systemie (nie tylko edukacji) jest to, że często ciężko jest lub nawet nie możliwe takie słabe ogniwa usunąć.
Odpowiedz