Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dużo czytam o niedobrych doktorach, którzy wyłudzają kasę w prywatnych gabinetach. Tymczasem,…

Dużo czytam o niedobrych doktorach, którzy wyłudzają kasę w prywatnych gabinetach.
Tymczasem, to działalność usługowa, jak każda inna... Sprzedajemy swoją wiedzę, umiejętności, staramy się pomóc.
Wiem, że system jest zły. Że zmusza się nas wszystkich do płacenia składek na niedziałający ZUS, że są koszmarne kolejki do specjalistów. Tak nie powinno być.
Ale - niezależnie od zmian ekipy rządzącej - tak jest i pewnie będzie.
Toteż, prywata często ratuje cztery litery obywatelom. Ale...
Kilka scen z drugiej strony barykady.

1. Pacjent słabo zorientowany w czasie i realiach: przychodzi do gabinetu, na którym widnieje napis mojego wzrostu: "Gabinet prywatny". Przekaz raczej jasny, nieprawdaż? Od wejścia atakuje uszy słowotokiem o prędkości karabinu Vulcan, opowiada z przejęciem o każdym elemencie swych cierpień. Grzecznie słucham. Badam. Wypisuję dokumentację. Daję zalecenia. Na koniec, otrzymuję uśmiech triumfu i wyciągnięte w łapce skierowanie do poradni "państwowej". Ale to nie tu, tutaj trzeba zapłacić.
- Jak to??? To ja nie wiedziałem!!! Że napisane, że prywatny? Ale pan tu sam siedzi, to dlatego prywatny!!! Ja nie mam pieniędzy, tylko skierowanie!!!
Zazwyczaj w tym momencie przestaję Pacjenta uświadamiać. Bo widzę, że doskonale osiągnął swój cel. Że cała ta komedia jest zaplanowana.

2. Pacjent "lisek chytrusek": jeżeli za konsultację i badanie liczę stówę, a za USG tylko 70, od wejścia melduje: "ja tylko na USG". Posłusznie wykonuję. Zaczynam opisywać. I słyszę stertę pytań: co teraz, jak to leczyć, co wolno, czego nie - jednym słowem - pełna konsultacja za cenę samego badania... Mistrz tego stylu walki sam skorzystał dwukrotnie, potem przyprowadził babcię, na końcu stwierdził, że jestem niewiarygodny i idzie sobie (uff). Wrócił po pół roku, bo potwierdził bez wątpienia moje rozpoznanie (uff2).

3. Pacjent władca świata: umawia się na wizytę przez godzinę. Dręczy biedną rejestratorkę, opowiada szczegółowo, dlaczego musi mnie odwiedzić dokładnie o godzinie 16.34. Bo ma sprawy wagi najwyższej: golfa, fryzjera, musi zawieźć stolec pieska do badania itp... W końcu, sterroryzowana kobiecina znajduje możliwość takiej rejestracji. Przesuwa pół miasta, żeby Prezes był dokładnie tam, gdzie chce. Po czym, zainteresowany albo nie zgłasza się na wizytę, albo przychodzi spóźniony jedynie kwadrans. Jako, że przewiduję 20 minut na każdego ludka, czasu nie zostaje już na nic. I wtedy święte oburzenie: przecież on miał ważne sprawy! Piesek nie mógł się zdecydować, a trawa na polu golfowym była za długa!
A, z ostatniego tygodnia: fryzjerowi się przedłużyło, ale to artysta prawdziwy, musi wypić kawę w trakcie tworzenia arcydzieła, którego wygląd nasuwał mi skojarzenia z ofiarą huśtania się na linii wysokiego napięcia w deszczowy dzień...
Ja, oczywiście, artystą nie jestem. Nie potrafię przeobrazić Pani Prezesowej w kakadu po ataku tornada, więc nie należy mi się szacunek i punktualność...

4. Pacjent z problemem wypierania: "Od czego mnie te kolana tak bolą? Przecież w 1956 nie bolały...", "Co pan opowiada? Że schudnąć muszę???" Przecież ja NIC NIE JEM!!!"...
To ostatnie powtarza się z godną podziwu regularnością. Zazwyczaj oratorką jest niewiasta w wieku węgla brunatnego i o sylwetce lodołamacza. I co ja mam wtedy odpowiedzieć?
Prawdę - powiecie.
Ano, nie da się...
Raz jeden, używając naprawdę całego zasobu łagodności, delikatnie powiedziałem prawdę. Pani wyszła z kwaśnym uśmiechem, zapomniała zapłacić za wizytę, a potem obsmarowała mnie na portalu kontaktowym, wyrażając święte oburzenie moją bezczelnością...

I, na koniec, najlepsze.
Oddałem kiedyś samochód kumplowi, celem odpicowania. Kumpel ma taki warsztat, a ja lubię mojego szerszenia. Niestety, skorzystał z usług swojego kolegi, coby jedną część picowania wykonać. Już tego dnia dostałem od nieznanego mi gostka wiadomość. Domagał się kontaktu, celem przyspieszenia zabiegu swojej babci! Nie wnikam w fakt, że babcia leżała w zupełnie innym zakątku naszego kraju. Lobbyście odpowiedziałem grzecznie, że nie znam jego, jego babci i nie jestem w żaden sposób zainteresowany działaniami na ich rzecz, ani legalnymi, ani - tym bardziej - tym, co sobie wyobrażał.
Podziękował, przeprosił.
A potem podał się za mojego pacjenta i wystawił mi obrzydliwy paszkwil w ramach opinii, w miejscu, do którego zagląda mnóstwo pacjentów...
Portal, po mojej skardze, opinię usunął.

Powiecie: po co to robię?
Bo lubię kontakt z ludźmi. Chyba tylko dlatego.
Bo wyżyć się z tego nijak nie da - musiałbym siedzieć w gabinecie dniem i nocą, cały tydzień.
I tak to wygląda z drugiej strony. Piekielnie, nieprawdaż?

słuzba_zdrowia

by anuubis
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Carima
31 35

@greggor: Ja tam zwykle u prywatnego lekarza płacę po wizycie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
19 19

@greggor: U mojej Mamy też płaci się po wizycie

Odpowiedz
avatar misiafaraona
11 13

@greggor: Tylko prostytutki i adwokaci biorą z góry.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@misiafaraona: Ha ha ha! Świetne, muszę Mamie powiedzieć :D

Odpowiedz
avatar iks
25 25

1. Niema problemu mamy pana dane, rachunek panu wyślemy pocztą, jak pan go nie zapłaci to z radością przekażemy go do windykacji :)

Odpowiedz
avatar toomex
20 30

@T3TRU53K: No to proponuję pójść na trudne studia medyczne, stracić młodość na nauce po nocach, na półdarmową pracę w nieludzkim wymiarze godzin zaraz po studiach, na dokładkę specjalizacja i CIĄGŁE doszkalanie. Chętny? Poza tym utrzymanie gabinetu kosztuje, robienie badań i analiz też za friko nie jest. Uprzedzając, nie jestem lekarzem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
23 27

@kraujs: Po pierwsze medycyna to jedne z najtrudniejszych studiów wiec nie porównuj do tych co pracują za najniższą krajową. Nikt nikomu nie broni się uczyć tym bardziej w Polsce, gdzie studia medyczne są darmowe. Po drugie jeśli nie chcesz by kolejki rosły to lekarze musza zarabiać jak ludzie inaczej z naszych podatków będziemy kształcić lekarzy dla krajów w których te studia są płatne ale za to pensje bardzo dobre. Po trzecie wynajem gabinetu, sprzętu (wynajem, leasing, rata kredytu) pensja pani rejestratorki i inne rzeczy też kosztują. Jak wielu ludzi nie pojmujesz,z e rzeczy trudne wartościowe sa kosztowne a taką rzeczą jest usługa medyczna do tego nie kumasz, ze to co masz w kasie to nie jest twój zysk. Od tego co masz w kasie odejmij wszystkie koszta, podatki, opłaty, składki, szkolenia, ubezpieczenie itd

Odpowiedz
avatar babubabu89
20 22

@T3TRU53K: no zarobi 500 dziennie i z tego zapłaci 300 zł w podatkach i opłatach na utrzymanie gabinetu zostaje mu 200zł razy średnio 21 dni w miesiącu to daje 4200zł. Wyżyć się da na spokojnie ale czy to są takie kokosy?

Odpowiedz
avatar anamai
14 14

@kraujs: Proponuje najpierw dobrze się zastanowić a dopiero potem coś pisać. Inaczej można kogoś niesprawiedliwe oskarżyć. Lekarz przyjmujący prywatnie musi opłacić: - wynajem gabinetu + pomieszczenia przeznaczonego na rejestracje i poczekalnie + dwie toalety (zgodnie z przepisami sanepidu lekarz nie może korzystać z tej samej toalety co pacjent a obie muszą być na obiekcie), ewentualnie wynajmuje gabinet w prywatnej przychodni ale cena jest odpowiednio wyższa niż koszt wynajmu pokoju przeznaczonego np. na biuro -wynajem sprzętu (aparat do usg), bądź koszt raty za zakup sprzętu + koszta utrzymania (serwisowanie, zakup odpowiednich komponentów) - pensja pielęgniarki/ rejestratorki - koszty szkoleń (lekarz specjalista jest zobligowany do uzbierania co roku pewnej puli punktowej za szkolenia, ma to na celu upewnienie się, iż jego wiedza będzie aktualna) -utrzymanie czystości w użytkowanych pomieszczeniach zgodnie z wytycznymi sanepidu (takie pomieszczenia trzeba myć odpowiednimi środkami codziennie) Na pewno taki lekarz zarabia więcej niż najniższa krajowa, ale przy opłacie za wizytę 70-100zł nie jest to majątek. Są specjaliści biorący 200-300zł za wizytę. Uwzględnić też trzeba, że by zostać lekarzem specjalistą należy poświęcić sporo czasu i wysiłku.

Odpowiedz
avatar anuubis
-1 7

@kraujs: Weź pod uwagę, że gabinety to w zdecydowanej większości praca dodatkowa. Jeden dzień w tygodniu, po 5 godzin, nawet licząc 300 za godzinę, po odliczeniu kosztów i podatku zostaje miesięcznie 2800. A mówimy o sytuacji, w której masz non stop pełno ludzi zapisanych i wszyscy przyjdą... Kokosy?

Odpowiedz
avatar anuubis
9 9

@anamai: Koszt średniej klasy aparatu USG to 130 tysięcy. Sam kurs - dwie części po 3500 złotych... Czynsz za wynajem to od 30 do 50% wartości procedury. Do tego ZUS, podatek, materiały zużywalne i czystość...

Odpowiedz
avatar Morog
3 5

@tysenna: zawiść odbiera resztki rozumu mniej sprawnym intelektualnie....

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 6

@Morog: wiem, mam okazję to u Ciebie obserwować pod niemal każdą historią.

Odpowiedz
avatar Piotrek1
5 5

@kraujs: Aparat do USG kosztuje kilkadziesiąt tysięcy, każda głowica od 10 do 30 tysięcy. I taki sprzet używa się przez 5 lat. Rocznie 20 tysiecy idzie na sam koszt zakupu sprzętu bez przystosowania pomieszczenia. Ostatnio zapłaciłem za przegląd auta 300zł robocizny - mechanik robi takich przeglądów pewnie z 10 dziennie więc ma 3 tysiecy dniówki? :D

Odpowiedz
avatar marius
3 3

@magia: To idź na studia medyczne, skoro to taki złoty interes. ;)

Odpowiedz
avatar burninfire
1 1

@kraujs: Policzmy: USG 20 tysięcy PLN.. Serwisowanie i części zamienne pewnie z 1000. Ojeej, ups, coś nie tak, wychodzi na to, że ten lekarz to nie taki pasożyt. Uważam, że jak ktoś zarabia 12 zł/h po naprawdę wymagających 6-letnich studiach + iluś tam latach praktyk to jest kretynem. Bo chyba porównujemy ludzi z podobnym wykształceniem? PS strzelam z cenami, nie znam się na aparaturze medycznej, ale z pewnością kosztuje dużo

Odpowiedz
avatar konto usunięte
30 36

Moja Mama ma gabinet prywatny "przy domu". Kilka lat temu w WIGILIĘ o godzinie 12:00 zadzwoniła domofonem do domu Pani z dzieckiem i powiedziała, że ona do lekarza. Powiedziałam, że dzisiaj gabinet jest zamknięty. Kobieta podniosła wrzask, że ona musi. Myślę sobie może tak się z Mamą umawiała. Zawołałam Mamę. Kobieta oświadczyła, że Mama musi ją przyjąć, bo jest służba zdrowia(!) a dziecko gorączkuje i wymiotuje już 3 dzień. Na pytanie dlaczego dopiero dzisiaj odpowiedziała, że święta pzygotowywała i nie miała czasu. Mama podała adres pomocy nocnej i świątecznej i pożegnał się. Kobieta wyzwałą ją bardzo brzydko i .... napisała skargę do NFZ. Mama jeździła przed komisję spowiadać się dlaczego nie udzieliła pomocy w nagłym przypadku. Na szczęście komisja uznała, że Mama miała prawo mieć zamknięty prywatny gabinet. Kobieta obsmarowała Mamę na portalu. I tak tylko się zastanawiam jakim trzeba byc rodzicem by woleć 3 dni przygotowywać święta niż zabrać dziecko do lekarza

Odpowiedz
avatar singri
20 20

Nie poszła z dzieckiem do lekarza, bo przygotowywała święta? A Twoja mama to nie ma świąt do przygotowania? Zero empatii, jak pragnę zdrowia. Ani do lekarza, ani do biednego dziecka.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 13

@singri: Widać nie ma :D Najbardziej żal tego dziecka. U nas w mieście mamy dobrze skomunikowaną pomoc Nocną i świąteczną więc nie ma mowy o tym , ze było łatwiej dostać się do nas niż tam

Odpowiedz
avatar HaxtonFale
6 6

@singri: Lekarz? Święta przygotowywać? A na co im to?

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
9 11

"Niewiasta o sylwetce lodołamacza" jakos nie pasuje, u mnie sa one przewaznie o sylwetkach supertankowcow. Poza tym wszystko jasne, choc dla mnie dziwne, bo koniecznosc i rodzaj zaplaty wyjasnia chyba z gory rejestratorka. W Niemczech leczenie na koszt kas chorych (mniej wiecej odpowiednik ZUSu, z obowiazkowymi skladkami miesiecznymi) o dziwo funkcjonuje niezle i wzglednie szybko, a nawet dobrze, choc nie idealnie. Czesto to sprawa organizacji i wyplenienia marnotrawsta przy korycie, z ktorego kazda swinia chce sie nachapac.

Odpowiedz
avatar izamarkow
9 9

Nie rozwijając tematu w kierunku służby zdrowia - czy którakolwiek z tych osób poszła by do pracy nie pobierając wynagrodzenia? Opieprz mnie, jeśli błądzę: czy czyszczę kible, czy jestem wybitnym neurochirurgiem, praca jest nierozerwalnie związana z płacą. No chyba, że ja jakiś niedzisiejszy jestem.

Odpowiedz
avatar anuubis
8 10

@izamarkow: I to jest własnie sens mojego wpisu. Każdy chce zarabiać pracując. nikomu z tych opisanych nie wpadłoby do głowy, żeby pójść do sklepu, wziąć telewizor a przy kasie pokazać kwit z opieki na darmowe obiady... Dlaczego ja muszę się wstydzić, że pobieram opłatę za swoje usługi?

Odpowiedz
avatar Kamilade
1 1

No cos Ty, przecież my wszyscy charytatywnie pracujemy ha ha

Odpowiedz
avatar madelene
-4 4

Tekst czytało sie wybornie, ale to narzekanie na niskie zarobki chyba trochę przesadzone. Skoro jest to takie nieopłacalne, to może lepiej znaleźć inną pracę jak to mówił Bronek. A może mało zarabiasz bo co drugi pacjent nie płaci, a ty nie masz serca egzekwować zapłaty za wykonana pracę?

Odpowiedz
avatar anuubis
0 2

@madelene: Coś w tym stylu. Nie gonię pacjenta z wrzaskiem po korytarzu, kiedy widzę, że wychodzi ode mnie i omija rejestrację. Nie wymuszam opłat, jeżeli ktoś odstawia cyrk ze skierowaniem, stąd skuteczność mam tak koło 60-70 procent...

Odpowiedz
avatar Morog
3 3

@anuubis: wybacz ale korumpujesz pacjentów, nagradzasz cwaniactwo i szkodzisz całej ochronie zdrowia, prywatny gabinet, każdy powinien zapłacić.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@anuubis: jesli sie nie egzekwuje platnosci za swoje uslugi to mozna ciezko przednac w kazdym zawodzie. Jesli Ty nie masz na tyle asertywnosci, zeby pacjentow przypilnowac to znajdz chociaz rejestratorke, ktora umie to zrobic.

Odpowiedz
avatar madelene
4 4

@anuubis: W życiu nie przyszłoby mi do głowy, żeby pójść do lekarza prywatnie i uciec. Cebula i słoma z butów, brak słów.

Odpowiedz
avatar Kamilade
1 1

@anuubis: Na wstępie Dzien Dobry

Odpowiedz
avatar anonimowa94
1 1

Nie rozumiem tego wypierania w stylu "ale ja nic nie jem". Mi po ciąży zostalo ponad 10kg. Moze nie jestem otyla ale do nadwagi się przyznaję. I nie wiem jak ktoś, kto ma widoczną gołym okiem otyłość, moze mówić, że ma odpowiednią wagę.

Odpowiedz
avatar lady0morphine
1 1

@anonimowa94: To wydaje się śmieszne, ale duża część tych osób naprawdę wierzy w to co mówi, więc jak ktoś im delikatnie zasugeruje umiar w jedzeniu to się oburzają. "Bo ja jem tylko śniadanie i obiad, kolacji nawet nie tykam!". A że na obiad jedzą dwa tłuste dania + deser, to już nie pamiętają, to się przecież liczy jako jeden posiłek. A że do każdej kawki jedzą ciasto, to też nieważne, nie rejestrują tego jako "posiłek", to zwykłe picie kawy, a kawa nie jest tucząca. No więc faktycznie oni NIC NIE JEDZĄ, to niby skąd tycie, jak śmiesz im zwracać uwagę? :) Zauważyłam to u swojej mamy, nie przetłumaczysz jej, że powinna się lepiej odżywiać, ona przecież nie je dużo. Bo podjadanie przez cały dzień nie liczy się jako "jedzenie".

Odpowiedz
avatar kamil1024
-2 4

Nie wierzę, że można takie bzdury pisać. Prywatny gabinet, który nie jest w stanie nawet się utrzymać? Lekarz, który prowadzi prywatny gabinet TYLKO po to, żeby mieć kontakt z ludźmi?! Takich bzdur nawet w polskich telenowelach nie wciskają, a te są naprawdę grubymi nićmi szyte. Polscy lekarze mogą zarabiać mizernie w porównaniu z kolegami z zachodnich krajów (jak chyba w wielu zawodach w tym kraju), ale i tak zarabiają o NIEBO lepiej niż większość Polaków. Zresztą autor sam napisał - 20 min na klienta, badanie 70 zł, z konsultacją 100 - nawet po odliczeniu wszystkich kosztów musi sporo zostawać na czysto. Razy 3 - na godzinę. Chciałbym tyle zarabiać. A tak już swoją drogą - nie wiem, ile trwa przeciętne badanie/konsultacja, ale może warto przestać tak upychać ludzi i liczyć więcej niż 20 min na osobę? Choćby dlatego, że obsuwy się zdarzają. A nie, sorry, przecież autor napisał, że traktuje to jak biznes, no to przecież trzeba zmaksymalizować zyski.

Odpowiedz
avatar LJ73
-1 1

Mając kilka tysięcy złotych doświadczenia tylko z tego roku (spitolona artroskopia, temat na kilka odcinków ale jeszcze w toku) mam co do prywatnych praktyk mieszane uczucia, gdyż jak wszędzie i w Waszym gronie znalazłem parę czarnych owieczek (baranów). Najbardziej wkurza mnie typ lekarza-rzemieślnika, który wywiad medyczny rozpoczyna od szczegółowego zapoznania się z sytuacją materialną pacjenta i nie trzeba być specjalnie wrażliwą "krową", by szybko połapać się, że będzie się dojonym. Ja zorientowałem się po 450 zł (trzeciej wizycie). Kraków, ortopeda.

Odpowiedz
avatar LJ73
-1 1

Mając kilka tysięcy złotych doświadczenia tylko z tego roku (spitolona artroskopia, temat na kilka odcinków ale jeszcze w toku) mam co do prywatnych praktyk mieszane uczucia, gdyż jak wszędzie i w Waszym gronie znalazłem parę czarnych owieczek (baranów). Najbardziej wkurza mnie typ lekarza-rzemieślnika, który wywiad medyczny rozpoczyna od szczegółowego zapoznania się z sytuacją materialną pacjenta i nie trzeba być specjalnie wrażliwą "krową", by szybko połapać się, że będzie się dojonym. Ja zorientowałem się po 450 zł (trzeciej wizycie). Kraków, ortopeda.

Odpowiedz
Udostępnij