Historia #75794 o sytuacji w markecie sprawiła, że postanowiłam opisać swoją "przygodę" z dnia przed Wszystkich Świętych.
Jako studentka pozbawiona totalnie pieniędzy (co spowodowane było przeprowadzką) nie miałam w tym roku możliwości, aby wrócić do domu rodzinnego, gdyż nie stać mnie było na bilet. A jako że zostałam w miejscu studiowania, a lodówka w moim nowym mieszkaniu świeciła pustkami, postanowiłam wziąć jakże zawrotną kwotę 10,47 zł, która mi pozostała i udać się na zakupy. Za cel obrałam najtańszy dyskont w okolicy, przygotowałam skromną listę zakupów posiłkując się aktualną gazetką z promocjami i wyruszyłam.
Już przez okno sklepu zauważyłam, że kolejka ciągnie się od kas aż do końca sklepu, ale ponieważ budżet miałam skromny, a to najtańsze miejsce, to z zakupów nie zrezygnowałam.
Zakupy zrobiłam dość szybko, pomimo konieczności przepychania się przez tłumy i ustawiłam się w kolejce, która na ten moment już zakręcała za regałami.
Przede mną spokojnie stała sobie starsza pani o lasce. Za mną była kobieta około 40, z wózkiem wypchanym po brzegi. I tym właśnie wózkiem napierała na mnie. Nie, nie stukała wózkiem - wózek wywierał stały nacisk na moją tylną część ciała. Odwróciłam się więc i postanowiłam poprosić, aby zaprzestała. Zobaczyłam jak opiera się ona całym ciężarem swojego ciała o ten wózek. Postanowiłam zwrócić jej uwagę.
Ja: Przepraszam... - rzuciła na mnie okiem, ale szybko odwróciła wzrok, jakbym nic nie mówiła.
Ja: Przepraszam... - czytała ulotkę jakiegoś produktu ze swojego wózka nadal mnie ignorując.
Ja: Proszę pani... Halo?! - tutaj już straciłam cierpliwość i pomachałam jej ręką przed oczami na ile dosięgłam. Wreszcie zaszczyciła mnie spojrzeniem.
Ona: Czego?! - warknęła.
Ja: Najeżdża pani na mnie wózkiem, czy mogłaby pani bardziej uważać?
Ona: Nie!
Ja: Słucham?! - doznałam szoku.
Ona: Nogi mnie bolą, muszę się oprzeć! - odburknęła.
Ja: Ale pani mnie gniecie tym wózkiem! - nadal w szoku odparowałam.
Ona: No i co z tego? Młoda jesteś, to nic ci nie będzie.
Zatkało mnie. Wtrącił się mężczyzna stojący ze dwa miejsca za nią.
Mężczyzna: No, pani to chyba jest nienormalna! - stwierdził.
Ona: Niech się zajmie własną sprawą, a nie się wtrąca! Gówniarze korona z głowy nie spadnie a ja tu długo stoję.
W tym momencie już szlag mnie trafił. Szarpnęłam jej wózkiem w prawo i wypchnęłam go poza kolejkę. Odjechał kawałek, niezbyt duży, bo był zbyt ciężki żeby go daleko wypchnąć, ale wystarczająco, aby musiała wyjść po niego z kolejki.
Wrócić nie miała do czego, bo ludzie błyskawicznie się zacieśnili w miejscu gdzie uprzednio stała. Nagle każdy zaczął ją ignorować, więc ja też. Coś jeszcze zaczęła na nas krzyczeć histerycznymi piskami niepodobnymi zupełnie do niczego. Po naszym braku reakcji poszła do obsługi i coś pokrzyczała, ale chyba nie uzyskała tego co chciała. Na koniec wyszła obrażona ze sklepu i tyle ją widzieli.
dyskont zakupy wszystkich_świętych
I starczyło ci pieniędzy na zakupy?
OdpowiedzPo wstępie spodziewałam się, że zabraknie Ci z 20 groszy, a baba będzie się śmiać i rzuci jakimś chamskim komentarzem :D
OdpowiedzJesteś bohaterką jakiej ten kraj potrzebuje.
OdpowiedzSłuchajcie, taka sytuacja. Zespsuła mi się przeglądarka, zaczęłam czytać w połowie... coś mnie ominęło?
Odpowiedz@Candela: niespecjalnie.
OdpowiedzBabka faktycznie piekielna, acz nie rozumiem po o ten cały wstęp o braku funduszy.
Odpowiedz@dzasdusia: Może tłumaczenie, dlaczego poszła do Biedronki ?
Odpowiedz@dzasdusia: By uzasadnić potrzebę stania w długiej kolejce? Nie widzę tu (w historii) problemu.
OdpowiedzZapomniałaś podać numer konta.
Odpowiedz@Morog: Ojciec dyrektor zawsze pamięta, moron.
Odpowiedz@whateva: "Ojciec dyrektor zawsze pamięta" Obsesja? "moron" demencja/dziecięce porażenie mózgowe?
OdpowiedzA ten szlak to na Rysy, czy na Giewont?
OdpowiedzRzeczywiście zachowałaś się piekielnie. Zasłużony plusik.
Odpowiedz@greggor: Słusznie się zachowała - lepiej tak, niż stać jak niemota i cierpieć; babsku może to da nieco do myślenia - tylko szkoda pracowników dyskontu, którzy zapewne musieli rozładować wózek.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 listopada 2016 o 21:16
Bez przesady! Zakończenie historii całkowicie podważa jej wiarygodność. Nie wierzę, że ktoś z takim tupetem tak dałby się wyeliminować z kolejki. Ludzie tacy nie są! Nikt nie brałby sobie za punkt honoru nie wpuścić kobiety na miejsce, w którym przecież stała, by Ciebie poprzeć. Co innego kogoś poprzeć w takiej sytuacji, a co innego zapłacić chamstwem za czyjeś chamstwo, zwłaszcza wobec obcej sobie osoby. Dlatego albo ta historia jest w całości zmyślona albo tylko ubarwiona na końcu, by pokazać, że zło spotkała kara.
Odpowiedz@doktorek: Różnie bywa - ja, stojąc w kolejce za tą babą i widząc sytuację, też bym jej nie wpuścił; ludzie zresztą potrafią czasem współpracować bez słów. Niedawno stałem na czerwonym. Pierwsza "elka", drugi - burak, ja - trzeci, za mną jeszcze kilka samochodów. Zielone - "elka" się zamotała przy ruszaniu, burak oczywiście dał po klaksonie, po czym stwierdził, że ominie przeszkodę pasem do skrętu w prawo. W międzyczasie "elka" ruszyla, ja się do niej zbliżyłem pod zderzak, strąbiłem buraka chcącego z powrotem wcisnąć się przede mnie, samochody za mną też jakoś od razu pozmniejszały odstępy między sobą - aż miło było patrzeć.
Odpowiedz@doktorek: a sprobuj sie wepchnac w kolejke gdzie czlowiek jeden za drugim w scisku stoi? ja bym takie wpychajace sie babsko reka odepchnela a jakby nie zaprzestala, butem poprawila i tyle
Odpowiedz@bazienka: Czego to Ty byś nie zrobiła.. A po Twoich historiach widać, że rzeczywistość ma się nijak do odgrażania się w komentarzach. Zluzuj trochę, nie Tobie te historie się przydarzają, zacznij od bardziej zdecydowanych działań w swoich :P
Odpowiedz@kitusiek: stalker sie znalazl widze powodzenia zycze w odgrazaniu sie jak np. lezysz na ziemi i nie mozesz sie ruszyc z powodu urazu kregozlupa a ja jestem wstretna i pietnuje stare baby za stawianie siatek na lawkach albo za pchanie sie jak bydlo do pojazdu z ktorego jeszcz eludzie ie wysiedli taka norma i codziennosc ale ty wiesz lepiej co robie a czego nie
Odpowiedzzrobilas mi dzien :) jednak nie tylko ja jestem taka postrzelona by uczyc podstawrzale babska kultury ;)
Odpowiedz@bazienka: "zrobilas mi dzien" - chciałaś zabrzmieć cool ale zwrotu "you made my day" nie tłumaczy się dosłownie, więc zabrzmiałaś prostacko.
OdpowiedzPo co ten wstęp o braku kasy? Cała historia nic by nie straciła bez niego. Sponsora szukasz?
OdpowiedzBaba piekielna to raz, ale jeszcz odnośnie kolejki - kompletnie nie rozumiem dlaczego zawsze, kiedy wypada jakieś święto, dodatkowy dzień wolny, albo - o zgrozo! - dwa, to naród atakuje te sklepy jakby nadchodziłą zagłada i trzeba było robić zapasy do schronu! Czy ludzie naprawdę nie potrafią jakoś się zorganizować i kupić wcześniej artykułów na kolejny dzień/dni?
Odpowiedz@czarnyciagnik: niektórzy pracują.
OdpowiedzA jak Wam powiem, czemu autorka opisala te wszystkie szczegoly z taka dokladnoscia. Bo jakby tego nie zrobila, to bylyby pytania pokroju: "Skoro nie pasuje Ci tlok, to czemu nie wyjechalas na swieta do rodziny?" albo "Trzeba bylo isc do innego sklepu!" albo "Zmien prace, skoro tak malo zarabiasz, zeby chodzic do dyskontow!!!", no ale na Piekielnych zawsze znajdzie sie cos, do czego mozna sie przyczepic, nie ma problemu.
Odpowiedz@jukatan: czyli w ramach walki z debilnymi komentarzami (które można "-"/"raportuj" lub po prostu "olej") rozciągajmy historie jak kura gluty pazurami, to momentu kiedy co prawda nikt nie przyczepi się do małej ilości informacji, ale za to będziemy mieli 6 akapitowe wstępy do historii, która na dobrą sprawę zmieściłaby się w jednym SMSie? Komuś się chyba priorytety zdrowo pokiełbasiły :/
Odpowiedz