Blablacar. Korzystałam do tej pory raz i byłam zadowolona. Dzisiejszej nocy skorzystałam po raz drugi i chyba zraziłam się na dobre.
Pana, który wiózł nas dziś do Gdańska poleciłabym każdemu miłośnikowi ekstremalnych wrażeń. Ja rozumiem, że mało kto jeździ zawsze idealnie, wg. przepisów. Niech rzuci również kamieniem ten, kto nigdy nie przekroczył dozwolonej prędkości. Ale kurde... żeby zaraz wioząc obcych ludzi, zapieprzać 180/h w miejscu gdzie jest ograniczenie do 70? Nieoświetloną, remontowaną drogą? W deszcz? Grzebiąc w telefonie!?
Nie wiem co jest bardziej piekielne - czy zachowanie tego gościa czy to jak dużo ma pozytywnych opinii (po jakże miłej wycieczce dokopaliśmy się do komentarza "szybciej niż Pendolino he he he"). Od kiedy narażanie życia jest zaletą?
Nauczka na przyszłość. Nie sugerować się zbiorczą opinią. Czytać WSZYSTKIE komentarze. Jak widać gusta są różne...
Rozumiem ze można się zrazić, a nawet więcej, do takiego kierowcy, ale co to ma do BlaBlaCar? Jak w każdym przypadku i tu można mieć pecha. Dlatego jeśli kożystam z tego portalu to w wyborze duże znaczenie kładę na historię przejazdów i opinie innych użytkowników.
OdpowiedzI nikt mu nie zwrócił uwagi? Jakby koleś narażał moje życie, to nie siedziałabym cicho jak trusia...
OdpowiedzSą ludzie i ludziska. Przy mnie kierowca chciał jarać zioło ale powiedzieliśmy że wtedy wsiadam i temat się skończył. Jak kasjerka w biedronce Cię wyzwie to też przestajemy tam robić zakupy bo inne napewno też to zrobią? Albo na allegro, w autobusie? Napisz opinię że nie polecasz i tyle.
Odpowiedz@este1: Jak chciał jarać zioło to wsiedliście? :)
OdpowiedzWysiadam. Słownik w telefonie :p
OdpowiedzI nic nie powiedzieliście? To niemoty z was. Mój facet też jechał kiedyś z chłopakiem-rajdowcem. Grzecznie mu powiedział, że nie chciałby zginąć i poprosił o zwolnienie. Chłopak się dostosował. Czasem wystarczy się odezwać.
Odpowiedz@Marta: Otóż nie, jak widać. Należy narazić swoje życie i zdrowie/dać się zwyzywać i oszukać bez żadnej reakcji. Następnie uzewnętrzniać się na piekielnych. Taka luźna obserwacja po przeczytaniu iluś tam historii
Odpowiedz@Windowlicker: Nie o to chodzi. Reagowaliśmy. Przeczytaj moje komentarze niżej. Piekielni.pl mają to do siebie, że opisuje się sytuacje z życia, nie wyidealizowane (przynajmniej ja tak robię i wierzę, że inni też). Wiadomo, że powinniśmy wezwać policję, kiedy po komentarzach on nie przestawał tak jechać. Ale kiedy wracasz do pracy... itd. Odwołam dalej do mojego komentarza niżej. Niemniej sytuacja piekielna, a i radość z szybkiego dostania się do Gdańska innych "klientów" też dość specyficzna. Przeraża mnie, jak wiele osób w Polsce lubi sobie pozapie*dalać...
OdpowiedzNie ma co się sugerować opiniami, bo dla jednej osoby taka przejażdżka to wielka frajda i opisze kierowcę w samych superlatywach, a inna z kolei panicznie boi się gdy kierowca jedzie 110 km/h przy ograniczeniu do 90 i stwierdzi, że całkiem niezły kierowca jest WARIATEM i PIRATEM. Jeden lubi surfować, a inny boi się rekinów, ludzie są różni. Z tym ziołem to niezła akcja, dobrze, że jeszcze nie zaproponował do tego piwka :D
OdpowiedzRozumiem, że języka w gębie nie masz? Przy jedynej takiej historii [ze złotówą, nie z blabla] zwróciłam kierowcy uwagę dwa razy. Raz się nie zastosował. Za drugim powiedziałam, że zadzwonię na policję, bo bardziej mi zależy nażyciu niż na czasie... Podziałało momentalnie.
OdpowiedzDo wszystkich, którzy się zastanawiają co z naszą reakcja. Zwracaliśmy uwagę, żartobliwie, potem trochę mocniej. Nie bardzo słuchał, a my jechaliśmy na samolot do domu. Nie chcieliśmy żeby nas zostawił gdzieś na środku drogi. Na szczęście było dużo kontroli tej nocy, Janosik czy inny czort mu krzyczał i zwalniał często. Inaczej pewnie byśmy mimo wszystko zrezygnowali. Trochę naszej głupoty, ale po prostu MUSIELIŚMY dojechać do Gdańska.
Odpowiedz@bylaruda: osobiście to bym jednak wolał dostać się na miejsce żywy, nie ważne ile godzin czy dni później, bez względu na cenę.
Odpowiedz@Sarkazm: Tak w teorii można powiedzieć, ale jest inaczej jeśli wracasz do pracy. I wiesz, że masz ją taką, że nikt Cię nie zastąpi. A potem nie dość, że stracisz pracę to jeszcze musisz zapłacić miliony monet za przebookowanie lotu. Tak, powinniśmy zrobić, jak mówisz. Jednak teraz jedyne, co możemy począć to odpowiedni komentarz dla tego Pana na Blabla. Ku przestrodze ;)
OdpowiedzRobi zupełnie jak ojczym mojego chłopaka. Raz na trasie Polska - Włochy, przez większość drogi spoglądał co chwilę albo na telefon, albo na laptopa, gdzie jego syn oglądał jakiś film. Na autostradzie, przy szybkiej jeździe. Od tamtej pory staram się z nim nie wsiadać do samochodu. Po prostu się boję, bo to nie pierwszy raz, jak nie uważa prowadząc.
Odpowiedzw miarę nowa biała skoda kombi ? bo jakoś przypomina mi to opis pewnego kierowcy z którym miałem przyjemność jechać już jakiś czas temu
Odpowiedz@SirChmiel: Nie. Czarny, też w miarę nowy Merc.
OdpowiedzJa się cieszę ze swoich ocen "Rewelacja" i komentarzy w stylu "miło i bezpiecznie", choć nieraz docierałem po pasażera z godzinną obsuwą (informowałem telefonicznie).
Odpowiedz