O tym, jak "rowerzyści nie znają przepisów".
Poruszam się po mieście na rowerze, jeżdżę przepisowo, mam prawo jazdy od 15 lat, a autem zjeździłam pół Europy bez jednego mandatu (nawet za parkowanie). Rowerzyści łamiący przepisy wkurzają mnie jak mało kto, bo przez nich powstaje stereotyp rowerzysty jeżdżącego jak chce. Tyle tytułem wstępu.
Trzy typowe sytuacje, jakie zdarzają mi się regularnie na drodze.
1. Pan jedzie za mną, trąbi, wyprzedza na styk, zatrzymuje się tuż przede mną, otwiera okno i zaczyna się drzeć, że jak jadę, "tam jest ścieżka" i co ja robię na ulicy. I pokazuje ręką... kontrpas z wyraźnie zaznaczonymi strzałkami, pokazującymi kierunek ruchu. Pytam, czy mam jechać nim pod prąd, facet krzyczy jeszcze coś o głupich babach i że "gdyby musieli mieć prawo jazdy...".
2. Stoję na czerwonym świetle, obok zatrzymuje się taksówkarz, otwiera okno i woła "a czemu ulicą jedziesz a nie chodnikiem". Mówię, że nie mogę. "Przecież szeroki jest, masz jechać chodnikiem". Mówię, że znam przepisy, tu chodnikiem jechać nie mogę, bo ulica ma ograniczenie do 50 km/h. "Aaaaaa, idź pani z taką znajomością przepisów"*.
3. Jadę kontrpasem, kierowca wyjeżdżający z podporządkowanej zajeżdża mi, ledwo wyhamowałam. Zatrzymujemy się, facet otwiera okno, ale nie po to, żeby mnie przeprosić, a żeby ochrzanić za jazdę bez świateł. Tłumaczę, że to środek słonecznego dnia, więc nie muszę. "Idiotka, 24h trzeba mieć włączone", nie, proszę pana, mnie to nie dotyczy, tylko pojazdów wyposażonych w światła mijania. Odjeżdża krzycząc coś o rowerzystach, nieznających przepisów**.
Żadnego oczywiście nie przekonałam, że to ja mam rację (na przyszłość chyba wydrukuję sobie skrót PoRD w formie ulotki, może zadziała). Nie zdziwiłabym się, gdyby każdy z nich wymieniał takie sytuacje jako dowód na ignorancję rowerzystów, "bo wiesz, gdyby musieli jak kierowcy zdać egzamin, to by znali przepisy" itp.
* PoRD, Art 33, pkt 5.
"Korzystanie z chodnika lub drogi dla pieszych przez kierującego rowerem jest dozwolone wyjątkowo, gdy: [...] szerokość chodnika wzdłuż drogi, po której ruch pojazdów jest dozwolony z prędkością większą niż 50 km/h, wynosi co najmniej 2 m i brakuje wydzielonej drogi dla rowerów oraz pasa ruchu dla rowerów".
** Art. 51
"1. Kierujący pojazdem jest obowiązany używać świateł mijania podczas jazdy w warunkach normalnej przejrzystości powietrza. [...] 6. Przepisów ust. 1–3 nie stosuje się do kierującego pojazdem, który nie jest wyposażony w światła mijania, drogowe lub światła do jazdy dziennej".
adult
Przecież rowerzyści nie muszą znać przepisów ruchu drogowego, bez jakichkolwiek uprawnień mogą wyjechać na ulicę między samochody.
Odpowiedz@Morog: Natomiast kierowcy samochodów muszą wykazać się znajomością przepisów, zdobyć uprawnienia, a pomimo tego nie wszyscy znają przepisy (jak ci z przykładów powyżej).
Odpowiedz@NiePyskuj: Dokładne. Wielu ma wiedzę sprzed 20 lat, gdy nie było żadnych specjalnych przepisów dotyczących rowerzystów, więc nie wiedzą, co to śluza, kontrpas, przejazd itp.
OdpowiedzTrochę obok tematu, ale wg. mnie najwieksza glupota jest to ze rowerzysta ma pierszenstwo na ścieżce przecinajacej droga. Jest całe mnóstwo skrzyżowań gdzie nie da się zauważyć rowerzysty na ścieżce przed tym jak zejdzie nam po szybie
Odpowiedz@arni90: patrz, to zupełnie jak na skrzyżowaniu! po prostu trzeba się upewnić, że nic nie jedzie po drodze która ma pierwszeństwo i już!
Odpowiedz@arni90: Na przejeździe ma pierwszeństwo tak samo jak pieszy na pasach. Czy to też absurd? Jeśli kierowca go nie widzi, to nie wina rowerzysty a często tego, kto projektował przejazd rowerowy.
OdpowiedzJak dlamnie rowerzysta może mieć pierwszeństwo tylko infrastruktura powinna być dostosowana a nie żywopłot zaraz przy jezdni. W tej chwili sporo jest skrzyżowań gdzie nawet przed skretem w prawo jak się zatrzymasz nie masz żadnej pewności ze na scierzce nie ma rowerzysty
OdpowiedzInga o to mi właśnie chodzi że infrastruktura jest nie dostosowana
Odpowiedz@arni90: Ale napisałeś, że absurdem jest fakt, że rowerzyści mają pierwszeństwo, a nie, że projektanci są bezmyślni i narażają ich na niebezpieczeństwo :/
Odpowiedz@Inga myślę że uzasadnilem czemu to jest dla mnie absurd "Jest całe mnóstwo skrzyżowań gdzie nie da się zauważyć rowerzysty na ścieżce przed tym jak zejdzie nam po szybie" Żeby nie było rowerem jeszcze niedawno jeździłem całkiem dużo (dużo więcej niż autem)
Odpowiedz@arni90: O co ta debilna dyskusja? Wjeżdżając na drogę z pierwszeństwem zawsze musisz się odpowiednio wysunąć i upewnić, że nikomu nie wjedziesz w bok. Niezależnie od tego, czy to rower, czy pojazd silnikowy, czy jakikolwiek inny.
Odpowiedz@nates
Odpowiedz@natas nie rozumiesz mnie chodzi mi o skrzyżowania na których nie da się upewnić bez wjechała na ścieżkę przynajmniej przednią osią bo np rośnie wysoki żywopłot dlatego przepisy w tym kształcie bez poprawy infrastruktury są wg absurdem
Odpowiedz@arni90: Rowerzysta ma pierwszeństwo NA przejeździe. NA - czyli wtedy, kiedy się już na nim znajduje. To jest oczywiste, bo skoro jest już NA przejeździe i przejeżdża przez jezdnię, to ten przepis oznacza TYLKO tyle, że kierowca nie ma prawa go rozjechać, tylko musi poczekać, aż rowerzysta przejedzie. Chyba logiczne, prawda? Natomiast ten przepis bynajmniej NIE oznacza, ze rowerzysta ma pierwszeństwo PRZED wjazdem na przejazd. Tutaj, wbrew temu co się niektórym (i kierowcom, i rowerzystom) wydaje, rowerzysta nie ma "z założenia" pierwszeństwa, obowiązują zasady ogólne - tzn. albo pierwszeństwo wyznaczone znakami (droga z pierwszeństwem/ustap pierwszeństwa), albo - jeśli znaków brak - reguła prawej ręki.
Odpowiedz@raj http://www.motofakty.pl/artykul/rowerzysci-a-przepisy-drogowe-czyli-kto-i-kiedy-ma-pierwszenstwo.html Z tego artykułu wynika inaczej
OdpowiedzBaba na rowerze? Kto, to widział!
OdpowiedzTwoim błędem jest to, że próbujesz ich przekonać. Głupiemu nie wytłumaczysz, że jest głupi. A dlaczego? Bo jest k... głupi. Może następnym razem zaproponuj, aby SM wytłumaczyła mu, że nie ma racji.
OdpowiedzBardzo złe jest to, że rowerzyści nie płacą OC.
Odpowiedz