Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ostatnimi czasy zaczęłam zawzięcie czytać piekielne historie. Dużo przewija się tu takich,…

Ostatnimi czasy zaczęłam zawzięcie czytać piekielne historie. Dużo przewija się tu takich, które dotyczą naszych szpitali, lekarzy, NFZ. Postanowiłam więc opowiedzieć swoją historię, z mojego punktu widzenia piekielną.

Styczeń, kilka parę ładnych lat wstecz. Zaczęłam odczuwać bóle pleców. Nie były one jakieś silne, jednak częste, przez co oczywiście bardzo uciążliwe. Tak więc w wolny dzień wybrałam się wystać swoje w kolejce do ortopedy. Sama już wizyta była absurdalna, jednak nie o tym. Pani doktor, po przebadaniu mnie na milion różnych sposobów, stwierdziła, że ona nic tu nie widzi, żadnej przyczyny bóli. I takim oto sposobem dostałam świstek na 3 miesięczną rehabilitację w szpitalu i zakaz noszenia butów na obcasach.
Czas mijał, na rehabilitacje chodziłam, plecy bolały raz mniej raz bardziej, po 3 miesiącach nadal bez zmian, Pani doktor nic nie widzi, jestem zdrowa, daje mi do zrozumienia, że marnuje jej czas.

Sierpień, tego samego roku. Godziny popołudniowe, słońce wręcz parzy, po całym dniu zakupów już prawie jestem pod swoim domem. I nagle nie wiadomo skąd i dlaczego dostaje tak silnego ataku bólu w plecach, że nie umiem ani się ruszyć, ani ustać. Płacze, krzyki, zgrzytanie zębami. Sąsiad musiał wnosić mnie do domu. A w domu piekło - boli jeszcze bardziej. Boli tak, że ani stać, ani siedzieć, ani leżeć. Z bólu oczywiście wymioty oraz spadek temperatury. W 40-stopniowym upale leżałam zmarznięta pod trzema kocami i kołdrą. No nic - czas na pogotowie.

I słuchajcie, pierwszy lekarz podał mi zastrzyk z nie wiem jakim środkiem, ale pomogło. Nie bolało nic, a diagnoza? Zapalenie pęcherza. Zadowolona wracam do domu. I szczęście to trwało jakoś do północy. Znowu zaczyna się od nowa...

Ból taki, że żyć się nie da. Wymioty z bólu, mdlenie z bólu, plecy bolą tak, że ani siedzieć ani leżeć. Pierwszy raz wtedy zrozumiałam co to znaczy wyć z bólu. Pół bloku nie spało.
Więc rodzicielka sięga po telefon. Jeden na pogotowie - "sympatyczna" Pani doktor wmawia, że to ciąża pozamaciczna. Pomimo wielu moich protestów, że aktualnie jest to fizycznie niemożliwe, Pani się jednak upiera. Ciąża i koniec. A to, że z nikim nie spałam nie ma żadnego znaczenia. I radź sobie sama, bo na ciążę nic Ci nie pomogę dziś, żegnam.

Uwierzcie, cały weekend jeździłam od jednego szpitala do drugiego, cały czas na zastrzykach, wymiotując z bólu. Przez jeden cholerny weekend zostało mi przepisane chyba ze 7 recept, a postawionych diagnoz nie zliczę na palcach oby dwóch rąk. Jednak ciągle wysyłali mnie do domu, w końcu nic mi nie było.

Poniedziałek rano po koszmarnym weekendzie. Ból taki, jakiego jeszcze przez cały weekend nie doświadczyłam. Wyje jak do księżyca, chociaż całą noc nie spałam. Ojciec dostał szału, zrobił awanturę, przysłali karetkę. Jej stan pozostawia wiele do życzenia. W końcu przyjęli mnie na oddział, porobili milion badań, jest diagnoza, będzie zabieg!! Kamienie na nerkach. Nie jeden, a dwa. Nie załatwię problemu sama w domu, bo jeden blokuje drugi, nie przejdzie. Ciągle bóle bo ciągle tarło jak nie jednym to drugim. Żale lekarzy, że tak późno do nich trafiłam (serio....).

Pomyśleć by można, że dalej było już tylko lepiej. Jednak nie ma tak dobrze... Przed samym zabiegiem spotkanie z anestezjologiem. Znieczulenie miejscowe czy narkoza? Wybrałam narkozę, bo wierzcie mi, na zabieg czekałam tydzień. Przez cały tydzień byłam dźgana igłami 21 cholernych razy. I to był błąd. Za wybranie narkozy zebrałam tak srogi ochrzan od lekarza prowadzącego, aż żyć mi się odechciało. A młoda wtedy byłam, głupia, odezwać się bałam.
Zabieg przeleciał, zapewnienie lekarzy, że od teraz już nic nie będzie boleć, już wszystko okej, kamienie usunięte, jest Pani zdrowa.

I tak oto z tego miejsca serdecznie wszystkich pozdrawiam, ja - "okaz zdrowia". Od czasu zabiegu minęło 5 lat. Na nerce ani jednego kamienia, ani nawet śladu piasku. Nie zmienia to faktu, że od 5 lat nie było dnia, żeby nerka nie bolała. Czemu? Nikt nie wie. I koło się zatacza.

słuzba_zdrowia

by kp93
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Jaro
6 14

Wiesz co... Moja była miała podobnie (No może bez tych kamieni)... Też nikt nie wiedział co jest z nerka a ona leciała na Ketonalu bo inaczej żyć nie mogła. W końcu jeden profesorek (znany jakiś) znalazł przyczynę, którą było zwężenie jakiegoś 'przewodziku' łączącego nerkę z cewka moczową. Generalnie z tego co kojarze musieli kawałek wyciąć (tego 'przewodziku'), wstawić na jakiś czas syntetyczna rurkę i poczekać aż ten się odbuduje. Lata temu, dlatego tak słabo pamiętam, ale po tym miała już spokój...

Odpowiedz
avatar GlaNiK
2 4

@Jaro: Ciekawe od kogo i za co minusy. Dla mnie powyższe ma sens, ale ja lekarzem nie jestem.

Odpowiedz
avatar Akilliada
0 0

Bo nie istnieje żaden "przewodzik", który bezpośrednio łączy nerkę z cewką moczową. Zgaduję więc, że minusy są właśnie dlatego - w dzisiejszych czasach, przy takim dostępie do informacji nie mieć podstawowej wiedzy na temat własnego ciała i nawet nie próbować jej zdobyć, to jednak trochę obciach.

Odpowiedz
avatar Zmora
7 33

I dlatego właśnie się uczymy anatomii, żeby przypadkiem nie chodzić z nerkami do ortopedy. A jak się nie wie, gdzie co jest, to może lepiej najpierw do lekarza pierwszego kontaktu lepiej? Bo ja się naprawdę nie dziwię, że ortopeda nic nie znalazł. W końcu z plecami rzeczywiście wszystko dobrze było.

Odpowiedz
avatar Pelococta
9 11

@Zmora: ostro powiedziane... ale racja :) kurczę, nie wiem, mi od razu przyszły na myśl nerki po pierwszych zdaniach, ale to może przez moje dotychczasowe doświadczenia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 25

@Zmora: Może dostała skierowanie do ortopedy od rodzinnego? Poza tym, skąd pewność, że autorka przykładała się do nauki, że zdała choćby gimnazjum? Nieuków też ma prawo coś boleć. Mnie bardziej dziwi, że lekarz, który ma niemało płacone za swoją wiedzę, nie rozkminił tej nerki od razu. Ja z anatomii jestem kiepska, moja nauczycielka biologii miała iście usypiający głos, ale jak mnie bolą plecy, to mnie bolą plecy. Okej, to może być choroba nerek, przeziębione korzonki, tyłozgięcie macicy, stłuczona kość ogonowa, ale mnie - do jasnej Anielki - bolą plecy. Tak zawsze myślałam, że do doktora nie chodzi się tylko po recepty, ale czasem też i po diagnozy. A do tego skierowania wracając. Jako nastolatka, zostałam dość mocno pogryziona przez psa. W nogę. Dostałam skierowanie OD LEKARZA do ortopedy. No bo to noga... I niech mi ktoś spróbuje wmówić, że to była MOJA niekompetencja, to wyzwę na pojedynek konny lub pieszy.

Odpowiedz
avatar up_s
15 19

Kolkę nerkowa bardzo łatwo pomylić z bólem kręgosłupa. Jeżeli nigdy przez to nie przechodziłes to nie bądź taki hop do przodu w ocenie innych.

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
2 10

@Zmora: A ortopeda to przypadkiem nie studiował medycyny? Nie powinien umieć łączyć objawów pacjenta z różnymi schorzeniami? Aż mnie trzęsie jak czytam takie wypowiedzi. Mój narzeczony obszedł trzech laryngologów i żaden nie umiał zdiagnozować dlaczego ucho boli go jak diabli. Dopiero po zagłębieniu się w znienawidzonych przez wszystkich czeluściach internetu wyszło na to, że takie objawy może dawać wychodząca ósemka. Wizyta u chirurga szczękowego potwierdziła nasze przypuszczenia. Mam w sobie dużą nieufność do sektora medycznego i z usług medycznych nie korzystam, ale współczuję ludziom, którzy idą do lekarza w nadziei na diagnozę problemu i są odsyłani z kwitkiem "bo to nie moja działka, więc ja nic nie zrobię".

Odpowiedz
avatar Zmora
-4 12

@ZjemTwojeCiastko: A ortopeda to przypadkiem nie jest człowiekiem, który z natury wszechwiedzący nie jest? Laryngolog zresztą też nie. Zlituj się, idziesz to lekarza z bólem ucha, a ten ma zgadywać czy w rzeczywistości nie boli cię żuchwa, głowa czy też ból nie jest wyobrażony itp. itd. No ale jaja. Poszliście do 3 laryngologów, ci stwierdzili, że z uchem wszystko okej. I mieli rację. Jasne, mogli zasugerować wizytę u dentysty, ale, jak mówiłam, wszechwiedzący nie są i może po prostu im to do głowy nie przyszło. Lekarz też człowiek. "Mam w sobie dużą nieufność do sektora medycznego i z usług medycznych nie korzystam," Rozumiem, że w przypadku "bólu pleców" ty byś sie modliła do Boga, zamaist po lekarzach chodzić. Ciekawe, czy Bóg by lepiej problem rozwiązał niż ortopeda z historii...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 10

@Zmora: "A ortopeda to przypadkiem nie jest człowiekiem, który z natury wszechwiedzący nie jest? Laryngolog zresztą też nie." - A autorka??? No to nieźle teraz pojechałaś, Zmora. Lekarz się może mylić w swoim fachu, ale laik nie ma prawa się mylić w lekarskim fachu. Mózg roz***any.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 listopada 2016 o 18:31

avatar sutsirhc
7 9

Tylko aby się dostać do ortopedy trzeba mieć skierowanie. Jak mnie jebie w plecach to nie mówię interniscie *boli mnie krąg 6-8 z promieniowaniem w kierunku mięśnia dwuglowego uda, miedzy 4 a 5 splotem" tylko "nap***, bolą mnie plecy i nie umiem chodzić" w końcu lekarz pierwszego kontaktu studiował anatomie, nie ja.

Odpowiedz
avatar Zmora
-1 5

@Candela: A autorka, jak mówiłam, powinna była najpierw pójść do rodzinnego, który by skierowanie wypisał. I pójść nie z tekstem "pani dochtór, plecy mnie bola, pani mi da skierowanie do ortopedy", a rzeczywiście dać się obejrzeć, jezu. Zresztą co innego podstawy, co innego wiedza szczegółowa. A do tego niestety lekarz o bólu wie tylko tyle, ile się mu powie, więc jak się pacjent będzie zapierał, że go kręgosłup boli, to przecież oczywiste, że lekarz będzie musiał tak pomyśleć.

Odpowiedz
avatar Axisss
1 1

@ZjemTwojeCiastko: Znajoma z pracy miała problem z uchem, dostała skierowanie odczekała swoje w kolejce i poszła do lekarza specjalisty laryngologa (tak ja zapisano z tego skierowania). Na wizycie usłyszała, że Pan doktor leczy bezdech i chrapanie, na uszach się nie zna i nie pomoże. ;)

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
0 2

@Zmora: Nie jestem wierząca, więc bym się nie modliła. ;) A co do bólów wszelakich to leczę je domowymi sposobami (bynajmniej nie herbatkami ziołowymi), podobnie jak większość mojej rodziny i problemów ze zdrowiem nie mamy.

Odpowiedz
avatar Zmora
0 2

@ZjemTwojeCiastko: Raka też domowymi sposobami byś leczyła? Bo przecież twierdzisz, że usług medycznych nie korzystasz. Ciekawe jakie to by domowe sposoby były. Mnie się wyobraża to tak: rak kości w ręce leczony metodą odrąbania ręki? Czy też może witaminką C?

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
10 24

Pieprzysz NIEWATPLIWIE trzy po trzy. Jesli naprawde (jak piszesz) robiono MILION badan, to 100%-owo byla USG brzucha i röntgen kregoslupa i badanie moczu. Przy KAZDYM z nich wyszloby przypuszczenie albo nawet diagnoza kamicy nerkowej, ktora jest wlasnie dosc CZESTA przyczyna takich strasznych meczarn i kazdy lekarz wie o tym i bierze pod uwage jej mozliwosc. Zmyslasz, byle byla znow chuzia na glupich WSZYSTKICH lekarzy. Jak juz klamiesz, to rob to sensownie, a nie tak strasznie glupio.

Odpowiedz
avatar lasana
6 12

@ZaglobaOnufry: Jak byłam mała, też miałam kamień na nerce. Również zwijałam się z bólu, a lekarze nic nie widzieli. W szpitalu wzięli mnie do chirurga, który stwierdził (pamiętam jak dziś te słowa) - "Kupa siedzi". Mimo, że nie miałam z tym żadnych problemów, zapisał mi tylko czopek. Oczywiście problem nie minął. USG miałam robione dwa, albo nawet trzy razy i dopiero za tym ostatnim razem znaleźli kamyka. Po badaniach moczu jakoś też się nie zorientowali, co dziwne, bo potem nefrolog, który mnie prowadził wyraźnie rozpoznał na wynikach hiperkalciurię. Więc ja akurat wierzę w tę historię.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 listopada 2016 o 9:52

avatar Grejfrutowa
5 5

Jestem zdziwiona, ze nikt nie wpadł na dość łatwe rozwiązanie. Też mnie dopadła kolka nerkowa (kiedy dopadla, nie wiedzialam co to, bylam przekonana, ze dopadla mnie śmierć - kto przeżył, wie co to za ból) i kiedy opisałam objawy (wymioty z bólu w dole pleców) to babka z "wieczornej pomocy" od razu wiedziała, co to za dziadostwo. Skierowanie na USG, leki rozkurczowe i poszło po 3 dniach. A ból nerki czasami po prostu wraca.

Odpowiedz
avatar Axisss
11 15

Jak rzadko mam mocne podejrzenia, że historia jest zmyślona. O ile jeszcze mogłabym uwierzyć, że kamienica nerkowa dawała jakieś super nietypowe objawy i był problem z jej diagnozą (choć to na dość pospolite schorzenie, a opis objawów też nie jakiś dziwny). Ale pogotowie odsyłające do domu z silnym bólem i podejrzeniem ciąży i to do tego pozamacicznej?! Serio? tak silny ból przy ciąży pozamacicznej, to już krwotok czyli bezpośrednie zagrożenie życia - to jest transport karetką na sygnale i maksymalny speedzie wprost na salę operacyjną a nie "I radź sobie sama, bo na ciążę nic Ci nie pomogę dziś, żegnam." Koło to ci się ze śmiechu zatacza...

Odpowiedz
avatar Vandellopa25
-4 4

Mnie bolało dosyć nietypowo, bo przy kręgosłupie a później brzuch. A jak się okazało kamień na nerce

Odpowiedz
avatar Axisss
3 3

@Vandellopa25: Dlatego mówię, w nietypowe objawy wierzę. Mój mąż ma nieco "ekscentryczny" układ nerwowy (określenie lekarza neurologa) nerwy przebiegają mu w innych miejscach niż większości ludzi. Dlatego przy różnych dolegliwościach może odczuwać ból w innych miejscach/w inny sposób niż typowy. np silny ból w nosie, okazał się zapaleniem dziąsła - też długo niezdiagnozowane, bo dziąsło nie bolało wcale, a nosie nic nie było ;) Autorka opisuje jednak dość typowe objawy kolki, ale ok. wierzę, że diagnoza była trudna. Jednak w to, że pogotowie odsyła do domu kobietę w ciąży pozamacicznej (bo takie były podejrzenia) z silnymi bólami brzucha... uwierzyć ciężko (ryzyko krwotoku i bezpośrednie zagrożenie życia).

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 9

No nie wiem. Ataków kolki nerkowej nawet nie policzę. Wysikałam, w sumie, pierdyliard kamyczków. Ostatni jakieś pół roku temu. I szczerze powiem, że nigdy nie nazwałabym tych ataków bólem pleców. Skurcz nerki wyraźnie się czuje, nawet BARDZO wyraźnie, dokładnie wiadomo, że boli w środku. "Od pierwszego bólu" wiedziałam, że to kolka. No, ale może dlatego, że we wczesnej młodości chorowałam na zapalenie nerek. Też bolało. Tylko jakoś żaden lekarz nie miał wtedy wątpliwości co to jest. Puknęli w plecki, zawyłam - i wszytko było jasne. A badania diagnozę potwierdziły. Ale na usprawiedliwienie autorki powiem, że panów doktorów łatwo zasugerować, a sami raczej zbyt dociekliwi nie są. Skoro pacjent twierdzi, że bolą PLECY, no to przyczyny szukają w kręgosłupie. A taki, na przykład, rak trzustki też początkowo daje objawy bólu pleców i pomyłki są bardzo częste.

Odpowiedz
avatar Vandellopa25
3 7

Ja w tym roku dzień przed walentynkami to samo, ból w plecach straszny!! Tak jak autorka pisze. Mój Narzeczony pracuje jako ratownik na izbie, no to do szpitala. Od razu na wejściu mówi lekarzowi że to kamienie. Lekarz pobadal, dla niego to nie kamienie. Zlecił usg jamy brzusznej bo ból zaczął się przenosić na brzuch. Po małej wymianie zdać z moim narzeczonym lekarz wpisał jeszcze usg nerki. Badanie zajęło dosłownie 1 min i oczywiście kamień. Dostałam leki i jest ok. Gdybym wylądowała sama na izbie zrobiłby tylko usg brzucha, nic by nie wyszło. Leki by podzialaly kilka godzin i znowu na izbę :/

Odpowiedz
avatar up_s
0 2

U mnie jeden lekarz z miejsca stwierdził kolkę nerkowa, a drugi cały czas upierał sie ze po prostu bol rozchodzi sie od kręgosłupa i to normalne w ciąży. Po USG nerki wyszło, ze jest powiększona i jest zator.

Odpowiedz
avatar mrsrtg
2 2

@Vandellopa25: Chciałam nieśmiało zauważyć, że usg brzucha obejmuje nerki...

Odpowiedz
avatar up_s
0 2

Kolka nerkowa... przez poł ciąży mi towarzyszy w mniejszym lub większym stopniu.

Odpowiedz
avatar ziobeermann
5 7

Nie mam i raczej nie będę miał dzieci, ale jakby moja córka wyła z bólu, to bym wszechświat w minutę rozd*upcył żeby jej pomogli. A nie po weekendzie dopiero się wściec, zrobić awanturę i ściągnąć karetkę.

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
5 5

Hmmm... Jako, że należę do tych szczęśliwców, co to kilka razy w roku sikają żwirem, wiem o czym mowa. Uwierzę, że można przegapić kamień, bo mój lekarz, który jest specem od usg, szukal go pół godziny i znalazł dopiero z pomoca RTG, bo zobaczył cień. Jednak, tak jak pisze @Armagedon, proste "puknięcie w plecki" po ktorym pacjent ze stanem zapalnym w nerkach traci oddech i kontrolę nad zwieraczem, zazwyczaj rozwiązuje problem diagnozy.

Odpowiedz
avatar mrsrtg
2 2

Kamienie w nerkach same z siebie nie bolą, boli ich przemieszczanie się w moczowodzie i/lub tworzący się zastój. Rozumiem, że po 5 latach wytworzył ci się taki obraz tych zdarzeń, ale mocno przesadziłaś. Objawy dość typowe dla kolki nerkowej- silny ból okolicy lędźwiowej z reakcją wymiotną- w moim szpitalu jest wskazaniem do usg, które w takich przypadkach wykazuje zwykle zastój w UKM (układ kielichowo-miedniczkowy). A kamica lubi wracać, więc może znowu powodować ból. Tyle, że nie ciągły... Stały ból sugeruje raczej nerwoból, często bez uchwytnych zmian w kręgosłupie - ale można go leczyć (przy wykluczeniu innych przyczyn)

Odpowiedz
avatar ziobeermann
0 2

@mrsrtg: Łatwo mówić panie doktorze. Mnie teraz je*bią zęby. I penis mnie obchodzi, że to jest nacisk na ten czy tamten nerw. Ja chcę, żeby przestało boleć, bo nawet Tramal słabo pomaga.

Odpowiedz
avatar Zunrin
1 3

O właśnie. Też mnie niezbyt interesuje, że oficjalnie medycyna wyklucza ból nerek od kamieni, jak mnie drugi dzień nerka napieprza. I na całe szczęście od dłuższego czasu nie miałem bolesnego ataku, bo nudne jest tłumaczenie tym młodym lekarzom/lekarkom, że to nie kręgosłup mnie boli i potrzeba dostania czegoś mocniejszego w stylu ketonalu nie jest fanaberią hipochondryka.

Odpowiedz
Udostępnij