Miewam czasem nastroje depresyjne. Nie takie, że trzeba sobie kupić czekoladę i przejdzie, ale mocne, z leżeniem w łóżku i brakiem reakcji na cokolwiek. A ponieważ dostałam wypowiedzenie z pracy i jakoś nie mam nowej, to mi się to pogłębia.
Zatem gdy ostatnio zauważyłam u siebie niepokojące objawy, wyruszyłam na poszukiwanie psychiatry, który zapisze leki. Poszukiwałam, bowiem zmieniłam jakiś czas temu miejsce zamieszkania. Pogrzebałam po forach, znalazłam panią wychwalaną pod niebiosa i zapisałam się na wizytę. Prywatną.
Na tę wizytę czekałam półtora miesiąca. Było mi strasznie, ale tłumaczyłam sobie, że doczekam do wizyty i potem będzie dobrze.
Zatem przychodzę do pani i mówię, że jest słabo, że wypowiedzenie, że nie mam innej pracy... Na co pani psychiatra - w wieku 50+, co znaczące:
- Wie pani... ja też kiedyś nie miałam pracy. Tak zaraz po studiach to normalnie trzy tygodnie szukałam. Wie pani, jaka byłam załamana???
Ja na to spokojnie, ze czasy się zmieniły, że teraz ja 40+ mogę mieć problem. Że kredyt hipoteczny, że życie, że nie mam rodziców ani partnera, zatem zostaję kompletnie sama. Na co pani psychiatra radośnie:
- A wie pani co? Ja rozmawiałam ostatnio z bezdomnymi! Wie pani, jacy oni są szczęśliwi? Rano idą do brata Alberta, potem trochę pożebrzą, potem do łaźni, potem do noclegowni... Wie pani, oni mają tak ładnie podzielony dzień i coś robią!
Już mi szczęka opadła do kolan, ale pani psychiatra walczyła dalej:
- Niech pani wyjrzy przez okno. Widzi pani? Taka piękna jesień, taki piękny świat. Pani patrzy? Pani widzi? Taki piękny świat nie zrobi niczego złego człowiekowi. Jak pani ma dół, to niech pani patrzy na świat!
Wyszłam stamtąd. Na szczęście z receptą.
myśle że tak samo nam nie chorym na depresje jest trudno zrozumieć chorych, jak wam nie zdrrowym zrozumieć przesłanie lekarzy ale dam Ci + możę twoj świat edzie piękniejszy, bo widzisz miałaś prace czyli masz doświadczenie, masz kredyt więc masz mieszkanie i masz już recepte więc masz i leki. no i co świat jest piękny
Odpowiedz@husky: Psychiatrzy nie są od tego, by wmawiać pacjentom, że świat jest piękny, nie na tym polega ich pomoc.
Odpowiedz@husky: Wow, jakby mi ktoś tak w rzeczywistości powiedział, to chyba bym go w dupę kopnęła, żeby rozumu nabrał.
Odpowiedz@Drago: jak powinna wyglądać pomoc w tym konkretnym przypadku? Pytam poważnie, co się mówi ludziom, którzy mają przeciętne życiowe kłopoty A nie jakąś poważną traumę za sobą?
Odpowiedz@Drago: No tak, są tylko od wypisywania recept na leki, broń boże od rozmowy z pacjentem. Może i lekarka trochę przesadziła w słodkości swoich wypowiedzi, ale ogólnie nie widzę w tym nic złego. Tym bardziej, że jak wynika z opowieści autorki łazi ona tylko po leki, bez chodzenia na terapię. A przydałaby się.
Odpowiedz@Drago: też nie są od tego by chorych szprycować psychotropami jak kaczki na foie gras
Odpowiedz@7sins: A zaproponowała jej tę terapię? Czy może autorka sama powinna wyszukać sobie gdzieś grupę wsparcia i tam się udzielać? Ktoś, kto nie pojmuje co to takiego depresja, nie powinien udzielać dobrych rad. Bo, prawdę mówiąc, na depresję nie ma dobrej metody. Mam na myśli PRAWDZIWĄ depresję.
Odpowiedz@Armagedon: A kimże ty jesteś, by oceniać czy piszący tutaj mają pojęcie co to PRAWDZIWA DEPRESJA. A może mam? Chyba że tylko ty wiesz, co to jest - jedyna wyrocznia do udzielania rad. Zresztą tutaj nie udzielam rad, odnoszę się do opowiastki i komentarzy. Piekielni to nie miejsce na grupy wsparcia. Skąd poza tym wiesz czy lekarka nie zaproponowała terapii - znamy tylko to co nam napisała autorka, a nie opisała całego wywiadu jaki przeprowadziła lekarka. Bo chyba leków nie zapisała na chybił trafił. Dla mnie autorka jest niepoważna, bo wiedząc, że choruje i jak silne są u niej objawy nie powinna czekać, aż się pojawią. W nowym miejscu powinna od razu poszukać terapii, grupy wsparcia itp. A nie siedzieć i czekać aż przyjdzie dół. A potem faszerować się proszkami, które same niewiele dadzą.
Odpowiedz@Grejfrutowa: czy ktoś zamiast minusować mógłby merytorycznie odpowiedzieć? Co radzi psychiatra w tak przyziemnych sprawach?
Odpowiedz@Grejfrutowa: polecam, http://psycholog-pisze.pl/czego-mowic-osobom-zaburzeniami/, jeśli o to chodziło w twoim pytaniu.
Odpowiedz@kawa_z_mlekiem: dziękuję, przeczytałam. Jednak to nie są słowa, które do osoby z depresją mówi lekarz, a raczej ktoś bliski. Raczej lekarz nie zapyta: co możemy zrobić razem?
Odpowiedz@Grejfrutowa: powaznie- najpierw poprawiamy NASTROJ, potem NAPED jak odwrotnie bedzie to przy myslach samobojczych jednej z druga bedzie sie chcialo wstac z lozka i zawiazac petle terapia farmakologiczna jest potrzebna by psychologiczna w ogole miala racje bytu bo jak pacjent jest na tyle apatyczny by cie nie sluchac, to nic nie osiagniesz
Odpowiedz@Grejfrutowa: Poza tym, to nie jest tak, że musisz mieć traumę, aby mieć depresję. Depresja to kwestia przemian chemicznych w mózgu więc jeżeli ktoś jest chory, może ją znacznie pogłębić nawet fakt, że talerz z jedzeniem został zrzucony przez kota i dorwała go bezsilność, bo ryż jest teraz wszędzie. Ktoś powie że to po prostu słabość i trzeba się ogarnąć - niestety to nie pomaga, a tylko sprawia, że osoba się odcina i zamyka na tym, że a) wszystko wokół się niszczy (katastrofizacja) b) nie jest w stanie sprawić by ludzie ją zrozumieli (personifikacja). Warto przeczytać Melancholię Antoniego Kępińskiego, dużo mówi o pomocy, o tym jak przebiegają różne schorzenia mentalne i jest napisane całkiem prostym i przystępnym językiem. Dobra jest też książka "Czarny Pies', niestety nie pamiętam autora. Ps - takich ludzi się nie rozumie. Nie da się jeżeli nie chorujesz. Takim ludziom po prostu się ułatwia zrozumienie siebie samych. Kiedy panikują, uspokaja się i mówi, że wszystko jest w porządku. Gdy są nerwowi i krzyczą, bo coś poszło nie tak wg nich, jest się przy nich i udowadnia, że jest inaczej. Po prostu jest. I słucha się, po prostu słucha, tego potrzebują najbardziej. Dlatego niestosownym jest by psychiatra zachowywał się jak opisała to autorka.
OdpowiedzBardzo dobrze powiedziała. Leki nie zawsze są wyjściem z sytuacji dużo dużo zależy od ciebie. Im więcej czasu poswiecisz dla siebie tym szybciej wyzdrowiejesz. Ale czeka cię długa droga. Oprócz leków zastosuj jeszcze psychoterapię tylko znajdź dobrego i fajnego specjalistę. Czasem przy niektórych ośrodkach przyjmują za darmo na konsultacje
Odpowiedz@KatiCafe: oczywiście, że sama farmakoterapia nie prowadzi do pełnego zdrowia, ale nie rozpoczyna się psychoterapii z pacjentem, który ledwo ma siłę wyjść z łóżka (albo i na to nie ma siły). Po edycji: co do pierwszego zdania - pani "psychiatra" właśnie bardzo źle powiedziała. Znaczy, obiektywnie pewnie miała rację, ale leczenie depresji (za pomocą farmako- ani psychoterapii) nie polega na dowaleniu osobie chorej (na dodatek w pierwszym kontakcie) tekstem w stylu "pani, przestań pani leżeć w tym łóżku, życie jest piękne, świat jest piękny, a w ogóle to co pani ma za problemy, w takiej Afryce to dzieci głodują".
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 listopada 2016 o 9:17
Idziesz po pomoc a dostajesz jeszcze większego kopa...wypowiedź w stylu wyjdź do ludzi i znajdź sobie hobby. A pewnie skasowała ładny pieniądz za " poradę"
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: słowo honoru- do depresji mi bardziej, niż daleko, ale jak przeczytałem te teksty psychol(oż)ki 2 razy, to mi się odechciało wszystkiego. Naprawdę. Jeśli miałbym podać jeden przykład czegoś, co zupełnie nie pasuje do swojego miejsca, to tym czymś byłaby ta kobieta. Bez jaj, co jeden jej tekst to większy pokaz żenady i skretynienia, jakoś nie jestem w stanie sobie wyobrazić, żeby to miało KOMUKOLWIEK pomóc poza dowartościowaniem samego siebie...
OdpowiedzNie zawsze " receota" jest JEDYNYM rozwiazaniem problemu. Kazdy psychiatra ma swoje metody i moze zupelnie inaczej obserwowac przypadek, niz chory, patrzacy na wszystko z innego wielce subjektywnego punktu widzenia. Czesto ocena stanu przez pacjenta i terapeute jest diametralnie rozna,wiec nie mozna tu stwierdzic, czy psychiatra zadzialal sensownie, czy nie. Depresywni czasem oczekuja NATYCHMIASTOWYCH cudow, a tu o dziwo - lekarstwa potrzebuja DUZO czasu, zeby CZASEM zadzialac (2-3 tygodnie!!!), a bardzo czesto konieczne jest zastosowanie roznych dawek, albo kompletna zmiane terapii. Pomoc mozna, ale nie zawsze, a bywa, ze zanim leczenie zadziala, suicide konczy je, ale ZAWSZE jest swiatlo na koncu tunela, tylko trzeba do tego konca chciec dojsc.
OdpowiedzNiektórzy z was tak na serio? https://www.google.pl/search?q=robot+hugs&client=firefox-b-ab&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwi5yumax6XQAhULDywKHQUdAzAQ_AUICCgB&biw=1920&bih=969#imgrc=YNLGXVQlXP6vVM%3A
Odpowiedz@Alien: A Ty uważasz, że autorka tej opowiastki jest poważna? Wie, że choruje na depresję, ale: - nie bierze na stałe leków, tylko doraźnie, jak pojawiają się już poważne objawy (wiem, teoretycznie mogła zakończyć cykl leczenia, jednak mam co do tego wątpliwości); - przeprowadzka jest stresująca dla osób o silniejszej budowie psychicznej, a co dopiero dla chorych na depresję, w dodatku samotnych. Podobnie utrata pracy. Ale nie, szanowna autorka, zamiast od razu w nowym miejscu poszukać sobie terapeuty, zanim wystąpią objawy, to siedziała i czekała. A potem od razu po proszki, bo tylko one zbawią. Nie mówię, że lekarka jest super, nie lubię takich słodko pierdzących pań. Ale autorka jest moim zdaniem niepoważna i ma osobowość użalającą się nad sobą. Jak była na górce to trzeba było o siebie zadbać, zapewnić wsparcie na czas w dołku. I piszę to z pozycji osoby, która też ma stany depresyjne. Ale nie siedzę, nie użalam się, walczę z nimi. I nie latam do lekarza tylko po proszki.
Odpowiedz@7sins: Obawiam się, że bredzisz. "Jak była na górce to trzeba było o siebie zadbać, zapewnić wsparcie na czas w dołku." Żeby człowiek wiedział, że się przewróci - to by się przedtem położył. Czepiasz się, sam nie wiesz czego. Najpierw masz autorce za złe, że nie brała "proszków", a potem ci nie pasuje, że po te proszki poszła. "...nie bierze na stałe leków..."; "...potem od razu po proszki, bo tylko one zbawią." Skąd autorka miała niby wiedzieć wcześniej, że ma depresję, a nie zwykłego doła, który - jutro, pojutrze - jej przejdzie? Jest wróżką? STANY depresyjne mają MILIONY ludzi. I raczej nie zasuwają z tym od razu do psychiatry. Więcej powiem, mnóstwo ludzi żyje z depresją na co dzień, ale starannie to ukrywają, wypierają problem. Nawet najbliżsi niczego się nie domyślają. Bo depresja to znak, że sobie ktoś z życiem nie radzi, a to w dzisiejszych czasach największy grzech. A PROBLEM pojawia się zwykle dopiero wtedy, gdy osoba chora "nagle" nie ma siły podnieść się z pościeli. I też często wtedy zarzuca się jej histerię, fanaberię, albo lenistwo. Do PSYCHIATRY? To ty WARIATKA jesteś? I nie wyobrażaj sobie, że na depresję zapadają tylko ludzie, którym życie dało po tyłku. Często chorują osoby, które "obiektywnie" nie mają do tego żadnego powodu. Są zamożne, mają świetną pracę, którą lubią, udaną rodzinę, sprawdzonych przyjaciół. Wyjeżdżają na wakacje, mają czas na wypoczynek i kochają partnera z wzajemnością. I na koniec. "I piszę to z pozycji osoby, która też ma stany depresyjne." Powątpiewam. Twoje "stany" - to pewnie typowa chandra, zwykły "blues", chwilowe zniechęcenie, taki "głębszy dołek". Wszyscy przez to przechodzą. "Ale nie siedzę, nie użalam się..." Jak większość. "...walczę z nimi." Ciekawe jak? Bo niektórzy kupują sobie O,7 i stan depresyjny im przechodzi, jak ręką odjął. Na najbliższy tydzień, przynajmniej. "I nie latam do lekarza tylko po proszki." Aha. NIE TYLKO. A po co jeszcze latasz? Po dobre słowo?
Odpowiedz@Armagedon: A ja jestem pewna, że to niestety Ty bredzisz. "Skąd autorka miała niby wiedzieć wcześniej, że ma depresję, a nie zwykłego doła, który - jutro, pojutrze - jej przejdzie? Jest wróżką?". Wtrącę tu cytat z autorki: "A ponieważ dostałam wypowiedzenie z pracy i jakoś nie mam nowej, to mi się to pogłębia. Zatem gdy ostatnio zauważyłam u siebie niepokojące objawy" - czyli autorka jest świadoma swego stanu. "Bo depresja to znak, że sobie ktoś z życiem nie radzi, a to w dzisiejszych czasach największy grzech." - chyba epoki Ci się pomyliły, obecnie raczej nikt nie uznaje osoby chodzącej do psychologa czy psychiatry za mającą nie po kolei w głowie. "Powątpiewam. Twoje "stany" - to pewnie typowa chandra, zwykły "blues", chwilowe zniechęcenie, taki "głębszy dołek". Wszyscy przez to przechodzą." "Ciekawe jak? Bo niektórzy kupują sobie O,7 i stan depresyjny im przechodzi, jak ręką odjął. Na najbliższy tydzień, przynajmniej." - te "najlepsze" fragmenty zostawiłam na sam koniec bo są tak chamskie, że głowa mała. Sama w poprzednim komentarzu mówiłaś, że ludzie nie mający pojęcia o depresji, nie powinni się o niej wypowiadać. A dzielisz ludzi na mających problemy i problemiki.
OdpowiedzTak fantazjujecie sobie tutaj na temat tego, jaka autorka jest głupia i nieodpowiedzialna. Zapomnieliście tylko o jednej sprawie. Poszła z tym do lekarza. Nie do wróżki zębuszki, nie do cioci Marysi. Do lekarza. Po pomoc. Zauważyła, że sama nie da rady, więc poszła do specjalisty. Co lepszego mogła zrobić w tej sytuacji? @7sins: Rozumiem, że z miejsca dylasz do proktologa, gdy cię tylko dupa zaswędzi? Czy może jednak najpierw się trochę podrapiesz i poczekasz aż przejdzie? Bo jeżeli z każdym symptomem od razu ciśniesz do lekarza, to za kilka lat będziesz doskonałym pretendentem na poczekalniowe moher comando.
Odpowiedz@SunnyBaby: Odnoszę wrażenie, że koniecznie chcesz się do czegoś przyrąbać, a sama nie bardzo wiesz, o co ci chodzi. "A ponieważ dostałam wypowiedzenie z pracy i jakoś nie mam nowej, to mi się to pogłębia. Zatem gdy ostatnio zauważyłam u siebie niepokojące objawy..." Których słów nie rozumiesz w tym zdaniu? "POGŁĘBIA"? "OSTATNIO zauważyłam"? Czy może "NIEPOKOJĄCE objawy"? Autorka JEST świadoma swojego stanu, dlatego szuka pomocy lekarskiej. Czy coś z nią jest nie tak? Ale może sadzisz, że powinna polecieć do psychiatry NATYCHMIAST, jak tylko dwa razy z rzędu obudziła się w gorszym nastroju? "...obecnie raczej nikt nie uznaje osoby chodzącej do psychologa czy psychiatry za mającą nie po kolei w głowie." Obawiam się, że niewiele wiesz na ten temat, a pisząc "nikt" masz na myśli głównie siebie. Poza tym, wizyta u psychologa jest czym innym zgoła, niż wizyta u psychiatry. Psycholog nie jest nawet lekarzem. KAŻDY, o kim wiadomo, że regularnie odwiedza psychiatrę, jest postrzegany jako osoba z problemami. "Ponieważ, gdyż" do psychiatry nie chodzi się bez powodu. A szpital psychiatryczny potocznie nazywa się "wariatkowem", mnóstwo ludzi używa tego zwrotu. I żeby już zamknąć temat, podam znaczenie słowa "wariat". Za SJP PWN. wariat 1. pot. «osoba chora psychicznie» 2. pot. «osoba postępująca nieobliczalnie lub bezsensownie» Więc, moja droga, twoje święte oburzenie jest mocno na wyrost. No, ale jedźmy dalej. Niejeden raz już o tym pisałam, ale napiszę raz jeszcze. Nic mnie tak nie irytuje jak bezinteresowna chęć dokopania leżącemu. Tym bardziej, gdy ten "leżący" nie może się wypowiedzieć, bo jest na nicku tymczasowym. Autorka pisze o nietrafionej wizycie lekarskiej, a tu, zamiast współczucia, tylko krytyka. ZAWSZE znajdzie się jakiś mądrala, który zechce się dowartościować. Nie, nie twierdzę, że wszystkich piszących należy głaskać po główce. Ale trzeba mieć jakieś wyczucie i umiar. Zwłaszcza, zaś, wtedy, gdy ktoś wyraźnie potrzebuje wsparcia. Co to są w ogóle za stwierdzenia? "Piekielni to nie miejsce na grupy wsparcia"; "autorka jest niepoważna"; "łazi tylko po leki"; "ma osobowość użalająca się nad sobą"... Osoba walcząca z PRAWDZIWĄ depresją nigdy nie napisałaby takich słów. I nie kiwała oskarżycielsko paluszkiem autorce nad głową. "...dzielisz ludzi na mających problemy i problemiki." Nie ja dzielę, tylko życie. A co dla jednych jest problemem, dla innych może być tylko problemikiem. Tak jak w tym przypadku. Dla autorki jej stan i reakcja lekarki są problemem, dla użytkownika "7sins" - to tylko problemik, który łatwo rozwiązać. Wystarczy patrzeć i - podziwiając jak sobie świetnie radzi - brać z niego przykład. No bo przecież ma tak samo jak autorka, a może nawet jeszcze gorzej.
Odpowiedz@Armagedon: Oni tu po prostu zakładają, że PRAWDZIWA, NORMALNA osoba z depresją jest super duper asertywna, myśli racjonalnie, diagnozuje się sama i ma multum samozaparcia do tego, by wyjść z mieszkania i przeciwstawić się chorobie. No niestety, czasem osoba chora nie widzi sensu nawet w umyciu zębów, a co dopiero w wyjściu z domu, szukaniu pomocy i walce z wrogimi, niekompetentnymi lekarzami.
Odpowiedz@Candela: No coś ty? Przecież doskonale wiadomo, że do takiego stanu nie można się doprowadzić!!! W przewidywaniu ewentualnej, przyszłej depresji należy udać się do specjalisty już ze trzy tygodnie wcześniej. PRAWDZIWA, NORMALNA osoba nigdy nie dopuści do PRAWDZIWEJ depresji, to oczywiste. A jeśli dopuści - znaczy, że jest niepoważna i tyle.
Odpowiedz@Armagedon: No z ust mi to wyjęłaś. Wspaniale, że doszliśmy tu z naszymi drogimi rozmówcami do konsensusu. Śmierć samobójcom!
Odpowiedz@Armagedon: Kurde. A jak ja jestem oficjalnie nienormalna, to czy mogę kultywować prawdziwą depresję, bez bycia nazwania niepoważną? Bo już się chyba nie klasyfikuję jako "prawdziwa, normalna osoba", nie? Czy może zasad nie zrozumiałam jednak? Proszę o szybką odpowiedź, bo zupełnie teraz już nie wiem, co powiedzieć lekarzowi.
Odpowiedz@Zmora: No trudne pytania zadajesz. Nie przesadzasz ty czasem z dociekliwością? A lekarzowi, tymczasem, nic nie mów. Niech sam coś wykombinuje. Może cię wyśle do brata Alberta, albo do publicznej łaźni, żebyś sobie mogła z bliska pooglądać jaki świat jest piękny.
Odpowiedz"Niech pani wyjrzy przez okno." - już myślałam, że kazała Ci wyskoczyć...
OdpowiedzMoja droga. Nie chodź prywatnie do lekarzy tego typu. Ich celem nie będzie wyleczenie Ciebie. Będą się starać o to, by terapia trwała jak najdłużej, bo chory pacjent przynosi zyski, wyleczony - nie. Moja Mamuś chodziła do psychiatry na NFZ. Depresja wyleczona w pół roku. Matka mojego Kochanego od zawsze chodziła prywatnie. Kilkakrotnie zmieniała lekarzy. Wydała pierdyliard pesos. Od szesnastu lat ciśnie na antydepresantach, a kolejny lekarz wciska jej coraz to nowsze, koszmarnie drogie terapie. Ukochany też miał problemy. Jego matka poleciła Mu psychiatrę. Najlepszą w okolicy. Pani psychiatra wmówiła Mu na pierwszym przedspotkaniu, że krucho z Nim i będzie coraz gorzej, może się nawet skończyć tragicznie. Za tę wróżbę zaśpiewała 80 zł. Ostatecznie Ukochanemu pomogła koleżanka Jego ojca - młoda pedagog szkolna. Porozmawiała z Nim kilka razy. Za darmo. Pomogło.
Odpowiedz@Candela: rety, jesteś świeżo po lekturze Romea i Julii? Zamki nawet walisz wielką literą.
Odpowiedz@Grejfrutowa: Aż tak cię to kole w oczy? :D
Odpowiedz@Candela: owszem, pretensjonalizm i egzaltacja na najwyższym poziomie rażą, zwłaszcza przy jednoczesnym braku znajomości zasad pisowni.
Odpowiedz@Grejfrutowa: Na szczęście jest to twoje zmartwienie, nie moje :)
Odpowiedz@Candela: nie ja piszę takie pierdoły, więc jednak nie mój problem. Sięgnij po słownik i spraw, by oczy użytkowników nie zalewał aż tak gęsty lukier.
Odpowiedz@Grejfrutowa: Mam zmienić mój stosunek do pewnych rzeczy tylko dlatego, że ludzie z internetów tak chcą? Rozbawiłaś mnie w tym momencie :D To jest twój problem, bejbe, tylko twój. Bo to tobie przeszkadza ;) A jeżeli jeszcze do ciebie to nie dotarło, to wytłumaczę. Ja mam teraz niezły ubaw na pyszczku, a ty ohydny niesmak. Moja rada: spójrz za okno (świat jest piękny!), zmień krzesło, bo to na którym siedzisz jest raczej niewygodne, uśmiechnij się, a przestaniesz się irytować takimi pierdołami ;)
Odpowiedz@Candela: nie bredź od samego rana. Miłego dnia.
Odpowiedz@Grejfrutowa: W sumie, to pultaj się, jeśli musisz, na zdrowie! ;)
OdpowiedzOstatnio przestaje tu wchodzić, po prostu nie wiem czy ludzie piszą prawdę czy to wszystko jest naciagana sciema (tylko po co,żeby były lajki?) Czy ludzie macie tak prze#ebane.....
Odpowiedz@siekacz666: @Barra , jesli NAPRAWDE tak cie potraktowala pseudopsychiatra, idz do innego, próbuj!!! i nigdy nie wierz do konca w to co pisza w internecie, jak to ktos kiedys powiedzial zajrzalem do internetu i mam raka odbytu i costam jeszcze. najlepiej popytaj tych co naprawde maja problemy, moi znajomi chodza na nfz i jest spoko (mowia i widac po nich)
Odpowiedz@siekacz666: inna sprawa, że musiałby się psychiatra wypowiedzieć, jak taki wywiad psychiatryczny powinien wyglądać - może trzeba tak zagadać i obserwować reakcje pacjenta, coś co jest niezrozumiałe dla laika może być standardową częścią badania, to że jakieś działanie czy pytanie wydaje się pacjentowi bez sensu, to nie znaczy, że takie jest.
OdpowiedzA czego się spodziewałaś? Że powie: życie jest pełne cierpienia, będzie coraz gorzej a na koniec pani umrze? Pomogłoby bardziej?
Odpowiedz@Bubu2016: Szczerze, to już bym wolała tę twoją wersję. Przynajmniej po niej nie mam ochoty zdzieli "specjalistki" łopatą w ramach dzielenia się swoimi uczuciami. Nigdy zresztą nie rozumiałam co ma piękno świata do depresji, naprawdę myślisz, że jeśli ktoś takich czy innych względów nie może się światem cieszyć, to takie natrętne pokazywanie paluchem: "Tu zobacz jakie ładne,no ciesz się, jak to nie czujesz się lepiej?" coś zmieni? Autorka nie jest ślepa, jakby jej się miało poprawić od kontaktu z naturą, to by jej się poprawiło i bez pokazywania tej natury palcem.
Odpowiedztylko mam wrażenie, że ta Pani psychiatra coś brała? ;)
OdpowiedzA co miała Ci powiedzieć? Weź babko dorośnij i się obudź? Takie jest życie.
OdpowiedzPani psychiatra powiedziała wszystkie te rzeczy, których osobom w depresji mówić nie należy. Od tego że komuś jest dobrze, osobie chorej się nie poprawi. Ja bym zmieniła lekarza, w ramach NFZ też pracują dobrzy fachowcy.
OdpowiedzSama borykałam się z problemami i gdyby nie mój facet, to nie wiem gdzie/jak bym skończyła. Może to Ci nie pomoże, ale nie jesteś sama i staraj się ignorować te hejty. Nie wiem skąd się bierze ludzka zawiść, bo mnie jest obca... Trzymam kciuki, mam nadzieję, że jeszcze będziesz się z życia cieszyć.
Odpowiedz