Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Słowem wstępu: nie palę, nie chodzę na imprezy, a jak pije to…

Słowem wstępu: nie palę, nie chodzę na imprezy, a jak pije to nieduże ilości. Niestety większości znajomym co najmniej jedno z powyższych przeszkadza.

Teksty w stylu "no masz zapal sobie, dla towarzystwa chociaż" czy też "z nami się nie napijesz? no nie bądź taki, napij się jeszcze" zdarzały się na tyle notorycznie, że postanowiłem zrezygnować z imprez (to nie jedyny powód, ale tylko 1/10 osób potrafiła uszanować moje zdanie i nie chodzić jak zdarta płyta) co dało mi u co niektórych łatkę "człowieka aspołecznego spędzającego całe dnie przed komputerem, który nikogo sobie nie znajdzie bo nie chodzi na imprezy" - miło.

Część znajomych uznało nawet, że ich obowiązkiem jest aby "upić mnie do agonalnego stanu" powiedziane w mniej kulturalnej formie.

Mimo tego poniższy dialog chyba przebija wszystko:
- Chcesz jednego (wyciąga w moją stronę paczkę fajek).
- Nie dzięki, nie palę.
- No to najwyższa pora zacząć.

Nie mówię tutaj, że każda prośba napicia się czy próba poczęstunku papierosem jest zła etc. Są osoby, które wiedząc, że nie palę pytają się czy jak sobie zapalą to nie będzie mi to przeszkadzać czy też powiedzą, że kultura nakazuje się dzielić :) Po prostu człowieka naprawdę mocno zaczyna irytować próba narzucenia stylu bycia.

by luki9797
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar BlueBellee
32 38

Sorry, nie wiem z kim Ty się zadajesz, ale ja nawet w gimnazjum nie słyszałam takich tekstów. A przez całe życie przekrój znajomych miałam spory, zarówno pod względem wieku, jak i powiedzmy, statusu. Imprez też zaliczyłam naprawdę sporo. Może zmień znajomych?

Odpowiedz
avatar Allice
15 17

@BlueBellee: o, to samo chciałam napisać

Odpowiedz
avatar Iras
17 21

@BlueBellee: Nic dodać nic ująć... A ogólnie to zaleciało gimbazą, bo co to w ogóle za argument "zapal sobie dla towarzystwa", czy tekst "najwyższa pora zacząc"... Palenie, picie i imprezy dla "szpanu"? Dno...

Odpowiedz
avatar LittleM
10 12

@BlueBellee: Dokładnie. Też nie palę, nie imprezuję i piję niewiele, ale jakoś nigdy nie miałam z tego powodu problemów.

Odpowiedz
avatar Khira
9 13

Ja mam 30 lat, i znajomych też mniej więcej około 30 i też słyszę takie teksty. Najlepiej było jak zaszłam w ciążę i jeszcze na początku, kiedy nie chcieliśmy nikomu mówić jeszcze w pierwszych tygodniach. Notorycznie, nawet nie chodzi o imprezy, ale o zwykłe spotkanie ze znajomymi: "czemu nie pijesz?", "źle się czujesz?", "no napij się ze mną", "ze mną się nie napijesz", "ale chociaż spróbuj", "ale Ty dziwna jesteś", itp

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 21

@BlueBellee: Bywam na sporej ilości imprez, nigdy nie zaliczyłam zgona i, powiem Ci, niektórzy ludzie postawili sobie chyba za punkt honoru sponiewierać mnie do nieprzytomności. Jestem asertywna jak sto milicjantów, ale ich nachalność czasem doprowadza mnie do szału. Trochę się hamują, gdy darowany, cenny alkohol zaczynam demonstracyjnie utylizować za pomocą zlewu lub trawnika. Chyba w niektórych kręgach panuje zasada, że "pijany prawdę powie, jak ktoś nie chce się upić, to na bank fałszywa menda, szpieg i konfident".

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
6 6

@BlueBellee: U mnie takie teksty w gimnazjum to akurat była norma. Nie wiem czy miałam pecha, że w mojej gimbazie było pełno gówniarzy co to paleniem i chlaniem usiłowali udowodnić, że są "dorośli" czy co, ale rozwiązanie było w sumie proste. Nie spotykać się z nimi poza szkołą. Autor mógłby skorzystać i ograniczyć znajomych lub znaleźć sobie nowych co to go nie chcą zeszmacić. Chyba nie jest w szkole gdzie takich "cudownych" znajomych uniknąć nie może.

Odpowiedz
avatar luki9797
1 5

Może trochę sprostuje to w komentarzach. Rok maturalny, części osób nie uniknę bo wspólna klasa ale reszta czyli przyjaciele przyjaciół (którzy sprawili, że z dawnych przyjaciół zrobili w sobie podobnych) to osoby, które spotykam głównie w gronie dawnych znajomych. A co do zachowania jak dzieci z gimnazjum to kiedyś usłyszałem "możesz wyjść z gimnazjum ale gimnazjum niekoniecznie wyjdzie z ciebie" co chyba u niektórych można zaobserwować.

Odpowiedz
avatar emilyana
-3 11

@BlueBellee: Jest jeszcze taka opcja, że autor sam prowokuje podobne komentarze (może nawet nie zdając sobie z tego sprawy). Pamiętam z czasów liceum czy początku studiów takie jednostki, co pić nie chciały i były w tym na swój sposób irytujące. Powtarzające się teksty typu "ja się umiem bawić bez alkoholu" wypowiedziane niby ot tak, a jakoś tak z wyższością, jakbyśmy my nie umieli i byli przez to gorsi (a my cóż - umieliśmy, ale nie chcieliśmy. Młodość :) )Ewentualnie jakieś podśmiewywanie się z tego, co kto robił po pijaku i komentarze na temat tego, ile kto wypił. Byli też i tacy, co po prostu odmawiali (ok, zdarzało się, że ich trochę namawialiśmy, ale nie jakoś nachalnie), ale nie grali świętoszków i nie krytykowali, i nawet ich za bardzo nie pamiętam, bo nikomu nie przeszkadzali. Więc może to tu tkwi problem? Nie mówię, że tak jest akurat w tym przypadku, ale no istnieje taka opcja.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
2 4

@emilyana: A zgodzę się z Tobą, że tak też bywa. Pamiętam z jakiejś dawnej imprezy taką laskę. Nic nie wspomniała wcześniej, że nie pije, ale na pytanie czy woli sok czy colę, prychnęła i z wyższością w głosie zaczęła opowiadać, że alkohol jest dla debili i nie musi pić żeby się dobrze bawić. A dobra zabawa chyba według niej oznaczała oglądanie swoich paznokci i makijażu. Przez kilka godzin. Za to jej "misiu" już po kilku kielonkach zadymy szukał. Na szczęście to znajomi znajomych byli i tylko raz z nimi przebywałam. Ja uważam, że wszystko jest dla ludzi. I nie trzeba picia alkoholu tłumaczyć młodością. Trzeba jedynie nie krzywdzić przy tym innych. To jak dla mnie jedyny wymóg.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
2 2

@Candela: Wiem, że łatwiej powiedzieć, niż zrobić, a w innych "kategoriach" mogą być fajnymi ludźmi, ale zmień znajomych. Bo jak ktoś chce Cię doprowadzić do zgona, "bo tak", to raczej nie chce dla Ciebie dobrze. A po co Ci tacy znajomi?

Odpowiedz
avatar BlueBellee
1 1

Dodam jeszcze, że bardziej mnie w historii zdziwiło namawianie do fajek. Bo sorry, ale poza listami do Bravo (czytało się w młodości, a co! ;]), gdzie było o "zapal sobie, będziesz fajny/a", to w życiu się z tym nie spotkałam.

Odpowiedz
avatar luki9797
1 3

@BlueBellee: jak widać z historii ja jednak miałem okazję się spotkać. Dotychczas to tylko 2 osoby z takimi tekstami wyskoczyły (taki jeden klasowy debil oraz przyjaciółka, która z początku "paliła tylko dla towarzystwa" a teraz normalnie), nic do takich tekstów nie mam tylko do nachalności jaka temu towarzyszy.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
27 27

Na weselu, na którym byłam świadkową: Nie, nie napiję się z wami, jestem zaleczoną alkoholiczką. - Ale jeden to ci nie zaszkodzi... I notoryczne próby dolewania mi ukradkiem czegoś do wody.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 listopada 2016 o 9:31

avatar lady0morphine
18 18

@misiafaraona: Takich kretynów to bym prała po mordach. Niech sobie gadają i namawiają, to jest nieszkodliwe (choć bardzo irytujące), ale jak jakiś skończony debil który dolewa cokolwiek do czyjegoś drinka bez jego zgody to zasługuje na wybicie zębów. Zero wyobraźni, zero pomyślunku CO się może stać, jak ktoś kto pić nie może jednak wypije. Bo przecież powrót do nałogu u alkoholika albo wylądowanie w szpitalu, bo ktoś nieświadomie połączył silne leki z alkoholem to pierdoła, przynajmniej się napił, pobawił, cel osiągnięty, niepijący dziwak zrobił się "normalny", hehe. Pominę już fakt, że dla mnie niepojęte jest to, że niepijący musi się notorycznie tłumaczyć dlaczego nie pije. Powinno wystarczyć proste "nie, bo nie" (bo z jakiej racji obcy mają wiedzieć o moich powodach), a ludzie i tak ciągną temat, wciskają, namawiają... Nie rozumiem, dlaczego tak jest i dlaczego ludzie obierają sobie za punkt honoru upić niepijącego.

Odpowiedz
avatar KatiCafe
5 5

Misiafaraona to jest właśnie najgorsze. Nie da się być asertywnym jak ludzi nie obchodzi twoje "nie"

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
5 5

@lady0morphine: Otóż to, pięknie powiedziane. Mnie też szlag trafia jak się znajdzie taki "dolewacz". Szkoda tylko, że żeby dotarł do niego idiotyzm jego działań to musi się stać krzywda osobie, której dolał. W innym wypadku wątpię by dało się takiemu kretynowi przemówić do rozsądku.

Odpowiedz
avatar toomex
0 10

Wieś poPGRowska czy czy dzielnica robotnicza?

Odpowiedz
avatar LupoMannaro
10 10

Miałam dziewiętnaście lat, jak poszłam z byłym już chłopakiem do jego znajomych. Były tam dwie dziewczyny, raczej nieletnie. Na moją odpowiedź, że nie piję i nie palę, bo nie lubię (kulturalnie, nie podkreślałam, że czuję się lepsza czy coś) usłyszałam od jednej z nich pytanie, czy spadłam z Księżyca. Odpowiedziałam, że tak ;)

Odpowiedz
avatar anonimowa94
3 3

Wiem o czym mówisz. Alkohol piłam w niewielkich ilościach. Teraz karmię piersią, więc nie mogę.Ale teksty typu : "Nic mu się nie stanie jak trochę wypijesz" słyszałam kilka razy...

Odpowiedz
avatar szafa
2 4

To samo z niejedzeniem mięsa, glutenu, homoseksualizmem, aseksualnością, wyznawaniem innej religii, głosowaniem za mało znaną partią itp itd - jak częśc ludzi słyszy, że ktoś jest inny, to od razu ich roznosi głupota :/

Odpowiedz
avatar VAGINEER
5 5

No cóż. Ja na studiach, na pierwszym spotkaniu z kolegami z roku dowiedziałem się, że jestem "największą cipą jaką poznali", bo nie lubię alkoholu. Cóż, miło.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Drogie panie - nic dziwnego że nie doświadczacie takich akcji, bo jesteście kobietami. Mężczyzna który nie pije jest postrzegany jak dziwak do kwadratu, jakiś kosmita. Nie zliczę sytuacji gdy DOROŚLI LUDZIE (rozpiętość wieku od 20 do 60 lat) robili wszystko żeby zmusić mnie do wypicia. Regularnie się zdarza, że gdy nowo poznana osoba przypadkiem dowiaduje się że nie piję alkoholu, za punkt honoru sobie stawia upicie mnie, razem z innymi o podobnych poglądach organizują chore akcje żeby mnie upić. Rozumiałbym gdyby to były jakieś niziny społeczne, ale w wielu przypadkach są to normalni ludzie, często po studiach i wykonujący zawody wymagające kwalifikacji. Ręce opadają...

Odpowiedz
avatar zielonykrokiet
3 3

@mooz: Faktycznie tak bywa. Na spotkaniu rodzinnym ja powiem, że nie piję i nie ma tematu. Ale jak mój tata powie, że nie pije, to zaraz szok że jak to, a może jednak? Bo co to za chłop, co nie pije (domyślam się, że taki jest tok rozumowania...). I to wykształceni ludzie z wielkiego miasta, jakby ktoś pytał.

Odpowiedz
avatar vera
4 4

Znam to. Nie piję alkoholu, bo mi nie smakuje. Żaden. Piwo, wódka, wino, gębę mi skręca. Ale nie przetłumaczysz, no bo "ze mną się nie napijesz?", "to nienormalne", "jak to nie lubisz piwa, piwo jest fajne!". Dokładnie ci sami ludzie, gdy dowiadują się, że palę trawkę (nieczęsto), reagują, jakbym właśnie pochwaliła się prostytuowaniem na dworcu za działkę hery...

Odpowiedz
avatar Wciazsiedziwie
0 0

Tak, proszenie, błaganie, rozmazywanie czasami nic nie daje... Moja była niedoszła teściowa jest świetnym tego przykładem. Jedyna metoda w stosunku do takich ameb jest tylko ograniczenie kontaktów do maksymalnego minimum

Odpowiedz
Udostępnij