Bóg mnie chyba opuścił w momencie, gdy zdecydowałam się dzisiaj na zakupy...
Fakt, że tydzień był bardzo zagęszczony na zasadzie "rankiem wyjdzie-nocą przyjdzie", więc zaczęliśmy odczuwać braki w aprowizacji; a na dodatek mojemu mężowi zachciało się śmierdzącego sera, który jest dostępny w pewnym supermarkecie rodem z Niemiec. Udaliśmy się więc tam, starając się jak najmniej przyczyniać do ogólnego Armagedonu, robiąc zakupy konkretnie i szybko.
Po zakupach stanęłam sobie z wózkiem w pobliżu wyjścia czekając na ślubnego, który skoczył jeszcze do saloniku prasowego.
Aby nie tamować ruchu masom ludzkim, przesunęłam się ku stanowisku obsługi klienta.
Znajdowały się tam dwie osoby, elegancka kobietka w średnim wieku i starszy pan. Pracownica punktu obsługiwała panią, (chodziło o zniszczenie ubrania przez wyciek oliwy z nieszczelnego pojemnika z garmażerki), prowadząc z nią wywiad i wypełniając formularz.
Starszy pan co jakieś 40 sekund, domagał się zajęcia nim (dosłownie). Pracownica sklepu ze święta cierpliwością tłumaczyła, że musi obsłużyć najpierw pierwsza klientkę i prosi jeszcze o chwilę wyrozumiałości, co do pana jakoś nie trafiało. Po jego kolejnym nagabywaniu zapytała o co chodzi, na co pan odparł, że mu kasjerka za bułki za dużo policzyła.
Pani z obsługi klienta obiecała, że jak tylko skończy formalności, załatwi sprawę tego pana.
Po jakiś 3 minutach staruszek krzyknął: "a mam to w dupie", zmiął paragon i rzucił kobiecie w twarz. Ta na szczęście się zręcznie uchyliła, tak, że papier wylądował na podłodze. Krewki staruszek oddalił się pospiesznie.
Ja lekko skamieniałam na jakieś 3 minuty (bo potem przyszedł mężulo i odholował mnie do auta).
Byłam po raz pierwszy raz w życiu świadkiem sytuacji, kiedy to nobliwy na oko starszy pan, zachował się jak rozwydrzony bachor.
chamski staruszek w sklepie
Ciekawe czy w kolejce też się tak pieklił...
OdpowiedzGdyby to nie mąż po śmierdzący ser do Lidla, a kuzyn po wonne morele do Biedronki Cię zaciągnął, byłabyś mniej oburzona zachowaniem tego pana?
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Serio będzie Cię to teraz o bezsenność przyprawiać? Ja tam wolę, jeśli ktoś napisze też coś od siebie. A dwa zdania więcej chyba traumy u nikogo nie spowodują?
OdpowiedzJeśli to "coś od siebie" jest ciekawe lub dowcipne, to czemu nie, ale plagą Piekielnych są historie zaczynające się w połowie tekstu, bo autor ma potrzebę wyjaśnić, dlaczego był tam, gdzie był, względnie jaki stopień pokrewieństwa łączy go z panią dręczącą koty.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Jak nie lubisz czytać, przerzuć się na telewizję.
Odpowiedz@Candela: Jeśli (a nie "jak") nie umiesz pisać, przerzuć się na radio.
Odpowiedz"na szczęście zręcznie uchyliła się" ... tekst jakby rzucił co najmniej szklaną butelką, albo zbukiem, a nie mikro kawałkiem papieru...
Odpowiedz@Iras: A chciałbys dostać zmiętym papierem miętolonym w cudzej (niekoniecznie czystej dłoń ) w twarz?
Odpowiedz@blaueblume: albo czymkolwiek. w twarz.
OdpowiedzZachowanie klienta rzeczywiście naganne, ale jest też druga strona medalu: jeszcze chyba nigdy mi się nie zdarzyło pójść do punktu obsługi klienta i nie być zmuszonym do stania w kolejce. Może by tak więc wzmocnić obsługę tych punktów?
OdpowiedzW Auchan pracownicy punktu obsługi klienta generalnie ignorują klientów, rozmawiają między sobą, chodzą sobie gdzieś, a ty człowieku czekasz jak głupi. Trochę rozumiem tego pana, jeśli kilkakrotnie musiał czekać, a nikt nie chciał nim się zająć. Akurat w tej sytuacji nie miał racji.
OdpowiedzJescze zaprojektowanie tych punktów to szczyt od strony klienta wysoka scianka, tak aby tylko głowę było widać a pracownice na podwyższeniu aby z gory patrzeć (chłiyt matretindowy aby zniechęcić potencjalnych klientów).
OdpowiedzCholera zjadłem przecinek.
Odpowiedz@sutsirhc: Serio tak to zrobili tam? Bo jak sobie wyobrażam, to rzeczywiście zniechęca (nie mam Auchana w mieście, a przy okazji pobytu w innych jakoś nie odwiedziłam).
OdpowiedzJakiCHś...jakiCHś...
Odpowiedzto malo widzialas... good for you
OdpowiedzTroszkę się Ciebie boję. Jeśli na widok rzuconego świstka papieru zresetowało Cię na 90 sekund, To jakby np. palant splunął, to mogło by się to skończyć na reanimacji. Notabene urzekł mnie zwrot "na szczęście zręcznie się uchyliła". Zuch dziewczyna, a i refleksu pozazdrościć. Przecież jak by ten ekoterrorysta trafił dzielną pracownicę tym paragonem w twarz to , jak nic, nos złamany albo nawet jakieś wstrząśnienie mózgu mogło by się przyplątać. Tak, trzeba mieć oczy naokoło głowy. Talibowie czuwają.
Odpowiedz