Wracając do domu miałam nieprzyjemność uczestniczyć w wypadku samochodowym. Niby nic strasznego, gdyby nie fakt, że sprawca uciekł z miejsca wypadku, dodatkowo mi machając na pożegnanie.
Mój samochód połowicznie skasowany, on swoim poturbowanym gratem zdołał dojechać do najbliższego lasu (jakieś 200m), porzucić auto i co sił (i jak się okazało procentów) w nogach. Tu wielki ukłon dla ludzi, którzy poświęcili swój czas na gonitwę za Panem.
Miejscowość mała, Pan znany. Ze znalezieniem go nie było problemu.
Gdzie piekielność? Pan był zawodowym kierowcą, rzecz jasna zabrano mu prawo jazdy vide pozbawiono środków do życia.
A kogo sąsiedzi i mieszkańcy wioski obwiniają? Mnie - "bo wezwała policje!"
wieś
Być może uratowałaś komuś życie.
OdpowiedzLudzie patrzą na to inaczej
Odpowiedz@szembor: I dlatego są współodpowiedzialni za istnienie patologii nawalonych kierowców na polskich drogach. Nie mówię nawet o "wypił jedno piwko do obiadu i wydmuchał 0,2", czy o "jest lekko wczorajszy i jeszcze nie wszystko zeszło", tylko o nawalonych jak szpadel debilach z 1,5+ promila we krwi. A to ci są naprawdę groźni.
OdpowiedzTo, co myślą ludzie, nie ma żadnego znaczenia. Zrobiłaś dobrze i nie ma co kombinować.
Odpowiedz@OlaBar: co nie zmienia faktu, że wezwanie policji spowodowało, że facet został bez środków do życia.
Odpowiedz@ZawszeRacja: spowodowal to fakt, ze nawalony wsiadl za kierownice
OdpowiedzTypowe myślenie chyba dla znacznej części polskiego społeczeństwa. Nie jest głupio kraść ale dać się złapać a najgorszy ten co ukraść nie dał i wezwał policję. Na zachodzie nikt by nie żałował kierowcy tylko przeciwnie. Ale u nas nie ważne że się szkodzi innym liczy się własna d...
Odpowiedz