Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia z czasów szkolnych, o piekielnej nauczycielce. Gwoli wyjaśnienia: mam troje młodszego…

Historia z czasów szkolnych, o piekielnej nauczycielce.

Gwoli wyjaśnienia: mam troje młodszego rodzeństwa. Każde z nas w czasach podstawówki dobrze się uczyło: były stypendia naukowe, konkursy (nigdy jakieś wygrane, ale zawsze wysokie miejsca). W domu nigdy nie było biedy. Historia dotyczy brata.

Tak się złożyło, że po przeprowadzce i moim przejściu do gimnazjum, jeden z braci byłby ostatnim dzieckiem chodzącym do dość odległej od nowego domu podstawówki, dlatego gdy skończył 3 klasę, został przeniesiony do innej, bliższej domu. Tam jego wychowawczynią została piekielna matematyczka.

Historii z nią związanych było naprawdę wiele, szczególnie w pamięci wyryły mi się dwie.

Pewnego razu brat pochwalił się przy niej, że dostałem stypendium naukowe (głupotka, jednorazowo kilkadziesiąt złotych za średnią, ale dziecko to cieszy). Jej odpowiedź:
- Nieprawda. Nie dostał stypendium naukowego, tylko socjalne, bo was jest dużo i jesteście biedną rodziną.

Brat załamany. Piekielnica zmieniła zdanie o naszym statusie materialnym dopiero gdy zobaczyła, że nasza mama chodzi do tego samego fryzjera co ona.

Brat w 4 klasie chciał wziąć udział w Kangurze matematycznym (dla niezaznajomionych: Kangur jest międzynarodowym konkursem dla dzieciaków z różnych przedziałów wiekowych. Wystarczyło wpłacić drobne wpisowe). W 3 klasie miał bardzo dobry wynik, więc istniała szansa, że tym razem napisze jeszcze lepiej (klasy 3 i 4 miały te same zadania). Odpowiedź piekielnicy:
- Nie pozwolę ci iść na Kangura, bo w nim mogą brać udział tylko zdolni uczniowie, a ty do nich się nie zaliczasz.

Efekt tego "wychowawstwa"? Brat totalnie zniechęcił się do szkoły i już nigdy nie zależało mu na tym, by w jakikolwiek sposób się wybić.

piekielna nauczycielka.

by Nikodem
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar KoparkaApokalipsy
5 29

Przez takie coś się zniechęcił? A gdzie rodzice, którzy by mu to wszystko jakoś wytłumaczyli, którzy by go nadal motywowali, dbali o jego rozwój?

Odpowiedz
avatar Nikodem
12 16

@KoparkaApokalipsy: To były tylko dwie historie, które zapamiętałem. Przez 3 lata uzbierało się ich znacznie więcej.

Odpowiedz
avatar Bryanka
14 18

@KoparkaApokalipsy: Jestem w stanie uwierzyć, że nauczyciel jednak może mieć spory wpływ na dziecko 10-letnie. Mnie też kiedyś powtarzano, że się do czegoś nie nadaję. Ni9e zniechęciło mnie to, osiągnęłam trochę sukcesów, ale mimo wszystko minęło już ponad 15 lat, a ja dalej pamiętam i mam żal.

Odpowiedz
avatar imhotep
8 8

@KoparkaApokalipsy: Ludzie są różni. I tyle.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 17

Nie ma nic gorszego dla młodego człowieka niż zzjbany nauczyciel. Jak masz porypanego szefa możesz zmienić pracę,założyć swój biznes etc, etc a co ma zrobić taki dzieciak jak uprze się na niego nauczyciel? Próba zmiany na innego,bardzo często kończy się fiaskieo a tak w ogóle belfer ma większy autorytet i wszystko jest zwalane na ucznia.

Odpowiedz
avatar MrSpook
-4 14

Od czego do cholery jest starsze rodzeństwo? Dzieciaka nie mogliście wesprzeć?

Odpowiedz
avatar Nikodem
7 13

@MrSpook: Naprawdę sądzisz, że nie wspieraliśmy?

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 2

i co na to rodzice? nie zmienili dziecku wychowawcy?

Odpowiedz
Udostępnij