Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Po 3 latach czytania Waszych piekielnych historii postanowiłam dodać swoją. Studia skończyłam…

Po 3 latach czytania Waszych piekielnych historii postanowiłam dodać swoją.

Studia skończyłam na kierunku dość specyficznym, o pracę raczej trudno więc w międzyczasie, aby nie nadszarpnąć zbytnio oszczędności, postanowiłam znaleźć tzw. "cokolwiek". Trafiła się oferta pracy na pełen etat w jednej trójmiejskich galerii handlowych w znanej sieci drogerii. Stawka okej, dojazd okej. Nie narzekałam.

Początki bardzo miłe... Szkolenia, próbki, prezenty... Wyniki sprzedaży miałam coraz lepsze a moje nazwisko znajdowało się raczej na szczycie listy wyników sprzedaży. Żyć, nie umierać. Dziewczyny wydawały się miłe i pomocne. Do czasu... Wiadomo jak to w nowym miejscu wypadałoby poznać współpracowników. Pytałam koleżanki co studiują, czym zajmują się poza pracą, jakie mają zainteresowania.

Miesiąc minął szybko, ja czekałam na grafik na kolejny i informację o przedłużeniu umowy. Czekam, czekam a tu cisza. [K]ierowniczka nie odbiera telefonu, w drogerii się nie pojawia więc dzwonienie tam również nie zdało egzaminu. Mijają dni, zaczął się kolejny miesiąc. Postanowiłam udać się tam osobiście. Akurat trafiłam na dzień kiedy [K] była na zmianie. W trakcie wymuszonej nieco rozmowy dowiedziałam się, że przecież zupełnie się nie dogadywałam się z dziewczynami z zespołu... Byłam chamska, patrzyłam na nie z góry i próbowałam udowodnić jednej z nich, że jest nikim pytając ją o wykształcenie (pytanie w styl "co studiujesz?")... Jakoś tak wyszło, że [K] nie zdążyła mnie powiadomić, że nie chcą już ze mną współpracować...

Na szczęście udało mi się znaleźć szybko pracę w zawodzie.

Pozdrawiam ciepło "koleżanki" z Sephory :) Mam nadzieję, że Wasze poczucie własnej wartości od tamtego czasu nieco wzrosło, a wyścig szczurów, w którym uczestniczycie trwa w najlepsze :)

by Yochimu
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar pasia251
30 32

Omijam te drogerię szerokim łukiem. Tam panie ekspedientki noszą tyłek wyżej niż głowę. Kierują się pozorami, tj. wyglądem klientek.

Odpowiedz
avatar Yochimu
14 16

Zgadzam się z Tobą. Od kiedy skończyłam tam pracę również nie zaglądam do sklepów tej sieci.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 14

@pasia251: Kupuję w douglasie przez ich stronę bo atmosfery panującej w sklepie zarówno douglasa jak i sephory zwyczajnie nie cierpię.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

@maat_: Co do Sephory zgodzę się. Co do Douglasa - nie. Zrobiłam kiedyś eksperyment i zawitałam do obu drogerii w wersji "mam swój wygląd gdzieś (poszarpane spodnie, bluza, trampki, plecach, zero makijażu, włosy spięte w kucyk) i w wersji "ekskluzywnej" (ładne ciuchy, makijaż, wszystko super). W Sephorze - zlewka w obu przypadkach, spojrzenia z góry nasilone, gdy byłam ubrana niezbyt starannie ;) Natomiast w Douglasie zawsze mi nadskakiwali :O Zastrzegam, że nie jestem pracownikiem Douglasa :P Po prostu takie obserwacje (może szczęście, może to zależy od sklepów - ale przetestowałam to w kilku)

Odpowiedz
avatar no_serious
10 12

@ZimnaBlondyna: Douglas- zawsze miła obsługa, niezależnie od tego co i ile kupujesz. A Sephora- byłam parę razy i szeroko omijam ten sklep. Czułam się jak intruz.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@no_serious: Do douglasa dodam jeszcze hebe w Olsztynie w Warmińskiej (Od teraz tylko tam będę robiła zakupy ;) i superpharm w Warszawie w Centrum. Sephora... Cóż, ani tego, ani Rossmana nie skomentuję.

Odpowiedz
avatar Chantall
5 5

@ZimnaBlondyna: Ale Ty przynajmniej kobietą byłaś. Ja kiedyś poszedłem żonie perfumy na prezent kupić, to w pewnym momencie w Sephorze myślałem, że ochroniarzowi, który mi prawie na plecach siedział ręce i nogi poprzetrącam, a babie która łaskawie podeszła po blisko pięciu minutach mojego kręcenia się po sklepie sprzedam kopa w dupę.

Odpowiedz
avatar Hemoglobina
4 4

@Chantall: Wiecie co jest najśmieszniejsze? Jak takie akcje dzieją się w sklepach z butami :P Poszłam raz kiedyś do znanej sieci z krokodylem w logo :D A, że byłam po 11h pracy, to wyglądałam jak przysłowiowy menel :D Panie przy kasie mierzyły mnie wzrokiem jak bym co najmniej pomordowała im dzieci. Sytuacja zmieniła się o 180 stopni, jak podeszłam do kasy i zapłaciłam. Aż zaglądali mi do portfela... No bo jak to? Z "TAKIM" wyglądem można mieć pieniądze? Niemożliwe! :O

Odpowiedz
avatar Natas
3 3

@pasia251: Sephora najgorsza. Douglas - da się przeżyć, chociaż też nie lubię. Przechodziłam ostatnio w galerii obok Sephory. Było zupełnie pusto, miałam zamiar po prostu przejść dalej, ale pomyślałam, że może tam znajdę poszukiwane od dawna perfumy. Przed wejściem zwolniłam. Zobaczyły to 3 pracujące akurat panie i ochroniarz. Stali wszyscy w jednym miejscu, jak mnie zobaczyli, to od razu przerwali prowadzoną dyskusję i w milczeniu wbili wzrok we mnie. Nie weszłam, poszłam sobie dalej.

Odpowiedz
avatar Czarnechmury
13 15

Nie chodzę tam właśnie przez pracowników (plus ochronę). Każdego traktują z góry, jakby one były przynajmniej kierowniczkami na kraj. A to zwykli (sorry może to kogoś urazi) sprzedawcy. Ochrona traktuje cie jak złodzieja. A "doradcy" nawet na wyraźne "nie trzeba mi pomagać" krążą, jakbym pierwszy raz w tym sklepie była i w ogóle jakbym przyjechała ze wsi gdzie tylko szare mydło jest.

Odpowiedz
avatar rahell
13 13

@Caron: podejrzewam, że nie. Pracowałam w znanej sieciówce ze spodniami i domyślam się, że w Sephorze jest podobnie. Każdy pracownik ma swój numer. Jak klient wejdzie do sklepu, konkretny pracownik go wita i obsługuje od początku do końca, oczywiście polecając "a może jeszcze weźmie pan to?", "Do tych spodni świetnie pasuje ta koszula, chce pan przymierzyć?". Przy kasowaniu trzeba wbić na kasę swój numer. Pracownicy z najlepszym wynikiem dostają premie (podejrzewam że równie śmieszne co cała wypłata).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@rahell: aaa. to chyba się cieszę, że z siecią S nie miałam do czynienia :D

Odpowiedz
avatar Yochimu
1 1

@rahell: Dokładnie tak to wygląda...

Odpowiedz
avatar Habiel
13 15

Przestałam tam przychodzić po tym, jak na półce znalazłam produkt w promocji, a na kasie weszła cena dwa razy większa,a kasjerki zwyzywały mnie, gdy zażądałam sprzedaży po cenie półkowej.

Odpowiedz
avatar InessaMaximova
-1 1

A podobno klient ma zawsze rację... *myśli*

Odpowiedz
avatar Bryanka
10 18

Dziewczyny piekielne, bo nakłamały, ale tak swoją drogą czy każdy musi coś studiować? Też doświadczyłam takich pytań w stylu "A co studiujesz?" i gdy mówiłam, że "nie studiuję, pracuję", to nastawała taka niezręczna cisza. Nie obrażałam się, ale zdarzało się, że po mojej odpowiedzi rozmówca patrzył na mnie nieco z góry.

Odpowiedz
avatar b_b
-3 19

@Bryanka: też mi się to rzuciło w oczy. Jeżeli dziewczyna nic nie studiowała, to takie pytanie zdecydowanie było poniżające.

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
15 21

@b_b zgodnie z taką logiką, to pytanie o pracę też jest nietaktowne. Bo nuż trafi się bezrobotny rozmówca... Nie dajmy się zwariować. Poczucie niższości ludzie głównie budują sobie sami. Trochę podobny mechanizm, jak z oskarżaniem wszystkich wokół o nietolerancję, aż Cię znienawidzą i odrzucą.

Odpowiedz
avatar ewunian
7 9

@Bryanka: studia rzuciłam, wyjechałam za chlebem za Odrę. Ostatnio spotkałam w Polsce znajomą z czasów licealnych "o, ewunian, co porabiasz, jak magisterka poszła?" etc. Nawet własna rodzina przebąkuje "ty byś pokończyła te studia, bo tytuł, bo jak tak ojciec nauczyciel a córka bez wykształcenia"... ehhh...

Odpowiedz
avatar Bryanka
5 5

@ewunian: Też rzuciłam studia i wyjechałam :P Po prostu dostałam ofertę pracy związaną z tym co studiowałam, ale też daną dziedziną zajmowałam się już wcześniej. Rodzina też nie może przeboleć, ale najlepsze jest to, że wśród moich znajomych z roku może z pięć osób pracuje w zawodzie, a było nas 120.

Odpowiedz
avatar b_b
0 14

@WilliamFoster: Tylko jest drobna różnica między pytaniami: czy gdzieś się uczysz, studiujesz?, a gdzie studiujesz? Tak jakby studia były obowiązkiem i niestudiujący był "gorszy"

Odpowiedz
avatar Yochimu
2 8

@Bryanka: Wiedziałam, że dziewczyny studiowały, bo rozmawiały ze sobą o zajęciach i zjazdach. Stąd było moje pytanie.

Odpowiedz
avatar sutsirhc
3 5

Na takie pytania miałem stałą odpowiedź, że jestem inżynierem ogrodniczym. A co robi taki inżynier? KIJEM GRUCHY OBIJA.

Odpowiedz
avatar Bryanka
-3 3

@sutsirhc: Mistrz :D Ja czasami mówiłam, że jestem "starszym widłowym", albo "magistrem rzeźbienia w gównie"

Odpowiedz
avatar Bryanka
3 5

@WilliamFoster: Z pytaniami o pracę jest troszkę inaczej jednak. Jak ktoś się spyta "gdzie pracujesz?", to nawet bezrobotny może odpowiedzieć np. "pracowałem tu i tu, a teraz szukam (innej/lepszej) pracy". Z tym studiowaniem zauważyłam, że wśród niektórych jest jednak to poczucie wyższości związane z posiadaniem indeksu tudzież legitymacji studenckiej. :P

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
1 5

@Bryanka i @b_b, uwierzcie mi, że fakt, że ktoś mniej lub bardziej słusznie patrzy na innych z góry, wywołuje odruch niższości jedynie u tych, którzy sami go w sobie pielęgnują. A nie wydaje mi się, żeby autorka miała zamiar się wywyższać, jedynie automatycznie odniosła się do własnej perspektywy życiowej.

Odpowiedz
avatar Yochimu
1 5

@WilliamFoster: Mniej więcej. Wiedziałam, że dziewczyna studiuje... chciałam tylko dowiedzieć się co. Z czystej ludzkiej ciekawości. W końcu był to ktoś z kim miałam spędzać połowę każdego dnia... Mimo wszystko uważam, że fajnie jest znać się w zespole i wiedzieć o sobie choćby podstawowe rzeczy. Zgraną ekipę jednak trzeba na czymś budować.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
-5 17

Bo te wszystkie panie ekspedientki mialy juz conajmniej doktorat i pytanie o kierunek studiow bylo jak najbardziej ponizajace. Czyzby podstawa do pracy w takiej branzy byly studia wyzsze? To chyba nie jest absolutnie konieczne i nie posiadanie takowych kwalifikacji wcale nie jest dziwne. Przed wlaczeniem jadaczki trzeba uruchomic mozg i zastanowic sie nad potencjalna reakcja pytanej osoby na nierozwazne zaczepki.

Odpowiedz
avatar Yochimu
3 9

@ZaglobaOnufry: Przed napisaniem komentarza również wypadałoby uruchomić mózg :) Pozdrawiam ciepło :)

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
6 10

@ZaglobaOnufry: Nie widzę w takim pytaniu nic złego, zwłaszcza że autorka napisała wyżej, że koleżanki rozmawiały o studiowanych kierunkach. Poza tym, mogła poprostu założyć że praca w sklepie to sposób na dorobienie w czasie studiów. Człowiek nie jest nieomylny.

Odpowiedz
avatar Yochimu
0 2

@ZjemTwojeCiastko: Dzięki za ksztę zrozumienia :)

Odpowiedz
avatar bazienka
4 4

Omijam ten przybytek w GB kiedys chcialam kupic pedzelki ( u nich jeden pedzelek to paredziesiat zlotych), przyszlam w trampkach, kurtce typu 3 w 2, z plecakiem. Pryz okazji chcialam wybrac zel do kapieli i takie fajne maja mydelka z pompka o owocowych zapachach pan ochroniarz chodzil z amna krok w krok, zagladal chamsko przez ramie panie podchodzily 3 razy zapytac czy nie pomoc, 4ty raz powiedzialam wreszcie, troche glosno, zeby przestaly wreszcie mnie zaczepiac uslyszalam smichy-chichy ze co ja taka wrazliwa, ze ciekawe czy bede miala czym zaplacic itp brawo dla pan robiacych PR firmie

Odpowiedz
avatar maverick777md
4 4

niesamowite, ale w pełni mogę potwierdzić Państwa opinie. Zarówno ja, jak i żona nie zwykliśmy ubierać się wytwornie na zakupy. Może dlatego obsługa Sephory traktuje nas z wyższością? Douglas jest zdecydowanie lepszy. Przy czym moja kochana małżonka (jak zauważyłem) zdecydowanie woli kupować w douglasie przez sieć... Aha - jeszcze jedna uwaga - widziałem, że zarówno w Sephorze, jak i Douglasie w razie potrzeby (kilka kosmetyków) w kasie zostawialiśmy zdecydowanie więcej niż tysiąc złotych i wbrew obiegowym opiniom nie byliśmy traktowani choć trochę lepiej. Sklepy? Warszawa, Kraków - duże galerie handlowe Swoją drogą - istnieje podobno taki model sprawdzania sprzedawców jak "tajemniczy klient" - szkoda, że salony kosmetyczne zdają sie unikać takiej formy sprawdzania pracowników.

Odpowiedz
avatar maverick777md
4 4

przepraszam za natręctwo, ale napiszę coś więcej - coś co mnie irytuje, a znajome kobiety jeszcze bardziej :) - otóż uważam, że w osoby pracujące we wspomnianych wcześniej sklepach powinny odbywać stosowne przeszkolenie odnośnie zachowania udawanej skromności. Zauważcie różnicę miedzy nimi, a prezencją jaką widzicie podczas pobytu w dobrym, 5 gwiazdowym hotelu, albo wizyty w naprawdę dobrej restauracji - tam wszyscy są przykładni i mili (nawet jeśli chcecie jedynie skorzystać z toalety, lub napić się wody). Zdarzało mi się juz wielokrotnie nocować w miejscach, gdzie jednocześnie czas spędzali prawdziwi celebryci i nigdzie nie czułem się tak negatywnie oceniany jak właśnie w perfumeriach... Nie wiem, dlaczego menadżerowie nie pilnują tego, by klienci po wejściu do nadzorowanego przez nich przybytku nie czuli się zdegradowani do poziomu petenta w PRLowskim urzędzie. Ale "ad ovo" - Panie pracujące w znanych mi sklepach z kosmetykami, (ale nie tylko, zobaczcie "Victoria's Secret") są zbyt idealne - nie chodzi o to, że "za ładne", ale nieco zbyt hm... ekspansywne w okazywaniu swej urody. Wedle ojej opinii (ale nie tylko mojej) to nie one powinny błyszczeć, ale produkty które sprzedają. To chyba niechęć do konfrontacji swych przymiotów (w pełni nieuzasadniona) nakłania część znanych mi kobiet do kupowania kosmetyków właśnie via internet. Moze to działa na początku na zasadzie: "wydam tu kilka tysięcy pokażę na co mnie stać" - ale sprawdza się tylko raz. Wiem po sobie. Pozdrawiam pozostając ciekawym opinii drugiej strony, to znaczy osób prowadzących i pracujących w tego typu przybytkach. Z poważaniem maverick

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

chociaz powiem wam ze ja ich czasem lubie powkurzac i specjalnie ode sobie w np. rozwiazanych trampkach czy trekach, sportowej kurtce, wlosy w kucyk, zero makijazu, plecak zamiast torebki i sobie laze mialam tak jak potrzebowalam szczoteczki Foreo Luna ( produkt za wtedy ok 700zl), mialam ucieche jak za mna mniej lub bardzije dyskretnie zaczely lazic wszystkie te panie i ochroniarz, w koncu poszlam sobie szybkim krokiem, zatrzymalam sie i nagly zwrot do tylu. i co? i baba z obslugi na mnie wpadla. z impetem skorzystalam z okazji i spytalam o lune, w wersji do cery mieszanej, bo wystawione mieli do normalnej i wrazliwej, laska patrzy na mnie podejrzliwie pyta czy aby na pewno wiem o co pytam ja z usmiechem ze powinna znac produkty w swoim sklepie ale jak jest niedoinformowana to chetnie wytlumacze ona ze pytala bo to taka droga rzecz... no ale nic, kasa, place, zdziwienie bo przelew przechodzi, chcialam sie jeszcze psiknac czyms na do widzenia i slysze ze pewnie mam sponsora albo caly rok zbieralam to sie juz wkurzylam poprosilam o rozmowe z kierownikiem plus wysmarowalam skarge do centrali i do dzis w tym salonie douglasa sa uprzedzajaco grzeczni jak mnie widza, nawet ubrana niedbale, nawet ublocona

Odpowiedz
avatar maverick777md
0 2

@bazienka: czyli zadziałała wspomniana przeze mnie zasada: "pokażę im, że jednak mnie stać". Może jednak jest to skuteczne? Panie sprzedawczynie nie muszą się wiele napracować, a sklep nabija marżę na drogich produktach... Cóż, ja się nie znam na marketingu, a produkty dla siebie wolę kupować w sklepach bezcłowych na lotnisku - by zabić czas pozostały do odlotu samolotu.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@maverick777md: nie, zadzialala zasada- dostana kare za chamskie zachowanie :) niezaleznie od tego jak klient sie ubiera, KAZDY powinien byc obsluzony z szacunkiem a ci najbogatsi zazwyczja potrafia chodzic ubrani niepozornie, na sportowo itp. wiesz, ten moment, kiedy zdajesz sobie sprawe, ze wiekszosc kolesi w garninturach pracuje dla kolesi w jeansach...

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@maverick777md: co do produktow... co ja poradze ze np. szczoteczki Foreo ( Luna, Issa itp.) sa dostepne albo w Douglas albo na stronie zagramanicznej? gdzie musisz zaplacic jeszcze dodatkowo za przesylke zza tej granicy? albo jakies clo?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Nigdy tam nie kupuje!Dziewczyny tam sa chamskie i niemile.

Odpowiedz
Udostępnij