Tak się składa, że połowa obsady naszego obecnego studenckiego lokum (w tym ja) to zwierzęta zimnolubne, a połowa to zmarzluchy.
W swoim pokoju każdy sobie grzeje, jak lubi (choć to trochę słabe, że rachunki płacimy po połowie), ale jest jeszcze teren sporny.
O ile grzanie w łazience nawet mi odpowiada, to nie rozumiem grzania przy obecnej aurze na maksa w malutkim pomieszczonku, jakim jest kuchnia, na dodatek dogrzewana często przez piekarnik i kuchenkę. Dodam, że blok jest nowy, świetnie ocieplony. Dodam też, że kuchnia jest tak mała, a ogrzewanie tak sprawne, że od włączenia kaloryfera do osiągnięcia tropikalnych temperatur mija może 10 minut.
Ustaliłyśmy zatem krakowskim targiem, że kaloryfer w kuchni ustawiamy na połowę mocy. Teoretycznie wszyscy się zgodzili.
Otóż nie. Prawie codziennie przyłażę do kuchni i zastaję grzanie na maksa. Nawet w nocy. Nawet, gdy nikogo poza mną nie ma w domu. Nawet, gdy na zewnątrz jest 15 stopni.
Do tej pory grzecznie przywracałam kaloryfer do ustalonej połówki mocy. Nie pomagało. Nie pomagało też przypominanie o umowie, na którą przecież zmarzluchy się zgodziły. Wystarczyło na moment spuścić kaloryfer z oka i para buch, grzanie w ruch... uch, jak gorąco!
Coś we mnie pękło przed chwilą. Pogoda jest jaką jest, jak na jesień jest dość słonecznie i ciepło. Zmarzluchy prawie cały dzień poza domem. Wchodzę do kuchni, zaczynam zmywać i po chwili zaczyna mi się robić słabo z gorącą. Pod ścianą rozgrzany do białości kaloryfer wydziela zabójcze promieniowanie.
Zakręciłam do zera. Otwarłam okno. Piszę to, czekając, aż kuchnia się schłodzi do akceptowalnego poziomu, a zmarzluchy jak wrócą, będą biegać w swetrach po domu. Guzik mnie to obchodzi. Z zimna się nie mdleje.
Małe sprostowanie, bo Koparka już zmywa: ustawiałam kaloryfer był na połowę mocy dzisiaj po południu. Zmarzluchy wrócily z zakupów, zrzuciły siaty, przebrały się i wyszły. Okazuje się, że w te parę minut już zdążyły zrobić nam z kuchni Dolinę Śmierci. Tylko po co?
Odpowiedz@Krolewna_z_Drewna: Bo im zimno? Wyziębiając wywołaliście małą wojnę. Wy będziecie robić Syberię, oni Dolinę Śmierci. Życzę wam powodzenia.
OdpowiedzZdemontuj regulator i nie będzie grzać wcale...
Odpowiedz@unitral: Jak sie zdemontuje to pokretlo do regulacji to dzyndzel od ustawiania mocy nie jest wogole przyciskany i grzejnik grzeje cala moca
OdpowiedzMy mamy w domu takiego agenta co odpala w pokoju wspólnym kaloryfer i otwiera okno. Pomogło głośne, publiczne zapytanie czy od dzisiaj ogrzewamy też ogród :P
OdpowiedzZ zimna się nie mdleje, ale od trochę wyższych temperatur też się nie umiera.
Odpowiedz"Z zimna nie mdleje sie". Jeszcze nikt nie umarl ze smrodu w przegrzanym pomieszczeniu z nieotwieranymi oknami, natomiast bywa, ze ludzie zamarzna na smierc. Jasna sprawa, dla kazdego chyba zrozumiala.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Żeby w domu zamarznąć na śmierć, to musiałbyś chyba mieć ściany z dykty.
Odpowiedz@Hemoglobina: Albo n.p. nie miec forsy na opal, albo byc idiota i ciagle otwierac okno na mrozie i nie zamykac go na czas.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: A ile ludzi jest takimi idiotami, że otwiera ciągle otwierają okna na mrozie?
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Jak jest zimno, zawsze można się ubrać, ale jak jest za gorąco, trudno się bardziej rozebrać. Poza tym od niewietrzonego smrodu o wysokiej temperaturze może się nie umiera, ale ból głowy, grzyb, wilgoć i infekcje to norma. Nie jestem jakiś zimnolubny, ale mam znajomych, którzy robią sobie dżunglę z mieszkania. Pół godziny i ból głowy gwarantowany, nie mówiąc o strumieniach potu.
OdpowiedzDorośli ludzie, a będą stosować podchody jak dzieci, zamiast jeszcze raz spróbować porozmawiać i jasno ustalić reguły, które może do niektórych jakoś nie dotarły :) Serio, pogadajcie jak ludzie i chyba da się dojść do porozumienia?
Odpowiedz@Wilczyca: hmm, a może przeczytasz historię jeszcze raz i spróbujesz ją zrozumieć? Polecam zwrócić uwagę na zdania "Ustaliłyśmy zatem krakowskim targiem, że kaloryfer w kuchni ustawiamy na połowę mocy. Teoretycznie wszyscy się zgodzili." Oraz "Nie pomagało też przypominanie o umowie, na którą przecież zmarzluchy się zgodziły."
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: A próbowałyście starej, sprawdzonej zj*by?
OdpowiedzZnam to z autopsji Ale od strony ciepłoluba. Roczne mieszkanie z 2 osobami w jednym pokoju które najchętniej by miały otwarte na oścież okno mieszkając na Grenlandii... I dopiero groźba pobudki kostkami lodu wrzuconymi pod kołdrę pomogła. Może coś tego typu?
OdpowiedzOj, rozumiem Cię! Należę do osób lubiących ciepełko, ale nie jestem w stanie w takim ciepełku spać. Dlatego w dzień będąc w mieszkaniu ubieram się cieplej, w nocy dodatkowo kocyk na kołdrę i kaloryfer ustawiony na dwójkę. Wszystko byłoby okej, gdyby nie moja mama. Przychodzi i "O Boże jak tu zimno" i przekręca na czwórkę - piątkę. Nie pomagają tłumaczenia, że jak będzie tak gorąco, to po prostu nie zasnę.
Odpowiedz@ZimnaBlondyna: oj, mama wie najlepiej :)
OdpowiedzNiby mała rzecz, ale wkurza niemiłosiernie ;). Mieszkałam kiedyś na stancji z dziewczyną, która nie dość, że w naszym malutkim pokoju rozkręcała kaloryfer na maksymalną temperaturę, to jeszcze nie uznawała wietrzenia. Powietrze w pokoju można było kroić, mimo że porządnie wietrzyłam, kiedy tylko mogłam i redukowałam moc kaloryferów przynajmniej na noc. Najlepsze, że takie nawyki wcale nie przeszkadzały jej utyskiwać na "jakieś takie słabe zdrowie, bo ciągle łapie infekcje" - nie potrafiła zauważyć związku między niezdrowym, gęstym i dusznym powietrzem w pokoju a kiepską odpornością. Brrr... aż mi się duszno robi na samo wspomnienie! ;)
OdpowiedzZastanowiłbym się nad kupnem takiego samego regulatora (na zapas w razie W), ustawieniem starego zgodnie z umową i zalanie go dużą ilością kleju błyskawicznego :)
Odpowiedz@SirChmiel: ze swojej strony polecam raczej bezbarwny silikon montażowy, jak dobrze rozprowadzisz, nie będzie nic widać i trudno, "zablokował się":-) Miałam podobnie w pracy z oknem w toalecie - jakieś wielbicielki świeżego powietrza potrafiły zostawić otwarte okno na kilka godzin w środku zimy. Nie pomagały prośby i tłumaczenia, ani przyklejanie kartek z wierszykami o zapaleniu pęcherza. Po trzeciej zimie przyniosłam do pracy klej i załatwiłam sprawę na dobre:-)
Odpowiedz@Chrupki: z sylikonem za dużo zabawy :P zaklejone okno w wc = komora gazowa <klask> <klask>
OdpowiedzSmartfon (nawet stary) = monitoring. Łatwo dowiesz się kto to.
OdpowiedzDajultimatum. Albo będzie 50% mocy (zgodnie z umową), albo zamawiacie (zimnoluby) hydraulika, co regulator zdejmie z zaworem zakręconym. ;)
OdpowiedzJeśli macie podzielniki ciepła, to zaproponuj opłacanie ogrzewania proporcjonalnie. Ciepłoluby płacą za swoje grzejniki i grzejnik w kuchni. Zimnoluby płacą za swoje grzejniki. Potem ochoczo korzystaj z otwartego okna w kuchni. ;)
Odpowiedz@marius: Teoretycznie dobre rozwiązanie, ale wierz mi, że na mieszkaniach współdzielonych najlepiej jednak płacic po połowie, bo się zaczynają kwiatki. Jeśli wprowadzi się takie rozwiązanie z grzejnikami, to współlokatorzy też zaczną swoje pomysły wprowadzac - zaczną liczyc autorowi, ile razy w tygodniu pranie robi, jak długo zmywa naczynia i się kąpie, kto nocuje, kto nie nocuje... mieszkam już na siódmym mieszkaniu i doświadczenie nauczyło mnie, że dzielenie się po równo + ewentualne próby dyskusji, jeśli ktoś przegina z czymś jest jedynym realnym rozwiązaniem.
Odpowiedzwykrec pokretlo ;)
Odpowiedz