Pracuję w markecie budowlanym, robię projekty łazienek.
Zdarza się, że przychodzi do mnie ktoś, kto projektu nie chce, ale za to bardzo chce zawracać mi głowę...
Mianowicie bardzo duża część naszego społeczeństwa NIE JEST W STANIE wyliczyć ilości potrzebnych płytek.
Notorycznie przychodzą do mnie ludzie, żebym im pomogła w obliczeniach. Mogę zrozumieć, jeśli mają jakieś skomplikowane ułożenie, ale nie potrafię zrozumieć jak można nie potrafić obliczyć pola powierzchni każdej ze ścian i ich dodać do siebie.
Rekordzistą był facet, który nie wiedział, że aby uzyskać pole powierzchni podłogi w przedpokoju trzeba pomnożyć długość jednej ściany przez długość drugiej i potrzebował w tym pomocy.
Ja też nie jestem geniuszem matematycznym, ale do cholery ciężkiej - każdy w szkole był, chociaż tej podstawowej, prawda?
sklepy praca
Zawsze można z jakiś całek liczyć ;). Patrząc na to że chyba całkiem sporo ludzi uważa że "matura z matematyki to zło i zdobycie tych 30% graniczy z cudem" to się wcale nie dziwię. Chociaż samo pole to pół biedy, ale żeby wyliczyć płytki to trzeba podzielić, policzyć ile niepełnych dojdzie, ile niepełnych wyjdzie z jednej całej płytki... Trochę roboty jest.
Odpowiedz@Allice: Wiesz wcale nie trzeba. Liczysz ile potrzebujesz metrów kwadratowych i bierzesz po prostu standardowe 10% zapasu. Więcej przy udziwnieniach. I już. Jeśli masz wątpliwości można wziąć więcej i w każdym markecie oddać to co zostanie. Tak to działa.
Odpowiedz@pinka1519: Ludzie nie potrafią policzyć pola prostokąta a Ty tu z procentami wyjeżdżasz? Przecież do tego potrzeba doktoratu z matematyki! :P
Odpowiedz@Allice: Przypomniało mi to kawał, jak profesor stwierdził, że więcej zarobi jako hydraulik i postanowił skończyć odpowiedni kurs. W życiorysie zataił wykształcenie. No i przyszła lekcja matematyki, belfer wywołuje profesora i pyta o pole koła. On zaś pyta czy może sobie wyprowadzić. Belfer się zgodził, profesor liczy i wychodzi mu -πr^2. Przegląda obliczenia i słyszy podszepty z ławek: "Zamień granice całkowania"
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 października 2016 o 16:53
@Allice: Z jakiś całek? Matura z polskiego to pewnie też zło.
Odpowiedz@pinka1519: Taa, jasne. Jak kładłem panele podłogowe to wziąłem tyle ile trzeba + 1 paczka (1 paczka=10 sztuk) Pech chciał że brakło i z tej jednej paczki dobrałem jedną sztukę i w markecie pan powiedział że przyjmują zwrot, ale paczka musi być kompletna i nienaruszona (To nic że oni sprzedają na sztuki). A osoba wyliczająca ilość płytek to jej obowiązek pomóc. Bo weźmie 10 takich +10% a później zwrotu nie przyjmą w sklepie i bujaj się jeden z drugim z płytkami czy panelami.
Odpowiedz@leonkennedy: jak zostanie ci kilka paneli/płytek to jest własnie dobrze. Wiesz, że w ten sposób można naprawiać uszkodzenia?
Odpowiedz@Allice: Sam liczę na 30%, ale obliczyć pole prostokąta to naprawdę nie jest sztuka.
Odpowiedz@obserwator: taa, podczas pisania magisterki z matematyki i myślenia o przyszłości to zaczyna być bardziej straszne niż śmieszne ;)
OdpowiedzPatrząc ma kierunek, w którym zmierza polska edukacja nie należy się dziwić, że ludzie mają problemy z takimi obliczeniami. Za to będą znać modlitwę do patrona płytkarzy i wiedzieć kto powiedział: "nie oddany ani milimetra fugi".
OdpowiedzNo właśnie... Niektórzy tylko byli. Oczekiwanie, że wynieśli z niej choćby elementarną wiedzę, to już rozpasana fantazja.
Odpowiedz@WilliamFoster: Taką samą fantazją jest oczekiwanie, że ktoś zechce zajrzeć do internetu i sprawdzić jak się pewne rzeczy robi i wylicza jeśli się tego nie wie/nie pamięta.
OdpowiedzStrasznie wszyscy jesteście mądrzy i wykształceni matematycznie. Owszem, obliczyć pole prostokąta, lub kwadratu, nie jest skomplikowane i raczej każdy to potrafi. Ale już wyliczyć ile konkretnie płytek potrzebujesz na konkretną ścianę nie jest takie proste. Na przykład, masz ścianę na poddaszu. Ma ona przy podłodze długość 3,5 metra, a przy suficie 2,75. Powiedzmy, że jest symetryczna, w kształcie trapezu. Od podłogi do sufitu jest 2,5 metra. No to ile płytek będzie potrzeba, jeśli płytki są prostokątne, o wymiarach 25 x 35 cm, a mają być ułożone fantazyjnie, dwie wzdłuż, dwie w poprzek, dwie wzdłuż, dwie w poprzek...? Dla utrudnienia (ułatwienia?) dodam, że dwa pola (ściany) o IDENTYCZNEJ powierzchni mogą mieć ZUPEŁNIE inny obwód. A dwa pola (płytki) mogą mieć taki sam obwód, a zupełnie inną powierzchnię.
Odpowiedz@Armagedon: Około 360 + jakieś 35 zapasu, zgodnie z ogólnie przyjętymi standardami. Mam nadzieję, że pomogłem. W obliczeniach wykorzystałem wzór na pole powierzchni trapezu, wzór na pole powierzchni prostokąta oraz działanie dzielenia dwóch liczb. Ach i bardzo trudne wyliczenie dodatkowych około 10%. Szacowanie też się przyda. Na całe szczęście wszystko to było w szkole podstawowej. Chociaż wiele dzieciaków z przedszkola umie już część z tych obliczeń wykonać samodzielnie. :)
Odpowiedz@Armagedon: ale wtedy liczysz pole powierzchni i dodajesz tak ze 30% więcej płytek na wzorki i powinno być git.
Odpowiedz@Armagedon: A jeszcze co do obwodu: w wyliczaniu ilości płytek nie ma on znaczenia, chyba, że zaplanowałeś sobie fugę zrobioną z diamentowego proszku i interesuje Cię jej łączna długość. Wtedy dobrym przybliżeniem będzie 360 płytek (wyliczone przez ampH)* 120cm (obwód 1 płytki):2(bo każda fuga jest pomiędzy 2 płytkami) czyli 216m fugi wewnętrznej.
Odpowiedz@Armagedon: Kupowałam mnóstwo płytek jakiś rok temu. Jakoś daliśmy radę. Dość łatwo jest policzyć, ile razy wysokość płytki mieści się w wysokości ściany, zaokrąglić w górę, dodać płytkę dla pewności, zrobić to samo dla szerokości. Potem już tylko mnożymy ilość płytek z wysokości i szerokości, potem jeszcze raz mnożymy razy 110% et voila! I wynik od razu mamy w sztukach, magia. :) Pomijam już fakt, że jest mnóstwo internetowych poradników, jak to zrobić, jak uwzględnić zakładaną szerokość fugi. Jeżeli mamy fachowca, może też doradzić, jeśli się kładzie samemu, to jeszcze lepiej, bo tak czy owak trzeba wyliczyć, jak się te płytki ułoży. Ostatnia uwaga - wiele dużych marketów budowlanych pozwala oddać nadmiar płytek, nawet pojedynczych, a dobrą praktyką jest zostawić sobie kilka zapasowych na przyszłość. To nie jest fizyka kwantowa, tylko proste działania matematyczne. Jeśli tak proste obliczenia sprawiają komuś trudność, mam nadzieję, że do oszacowania kosztów remontu/budowy też biorą specjalistę do zrobienia kosztorysu... (Swoją drogą wygląda na to, że technik obsługi kalkulatora byłby pożądanym zawodem. ;)) EDIT: Jeśli chodzi o wzorki, to podobna logika, trochę dodać, trochę ująć, znów liczyć, ile się zmieści x w y, dodać szacunkowe straty. Do tego przy dużej ilości wzorów ma się już projekt, na którym jest informacja, ile czego i gdzie trzeba. A jeśli nie - toż to nawet sobie można rozrysować, ba, przy samodzielnym kładzeniu płytek wręcz polecam.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 października 2016 o 22:27
Ale płytek nie kupuje się na sztuki, tylko na metry kwadratowe, dobrze pamiętam? Czyli liczę "na lenia" tak: 2,5x3,5 = 8,75 m kw, odjąć te dwa skosy - daje nam to ok. 7 m kw. A to nie apteka, jak mi pięć płytek zostanie, to nie zbiednieję. Oczywiście sposób podany przez ampH jest dokładniejszy i pewniejszy i jakby chodziło o moją łazienkę, to pewnie bym go zastosowała. Ale tak sobie a muzom to ja już poszydełkować wolę.
Odpowiedz@singri: Na każdym opakowaniu są podane i metry kwadratowe, i sztuki. Szczególnie w wypadku większych płytek czy o nietypowych wymiarach, lepiej liczyć na sztuki, a potem sprawdzić, ile to paczek. Tak mieliśmy np. Z płytkami 60x60, które miały być układane w karo - tu już była zabawa, ale też do przeżycia. Cena owszem, zwykle widzieliśmy cenę za m^2. Nie zmienia to faktu, że poradników w internetach jest od groma. Nie wyobrażam sobie polegać tylko na innych, warto samemu się zapoznać z tematem.
Odpowiedz@singri: Muszę jednak dodać, że byliśmy sknerami i to nasze pi razy oko musiało być w miarę dokładne, więc tam już było uwzględnienie docinanych kawałków, żeby nic się nie zmarnowało plus kilka sztuk "na wszelki wypadek".
Odpowiedz@RudaMaupa: Jak ktoś ma problem z cyferkami, można też inaczej. W kuchni i przedpokoju wyliczyłam wszystko bez problemu, ale w łazience wymarzyłam sobie trzy różne rodzaje płytek i nie było już tak prosto. Bo jeszcze lustro, blat, podwieszany sedes, tu do sufitu, tu niżej... W desperacji rozrysowałam każdą ścianę na kratkowanej kartce i wrysowałam każdą płytkę, żeby upewnić się, czy dobrze wszystko wyliczyłam ;P Tłumaczy mnie trochę to, że kupowałam końcówki kolekcji - więc nie dało się ani oddać ani odkupić (dwa dni później mogło ich już nie być).
Odpowiedz@RudaMaupa: 60x60. Czyżby Paradyz? Wiem że oni specjalizują się w produkcji dużych płytek.
OdpowiedzWiesz, już niedługo na maturze będą zadania w stylu: "Pokoloruj drwala" ;)
Odpowiedz@Chantall: Za trudne.
Odpowiedz@zmywarkaBosch: a co to jest drwala?
Odpowiedz@zmywarkaBosch: nietrudne dadzą tylko dwie prawilne kredki białą i czerwoną :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 października 2016 o 11:21
"Ja też nie jestem geniuszem matematycznym, ale do cholery ciężkiej każdy w szkole był, chociaż tej podstawowej prawda?". Cóż, w szkole podstawowej był też język polski i zasady ortografii i interpunkcji, prawda? To teraz popraw błędy w swojej wypowiedzi.
Odpowiedz@didja: Lepiej Ci?
Odpowiedz@pinka1519: a tobie lepiej po opisaniu historii? skoro masz pretensje o takie rzeczy, to spełniaj chociaż własne wymagania ;)
OdpowiedzMnie już nic nie zdziwi. Żadna ludzka głupota, patrząc na wyniki wyborów.
Odpowiedz@zmywarkaBosch: To nie ludzka głupota, tylko obywatelskie lenistwo. Wyniki wyborów są jakie są przez, tak zwane, zaniechanie. Chociaż...? Brak przezorności to właściwie też głupota.
OdpowiedzNie wiem czego chcecie od wyborów wreszcie jakiś lepszy wynik...
OdpowiedzRekordzista to był podrywacz "na biednego misia" ;)
OdpowiedzMnie tak w markecie robili projekt i tak liczyli plytki, że wykafelkowalam jeszcze ściany w kuchni i podłogę. Dokupilam tylko parę dekorow, żeby nie podpadalo
OdpowiedzGdy Kochany pracował u pewnego majstra - kafelkarza, usłyszał od niego pytanie: "A jaki jest wzór na pole trójkąta?". Zatem nic takiego mnie już nie zdziwi :D
Odpowiedz@Candela: Zwykle tacy ludzie przychodzą, patrzą i na oko oceniają ile materiałów trzeba, bo robią to od lat. I raczej rzadko się mylą.
Odpowiedz@Rammsteinowa: To po co wtedy pytał o wzór?
Odpowiedz@Candela: Cóż, wzór na pole trójkąta jest jednym trudniejszych
OdpowiedzMówi sąsiad z góry do sąsiada z dołu : - Ile śasiad kupił płytek jak kuchnię remontował ? - A siedem paczek... Po kilku dniach sąsiad z góry : - Sąsiedzie, zostało mi po remoncie trzy paczki - No, mi też trzy zostały...
Odpowiedz<sarkazm>No ale o co chodzi? Przeciez na co komu ta matma w zyciu bedzie potrzebna?</sarkazm>
OdpowiedzNo i tacy ludzie mają prawa wyborcze...
OdpowiedzNa pytanie: Cegła waży jeden kilogram i pół cegły. Ile waży cała cegła? Na ponad 20 osób pytanych przeze mnie nikt nie odpowiedział prawidłowo... Jak im napisałem x=1+1/2x i tłumaczyłem - większość nadal nie rozumiała...
Odpowiedz@Jakec: No właśnie bo ja też nie ogarniam tego pytania wytłumaczyłbyś?
Odpowiedz@Jakec: dzięki temu zadaniu w 6 klasie pojechałem na wycieczkę w nagrodę.
OdpowiedzNiech ktoś mi wyjaśni po co w programie szkół równania kwadratowe, równania trygonometryczne i inne tego typu zagadnienia, skoro połowa dorosłych później nie zna ABSOLUTNYCH PODSTAW? Jak piszę na jakimś forum że powinny być różne klasy dla uczniów o różnym poziomie ambicji, to jestem zakrzykiwany że nie daję tym gorszym szansy. Chwileczkę, jeżeli uczeń w "gorszej" klasie okaże się dobry, to nie ma przeszkód żeby przeniósł się do tej "lepszej". W tej chwili osoby ambitne są równane w dół i nie mogą rozwinąć skrzydeł, a matoły i tak nic nie rozumieją. Po co tracić czas na uczenie słabych uczniów rzeczy, których NA PEWNO się nie nauczą i nie będą jako osoby dorosłe potrafiły? Lepiej powoli, krok po kroku do znudzenia uczyć ich podstaw, żeby po zakończeniu edukacji chociaż te podstawy znali. Teraz nie znają.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 października 2016 o 21:13
@mooz: wtedy trzeba by było przyznać, że ludzie różnią się pod względem inteligencji, wyobraźni przestrzennej, cierpliwości czy umiejętności skupienia uwagi, a to takie niepoprawne politycznie... A szkoda, bo masz rację. System rownajacy wszystkich do średniej sprawia, że dzieci marnują czas. Nie tylko te najzdolniejsze, które mogłyby poprawiać nauczyciela, ale też te, które z materiału nie kumają zupełnie nic i wyłączają uwagę, bo i tak nie zrozumiałyby nawet, gdyby słuchały. Gdyby podzielić uczniow tak, jak mowisz, Jaś może nie nauczyłby się całek, ale ogarnąłby w końcu rzędy wielkości i nie twierdziłby, że skoro rząd na budowę mieszkań przeznacza 40 mln złotych to lepiej dałby każdemu obywatelowi milion złotych... z kolei Piotruś zamiast przesiedzieć cały wuef przez 12 lat na ławce rezerwowych, bo ma słabą koordynację i nie umie złapać piłki mógłby brać udział w prostych zajęciach ruchowych, dzięki czemu miałby trochę lepszą wydolność i postawę. A tak Jasio siedzi na lekcji jak na tureckim kazaniu i się nudzi, a nauczyciel nawet go nie wywołuje do tablicy, bo koledzy za każdym razem się z niego śmiali. Piotruś siedzi całą lekcję na ławce rezerwowych i hoduję garb, zamiast chociaż troche poskakać. Równość niby jest, bo każdy ma po równo przechlapane, ale czy na pewno o to chodzi?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 października 2016 o 14:44
No cóż, nie każdy jest dobry z matematyki. Sam ostatnio musiałem sobie przypomnieć wzory na pole kwadratu i prostokąta więc się nie dziwie.
Odpowiedz@Mati12345: Piękno matematyki polega na tym, że nie trzeba się jej uczyć. Nie ma potrzeby pamiętania wzoru na powierzchnię lub objętość czegokolwiek, bo myślący człowiek będzie w stanie ten wzór sobie wyprowadzić. To jest problem z nauczaniem matematyki w szkołach - uczy się wzorów i ich użycia, nie uczy się myślenia.
Odpowiedz@mooz: to wyprowadź mi proszę na poczekaniu wzory rachunku różniczkowego...
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: co konkretnie? Coś tam może się uda ;)
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Ależ to wszystko jest do wyprowadzenia. Nawet nie wiesz jakie wzory wyprowadzałem na studiach jak dostałem "zaćmy na umyśle" i zapomniałem paru ważnych rzeczy. Matematyka jest dziedziną czysto teoretyczną, nie potrzeba robić żadnych doświadczeń ani obserwacji i aby na nowo ją wymyślić wystarczy jedynie czas, kartka papieru, ołówek i sprawny umysł.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 30 października 2016 o 2:31
Jest mnóstwo takich ludzi, których logikę szczegółowo wskazuje ulubione powiedzenie mojego śp. Dziadka: "Wkręt, jak sama nazwa wskazuje, służy do wbijania."
Odpowiedz