Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Cześć. Będzie przydługo. Ale poświęćcie ten czas i przeczytajcie, żeby ostrzec swoje…

Cześć. Będzie przydługo. Ale poświęćcie ten czas i przeczytajcie, żeby ostrzec swoje babcie i dziadków. Twoja Telekomunikacja (a obecnie, po zmianie nazwy CTP-Centrum Telekomunikacja Polska).

Zapewne każdy z Was słyszał o firmie Twoja Telekomunikacja. Jak bardzo robią w wała nieświadomych niczego ludzi. Niestety, jest to zgodne z prawem. Miałam okazję pracować tam przez krótki czas. Nie jestem z tego dumna, jednak chciałabym się z Wam podzielić wiedzą, żeby firma nikogo więcej już nie oszukała.

Zacznijmy od skryptu. Firma dzwoni tylko do użytkowników telefonów stacjonarnych. Konsultanci nie przedstawiają się z imienia i nazwiska. Jest tylko szybkie "Dzień dobry, Twoja Telekomunikacja. Czy mam przyjemność z Panem/Panią XYZ?". Po potwierdzeniu, konsultant informuje, że w związku ze zmianą sposobu nadawania sygnału telefonicznego w danej miejscowości, następuje obowiązkowa wymiana telefonów stacjonarnych, z telefonów kablowych na telefony cyfrowe, ponieważ Państwa obecne telefony, czyli te, które są podłączone kablem, nie będą odbierać sygnału telefonicznego i trzeba je wymienić na telefony odbierające sygnał cyfrowy. Oczywiście taka wymiana jest OBOWIĄZKOWA i dotyczy każdego mieszkańca. Jutro w tej i w tej godzinie pracownicy techniczni będą w Pani/Pana miejscowości i przyjdą do Pana/Pani wymienić ten telefon. Jeśli Pan/Pani się nie zgodzi, zostanie Pan/Pani pozbawiony telefonu, czyli nie będzie Pan/Pani mógł wykonywać i odbierać połączeń telefonicznych. Jeszcze tylko na koniec potwierdzę Pana/Pani adres...

I w ten sposób niezaznajomieni z nowinkami dziadkowie i babcie łapali się na tym i po prostu zgadzali się na wymianę. Przedstawiciel przyjeżdżając zasłaniał logo firmy, mówiąc, że to jest przedłużenie umowy z obecnym operatorem, że rachunki zostają takie same. W rzeczywistości rachunki były albo wyższe, albo nie zawierały tylu profitów, jakie dawał obecny operator.

Zerwanie umowy.
Umowę z TT można było podpisać po upływie roku od trwania umowy z obecnym operatorem. Najczęściej to było Orange. Czyli, jeśli ktoś miał jeszcze rok umowę z Orange i podpisał podłożoną umowę z TT, to albo płacił dwa rachunki, albo płacił karę do Orange. Orange nigdy nic sobie z tego nie robiło, że w ten sposób traci klientów, albo że nic nie robi z tym, że ktoś się pod nich podszywa i szarga ich opinię. Dlaczego? Bo też mieli z tego zysk. Przez te kary. I tym sposobem wilk był syty i owca cała.

Warunki pracy.
Biuro mieściło się w Rzeszowie. Mała klitka na poddaszu. Pracowało max 20 ludzi. Szef tego oddziału - gówniarz z rocznika '93, arogancki i chamski. Nie mogliśmy być zbyt mili dla klientów. Musieliśmy cisnąć, żeby tylko uzyskać potencjalnego klienta. Abstrahując od niemówienia ludziom prawdy, mogliśmy zastraszyć babcię, żeby tylko przyjęła przedstawiciela. Cyrki zaczynały się przy wypłatach. Gość nie płacił. Bo nie miał pieniędzy. Albo oferował 300 zł za cały miesiąc pracy. Niektórzy z byłych pracowników do tej pory nie zobaczyli ani grosza. Szczytem chamstwa było, jak jeden pracownik usłyszał, że szef ma inne wydatki, niż zapłacenie mu za przepracowaną pracę. W pewnym momencie doszło do tego, że zwolnili się wszyscy. W firmie zostało tylko dwóch pracowników zarządzających. Wtedy zaproponowano zmiany.

Przedstawiono nową umowę obejmującą skuteczność - czyli musisz mieć min dziennie podpisanych ponad 15% umów z umówionych spotkań. Wtedy dostaniesz stawkę 12 zł brutto/za godzinę. Jeśli twoja skuteczność jest mniejsza - oferują ci 8 zł brutto/h. Nie ma żadnych premii od ilości podpisanych umów. Na rozmowie kwalifikacyjnej osoby, które ją przeprowadzają, są zobligowane do tego, żeby wciskać ludziom kit, żeby tylko pozyskać pracownika. Z kłamsw tłumaczą się, że po prostu kazano im tak mówić. Bardzo często mija się to z prawdą. Nie ma premii, benefitów, systemów motywacyjnych, a nawet umowy nie są zarejestrowane nigdzie. Mimo że zapewniają, że tak jest. Przeglądając ogłoszenia o pracę, firma poszukuje ludzi na stanowisko weryfikatora danych klienta indywidualnego albo konsultanta ds. obsługi klienta. Oferują zarobki 1800-2500 zł. Nikt nigdy nie zobaczył takiej kwoty. Maksymalnie możesz zarobić tam 1200-1400, jak sobie wypracujesz z godzin.

Ta firma to Shoot 10, mieszcząca się dotychczas przy ulicy Mickiewicza w Rzeszowie. Biuro miało zostać przeniesione. Uważajcie. Nie dajcie się oszukać i ostrzeżcie swoich dziadków, ponieważ firma "poszerza działalność".

by Xxiaa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Pelococta
4 6

Zatem jeszcze jedna fantastyczna firemka z Rzeszowa. Moja pierwsza praca (w której wytrzymałam miesiąc) polegała na telefonicznym wciskaniu ludziom spotkań z przedstawicielami firmy, którzy oferowali nowe umowy na telefony stacjonarne. Gorsze umowy. Najlepiej staruszkom, bo oni często albo nie słyszeli co się do nich mówi, albo byli ufni i chcieli wpuścić do domu przedstawiciela. Eh. A na koniec przepracowanego miesiąca - 160h - otrzymałam 400 zł wypłaty. Żyć, nie umierać. Pozdrawiam firmę z ul. Migdałowej...

Odpowiedz
avatar InessaMaximova
2 6

Czy ja dobrze obliczyłam? 2,50 zł za godzinę? o.o

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

@Pelococta: Ach, moje piękne Podkarpacie, gdzie zarobisz krocie... jak dobrze, że mieszkam we Wrocku teraz. Co prawda żarcie gorsze i ludzie nie tak mili, ale przynajmniej pensje poniżej 1500 na łapę są wyśmiewane.

Odpowiedz
avatar Pelococta
0 0

@szafa: nie no, da się wyżyć na Podkarpaciu :) tylko nie można się dawać robić w bambuko ;)

Odpowiedz
avatar majkaf
10 10

Nie bardzo rozumiem złość na Orange. Co mieli zrobić jeśli klient podpisał umowę z innym operatorem? Jedynie naliczyć karę, ew. rozłożyć ją na raty. Myślisz, że Orange była zadowolona ze straty klientów (to co piszesz: i wilk syty i owca cała).

Odpowiedz
avatar kaede
0 0

@majkaf: Zwłaszcza, ze strata takiej babci czy dziadka boli - operatorzy najwięcej zarabiają na utrzymanym kliencie nie pozyskanym (czyli tym ktory dostał bonusy na start jak niższy abonament, darmową date itd).

Odpowiedz
avatar Sailor_a
16 18

Tak się składa, że parę lat temu pracowałam w Orange, w dziale, który zajmuje się właśnie m.in. umowami z innymi Operatorami, które podpisują klienci. Sprawa wygląda tak: - umowa wpływa do Orange - weryfikacje, rejestracje, itp. - ZAWSZE następuje kontakt z takim klientem - obowiązkowo 4 próby dodzwonienia się - dotyczy to firm, parafii, klientów indywidualnych, wszystkich - jak się uda skontaktować, to klient jest powiadamiany, że takie pismo wpłynęło, pytany czy o tym wie, jest mowa o konsekwencjach (jeśli jest kara, to też to jest przekazywane) - jeśli klient nie wie, to jednym pismem można taką umowę wycofać (w salonie, Orange wysyła wzór pisma, a nawet przedyktuje je przez telefon) - jeśli klient nie chce wysłuchać, krzyczy, przeklina, odkłada słuchawkę, to faktycznie nic więcej zrobić nie można - i potem jest płacz

Odpowiedz
avatar Sailor_a
6 10

Swojego czasu była jeszcze firma Telekomunikacja Dzień Dobry, co wszyscy rozumieli jako Telekomunikację Polską.

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
10 14

Wybacz, ale cieszyłbym się ogromnie, gdyby żadne z was nie otrzymało złamanego grosza za tą "pracę". Wasze działania były ze wszech miar odrażające i naganne! Pisząc tą historię, jako ostrzeżenie, minimalnie odzyskujesz honor osobisty.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
15 15

"Niestety, jest to zgodne z prawem." Co konkretnie, twoim zdaniem, jest zgodne z prawem? Bo na świadome wprowadzanie konsumenta w błąd, podstępne skłanianie go do niekorzystnego rozporządzania majątkiem są w polskim prawie odpowiednie paragrafy. Naprawdę nie widzisz różnicy pomiędzy: "proponujemy pani przejście do naszej firmy" a "musi pani podpisać nową umowę, bo pani odłączą telefon"?

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 4

@Fomalhaut: No właśnie dokładnie to chciałam napisać. Poza tym, "...a nawet-umowy nie są zarejstrowane nigdzie. Mimo, że zapewniają Cię, że tak jest." - też raczej zgodne z prawem nie jest. I, prawdę powiedziawszy, przy tego typu historyjkach (a było tu ich całkiem sporo), zawsze nachodzi mnie refleksja, że autor - gdyby firma płaciła uczciwie i była wobec pracownika w porządku - pracowałby tam nadal ciesząc się pokaźną pensją i solidną umową, wyrzuty sumienia i moralne dylematy w dupie mając, bo pieniądz nie śmierdzi. Na ogół czytam "wytrzymałem/am tam miesiąc". Czyli - do pierwszej wypłaty, która okazywała się żadna. Ja za podobną robotę, tyle, że całkiem zgodną z prawem (umowa o pracę, urlopy, przerwy na posiłek, socjal) podziękowałam podczas lunchu trzeciego dnia zatrudnienia i oznajmiłam "superwizorkom", że to zajęcie kłóci się z moim poczuciem przyzwoitości. A nie wciskaliśmy ciemnoty staruszkom, tylko jakieś orbisowskie złote karty "Gold Club" właścicielom różnych firm i firemek. Oczywiście, tak naprawdę, nikomu do niczego niepotrzebne, ale za to kosztujące majątek. A my byliśmy od tego, żeby przekonać nabywcę, że bez takiej karty obejść się nie może i ileż to on zaoszczędzi kasy ją posiadając. Tylko, że podczas podróży klubowicz musiałby korzystać wyłącznie z hoteli, restauracji, samochodów, itp. orbisowskiej sieci, ogólnie drogiej jak urwysyn. Oszczędność, jak nie wiem co!

Odpowiedz
avatar Pchelka666
2 4

Wiesz dobrze że o tym piszesz bo tak się składa że pracuję w O. Niestety skala tych oszustw jest tak wielka, że nieraz mamy kolejki ludzi, którzy zostali oszukani. A o oszustwie dowiadują się albo od O. Albo od dzieci czy wnuków, którzy popatrzą na umowę. Niestety najczęściej jest juz po terminie 14 dni na odstąpienie od umowy i dopiero wtedy zaczyna się wesoło. O. Jesli klient wróci od razu to anuluje karę, ale wlasnie Twoja telekomunikacja i tym podobne firemki wystawiają wtedy karę za zerwanie u nich umowy. I chyba o to im chodzi bo zazwyczaj kwotę liczą 25 zl za kazdy miesiąc pozostały do końca trwania umowy z nimi. Pozostają sądy, Uke, Uokik. Niestety wielu starszych ludzi woli zapłacić oszustom byle tylko nie włóczyć się po sądach i nie mieć problemów z windykacją. Nie mówię już o tym, że mają zmienione łącze z klasycznego analogowego gniazdka na telefon strefowy na sim. Zanim sprawa się zakończy są zazwyczaj bez kontaktu ze światem. I takich przypadków w miesiącu jest nawet kilkadziesiąt. Może po prostu prześlij skrypt do odpowiednich organów, przyda się gdy ludzie wytoczą im pozew zbiorowy.

Odpowiedz
avatar Xxiaa
1 1

@Pchelka666: Gdzie to mogę przesłać? Możesz podesłać jakieś namiary?

Odpowiedz
avatar Wilczyca
2 4

Chyba trzeba nie mieć sumienia, żeby pracować w takiej firmie:P Zawsze mnie zastanawiało kto decyduje się na taką pracę typu "wciskanie staruszkom kitu". Jeszcze, żeby płacili sensownie to można by zrozumieć tych ludzi, ale z tego co piszesz i inne osoby w komentarzach, to zarobki były nędzne. Serio, mając nóż na gardle nie lepiej szukać pracy gdzieś na kasie chociażby i uczciwie zarabiać a nie wciskać ludziom jawny kit?

Odpowiedz
avatar doktorek
7 7

Nie rozumiem ludzi, którzy próbują pracować w takich "firmach". Przecież nie da się nie zauważyć, że to szwindel! Ludziom się wydają, że jak oszukują dla oszusta, czy kradną dla złodzieja to sami są rozgrzeszeni bo robią to w ramach pracy. Tak jednak nie jest. Za taką pracę zasługujecie na więzienie, a nie na wypłatę!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Mam wrażenie, że najgorsze, co widzisz w tej pracy, to podejście do pracowników. Dla mnie najgorsze jest oszukiwanie ludzi. I potem się dziwić, że zwykłych pracowników CC uważa się za oszustów... I nie bardzo wiem, skąd pretensje do Orange. Oni nie bardzo mają możliwość sprawdzić, czy klient podpisał umowę, bo pomyliła mu się data zakończenia(to relatywnie częste), czy też został oszukany. A pisanie o zysku z kar umownych jest śmieszne - większy zysk byłby z klienta, który jeszcze przez ileś lat korzystałby z ich usług, a może jeszcze dodawał kolejne.

Odpowiedz
avatar kaede
1 1

@tysenna: dokładnie, ja tu widzę jeszcze inna prostą zależność - oni jako pracownicy oszukiwali osoby starsze, a szef oszukał ich. W końcu czego spodziewać sie po osobie która wystartowała z takim interesem?

Odpowiedz
avatar CukierekAlboWirus
0 0

Pracuję w Orange i jest masa takich biednych ludzi, którz podpisali umowę z innym operatorem. Jak klient się zgłosi do rzecznika praw konsumenta to on czasem może pomóc jeśli już minęło 14 dni od podpisania umowy. Ale często też dzwonią ludzie i się pytają czy to my do nich dzwoniliśmy.

Odpowiedz
avatar KociaFuria
0 0

W mojej firmie niestety mieliśmy ze względu na "prikaz" z góry do czynienia w "Panami Prezesami" tego tworu. Z daleka widać to cwaniactwo i brak skrupułów wypisane na twarzach, jak i chęć zysku z zerowym wkładem finansowym. Do wrzasku, kłócenia ludzi i oferowania "okazji życia" dla każdego są pierwsi, ale jak przychodzi czas na konkrety to pozostaje tylko smutne wspomnienie i niesmak. Najgorsze jest to, że biznesów mają całe mnóstwo, i nie jest to tylko wspomniana w historii firma...

Odpowiedz
Udostępnij