Serdecznie pozdrawiam pomysłodawcę cudownego rozwiązania na światła w toaletach na moim wydziale. Otóż zamontowano tam czujnik ruchu, co oznacza, że jeśli masz pecha, to ciemność cię zastanie ze spuszczonymi gaciami i nic się nie da zrobić do czasu, gdy poskaczesz sobie na desce klozetowej.
Niby nic takiego, ale... serio ktoś uznał, że to będzie dobry pomysł?
Zgadzam się, że pomysł głupi, ale nie wystarczy po prostu zamachać ręką nad głową czy coś?
Odpowiedz@Miryoku: oj nie, trzeba się solidnie nawyginać w takim systemie. Dodam, że u mnie w pracy system jak najęty spłukuje wodę, czasem nie zdążysz przyłożyć tyłka do klapy A już leci kaskada. A jeśli siedzisz dwie minuty to masz cały mokry tyłek.
Odpowiedz@Grejfrutowa: Hmmm... przyjemne z pożytecznym. Pod warunkiem, oczywiście, że w pobliżu są jednorazowe ręczniki...
OdpowiedzU mnie w starej szkole też coś takiego było ale nie sprawiało to problemów
Odpowiedz@Miryoku: W jednym ze sklepów budowlanych (mowa o jednym "Liroyów" też jest czujnik ruchu. Kiedyś nabijałem się z kabaretu Abelarda Gizy jak o takowych czujnikach w kiblu mówił do czasu aż sam się o tym nie przekonałem. Ktoś musiał być debilem że wymyślił coś takiego w takim miejscu jak toaleta. Rozumiem klatka schodowa czy korytarz, ale nie WC. Siedząc niewiele nawojujesz. O ile młodzi przyświecą sobie smartfonem to osoby starsze z reguły nie mają takich wynalazków.
OdpowiedzTo samo jest w Krakowie na lotnisku. Skutkuje pomachanie gazetą nad głową (ostatecznie majtkami). Ale teraz to chyba nie problem, można sobie przyświecić smartfonem w sytuacji awaryjnej.
OdpowiedzDwa pierwsze zdania mogą się sprawdzić, a jeśli chodzi o ostatnie: 1Weź swój telefon 2wejdź do toalety nie włączając świateł. Komfortowo co nie?
OdpowiedzChodzimy na ten sam wydział? U mnie dodatkowo czas do wyłączenia światła jest jakiś śmiesznie krótki, tak ze dwie-trzy minuty...
Odpowiedz@Issander: Kraków?
Odpowiedz@Issander: brzmi jak Bydgoszcz
Odpowiedz@Issander: W sumie brzmi jak łazienki dla osób niepełnosprawnych na UP w Krakowie... :v
OdpowiedzTo się posiejcie: Wrocław, hotel 5*, w każdej łazience w pokojach światło na czujniki... I polez sobie teraz w wannie:-/
Odpowiedz@Jaro: Oszczędność ponad wszystko, psia jego mać!
Odpowiedz@Jaro: hotelowi się szybko odwidzi, jak niezadowoleni goście będą to opisywać w komentarzach. Oby!
Odpowiedz@Jaro: Do leżenia w wannie pasują jakieś świece, a brak światła doskonale współgra z intymnością nastroju.
Odpowiedz@Fomalhaut: może i tak, ale nie jak jesteś w delegacji po całym dniu prowadzenia szkolenia i jedyne o czym marzysz to książka i wanna. Czasem faceci mają takie dziwne marzenia;-)
OdpowiedzW sumie może pwinni teraz zacząć montować takie wahadła na drzwiach, jak zgaśnie światło to łapiesz za korbę i kręcisz xD
OdpowiedzU mnie na klatce schodowej też zmienili na czujki, efekt jest taki,z e swiatło zapala się od połowy schodów, czas idiotycznie ktrótki więc połowę idę w ciemnościach, a że na zmianę gaśnie i zapala się, to jestem pół slepa
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 października 2016 o 23:55
@maat_: Mam to samo. Klatka schodowa wewnątrz budynku, bez okien, nawet za dnia ciemno, a światło zapala się i gaśnie, zapala i gaśnie... świra można dostać... :(
Odpowiedz@maat_: nie możecie pogadać z administracją albo spółdzielnią żeby to jakoś wyregulowali? U mnie na klatce też są czujniki ruchu ale potrafię dojść z parteru na 3 piętro przy świetle.
Odpowiedz@maat_: Zamontowali wam kretyńskie oświetlenie, u nas, okey mamy lampy z czujnikami ruchu, ale oprócz światła wyzwalanego nimi, świeci się tak czy siak mała żarówka w oprawie lampy, która daje chociaż lekki półmrok.
Odpowiedz@maat_: jak nie chcesz czekać na reakcję administracji to wejdź na drabinę, odkręć klosz i tam śrubokrętem się reguluje takie coś co steruje ile minut światło ma zostać zapalone. Przynajmniej u mnie na klatce tak było.
OdpowiedzDziwne te nowoczesne "udogodnienia". U mnie w bloku od początku istnieje i, co najważniejsze, doskonale zdaje egzamin stary, dobry system - zapalasz światło i ono automatycznie gaśnie po jakimś czasie. Żadnych czujników, bajerów i udziwnień. Ja zawsze zdanżam dojść na swoje piętro, chociaż przyznaję, że osoba starsza mogłaby mieć problem. Jednakże raczej nikomu czasu na dojście do mieszkania nie brakuje, bo nigdy nie słyszałem, żeby się któryś z sąsiadów skarżył.
Odpowiedz@Fomalhaut: z drugiej strony to ma tę zaletę, że jak pierwszy raz wchodzisz na klatkę to nie musisz szukać po ciemku włącznika bo światło się automatycznie włącza. Podobnie jak wychodzisz ze swojego mieszkania na klatkę.
OdpowiedzRozwiązanie jest proste: stajemy na palcach ew. na desce, odczytujemy producenta i model czujnika. Googlamy instrukcję, sprawdzamy jak zwiększyć czas do zgaszenia. Zazwyczaj przekręca się odpowiednie pokrętło w odpowiednią stronę. Przy następnej wizycie stosujemy zdobytą wiedzę, posiadanie śrubokręta pomaga. Mała szansa, by ktoś z administracji budynku zorientował się i ponownie skrócił czas. PS. stosować przed zasiąściem.
Odpowiedz@sun55: zwykle w takich obiektach stosuje się miniaturowe czujniki, które da się regulować dopiero po wyjęciu z obudowy. A model i nazwa są umieszczone od tyłu.
OdpowiedzKraków, Ruczaj? :D
Odpowiedz@Hiyori: dokładnie to samo pomyślałam :D też matma, czy może inne budynki też mają tak zdolne udogodnienia? :D
Odpowiedz@skrecik: Zarządzanie.
OdpowiedzWidzę po komentarzach, że to chyba jakaś plaga w Krakowie. Politechnika również posiada taki smaczek. :D
Odpowiedz@HolyJ: w końcu nie od dziś wiadomo że mosiężny drut wynaleźli krakus z poznaniakiem jak przeciągali między sobą 1-groszówkę :)
Odpowiedz@Kumbak: Ty się śmiej. W Poznaniu nigdy nie byłem, ale w Krakowie swoje odmieszkałem i te opowieści o skąpstwie krakusów nie są ani trochę przesadzone.
OdpowiedzJa miałem taki system przez kilka lat w biurze. Kompletny bezsens, choć z racji faktu, że moje biuro było duże i mieściło cztery osoby, rzadko nam światło gasło, bo zawsze ktoś się poruszył. Ale biuro to też miało duże okna, więc przez całe lato oraz sporą część wiosny i jesieni światło paliło się niepotrzebnie. Ale przecież skromnemu urzędnikowi nie można zaufać na tyle, żeby mógł samodzielnie światło zapalić lub zgasić.
Odpowiedz@Jorn: No właśnie problem z tym, że nie można zaufać. Pracowałem w różnych miejscach i często zdarzało się, że byłem pierwszą osobą w pracy rano. I zawsze to cholerne światło było włączone. Chyba, że to ja zamykałem poprzedniego dnia.
OdpowiedzTak to jest... naciskasz się, naciskasz i nagle masz wrażenie, że ci oczy pękły.
OdpowiedzPadłem xD
OdpowiedzTechnologia... U mnie na wydziale to nawet klap nie ma na muszlach klozetowych odkąd odpadły na początku moich studiów :D A w jednej toalecie (bez okien) nie ma światła w ogóle od kilku miesięcy, bo instalacja elektryczna podobno padła. Ale żeby nie było - papier i mydło jest wszędzie. A te czujniki światła w wc to zmora też w jednej galerii handlowej w moim mieście, bywam tam w niezbyt "popularnych" godzinach, kiedy klientów mało i już kilka razy mi tak zgasło. Telefon z lampą się przydaje.
OdpowiedzJak u mojego dentysty. Ledwo usiądziesz i gaśnie. A żeby się zalaczyło, nie wystarczy pomachać. Trzeba wstać, pospacerować i może się zapali.
OdpowiedzBydgoszcz, Galeria Pomorska. Toaleta dla niepełnosprawnych, a w niej światło które gaśnie po 30 sekundach. Zdrowy fizycznie człowiek musi odstawiać cyrki na klapie w zwykłych toaletach, żeby światło znów się zapaliło (dosłownie. pomachanie ręką nie działa, trzeba podnieść tyłek i intensywnie wywijać ramionami w każdą stronę- może wtedy załapie), ale co ma zrobić ktoś z ograniczoną ruchomością?
OdpowiedzByłam w pizzerii w której zamontowali takie rozwiązanie a na drzwiach duży napis " ZAUFAJ CIEMNOŚCI" nawet zabawne.
Odpowiedz