Moja siostra została wczoraj wezwana do przedszkola, gdzie chodzi jej córka na pilną rozmowę.
Co się okazało?
Jej córa wdała się w "dyskusję" z katechetką i przez to ją znieważyła. Zapytacie czym? Może chamską odzywką albo przekleństwem? Nie, moi Państwo.
Młoda zaprzeczyła, że Bóg żyje nad chmurkami, jak to stwierdziła katechetka, i powiedziała, że to niemożliwe, bo nad nimi (chmurkami) jest kosmos, gdzie nie ma nic innego oprócz planet i gwiazd. Nie dawała się przekonać o tym, że Boga się nie widzi, bo zaraz odparła, że by umarł, bo w kosmosie nie ma tlenu.
Chyba siostra będzie musiała ograniczyć młodej kanały typu Planete, czy NGC, które lecą u nich non-stop, bo to, że młoda ma wiedzę i ją pokazuje, uwłacza innym.
przedszkole dziecko szczerość
No powinna ograniczyć, skoro dziecko ślepo wierzy we wszystko co mówią w telewizji ;)
Odpowiedz@Trollita: raczej ograniczyć kontakt z głupimi ludźmi którzy wierzą ,że nad chmurkami żyje sobie bóg. jakby katechetka miała wiedzę i ogarnięcie życiowe trafiła by do dziecka, a kanały typu planet czy national geographic channel dla przedszkolnego dziecka są genialne
Odpowiedz@geranium: Smutne to. Może i genialne, i w tym przypadku było okej, ale to dość zabawne jak będzie ślepo wierzyć we wszystko co tam zobaczy ;>
Odpowiedz@Trollita: Czemu ma ślepo wierzyć? Zapewne rodzice trudniejsze kawałki tłumaczą co nie zmienia faktu, że takie kanały są bardzo fajne, a katechetka po prostu szła na łatwiznę. Bo poziom nauczania należy dostosować do poziomu wiedzy uczonego.
Odpowiedz@Trollita: W co ma tam ślepo wierzyć? Zdobyła wiedzę, jak widać nie do ogarnięcia przez katechetkę. Z tego małego fragmentu wysnuwam wniosek, że mała umie wyciągać wnioski, a nie powiedziała niczego bzdurnego. Poza tym lepiej byłoby, gdyby ślepo katechetce wierzyła?
OdpowiedzWystarczy nie posyłać na ogłupianie dzieci (czyt.: religię).
Odpowiedz@zmywarkaBosch: o powiedz nam oświecona, jak mamy wychowywać własne dzieci i co czynić, bo prawo powinno być stanowione według twojego widzimisię. Dorośnij, nie jesteś pępkiem świata i ludzie mają inne opinie na dany temat, które nie muszą być z miejsca niewłaściwe, jeśli nie są takie same jak twoje.
Odpowiedz@Scorpion: Dokładnie Skorpion, dorośnij, nie jesteś pępkiem świata i ludzie mają inne opinie na dany temat, które nie muszą być z miejsca niewłaściwe, jeśli nie są takie same jak twoje.
Odpowiedz@Scorpion: Odpowiem tobie jak rzecznik PIS-u: puknij się w łeb.
Odpowiedz@zmywarkaBosch: Patelnią!
OdpowiedzI nie byłoby problemu, jakby religia wyleciała ze szkół. Wtedy na tego typu zajęcia (organizowane, jak kiedyś, w salkach katechetycznych) może chodziłyby faktycznie dzieci z katolickich rodzin. Swoją drogą, dupa nie katechetka, skoro nie potrafiła wytłumaczyć wszystkiego dziecku tak, żeby dało się pogodzić naukę z wiarą (przynajmniej na tak podstawowym, dziecięcym poziomie).
Odpowiedz@Miryoku: W sumie to było przedszkole, więc nie wiem czy są tam inne zajęcia npm etyka. Z drugiej strony moi rodzice chodzili do salek na religie, ocen nie mieli. I jakoś żyją. Ja znowu musiałam siedzieć dodatkowe 2 h szkolne, bo nie chodziłam na religię, a etyki nie zorganizowano.
OdpowiedzPlus dla siostry i jeszcze większy dla dziecka, które najwyraźniej ma rozum już w wieku przedszkolnym! Dziecko zamiast przyjmować na wiarę potrafi kojarzyć różne fakty i znajdować sprzeczności. Oby dziecko utrzymało tą zdolność do dorosłości. Świat potrzebuje mądrych ludzi.
Odpowiedz@glan: plus dla siostry? To hipokryzja, uznawać osiągnięcia nauki i nadal wysyłać dziecko na indoktrynację. Jedno kłóci się z drugim. Dziecku naprawdę nie dzieje się krzywda, gdy nawet jako jedyne w klasie nie chodzi na religię (wiem to z autopsji).
Odpowiedz@Kupka_nieszczescia: Nie dzieje się krzywda? Zostanie jakąś kupką nieszczęścia i tyle z niego będzie...
Odpowiedz@Kupka_nieszczescia: "To hipokryzja, uznawać osiągnięcia nauki i nadal wysyłać dziecko na indoktrynację." - serio? Ja wiem, że religia w szkołach jest na słabym poziomie, i prawdopodobnie po tym incydencie siostra autorki może zacząć się zastanawiać czy posyłanie dziecka na zajęcia tej katechetki jest dobrym pomysłem, ale nauka z religią jako taką się nie kłóci (przynajmniej nie co do zasady). Wielu wybitnych naukowców jest wierzącymi katolikami i jakoś nikt ich od hipokrytów nie wyzywa. Każdy niech wierzy w co chce, nie próbuję Cię nawracać, ale hipokryzja to jednak za silne słowo.
OdpowiedzKatechetka głupia, bo zamiast tłumaczyć od dziecka istotę Boga to bawi się w bajeczki starca na chmurce. Z drugiej strony wkurza mnie kształt historii,odnoszę wrażenie autorko że szukasz pierdółki by zdobyć plusy na pocisku na wiarę.
Odpowiedz@Scorpion: Istotę czego? Dorośli nie powinni wierzyć w bajki.
Odpowiedz@Jorn: Dorośli mogą sobie wierzyć w co chcą
Odpowiedz@Scorpion: katechetka jest wystarczającym pociskiem na wiarę. Tu nic dokładać nie trzeba. Być może można by było bronić, tylko po co?
Odpowiedz@Trollita: Wiara w co się chce powinna mieć granice bo potem wychodzą takie kreacjonizmy, płaskie ziemie i inne bzdury.
OdpowiedzHm, też nie widzę sensu, szczerze mówiąc, w posyłaniu dziecka z rodziny która nie jest katolicka, na religię w przedszkolu. To nie jest żaden odgórnie narzucony nakaz- to rodzice mają się zgłosić- wyrazić wolę żeby takie lekcje były organizowane. Nie rozumiem jaki problem w tym żeby z takich lekcji zrezygnować, skoro rodzice nie zgadzają się z głoszonymi tam poglądami. To tak jakby przeciwnie, dziecko z rodziny katolickiej czy innej, mocno wierzącej, było wysyłane na zajęcia na których słucha że każdy może wybrać czy chce być chłopcem czy dziewczynką, że to normalne że dorośli przytulają się nago i że dwóch tatusiów to równie fajna rodzina jak mama i tata. Sama synka na tego typu lekcje nie puszczam. Owszem, pojawiło się zdanie "czy ja mogę mieć pozwolenie na religię"- ale wytłumaczyłam mu dlaczego nie. Że na religię chodzą dzieci z katolickich rodzin, dzieci które chodzą do kościoła razem z rodzicami, uczą się rozumieć o czym w kościele mówi ksiądz, przygotowują się do tego że kiedyś pójdą do komunii. Że dla nich ta nauka jest ważna i że znają temat, a on albo by innym przeszkadzał, albo czuł się źle. Zrozumiał, i nie czuje się poszkodowany- dzieci nie uczestniczące w zajęciach dodadkowych (a w przypadku religii, on i trzy jego koleżanki) mają swobodną zabawę na specjalnej salce zabaw, przygotowanej właśnie w takim celu. I jest to dla nich swojego rodzaju atrakcja, nikt nie idzie tam rozżalony. Nie widzę sensu wysyłania dziecka na religię, po prostu. Bo jest częścią naszej kultury? Owszem, sama mu to przybliżam, widzi jak babcia obchodzi święta, zwiedza kościoły, podobają mu się ikony.Nie ukrywam, trochę omijam- wiele aspektów chrześcijaństwa jest po prostu makabrycznych. A jeszcze więcej- nielogicznych. Tłumaczę mu na miarę jego możliwości, z zaznaczeniem że to po prostu wierzenie, jak hinduscy bogowie, postacie z mitologii greckiej, historie jak z wikińskich sag. Po okresie dowiadywania się i kwestionowania przyjął do wiadomości czym jest wiara i że on niego nikt jej nie wymaga, po prostu niech zrozumie jak działają inni. Religia dla maluchów to nie jest kulturoznawstwo. To wpajanie im historii biblijnych, całego systemu wierzeń, przekonań potrzebnych do przestrzegania kościelnych nakazów i zakazów, rytuały które sprawiają że dzieciaki są bardziej zaangażowane w sprawy religii i czują wspólnotę z innymi, podobnymi sobie. Nie widzę miejsca dla mojego dziecka w takiej grupie i tego typu lekcjach. Nie rozumiem kompletnie jakie widzi twoja siostra. I z drugiej strony, gdybym dziecko posyłała na religię jako mama wierząca, również nie chciałabym żeby część lekcji zajmowała dyskusja z dzieciakiem który neguje podstawy tego czego przyszedł się uczyć. Ale że katechetka jest piekielna, tak reagując, to nie unika wątpliwości.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 października 2016 o 23:05
@Sintra: Po tym jak moje biedne oczy ujrzały "dodadkowych" skończyłam czytać. A zapowiadało się na mądrą wypowiedź.
Odpowiedz@Sintra: a ja akurat w przypadku rodziców małych dzieci taką decyzję rozumiem - w twoim przedszkolu jest więcej innych dzieci niechodzących na religię, w niektórych placówkach jest to jedno dziecko, które musi w tym czasie samo bawić się w kącie, albo w jakiejś zupełnie obcej grupie. Przeciętny trzylatek tego nie zrozumie, a nie każdego stać na przedszkole prywatne bez indoktrynacji.
Odpowiedz@Sintra: Skąd założenie, że siostra autorki jest niewierząca? To nigdzie nie było powiedziane. Zgadzam się oczywiście, że jeżeli rodzice są konsekwentnymi ateistami, to nie ma sensu wysyłać dziecka na religię. Ale różnie bywa, czasami rodzice mogą nie być gorliwie praktykujący, ale z jakichś powodów chcą, żeby dziecko uczestniczyło w lekcjach religii - ich prawo. Poza tym, "dyskusja z dzieciakiem, który neguje podstawy tego, czego przyszedł się uczyć" - to chyba nie do końca na tym polega piekielność katechetki. Nikt chyba serio nie wierzy, że Bóg mieszka nad chmurkami, więc to nie tego "dzieciak się przyszedł uczyć". Czasami się dzieciom tak przedstawia miejsce pobytu Boga, dla uproszczenia, bo przedszkolaki trudno wprowadzać w teologiczną metafizykę. Skoro dziecko było na tyle mądre i ogarnięte, że nie pasowało mu to uproszczenie i zadało sensowne pytanie, powinno za to dostać pochwałę i wyjaśnienie bliższe oficjalnej "doktrynie" bez takich uproszczeń. Fakt, że zamiast tego dostało pogadankę o niewymądrzaniu się jest piekielnością właściwą.
Odpowiedz@Mei: O, o, o właśnie. Problem nie w samej nauce religii czy w relacjach między nauką a wiarą katolicką (ks. prof. Heller się kłania), tylko w niekompetencji i postawie nauczycielki...
Odpowiedz@Sintra: Jestem z Ciebie dumny.
Odpowiedz@Sintra: Popieram twoje zdanie. I żeby nie było nie chcę ci jakoś rozkazywać. Po prostu tak sobie myślę, że twoje dziecko, skoro wykazuje tym takie zainteresowanie, to może kiedyś, jak będzie już starsze i bardziej zrozumie czym to w ogóle jest (a nie, że inni) zechcieć uczęszczać na lekcje religii. I zastanawiam się teraz czy pozwolisz mu na to czy nie?
OdpowiedzNaprawdę przykre jest to że wielu katechetów nie potrafi wytłumaczyć dzieciom że nauka i religia nie muszą się wzajemnie wykluczać. Parę tygodni temu mój 5-cio letni brat również wdał się w dyskusję z katechetką (Na religii mieli temat o tym że Bóg podarował nam cały świat - ziemię, słońce, księżyc, gwiazdy, a mój brat zaczął opowiadać że księżyc powstał w wyniku zderzenia Ziemi z inną planetą bo usłyszał to kiedyś ode mnie). Wrócił do domu bardzo rozczarowany i sama musiałam mu tłumaczyć gdzie w tym wszystkim miejsce i rola Boga, a to chyba powinno być zadanie katechetów, którzy widocznie nie mają odpowiednich kompetencji i nie wiadomo co w ogóle robią w szkołach czy przedszkolach.
Odpowiedz@Nachtara: Wiadomo co robią: biorą kasę i otumaniają dzieci.
Odpowiedz@Nachtara: "Naprawdę przykre jest to że wielu katechetów nie potrafi wytłumaczyć dzieciom że nauka i religia nie muszą się wzajemnie wykluczać." - muszą, muszą, muszą! Nie da się pogodzić takich bzdur jak wniebowzięcie albo wniebowstąpienie z nauką. Starożytni uważali, że ziemia jest płaska i człowiek znikając za widnokręgiem wniebowstępuje. Czyli co, teraz w kościele powinno się obchodzić święto przejścia za widnokrąg? :) No nie, nadal temu zdarzeniu przypisuje się mistyczne znaczenie, bez którego religia katolicka nie miałaby sensu.
OdpowiedzDlatego ja nie zapisałam synka na religię.
Odpowiedz@dodolinka: Brawo Ty.
OdpowiedzO widzisz, w naszym przedszkolu uczy Pani katechetka i niedawno starała się wytłumaczyć dzieciom, że Bóg nie mieszka w chmurkach ani aniołki na nich nie siedzą...trochę z marnym skutkiem bo część dzieci nie dała się przekonać bo tak mówiła: babcia, mama, ksoądz itp....:-) próbowała im to wytłumaczyć na zasadzie, że Bóg jest wszędzie, jak powietrze czy wiatr....
OdpowiedzPrzypomniałam sobie kawał :) Mały Jasio od dłuższego czasu uparcie twierdził, że Boga nie ma. Wszyscy próbowali go "nawrócić": rodzina, sąsiedzi, aż w końcu rodzice poszli z jasiem do księdza, by wytłumaczył, jak to jest z tym Bogiem. - Widzisz, Jasiu, to, że nie widzimy Boga, nie oznacza że go nie ma. Bóg jest wszędzie. W twoim domu, w szkole, w pobliskim parku? - Nawet u Kowalskich w piwnicy? - Tak! - Ksiądz cieszy się jak dziecko.- nawet tam. - A takiego ch*ja, Kowalscy nie mają piwnicy!
OdpowiedzNiektórzy posyłają dzieci na religię, przygotowują do przyjęcia sakramentów, bo tak wypada, bo "sąsiadka/rodzina powie"... Z tego samego powodu ludzie biorą ślub kościelny i chrzczą dzieci. A potem i tak marudzą na kościół i księży...
Odpowiedzkatechezy w przedszkolu?? do tego juz doszlo?. ja do zerowki chodzilam do salek udostepnionych przez najblizszy kosciol, ale nawet im na mysl nie przyszlo proponowac jakies zajecia.
OdpowiedzNiektórych i to wcale liczną grupę za podobne herezje na stosie spalono. Może katechetka spodziewa się jednak hiszpańskiej inkwizycji ;) A tak serio to gratuluję siostrzenicy.
OdpowiedzTo ta dziewczynka powinna szybko zadzwonić do NASA, skoro jest taka genialna że wie co jest, a czego nie ma w całym kosmosie :o
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 października 2016 o 7:21
Niestety takie katechetki są tempe. Sama się o tym niegdyś przekonałam i na długo takie podejście katechetki w szkole spowodowało u mnie w ogóle zatracenie sensu w wiarę. To nie jest tak, że osoba oczytana i lubiąca szeroko pojętą naukę nie mogła jednocześnie być religijna. Po prostu takie tempe bździągwy nie powinny wypowiadać się w kwestii tego, gdzie mieszka bóg i tak naiwnie i głupawo tłumaczyć dziecku sprawy religijne
OdpowiedzPo ilości minusów widać że coraz więcej osób budzi się z lewackiego koszmaru i przestaje wierzyć w takie wymyślone historie.
Odpowiedz@Morog: Czyli Twoim zdaniem nielubienie Kościoła implikuje lewactwo? Genialne :)
OdpowiedzJeżeli się nie mylę, zgodnie z doktryną katolicką bóg nie żyje "nad chmurkami", więc katechetkę można oskarżyć o głoszenie herezji.
OdpowiedzMyślę że siostra mogłaby by bardziej popracować nad wpojeniem dziecku toleracnji dla innych ludzi kultur a twierdzenie że jeśli telewizja mówi coś to należy w to bezgranicznie wierzyć nie jest dobrym pomysłem, człowiek by nigdy z jaskini nie wyszedł jakby bezgranicznie kierował się opinią otoczenia. Wielu wybitnych ludzi jednak wierzy w Boga i jednak pytania od kogo to wszystko się zaczęło kto stworzył pierwszy atom stawia się Boga.
OdpowiedzPrzykro mi, ale to w ten sposób nie działa. Jeżeli dorosły człowiek wierzy, że Ziemia jest płaska, bóg żyje nad chmurami lub że człowiek może rozmnażać się przez partenogenezę, to jest debilem. Odnośnie do tolerancji dla innych kultur: na Bliskim Wschodzie popularne jest m.in. zabijanie sióstr i córek, gdy przyniosą wstyd rodzinie, wycinanie kobietom łechtaczek tudzież wieszanie osób, które odeszły od islamu. Każdy, kto twierdzi, iż powinniśmy coś takiego tolerować - jest kretynem lub psychopatą.
OdpowiedzMnie posłano na religię tylko by uniknąć problemów. W latach szkolnych przeżyłem zmianę ustrojową, do podstawówki trafiłem w 1991, kończyłem w 1998 bodajże, już nie pamiętam. W każym razie KK się wtedy rozbestwił nieziemsko, władza w sejmie też była coś a'la dzisiejszy PIS. Rodzice wiedzieli co się święci, załatwili na szybko chrzest (tuż przed pójściem do szkoły) i dobrze bo z mojej klasy wszyscy na religię chodzili. Byłbym jedyny który by nie chodził, i zapewne jeden z kilku na całą szkołę. W "bogobojnym" państwie patrzą na takich spod byka.
OdpowiedzNa szczęście w szkole byłem zbyt duży, żeby mnie pobić i zbyt dumny, żeby przeszkadzały mi wyzwiska - ale faktycznie, uczeń niechodzący na religię musi liczyć się z alienacją wśród rówieśników. W gorszej sytuacji ode mnie był prawosławny kolega, do końca gimnazjum wszyscy mówili na niego "rusek".
Odpowiedz