Ludzie zadziwiają na każdym kroku.
Historia ze sklepu obuwniczego. Nie jest może piekielna, ale dość zastanawiająca.
Wybierałem z synkiem buty, by miał w czym na zimę chodzić. Po przymierzeniu kilku par postanowiłem kupić mojemu dwulatkowi buciki, które akurat przymierzał ...i w momencie jak zdejmowałem mu te buciki podeszła do mnie dziewczyna, na oko lekko po dwudziestce.
Rozpoczął się mniej więcej taki dialog:
[K]: Przepraszam. Gdzie mogę znaleźć takie buciki jak te co pan trzyma?
[J]: Kilka par jeszcze jest na tamtym regale.
[K]: Dziękuję, swoją drogą nie często spotyka się ojca wybierającego dziecku buciki.
[J]: Możliwe.
[K]: Na widzeniach ojcowie raczej chodzą na place zabaw (uśmiech), a pan po buty.
[J]: Jakich widzeniach, nie rozumiem.
[K]: No, po rozwodzie lub rozstaniu jak opiekę nad dzieckiem ma matka, to ojcowie widują się z dziećmi co jakiś czas.
[J]: Przepraszam, ale źle pani mnie oceniła, nie wszyscy ojcowie są tacy.
[K]: Sam pan wychowuje maluszka?
[J]: Nie. Najzwyczajniej w świecie wybieram dziecku buty, bo żona jest jeszcze na dyżurze. Miłego dnia.
Czy jak ojciec wyjdzie z synem na spacer, do sklepu lub gdzieś indziej to musi być zaliczany pod jakiś schemat? W jednej chwili zostałem oceniony, sklasyfikowany, została mi przypisana etykieta samotnego ojca lub (co gorsza) ojca z ograniczonymi prawami do dziecka.
Tata to też rodzic. Może wyjść z dzieckiem do lekarza, na spacer czy do sklepu po buty ...i nie powinno to nikogo dziwić.
sklepy
Pomyślałabym że ściema,gdybym nie znała sytuacji z własnego podwórka. Wielokrotnie to mąż jeździł z synkiem po róznego rodzaju poradniach, zwłaszcza jeśli nie działo się nic złego i mały nie potrzebował mojego dodatkowego wsparcia. A jeździł z prostego powodu- on ma prawo jazdy, ja- nie, dla niego to zapakowanie malucha w samochód, dla mnie wyprawa wózkiem i komunikacją miejską, a poruszanie się z tymże wózkiem po centrum bywa utrudnione. I wielokrotnie padały pytania typu: czy to pan się zajmuje synkiem (przed przekazaniem zaleceń), gdzie jest żona albo czy mama nie mogła dzisiaj przyjść... Ciekawe że nigdy jako matka nie usłyszałam dlaczego dzisiaj nie ma taty albo czy to ja się małym zajmuję :) Pytnia padały nie tylko ze strony wiecznie zainteresowanych starszych pań, ale i lekarzy, od ortopedy badającego stawy biodrowe u dwumiesięcznego maleństwa, po psychologa który wystawiał opinię po kontroli przedszkolakowi. Tata sam z dzieckiem na zakupach czy w czasie innych obowiązków to ciągle coś co dziwi ludzi. Z drugiej strony, jednak często to mąż w rodzinie jest tą osobą która pracuje dłużej, częściej, i jeśli ma niewiele czasu dla dziecka, też nic dziwnego że poświęca go w dużej mierze na rozrywki.
Odpowiedz@Sintra: Co do lekarzy to nie dziw się. Często, gęsto jest tak, że ojciec nie ma bladego pojęcia na co choruje dziecko, na co jest uczulone czy które szczepienia już miało a na wszystkie pytania odpowiada "Pani, nie wiem, żona się tym zajmuje...". Zapytaj swojego pediatry ile razy trafiła mu się taka sytuacja.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 października 2016 o 6:43
@Sintra: Akurat pytanie lekarza, czy to ojciec zajmuje się dzieckiem na co dzień nie jest oznaką wścibskości, zaściankowych poglądów i nie jest pozbawione sensu. W diagnostyce i przekazywaniu zaleceń ważne jest, czy osoba, z którą się rozmawia, najczęściej przebywa z dzieckiem, najczęściej je obserwuje i potrafi poznać kiedy coś jest nie tak, wie dokładnie o uczuleniach, szczepieniach i czy to ona będzie podawać leki, robić zabiegi, itp.
Odpowiedz@natalia: Może i tak. Ale kobietom na ogół nikt takiego pytania nie zadaje :)
OdpowiedzJa myślę, że pani próbowała rozeznać się w sytuacji, czy może taki troskliwy tatuś jest stanu wolnego i da się poderwać. Podobno największym zainteresowaniem u pań cieszą się panowie z psami i dziećmi
Odpowiedz@myscha: Możliwe, że masz rację. Widocznie przyglądając się butom jakie trzymałem w ręku nie zauważyła ślubnej obrączki na moim palcu :)
Odpowiedz@zet48: Ot jakaś nieogarnięta (z tą obrączką), bo dla mnie też od razu zaśmierdziało podrywem i to mocno! A faceci to jednak nigdy nic nie kumają :P
Odpowiedz@myscha: A ja uwazam, ze to raczej wiecej mezszczyzn jest sklonnych zwiazac sie z kobieta z dzieckiem niz odwrotnie. No chyba ze oboje maja dzieci to wtedy jest dodatkowe przyciaganie
Odpowiedz@ptah: Co to "mezszczyzna"? Nie słyszałem o czymś takim. Może jednak chodziło Ci o MĘŻCZYZN? :p
OdpowiedzTym samym zet48 obnażył inną paskudna cechę kobiet. Wykazują zdecydowanie większe zainteresowanie "sprawdzonymi" facetami, niż tymczasowo bądź przewlekle wolnymi. Facet z dzieckiem jest zdecydowanie "sprawdzony".
OdpowiedzNo niestety wielu ojców wychodzi z założenia, że od prawdziwego zajmowania się dziećmi jest partnerka, a oni to co najwyżej czasem coś kupią/dadzą pieniądze/pokrótce zapytają "jak w szkole". Do dziś w wielu filmach czy serialach "ojciec próbujący ugotować dziecku obiad", "ojciec próbujący wyjść z dzieckiem na zakupy" czy generalnie "ojciec próbujący być odpowiedzialnym rodzicem (najlepiej pod nieobecność żony, ewentualnie żeby coś żonie udowodnić)" pojawia się jako jakiś dziwny element komiczny, jakby to było z góry oczywiste, że żaden ojciec nie będzie miał pojęcia o tych rzeczach - i część ludzi to bawi, bo zgadza się z ich wizją świata. Na szczęście role społeczne powoli ulegają zmianom i coraz więcej jest takich ojców jak Ty ;)
OdpowiedzCzytając twój komentarz naszła mnie refleksja. Czy niedługo nie będzie tak jak w seksmisji? :x
Odpowiedz@mitzeh: Myślę, że raczej chodzi o to, że małe dziecko nie może samo siedzieć w domu, więc jeżeli jest taka możliwość to jeden rodzic chodzi na pierwszą zmianę do pracy, drugi na drugą, żeby stale ktoś w domu był, kto się dzieckiem zajmie. To dosyć znana metoda zresztą.
Odpowiedz@burninfire: szczerze mówiąc nie do końca rozumiem, do której części mojego komentarza się odnosisz - chyba do ostatniego zdania? Jeżeli tak, to jasne, zgadzam się, tylko zwróć uwagę, że nie zawsze tak było - niby rozumie się samo przez się, że dziecko nie może zostać samo w domu (czy gdziekolwiek indziej), ale przez lata było to "problemem" matki, wielu ojców nie poczuwało się do tego, żeby zajmować się własnym potomstwem regularnie (a nie raz na jakiś czas, na zasadzie "od święta"). W wielu rodzinach to matka była odpowiedzialna za: opiekę, ustalanie reguł, "oporządzenie" dziecka, ojciec natomiast to był "tatuś", z którym się można było pobawić, w przypadku starszych dzieci - którego trzeba było prosić o pozwolenie w ważniejszych sprawach, ale który za proces wychowawczy jako całokształt był raczej (na własne życzenie) mało odpowiedzialny. Taki model rodziny jest na szczęście coraz mniej popularny, ale do tej pory się zdarza i niewątpliwie funkcjonuje w świadomości wielu osób - czego dowodem jest chociażby to, że niektórzy wciąż reagują zdziwieniem na fakt, że ojciec (który nie jest samotnym ojcem albo rozwodnikiem "na widzeniach") zajmuje się taką "przyziemną" opieką nad dzieckiem.
Odpowiedzmoże się jej spodobałeś i badała teren czy jesteś wolny (żarcik) :PPP Nie zazdroszczę :P
OdpowiedzPani chciała cię poderwać i badała grunt ;)
OdpowiedzNa mojego męża też dziwnie zawsze patrzą. Bo to on na szczepienia chodzi z dzieciakami (ja tego nie lubię :) ), potrafi kupić właśnie buty czy coś innego - ugotuje, nawet kąpie dzieciaki i pampersa bez problemu też zmieni. Ale nie dziw się kobiecie - jak mówię, że ja studiuję zaocznie a mąż wtedy z 3 zostaje (w tym z niemowlakiem) to wszyscy wielkie oczy i pytanie czy nie lepiej z babcią było zostawić. - A TATA to równie dobry rodzić co mama (tylko karmić piersią nie może). Niestety stereotyp taty który się dzieckiem nie umie/ nie chce zająć jest jeszcze bardzo powszechny - co nie znaczy, że tylko tacy ojcowie są.
OdpowiedzZ tą babcią to by tak lekko nie było jakby mieszkała daleko albo leżała spokojnie w ziemi.
OdpowiedzOczywiście, że może wyjść z dzieckiem na spacer, do lekarza czy do sklepu po buty... jednak zazwyczaj nie wychodzi :)
OdpowiedzOjciec to chodząca skarbonka, wół, który cały dzień haruje, żeby było co do garnka włożyć, a gdy wraca styrany do domu dostaje opieprz, że się dzieckiem nie zajmuje. Stąd zapewne zdziwienie, gdy ojciec tak po prostu przychodzi z dzieckiem do sklepu, żeby mu kupić buty. W ich mniemaniu musi być jakiś wadliwy - samotny, albo "na widzeniu" po rozwodzie z matką dziecka.
Odpowiedz@Fomalhaut: a co powiesz na to że kobieta też pracuje i jeszcze dodatkowo musi zająć się dziećmi,domem i w ogóle wszystkim? Moim zdaniem naprawdę ciężko jest spotkać mężczyznę,który po pracy zrobi coś jeszcze. Oczywiście są wyjątki ale nie często
Odpowiedz@Banananana: Formalhaut opisał(a?) to, jak społeczeństwo z reguły postrzega ojców. I to chyba całkiem trafnie. Nie wiem za co te minusy i w ogóle "komentarz poniżej poziomu".
Odpowiedz@I_m_not_a_robot: nie wszyscy umieją w rozpoznawanie ironii
Odpowiedz"podczas widzenia" to mi się z więzieniem kojarzy, może pani Cię oceniła gorzej niż myślisz :p
Odpowiedz@PechPechPech: Może pani mówiła na własnym przykładzie? Sama może mieć dziecko, które ojciec widuje właśnie na takich "widzeniach".
OdpowiedzTeż jestem przekonany, że panna chciała Cię poderwać i badała grunt. Jeśli jednak chodzi o kupowanie dziecku bucików to bardzo często jest tak, że kobietom się wydaje, że to tylko one mają dobry gust i tylko to co im się podoba jest ładne i dobre, i tak często komentują krytycznie wybory faceta, że ten po paru latach związku zaczyna się wycofywać, sam sobie nie umie nic kupić, nie chcąc się narazić na krytykę żony, że o kupowaniu czegoś do ubrania dziecku można zapomnieć. Tak naprawdę niewiele jest związków, w których facet ma coś do gadania w tej materii, dlatego pewnie wzbudziłeś zdziwienie. W zabawy z dziećmi kobiety aż tak nie ingerują, dlatego faceci częściej od tej strony wolą zajmować się potomstwem, niż je odziewać.
OdpowiedzNiestety... Zdarza się, i to bardzo często. Nawet kiedyś na Piekielnych opisałem: http://piekielni.pl/73535 Punkty 2-4.
OdpowiedzJa się tylko zastanawiam, dlaczego w ogóle przyszło ci do głowy tłumaczyć się przed obcą kobietą. Gdyby to mnie ktoś zaczął zadawać takie pytania, to usłyszałby tylko oschłe "nie powinno to pani/pana interesować".
Odpowiedz