Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zastanawiam się czy dla niektórych klientów piktogram z przekreślonym psem naklejony na…

Zastanawiam się czy dla niektórych klientów piktogram z przekreślonym psem naklejony na drzwi sklepu nie jest wystarczająco jasną informacją, że z psem do sklepu wchodzić nie wolno.

Godzina wczesnowieczorna. Do sklepu wchodzi pani z małym pieskiem pod pachą. Od razu zostaje zatrzymana przez pracownika ochrony uprzejmie informującego, że pieska należy uwiązać przed budynkiem.

Jakby inaczej - rozpoczął się lament i pogróżki. Jak to tak, przecież jej tu pozwalano wcześniej wchodzić z psiaczkiem, oraz napastliwe pytania czy zapłacimy jej odszkodowanie, jeśli nie daj Najświętsza Panienko ukradną jej psiuńcia.

Babie zacięła się płyta, więc zostałam odesłana aby przyprowadzić panią kierownik sklepu, żeby jakoś dotarła tej paniusi do rozumu.

Po przybyciu kierowniczki, lament nie ustał - przybrał na sile. Pani Psiara nie reagowała na pouczenia o przepisach, wytycznych i wytrwale marudziła.
W końcu, widząc, że nic nie ugra.... wyszła trzaskając drzwiami i obiecując napisanie skargi "gdzie trzeba, bo ona ma znajomości!".

Czekamy niecierpliwie co zdziałają rzekome "znajomości" owej pani.

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
23 39

@Mavra: Wiesz co? Wyznaję taką zasadę "nie wszystko naraz". Jeżeli zaszłaby sytuacja, że musiałabym zrobić zakupy i wyprowadzić psa - najpierw zrobiłabym to drugie, odprowadziła psa do domu i dopiero wtedy udała się do sklepu. A jeżeli ktoś się boi że mu ukradną sierścia - to po wuja bierze go na zakupy? Sama posiadam psa, rasa znana z memów jako "Pieseł" i w życiu nie strzeliłpby mi do głowy,żeby uwiązać go pod sklepem choćby na sekundę.

Odpowiedz
avatar Mavra
3 11

@HermionaGranger: Nigdzie nie pisałam, ze zabieram psa na zakupy. Ot czasem się zdarzyło, ze wyszłam na dłuższy spacer z psem i wracajac przypomniało mi sie, ze czegos w domu brakuje. Zakup jednej , gora 2 rzeczy to nie jakies wielkie zakupy. Zreszta pisałam ,ze sie pytałam a jak nie pozwalano to nie robiłam problemow tylko wychodziłam

Odpowiedz
avatar PaniKota
25 35

"Drodzy Klienci! Przypominamy, że pies wnoszony na rękach jest nadal psem!"

Odpowiedz
avatar inga
3 11

@PaniKota: Zdarzyło mi się w kolejce do kasy prawie dostać w twarz kłębem mokrej, śmierdzącej, niemytej sierści, pod którą zapewne zagrzebany był pies. Bo pani trzymająca swojego całkiem sporego Pimpusia na rękach akurat postanowiła zrobić zwrot o 180 st. i ruszyć z powrotem na sklep. A pies wnoszony na rękach na wysokości mojego nosa uczula mnie jeszcze bardziej niż ten plączący się pod nogami.

Odpowiedz
avatar Jaladreips
-1 55

Mnie osobiście, bardziej niż psy, przeszkadzają gówniaki. Pies nigdy mi nie uprzykrzył zakupów, a gówniaki swoim darciem ryja robią to regularnie. A w restauracjach to jeszcze gorzej. Powinien być zakaz wnoszenia gówniakiów do sklepów i restauracji.

Odpowiedz
avatar Rammsteinowa
0 20

@Jaladreips: Gówniaków? Sama nie przepadam za wrzeszczącymi dziećmi (nie licząc niemowlaków, one się drą, bo się drą) ale bardziej za ich rodzicami. Dzieci to stały element środowiska i chyba tylko ostatni debil nie jest w stanie tego zauważyć.

Odpowiedz
avatar fawaszi
5 9

Marudzących też nie powinni wpuszczać w różne miejsca... A jeślu chodzi o dzieci, to niestety jest różnie i raczej się tego nie zmieni.

Odpowiedz
avatar Jaladreips
4 18

@Rammsteinowa: Gówniaki to takie potoczne określenie, nic obraźliwego. I masz rację, chodzi oczywiście o rodziców, użyłem dość niefortunnego skrótu myślowego. Na przykład zakupy w sklepie typu Auchan czy Carrefour. Dwoje rodziców i gówniak w wózku. Jedno pcha wózek, drugie koszyk, zajmują 2 razy tyle miejsca, do tego gówniak się drze, czym wkurza ludzi. Jakby nie mogło jedno zostać w domu, a drugie zrobić zakupów - byłoby 2 razy szybciej i nie uprzykrzaliby zakupów innym. Ale to pikuś... Rodzice z gówniakami w restauracjach. Karmią to, to smarka i pluje, beka. Obrzydliwość. Raz na własne oczy widziałem jak posrana (dosłownie) mamusia położyła dziecko na restauracyjnym stole i zaczęła je przewijać. Na szczęście obsługa jej to uniemożliwiła. Na szczęście niektóre restauracje zabraniają wnoszenia gówniaków i chwała im za to. Albo na plaży latem. Biegają gówniaki, nawet kilkuletnie, na golasa. Raz podszedłem do mamusi i zapytałem: - To co? Może ja też pomacham pani kutasem przed twarzą? Jaka oburzona była... Naprawdę, niektórzy świeżo upieczeni rodzice doznają tzw. pieluszkowego zapalenia mózgu, które całkowicie odbiera im kulturę i zmysł dobrego smaku.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@Jaladreips: Ostatnio w pracy byłam świadkiem koncertu - w roli głównej ryczący na oko dwuletni dzieciak. Siły w płucach miał tyle,że na całej sali sprzedaży rozlegało się jego wycie. Wył, rzucał się po podłodze i pluł, bo uwaga...powiedziano mu, że nie dostanie Chupa Chupsa. Rodzice oczywiście - jak sztywne Pale Azji, nie zrobili nic,żeby uciszyć kakafonię wrzasków. Kiedy "rodzice" i to dziecko wyszli, dalej bolały mnie uszy.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
4 4

@HermionaGranger: A co mieli zrobić? Jakiś pomysł? Ja wiem, że to jest upierdliwe, drażniące itp. ale ignorowanie dziecka to jedna z metod wychowawczych. Zdaję sobie sprawę, że często można dziecku wytłumaczyć dlaczego nie i część dzieci zrozumie, nawet gdy dziecko ma nieco ponad 2 lata.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 października 2016 o 13:14

avatar konto usunięte
4 4

@GlaNiK: Jedno z rodzicow moglo wyjsc z wrzeszczacym dziecięciem.

Odpowiedz
avatar whateva
0 4

@Jaladreips: "Kmiot" to też takie potoczne określenie, nic obraźliwego - kmiocie.

Odpowiedz
avatar burninfire
0 2

@Jaladreips: Bo nie widziałeś ludzi, którzy prowadzą dumnie psa na "spacer" (bo nie rozumiem jak do cholery można wziąć na spacer na starówkę psa - park byłby lepszym pomysłem niż zatłoczone, wybrukowane miejsce, serio) wchodzą do restauracji i pies co? Obsika jakiś stolik czy może bar (jak restauracja ma część zewnętrzną), albo sobie zrobi kupkę przy czyimś stoliku. Reakcja tych uwstecznionych umysłowo osób jest taka sama jak i tych z dziećmi - udaj, że nic się nie stało/nie Twoje/pochwal. Na głupotę nic się nie poradzi, trzeba czekać, aż dobór naturalny zrobi swoje i mieć nadzieję, że nie będzie postronnych ofiar.

Odpowiedz
avatar Trepcio
11 23

A ja często chodzę z moją psicą na zakupy. A to dlatego, że dla niej spacer jest czynnością czysto rekreacyjną - okazją do socjalizacji i pozwiedzania okolicy. Dla niższych potrzeb tudzież wybiegania ma 1000m2 ogrodu. Więc jak już idę na zakupy, to bardzo często ją biorę, a niech też ma jakąś przyjemność. Sklepy dzielę na trzy kategorie: 1. Małe sklepy, gdzie psicę można zaparkować przed sklepem i mieć na nią oko (napisałem "zaparkować" bo skubana szybko się wyszkoliła na tyle, że nawet jej nie wiążę, tylko przerzucam przez coś smycz, jak kowboje na westernach z lejcami, a ona grzecznie siedzi i czeka, bo wie, że jak wyjdę to ją za to pochwalę) - to sklepy, gdzie z czystym sumieniem mogę psicę zabierać. 2. Małe sklepy, gdzie nie ma jak zaparkować psicy, żeby mieć ją na oku - ruchliwa ulica przed sklepem, wąski chodnik - bo przecież ktoś może bać się psów i nie chcieć za blisko przechodzić - to sklepy, gdzie biorę psicę po wcześniejszym ustaleniu, czy będę mógł z nią wejść. Pytam po prostu wcześniej właściciela/obsługę, tłumacząc powody. Ani razu mi nie odmówiono, sporadycznie zdarza się, że nie mogę wejść z psicą bo na przykład jest nowa sprzedawczyni i nic nie wie o ustaleniach. Odpuszczam, trudno, przejdę kawałek dalej i kupię gdzie indziej, a przy najbliższej okazji staram się umówić na wpuszczanie psicy jeszcze raz. 3. Sklepy samoobsługowe, tudzież takie, gdzie chodzi się pomiędzy towarem - po prostu nie biorę psicy. Czułbym się niepewnie zostawiając ją przed sklepem, gdzie nie mam jej na oku, i czułbym się niekomfortowo, gdyby psica łaziła między towarem - a bo ja wiem w czym tarzała się wcześniej w ogrodzie albo na trawniku? A dążę do tego, że sensownie zaplanowane zakupy z psem to nie problem, ale trzeba po prostu pamiętać, że są miejsca, gdzie psa nie wolno wprowadzać i takie gdzie po prostu nie ma to sensu, nawet gdyby pozwolili.

Odpowiedz
avatar szujcia
-1 1

Ale o jakie przepisy Ci chodzi, Autorko?

Odpowiedz
avatar obserwator
0 4

@szujcia: Sanepidowskie. Gdyby inspektor, w sklepie spożywczym, wyciągnął legitymację, właściciel ma przesiusiane. Niestety nie ma kar jako promil przychodów, więc cierpią na tym sklepy rodzime. Do niespożywczych często wprowadzać można. Są tacy, którzy wpuszczają z suczkami z wiadomych przyczyn. A zresztą: http://demotywatory.pl/4696126/I-gdzie-tu-logika PS: Na drące się dzieci skutecznie działa "Spokój proszę" wypowiedziane kolejarskim tonem, na wzór "Wsiadać proszę".

Odpowiedz
avatar scandal
3 5

@obserwator: Sanepid nic nie ma do wpuszczania psów do sklepów Z wywiadu z przedstawicielem sanepidu: Jan Bonar: Przepisy mówią jedynie, że to na właścicielu spoczywa odpowiedzialność za bezpieczeństwo żywności. Może mieć w restauracji nawet sto psów – jeśli żywność jest bezpieczna, nam nic do tego. Tak samo jest w sklepach spożywczych. I – powtarzam – inspekcja sanitarna nie ma nic do tego. *Jan Bondar jest (lub był) rzecznikiem prasowym Głównego Inspektora Sanitarnego.

Odpowiedz
avatar szujcia
0 2

@scandal: Właśnie o to mi chodziło. Wielu ludzi (właściceli i sklepów i psów) nie zdaje sobie sprawy, że Sanepid nie ma nic do tego

Odpowiedz
avatar obserwator
0 0

@szujcia: W takim razie właściciele idą po najmniejszej linii oporu i zakazują wstępu z psami. Nawiasem mówiąc, względem placówek gastronomicznych przepisy są bardziej restrykcyjne. W kawiarni-kociarni trzeba było oddzielić pomieszczenia przygotowania posiłków od miejsca, gdzie mieszkają koty.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
0 0

@obserwator: Czyli osoby niewidome oraz niepełnosprawne, którym psy pomagają w życiu umrą z głodu, bo nie będą mogły wejść do sklepu spożywczego.

Odpowiedz
avatar Milczacy
0 2

Do mojego miejsca pracy też nie można wprowadzać zwierząt i kiedyś wszedł facet to mu zwróciłam uwagę, że zapraszamy ale bez pieska. To facet najpierw zaczął krzyczeć 'czy ja wiem ile kosztuje jego pies?!' a jak stanowczo go wyprosiłam z psem to wyszedł i przywiązał yorka do klamki drzwi wejściowych! U nas drzwi są takie, że trzeba porządnie szarpnąć żeby otworzyć, więc jakby tak otworzył to by psu mógł zrobić krzywdę, imbecyl. Nie rozumiał dlaczego kazałam psa dowiązać i przyjść bez niego... Ludzie mnie zadziwiają.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Co zdziałają rzekome "znajomości" owej pani... to co zawsze- albo foch damulki "na sklep", bo w końcu to dzięki jej zakupom za 1,20zł jeszcze nie zbankrutowaliście... Drugą opcją jest skarga mailowa, która doczeka się autoodpowiedzi z szablonu z adresu noreply@. Ja czegoś po prostu nie ogarniam- ja rozumiem, że psa przywiązać niet, bo jeszcze zdarzy się cud i psa ktoś podprowadzi (szczególnie takiego szczekająco-warcząco-drapiąco-gryzącego) ale... to się nie da zrobić tak, żeby iść na zakupy BEZ psa? A na spacer osobno? Niedługo potem jak wybudowali u mnie Kaufland byłem świadkiem, jak jakiś typ chciał się władować na sklep z czymś co przypominało wilczura na sterydach, a jego koronnym argumentem było "weź mnie spróbuj zatrzymać brudasie, to cię poszczuję moim pieskiem". Serio?

Odpowiedz
avatar Deante86
-2 4

Krystyna Błażejewska, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bydgoszczy, mówi, że nie ma przepisów, które w jednoznaczny sposób mówiłyby o zakazie wprowadzania psów do pomieszczeń, w których wykonywane są czynności związane z produkcją i obrotem żywnością, a więc także do sklepów. - Jednocześnie na przedsiębiorcy spoczywa obowiązek zapewnienia, aby żywność znajdująca się w obrocie była bezpieczna dla zdrowia i życia człowieka. Tak więc sorry, pies to tylko zwierzę, które w każdej chwili może uciec właścicielowi i np nasikać na produkty na regałach sklepowych. A za to już niestety odpowiada później właściciel, ale nie psa tylko sklepu. Dlatego logicznym jest, że właściciele zabraniają wprowadzania psów do sklepów. Jedynym psem który może oficjalne poruszać się po sklepach spożywczych jest pies przewodnik.

Odpowiedz
avatar obserwator
0 0

@Deante86: W Krakowie, w brytyjskim supermarkecie, także psów-przewodników nie wpuszczali. Dopiero jak pewna Brytyjka narobiła ambarasu w centrali, przepisy zmienili!

Odpowiedz
avatar Izim
0 2

Mnie z psem zawsze wpuszczają do sklepu, jeśli przedtem grzecznie spytam. Oczywiście mały piesek :) Co do przeszkadzania innym, powinien być zakaz wchodzenia śmierdzącym ludziom do sklepu. Nie mówię tutaj tylko o żulach, ale o kobietach w wieku 60 - 70 lat i Panach, tych weselszych.

Odpowiedz
Udostępnij