Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Spotkanie w szerszym gronie znajomych, w pewnym momencie znajoma która prowadzi dg(działalność…

Spotkanie w szerszym gronie znajomych, w pewnym momencie znajoma która prowadzi dg(działalność gospodarczą) zaczyna wywód z cyklu jak to jej ciężko i nie jest to opowieść o przejściach z ZUS, US, kontrolami z takiej czy innej instytucji, ale o zmieniającej się sytuacji na rynku pracy.

Zaczyna jej wtórować jakiś jej znajomy - korpo-ludek na stanowisku menadżerskim. No więc potencjalnym kandydatom to się teraz w głowach, poprzewracało, nie ma i nie będzie zgody na dyktat pracownika (na moje zwrócenie uwagi, czy jej zdaniem dyktat pracodawcy jest ok? stwierdziła, że tak bo to jest sytuacja naturalna - no cóż punkt widzenia zależy od punktu siedzenia).

Korpo-ludek wtóruje (po 3 minutach widać, ze gość się nie nadaje do żadnego zarządzanie ludźmi - tam nie ma miejsca na emocje, a z niego te, aż buchają przy każdym słowie).

No i zaczynają się konkrety - znajoma ma kandydata do pracy na stanowisku wymagającym mocno specjalistycznej wiedzy, wszystko ekstra ale jak przychodzi do kwestii wynagrodzenia gość mówi wprost - teraz, ma X plus premie, do tego służbowy samochód, opiekę medyczną dla siebie i rodziny, rodzinną kartę multisport jak ona zamierza to przebić.

No i obraza majestatu jak tak w ogóle można, jak można z takim podejściem przychodzić na rozmowę, co za roszczeniowa postawa itd.

Korpo-ludek wali w ten sam deseń - nie może znaleźć pracowników, on ma sztywno za budżetowane pieniądze na konkretne stanowisko, kandydaci chcą 2 raz tyle, ludzie są odrealnieni nie wiedzą jak to wygląda.Ma dziewczynę która się wstępnie zgadza na warunki, a w ostatniej chwili rezygnuje bo dostała lepszą ofertę i jak on przed dyrektorem wyszedł.
W pewnym momencie korpo-ludek wygłasza najważniejsze zdanie w tej całej jałowej dyskusji - jak by mieli płacić tyle co ludzie oczekują, to by musieli cały budżet przeorać i kasę z wynagrodzeń dla menadżerstwa przenieść na pensję szeregowych pracowników.

Wtrąciłem się w tym miejscu i mówię, ze przecież na to samo wychodzi - jak nie masz kim to musisz sam to zrobić. Jak nie zrobisz to góra pozbędzie się nieefektywnego menadżera, a nie pracowników, ergo wykonujesz znacznie więcej obowiązków za te same pieniądze.

Wyskoczyła na mnie znajoma, że ona ma związane ręce, jak by dała takie pensje, ile ludzie chcą to by musiała ceny podnieść i przestała by być konkurencyjna, ona nie może, bo koszty ma sztywne - zapytałem, czy nie pomyślała o tym, że trzeba będzie rozważyć obniżenie własnych dochodów, bo jak nie będzie miała kim wykonywać zleceń to na 100% wypadnie z rynku.

No i się zaczęło - ja się nie znam bo sam jestem etatowcem, syty głodnego nie zrozumie, one nie po to zakładała dg i zasuwała po 14-16 h na dobę, żeby musieć się szczypać.
Zaczęły się wycieczki osobiste - jej nikt nie pomagał, tatuś nie za sponsorował jej studiów w stanach, ona miała ciężko.
Nie pozostałem dłużny, wspominając, żeby nie przesadzała z tym wypruwaniem żył, bo z tego co pamiętam, jak zaczynała z działalnością to tatuś piastujący dyrektorskie stanowisko załatwił jej taki kontrakt, że przez 3 lata interes sam się nie tylko kręcił, ale i nieźle rozwijał, poza tym zadbał też, o kontakty w środowisku.

Powiem szczerze, że nie spodziewałem się - ta znajoma (następnego dnia zadzwoniła normalnie pogadać, przeprosiła za wycieczki osobiste - faktycznie o 2 drinki za dużo), nie jest nowicjuszką w tym co robi i sama nie raz powtarzała, że idzie się tam gdzie jest lepiej, ale jak widać nie do końca jest w stanie zaakceptować to o czym sama mówiła.

by Vege
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
7 11

Uwazam, ze przechyl w zadna strone nie jest dobry. Obecnie jest poszukiwanych wiele osob w mojej dzialeczce, mozna przebierac w ofertach, ale jest jedno ALE. Popyt przerosl podaz i czesto gesto trzeba brac kogokolwiek do wykonywania pracy. W efekcie jako pracownik musze sie meczyc z niedouczonymi osobami- nie mowie tu o braku doswiadczenia tylko o tym, ze te osoby i tak sie nie staraja, bo wiedza, ze jest luka w rynku i ciezko kogos innego znalezc.

Odpowiedz
avatar Moby04
4 4

@helena: Tyle tylko, że pracodawca zdając sobie sprawę z takiego a nie innego stanu rzeczy powinien być gotów zaoferować stawki pozwalające na podkupienie faktycznych specjalistów a nie niedouczonych klaunów. Gorzej jeśli firma chce się zmieścić w założonym limicie wynagrodzenia/dodatków i dziwi się, że specjalista nie chce z pocałowaniem rączek przejść do gorzej płatnej pracy... Generalnie, przewaga pracowników na rynku jest zjawiskiem pozytywnym bo wymusza wzrost płac oraz szukanie oszczędności i wzrostu efektywności/innowacyjności w obszarach pozapłacowych. Tyle tylko, że do mentalności polskich "byznesmenów" to jeszcze nie dotarło.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 4

@misiafaraona: Trochę mocne słowa, ale przyznam, że mnie też irytują historie w stylu "rozmawialiśmy i ja powiedziałem to, a on powiedział tamto, ja na to, że cośtam, a on, że wcale nie, koniec historii"

Odpowiedz
avatar Grav
3 15

To nie jest takie proste, w żadną stronę. Tu akurat mowa była o pracowniku wykwalifikowanym, z pozycją, szukającego LEPSZEJ pracy, a nie po prostu pracy - i taki będzie siedział dopóki nie skapnie mu coś, co mu pasuje bardziej. Ale ja mam do czynienia z rekrutacją ludzi, co do których jedynym wymogiem jest znajomość języków obcych. Takiej na zasadzie "angielskiego nauczył się w szkole, niemieckiego na erazmusie". W większości przypadków wystarczy. A potrafią przyjść ludzie z absolutnym brakiem znajomości branży, z językiem, i twierdzić, że no przecież już 4 miesiące w firmie są, to kiedy ten awans? Jeśli to nie jest roszczeniowa postawa, to ja jestem święty turecki. Co do pieniędzy... płacimy dobrze, na pewno nie najlepiej. U nas z kolei łatwiej o rzeczony awans - może nie aż tak łatwo, żeby po kwartale, ale po trzech już się zdarzało, jeśli ktoś faktycznie coś umiał. Jeśli komuś się taki układ nie podoba - to niech szuka firmy, która mu zapłaci więcej. Nikt siłą nie trzyma :)

Odpowiedz
avatar glan
8 8

No i niestety taka rzeczywistość. Jeśli są dwie firmy, A i B. Firma A potrafi zorganizować sobie lepsze zlecenia za większą kasę. Dzięki temu może więcej zapłacić dobrym pracownikom. Firma B nie potrafi, klepie wciąż to samo bez rozwijania się. Potem narzeka, że ludzie odchodzą do A. To kwestia dobrego zarządzania.

Odpowiedz
avatar Vege
3 3

@nuclear82: Tak jak wspomniałem w tekście - niestety niektórzy "patologiczną nadpodaż pracowników" uważają za stan naturalny i na tym często opierają konkurencyjność swojego interesu. A przegięcie w żadną stronę nie jest dobre, tylko do osiągnięcia stanu równowagi to potrzebna zamiany mentalności i z jednej i z drugiej strony - pracownik musi szanować swoje obowiązki, a pracodawca zdawać sobie sprawę, że płaci za pracę, a nie jałmużnę z łaski.

Odpowiedz
avatar Austenityzacja
5 5

@nuclear82: Staczamy się w drugą ekstremę? A co, bezrobocie spada poniżej 5%? Nie sądzę. Co prawda program 500+ podobno wpłynął negatywnie na rynek pracy z punktu widzenia pracodawcy, ale ciągle jest to daleko od ekstremy. Zresztą wielu pracodawców już zaczęło walczyć z tą sytuacją i zatrudniają tanią siłę roboczą z Ukrainy. Teraz w końcu po latach jest sytuacja, gdzie pracownik ma jakiś wybór i może zdecydować na podstawie zarobków, warunków socjalnych czy nawet dojazdu. Nie bierze cokolwiek pracodawca rzuci, bo niczego innego nie ma.

Odpowiedz
avatar Moby04
2 2

@Austenityzacja: Z tym ekstremum to trochę na dwoje babka wróżyła. Z jednej strony jest masa bezrobotnych bez prawie żadnych szans na zatrudnienie (ludzie bez kwalifikacji, ludzie bliscy emerytury, etc) - tam dalej panuje wolna amerykanka. W dużej mierze przez absurdalne zapisy prawne (np. okres ochronny przed emeryturą). Z drugiej jednak w wielu branżach brakuje ogromnych ilości specjalistów - tacy nie mają oporów wprost zapytać potencjalnego pracodawcę, czym przebije jego obecne warunki pracy tudzież ofertę konkurencji.

Odpowiedz
avatar Austenityzacja
9 9

Uwielbiam jak takie cwaniaczki zajmują kierownicze stanowisko i od razu dostają po ryju wolnym rynkiem. To chyba jakieś przestarzałe przekonanie, że szef = bóg, a w płacy wszystko powyżej minimalnej krajowej = jałmużna. Bezrobocie spadło i się okazuje, że wcale nie tak łatwo zastąpić pracownika kimś innym i jak mówi, że albo dostanie więcej kasy albo odchodzi, to trzeba czasami się nagiąć. Nie bardzo wiem czego taki pracodawca się spodziewa... Że ktoś przyjmie gorszą ofertę pracy z litości? Z głupoty? Z przyzwoitości?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Krew mnie zalewa jak słyszę o "roszczeniowej postawie młodych ludzi". To chyba normalne że pracownik chce zarabiać jak najwięcej, nie? Człowiek skończy edukację, idzie do pracy i chciałby się usamodzielnić, więc normalnym jest oczekiwanie że zarobki na to pozwolą. Pracodawca nie chce tyle zapłacić? To niech sobie szuka jeleni, mamy kapitalizm i możemy zagłosować nogami - pójść tam gdzie nie tylko płacą dużo lepiej, ale też poważnie traktują pracownika i o niego dbają, bo dobry pracownik jest na wagę złota. Pozdrawiam z Anglii.

Odpowiedz
avatar conrad_owl
1 3

Dokładnie. Rozumiem, że są debile co nic nie umieją i chcą mieć w Polsce 3k zł na start w call center, ale bez jaj... Ja zarabiam zwyczajnie 1,5k gbp miesięcznie za 50h w tygodniu i 33dni urlopu rocznie (35 jeśli pracuję w święta), praca nie jest ciężka, nikt mnie nie pilnuje i już kilkunastu widziałem co pół dnia grali w gierki i siedzieli na fb by potem wylecieć... Bo nikt nie pilnował i nie kazał to mieli w d... Myślałem o powrocie do kraju. Ta sama branża, to samo stanowisko. Płacą? 2800zł brutto :) i jeszcze studia wyższe wymagane, a jakoś w Szkocji ich nie potrzebuje (mam ale tylko licencjat z ekonomii, a branża inna). To była najlepsza oferta. Niektórzy pracodawcy chcą niewolnika za cenę wynajmu mieszkania i podłego jedzenia z biedronki. Do czego tam wracać? Wolny rynek, wolna europa. Żyjemy w UE, nie w Polsce.

Odpowiedz
avatar MrSpook
5 5

Zapieprzałem na budowach w firmie chrzestnego od 16roku życia by dorobić, skończyłem informatykę i podyplówki z zarządzania produkcją i finansami przedsiębiorstwa, robiłem projekty dla różnych firm polskich, zagranicznych. Teraz jestem pracodawcą, nikt mi niczego nie dał, ale wiem, że jak chce mieć zrobione na czas to muszę odpowiednio posmarować pracownikom. Jak wezmę kogoś za gównianą stawkę, to będę miał gównianą jakość wykonania, to wiem, że będę się musiał chędożyć z naprawami gwarancyjnymi. Janusze i Janeczki biznesu, nie potrafią zarządzać ryzykiem, mają swoje wizje sukcesu, ale nie potrafią przewidzieć potencjalnych skutków swoich działań, a potem mają pretensje do ludzi tylko nie do siebie. Mam takich znajomych januszy. Szkolą pracowników za swoją kasę, ci dostają doświadczenia, ale po 2latach zero podwyżki nawet symbolicznej, to im doświadczeni pracownicy wieją. Remont i meble żonie musi machnąć, bo go ta ciągle jątrzy, bo się naoglądała na TVN jakiś modowych bzdur, bo musi się brać z sąsiadkami w konsumpcyjnym wyścigu zbrojeń.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 października 2016 o 11:11

avatar polaquita
-5 5

większośc pracowników nie rozumie, że to co dostają na rękę np 4000PLN jest tylko połową tego co de facto płaci pracodawca. Jeśli pracownik swoją pracą nie daje większego dochodu nie ma sensu go zatrudniać. Dlatego też ludzie bez doświadczenia i umiejętności nie mają szans na super robotę. No chyba, że szybko się uczą a potem umieją negocjować ;) Znam takich osób kilka i często zdarza się, że zarabiają kilka razy tyle co koledzy na podobnym stanowisku. Czemu? Bo potrafią na siebie zarobić. Zamiast wyskakiwać z nierealnymi wymaganiami dobrze jest się zastanowić czy jest się tyle wartym. Sama pracuję na umowie o pracę, więc wiem jak to wypada ;) To, że nie ma ludzi do pracy nie znaczy, że trzeba płacić 8000brutto za kogoś wartego max 4000.

Odpowiedz
avatar szafa
4 4

@polaquita: Ale skoro innym firmom się opłaca płacic pieniądze godziwe, to chyba jednak są ci pracownicy coś warci? Bo przecież tacy kandydaci, co rzucają pracę dla innej firmy albo jej w ogóle nie podejmują gdzieś idą pracowac zazwyczaj...

Odpowiedz
avatar Moby04
5 5

@polaquita: A jak to się ma do oburzenia na stwierdzenie kandydata "w obecnej pracy mam X na rękę + ubezpieczenie medyczne + multisport + (coś tam jeszcze). Czym to przebijecie?"? Pracownik zna swoją wartość ale rozważając zmianę pracy w gorsze warunki raczej nie pójdzie...

Odpowiedz
avatar szafa
4 4

Ciekawe czy jak idzie do salonu merca i go nie stać na samochód to się ten korpoludek wykłóca, że nie może byc dyktatu producenta... albo jak jedzie na wycieczkę z biurem podróży ;)

Odpowiedz
Udostępnij