Na czas wakacji zawiesiłem prowadzenie działalności gospodarczej.
W sierpniu dzwoni znajoma znajomej, że koleżanka miałaby jakąś drobną pracę dla mnie. Okazało się, że Pani biznesmen remontowała łazienkę w firmie, pokłóciła się z wykonawcą i ten spakował zabawki, trzasnął drzwiami i poszedł w siną dal.
Taka była wersja którą usłyszałem.
Pojechałem do firmy, okazało się, że trzeba zamontować kibelek, umywalkę, szafkę pod umywalką i powiesić dwie małe szafki. Zaproponowałem, że przyjadę 1 września, bo mam zawieszoną działalność. No cóż, okazało się, że Pani bardzo zależy ma czasie, czy nie możemy się dogadać, nie może czekać do 1, nikt inny nie chce przyjść do tak małej roboty, no czy nie mógłbym jednak "od ręki" tego załatwić.
Robotę wyceniłem na 100 zł, bo blisko, bo mało roboty, bo po znajomości, bo akurat nie miałem co robić. Od razu zaznaczyłem, że fakturę wystawię z dniem 1 września i wtedy się rozliczymy. Usłyszałem: ok, nie ma problemu.
Na drugi dzień wszystko zamontowałem, mówię Pani, że podjadę 1 września z fakturą to się rozliczymy.
Pani: Nie, nie, pan mi wystawi fakturę z dzisiejszą datą, bo muszę to wrzucić w sierpniowe koszty.
Ja: Nie ma mowy, umawialiśmy się na 1 września
Pani: Usługodawca ma obowiązek natychmiastowego wystawienia faktury! Ja muszę mieć fakturę w sierpniu! Ja to do US zgłoszę!
Aha. Mój błąd, że się zgodziłem i już widzę, że z Panią się nie dogadam.
Ja: Ok, skoro pani nie stać na zapłatę, po znajomości zrobiłem to za darmo, do widzenia.
Pani: Ale jak to za darmo? To ja muszę umowę darowizny mieć!
Ja: Nie ma sprawy, zaraz napiszę, będę za godzinę.
Pani poszła do w diabły... to znaczy gdzieś tam do firmy. Ja wróciłem do łazienki, rozmontowałem wszystko praktycznie do stanu jaki zastałem, dziewczynom od obsługi klienta powiedziałem, że właśnie wyjeżdżam, wracam 10 września i żeby szefowa ani nikt z firmy do mnie nie dzwonił, bo i tak będę niedostępny. Zabrałem zabawki, pojechałem do domu.
Oczywiście wkrótce telefon. Zablokowałem, cisza. Wkrótce dzwoni koleżanka, że Pani biznesmen do niej dzwoniła, objechała mnie i ją(!) od góry do dołu, zwymyślała mnie od oszustów i innych takich.
No cóż, teoretycznie nie powinienem się w ogóle zgadzać na robotę. Tak, wiem US mógłby się przyczepić, złamałem prawo, jestem przestępcą, będę gnił pod celą... A Pani miała rację, fakturę muszę wystawić z datą wykonania usługi.
W końcu machnąłem ręką, o sprawie zapomniałem, ale pojawił się smakowity ciąg dalszy. Kolega zamówił w firmie tej Pani usługę. Dosyć szybko pojawiło się pytanie czy będzie chciał fakturę albo paragon, bo "bez papieru" będzie taniej o VAT.
Aha, fajnie. A łazienkę kończyłem 28 sierpnia, w sobotę...
uslugi reklama
Teraz kolega może spokojnie powiedzieć jej, że nie potrzebuje faktury. Jak usługę wykona to zapłacić i dopiero zacząć domagać się paragonu. Przy tym postraszyć US oraz mieć włączony dyktafon.
Odpowiedz100 zł za taki zakres robót? Z vatem? Daj namiar na siebie. Zatrudniam Ciebie od razu jako podwykonawcę. Nie dziwi mnie że przy takich stawkach, zawiesiłeś działalność. Nie wystarczy nawet na ZUS...
Odpowiedz@Sierpek12: Dwie godziny roboty, więc stawka godzinowa zacna. Spoko, starcza mi na zus i na waciki zostaje :) A u kogoś pracować nie zamierzam. Działalność zawiesiłem bo garaż sobie budowałem.
Odpowiedz100 zł bo blisko, po znajomości itd.
Odpowiedz@Sierpek12: czasem dla świętego spokoju warto. po co miałby się potem użerać z opiniami, że wybrzydza i nie przyjmuje zleceń itp.? a że wyszło, jak wyszło, no trudno. ale i tak plus- za to, że odkręcił babsztylowi ten kibel i zostawił w stanie zastanym.
Odpowiedz"...A łazienkę kończyłem 28 sierpnia w sobotę..." W tym roku?
Odpowiedz@Sierpek12: nigdzie nie pisze który rok. Ale czy to ważne?
Odpowiedz@Xirdus: Zapewne chodziło o to, że w tym roku 28 sierpnia to była niedziela. Ale fakt, nieistotne :)
Odpowiedz@Sierpek12: ach, tropiciele :) kalendarz podpowiada 2010
Odpowiedz@vonKlauS: 27 sierpień, sorki, z pamięci wpisałem, pamiętałem, że na 100 % sobota to była
Odpowiedz