Nie ma jak wszelkiego rodzaju "akcje społeczne" sieciówek.
Popularna sieciówka drogeryjna na R od dłuższego czasu promuje się akcją "Mamy mają pierwszeństwo". W skrócie: kobiety w widocznej ciąży i matki z dziećmi do lat 2 kupują "bez kolejki".
Z racji radosnego pomieszkiwania na totalnym wygwizdowie jedynie jeden punkt tej sieci mam względnie blisko.
W pierwszej ciąży przekonałam się, że panie w "moim" sklepie dostają nagłego ataku wybiórczej ślepoty, jak tylko pojawiałam się w tej drogerii. Niemniej na tamtym etapie byłam jedynie w ciąży, więc moje wizyty były raczej sporadyczne. Poza tym nie jestem zwolenniczką robienia z siebie świętej krowy i nie robiło mi odstanie tych 5-10 min w kolejce (zawsze min. 4-5 osób).
Tak samo nie robiła mi za bardzo konieczność ustawienia się w kolejce, jak z moją niespełna roczną latoroślą pojawiałam się w ich progach - zdecydowanie częściej, jako że "przetwarzanie" młoda ma na dość wysokim poziomie zaawansowania, a ich "autorskie" produkty są i niezłej jakości, i w fajnej cenie. Niemniej młoda spokojna, zadowolona, że coś się wokół niej dzieje, to i ja mogę odstać, po co robić aferę.
Sprawy ostatnio się pokomplikowały nieco bardziej. Zaszłam w drugą ciążę, która już jest dość zaawansowana. Oczywiście panie w obsłudze nadal wybiórcza ślepota, ale wzorem pierwszej ciąży - nie róbmy awantury, 5-10 min nie dramat, ja nie święta krowa. Wszystko było fajnie, gdyby nie to, że kluczowe zapasy skończyły się w momencie, który zbiegł się dość niefortunnie z ich promocją -49% na jakieś tam produkty. Pojawiłam się z młodą w sklepie, na szybko wrzuciłam potrzebne produkty do koszyka, i... zaczęłam szukać końca kolejki. Normalnie szok, kobiety rzuciły się na przecenione produkty jak Reksio na boczek, kolejka dochodziła do końca sklepu, gehenna. Dodatkowo ja wcześniej tego dnia miałam próbę obciążenia glukozą (kto nie miał, niech nie żałuje i nie tęskni), a młoda akurat była na etapie focha na pół świata z tupaniem nóżką (zdarza się). Ogólnie mówiąc: ja w stanie lekko zdechłym, młoda na wysokich obrotach histerii, a pampersy potrzebne na gwałt (coś nam zarządzanie zaopatrzeniem zaszwankowało, jak zwykle w najmniej odpowiednim momencie).
Przechodzi pani z obsługi drogerii, zaczynam grzecznie: "Przepraszam...". No i nie dane mi było dokończyć. Pani odpaliła motorek w dupce i popatatajała w siną dal. Szukam innej pani. To samo. Poddałam się, podchodzę do kasy, informuję kolejną osobę, że bardzo przepraszam, fatalnie się czuję, dziecko świruje, polityka drogerii wdrożyła akcję, że mamy mają pierwszeństwo, chciałabym skorzystać... No jak się na mnie wydarli. Wszyscy w kolejce. Że trzeba było się nie puszczać. Że co ja sobie wyobrażam. Że im się należy. Że ja im te cienie czy co tam po promocji było wykupie wszystkie, a dla nich nie starczy. A kasjerce do wybiórczej ślepoty dołączyła nagła utrata słuchu.
Nie dałam rady. Chciałam zostawić to wszystko i po prostu wyjść. Postawiłam koszyk przy kasie, chcę wychodzić, a ochroniarz do mnie z łapami, że ja na pewno coś wynoszę! I zabiera się z łapami za przeszukanie wózka z młodą. No niestety, nerwy, złe samopoczucie, wszystko do kupy... Zwymiotowałam. Pośrodku sklepu. Zahaczając kasę, ochroniarza i sporą część podłogi przede mną. Wyminęłam go i po prostu wyszłam, odprowadzana stekiem przekleństw i złorzeczeń i wszelkiego wyrzekania na mnie, z "teraz to posprzątaj" na czele.
Pampki kupiłam w innym sklepie, a do działu reklamacji wystosowałam odpowiedniego maila. Z sugestią, żeby się nie ośmieszali i zarządzili zdjęcie plakatu, skoro akcja nie ma żadnego pokrycia w rzeczywistości.
W odpowiedzi usłyszałam, że "panie pewnie zalatane", że "trzeba było się do obsługi zgłosić, to otworzyliby inną kasę", "że może ciąża słabo widoczna" itp. itd. Słowem - ktoś nawet nie zadał sobie trudu przeczytania mojego maila.
A wiecie, co było najbardziej zaskakujące? Niespełna tydzień po tym wydarzeniu odwiedzałam z mężem koleżankę w sąsiednim mieście. Młoda została z dziadkami. Zatrzymaliśmy się na szybko w drogerii tej samej sieciówki, żeby kupić jedną rzecz. Panie z kasy z połowy sklepu mnie wołały, żebym się tylko nie pomyliła, bo one dla mnie drugą kasę otworzyły i czekają. Przez tydzień to mi chyba brzuchol aż tak nie urósł, żeby z "niewidocznego" awansować na "widoczny z 10 metrów". Dodam, że ubiór w obu przypadkach był bardzo zbliżony...
Ja i bez "akcji" staram się ułatwiać życie kobietom w ciąży. Jeszcze mi się nic od tego nie stało.
OdpowiedzW ciąży nie bylam, ale ze lubię do Rossa chodzić, to bywam często. Widziałam nie raz jak panie z 10 metrów ciężarne wołają. A do sklepu bym nie poszła, ale wysmarowała konkretne skargi na fejsie np.
OdpowiedzNajbardziej na świecie nie lubię ludzi, którym brak asertywności (który chowają absolutnie za każdym pretekstem), a potem marudza, że nikt im nie dał tego co chcieli (chociaż zapomnieli poprosić). Była promocja, pełno ludzi, kobiety pewnie zalatane i z niczym się nie wyrabiaja, więc trzeba się zaznaczyć jak się coś chce. Jak kolejka była z kosmosu, to wiadomo, że kasjerka zwracała raczej uwagę na to, żeby się spieszyć i nie pomylić, a nie o co się klienci kłócą. Jedyne co jest piekielne, to zachowanie klientów, ale domyślam się jak wyglądała cała historia.
OdpowiedzCzy ty jesteś ślepy/a? Jaki brak asertywności? Dziewczyna w koszmarnym stanie fizycznym (ciąża i to coś z glukozą) i psychicznym (foch małej córeczki) ledwo na nogach stoi, woła cicho, bo tylko na tyle ją stać, a ty śmiesz zarzucić jej brak asertywności?! Mam radę. A może dwie. 1. Jak masz takie kłopoty ze wzrokiem, idź do okulisty. 2. Jak masz wśród swoich znajomych polonistów, poproś któregoś z nich aby nauczył cię czytać ze zrozumieniem!
Odpowiedz@ZebThan: Czy ty umiesz czytać? Przecież powiedziała głośno, że chce zostać obsłużona w pierwszej kolejności, co jeszcze miała zrobić? Wrzeszczeć "Z drogi!", staranować kobiety w kolejce i przyłożyć kasjerce pampersami? Użyj mózgu. Rossmann sam chwali się wszem i wobec, że mają politykę przyjazną kobietom w ciąży i z małymi dziećmi, plakaty "Mamy pierwszeństwo" i naklejki z informacjami, że wyżej wymienione są obsługiwane w pierwszej kolejności są ponalepiane WSZĘDZIE (na kasach, na witrynie, na drzwiach...), więc ich psim obowiązkiem jest się do tej polityki stosować! I ani autorka, ani kobieta w ciąży nie powinna musieć WALCZYĆ o coś, co jej się należy. Inna sprawa, gdyby Rossmann nie wprowadził takiej akcji, wtedy to dobra wola innych kupujących czy kogokolwiek przepuszczą, ale w tej sytuacji nie ma wątpliwości, że nawaliły kasjerki, bo nie stosują się do polityki pracodawcy. Rozumiem zabieganie, bo przez promocję -49% Rossmanny przeżywały oblężenie, ale nie zgadzam się z bronieniem kasjerek, bo zaniedbały obowiązki (i mówię to jako osoba, która również pracuje z klientami i nie raz przeżyłam ruch taki duży że do domu się prawie czołgałam). Broniłbyś ich, gdyby zamiast wydać ci 100 zł reszty, dały ci 10zł? Bo to identyczna sytuacja.
Odpowiedzja miałam sytuację dokładnie odwrotną. Stoję sobie spokojnie w kolejce i pani w kasie nagle woła młodą panią w ciąży. Obejrzałam się i odkryłam, że mowa o mnie. Nie muszę chyba dodawać, że w ciąży nie jestem :) Powiedziałam, to pani, ona przeprosiła, a potem jeszcze mi się tłumaczyła, że taka polityka i bardzo im na to zwracają uwagę.
Odpowiedz@borsuk: Dlatego ja proszę tylko kobiety w wyraźnie widocznej "na 100%" ciąży ;). Bo już mi się kiedyś parę osób sfochowało, bo to brzuszek był tylko ;)
Odpowiedz@borsuk: raz mnie olano, jedna klientka omal mnie nie przewróciła tak jej się spieszyło ale była z dzieckiem więc nie skomentowałam. Zawsze grzecznie stałam w kolejce - poza nią zawołali mnie raz, ale czułam się dobrze więc o nic nie prosiłam
OdpowiedzWy zwykle płaczecie w podobnych sytuacjach, a tu taka miła odmiana. Trzeba było im jeszcze rzucić na odchodne "z obrzyganymi nie gadam". Zdumiewające jak szybko ginie wasza solidarność jajników, gdy tylko rzucą tańsze mazidła do ryjów. Jak żyję nie słyszałem, żeby sobie dwóch facetów do gardeł skakało o ostatnią tubkę kremu do golenia.
Odpowiedz@Fomalhaut: faceci skaczą sobie do gardeł o inne pierdoły. Taka specyfika płci.
Odpowiedz@katem: o jakie na przykład?
Odpowiedz@Gbursson: O kobity, chociażby.
Odpowiedz@ziobeermann: Czyli kobiety to pierdoły wg. Ciebie... aha.
Odpowiedz@ziobeermann: Poza tym kobiety skaczą sobie do gardeł o facetów. @katem: Możesz podać przykłady tych pierdół? Bo jak długo żyję, nie przypominam sobie, żeby faceci się zachowywali w podobny sposób.
Odpowiedz@Gbursson: sądząc po ilości minusów za niewinne pytanie stwierdzam, że solidarność jajników jednak istnieje, jak bułkę kocham :)
Odpowiedz@Gbursson: Widziałam jak sobie skakali do gardeł ostatnio jak w mini tesco 4 -opak piwa za 4 zł sprzedawali, i kolejka na pół sklepu
Odpowiedz@MamaSeby: niezłe :). Chociaż dla mnie abstrakcyjne, bo piwa nie piję.
Odpowiedz@Gbursson: Choćby drużyny piłkarskie. Serio... prać się po gębach, bo ktoś ma inny szaliczek?
OdpowiedzNie no, fajnie, ale nie podobają mi się twoje wstawki o świętych krowach. Sama odczułaś, że w ciąży można nie być na siłach, że z małym dzieckiem ciężko wystać w długiej kolejce, a mimo to wciąż uważasz, że kobiety które potrzebują ustąpienia w kolejce to "święte krowy".
Odpowiedz@GythaOgg: Masz 100% rację. Zdarzają się ciąże od pierwszego dnia trudne, a nawet jak sa łatwe w przebiegu to nie rozumiem dlaczego kobieta nie ma korzystać z przysługujących jej przywilejów. Honorowi dawcy też w wielu miejscach mają pierwszeństwo. Okreslanie takich osób mianem świętych krów jest zwyczajnie głupie
Odpowiedz@maat_: ja myślę, że to jest taki kontratak. Non stop się słyszy, że ciężarne(i matki małych dzieci) są roszczeniowe, dzieci rodzą dla 500+, w każdej prośbie o ustąpienie widzi się robienie ja złość(podobnie zresztą pisze się o starszych ludziach). Toteż jak pisze kobieta w ciąży, to prawie zawsze się usprawiedliwia. Serio, przejrzyj historie tutaj.
Odpowiedz@tysenna: Też to zauważyłam. Czekam na ten moment, kiedy wreszcie kobiety przestaną się usprawiedliwiać przed całym światem i pójdą po swoje. Wierzę, że się doczekam.
OdpowiedzBylam kiedys w Biedronce z ciezarna kolezanka, pani w kasie wola do przodu, to puszczam kolezanke, bo sie jej nalezy, a kasjerka macha tez na mnie. Coz, powinnam zrzucic nadwage, bo w autobusie tez sie zdarzylo, ze mi miejsca starsze panie ustepowaly...
OdpowiedzBędąc w 3 ciąży, mieszkałam najbliżej tesco. Tak się złożyło, że w okolicach świąt Bożego Narodzenia mąż został wysłany w delegację - cóż, zdaża się..Zakupy same się nie zrobią, więc w 7miesiącu ciąży z dość dużym brzuchem z dwójką potworków w wieku 4 lata i niespełna 2 potuptałam na zakupy. Dzieci jak dzieci, raz grzeczniejsze, raz nie...ludzi masa mimo, że środek tygodnia i godzina plus/minus 11-12. Mój brzuch, moje dzieci, staram się nikomu nie zawadzać itp. Stoję w kolejce, tzn. zakupy niezbyt duże więc młodsza latrośl w wózku typu parasolka, starsza siedzi na "podstawce" zamontowanej przy wózku a na końcu ja z niedużym koszykiem...Ogonek kolejki dość spory, pi razy oko z 15 osób przy kasach. Dzieci w miarę grzeczne, jedno zjada tictaki (tak wiem, bardzo wychowawcze), drugie siedzi na podstawce bo nóżki się zmęczyły i śpiewa coś pod nosem - jest dobrze... Mniej więcej w momencie gdy było przdemną z 5 osób i za mną też trochę, zostałam "zrypana" przez pana znajdującego się z przodu bo: 1. W ciąży nie chodzi się po sklepach tylko siedzi w domu 2. On chce zrobić w spokoju zakupy a nie patrzeć (???) na baby w ciąży i bachory.... Mnie trochę wmurowało, dzieci ani nie krzyczały, ani nie były głośno,ciąża -pewnie zbyt atrakcyjnie nie wyglądałam... Z ripostą ubiegł mnie Pan gdzieś z tyłu, co stwierdził, że absolutnie się zgadza i kazał Panu robić zakupy w nocy, wtedy nie będzie dzieci i ciężarnych, wszystko ku uciesze "kolejkowiczów" -że coś się dzieje... Słyszała to Pani kasjerka, która rozdarła się, że fakfycznie, kobieta w ciąży stać w kolejce nie powinna, pan chwilowo nie załapał i się ucieszył a za chwilę został praktycznie "przegoniony" by zrobić miejsce do kasy... :-)
OdpowiedzJednym słowem: facet przekozaczył ;)
Odpowiedz@InessaMaximova: Burak nie facet :)
OdpowiedzTeż się staram nie być tzw "święta krową" (pisze tak dlatego że znam/widuje dziewczyny które może faktycznie w którymś tygodniu ciąży są i drą się na pół autobusu że one żądają tego akurat miejsca bo im się należy bo jadą aż 1 przystanek) ale są sytuacje kiedy wolałabym usiąść czy być przepuszczalna. Zwykle w autobusie wracając z zakupów, szybko się mecze i skacze mi cukier(zdarzy się że wejdę do biedry po 1 rzecz a wyjdę z 2 siatami), wsiadamy wtedy w autobus mimo że to tylko 2-3 przystanki, ale już kilka musiałam się odezwać mimo że nie lubię tego robić. Najbardziej piekielny był chyba oan w wieku około 60 lat który jak zobaczył wolne miejsce do którego właśnie zbliża się wieloryb obladowany siatami, rzucił się przepychajav przez pół autobusu, bo on jest starszy i mu się należy. Miejsca wtedy ustąpiła mi babcinka ledwo trzymajaca się na nogach, ale nie skorzystałam, jej się bardziej przyda, usiadłam sobie na schodku, bo jak tylko na kogoś spojrzała to nagle odwrót i ślepota. niemiło potem słuchać tego pana który jojczy całą drogę o nie wychowanej młodzieży, a kilka osób mu wtóruje..
Odpowiedz@dzasdusia: I apiać to samo... Mówisz, że cukier skacze, że czasem wolisz być przepuszczona, ale mimo to, inne dziewczyny oceniasz tak, że "się drą". Może one czują się tak samo jak ty, z tą różnicą, że one nie przysiądą posłusznie na schodku tylko domagają się głośno tego, co im się należy?
OdpowiedzTyle że wg mnie wcale się to nie "należy". Uważam że dopóki umiem stać to stać mogę. Wiadomo że im brzuch większy tym gorzej się stoi. Ale ciąża to nie choroba. A poza tym jak dziewczyna ma brzuch wielkości jabłka i póki się nie wydrze to nikt o ciąży nie wie, to nie dziwne że nikt nie puszcza.
Odpowiedz@GythaOgg: Myślę, że różnica w odbiorze wynika stąd, że jedna ciężarna domaga się swojego, choćby podniesionym, stanowczym głosem i pozostaje wtedy kobietą w ciąży, a inna będzie ludzi dookoła wrzaskiem wyzywać od najgorszych - i to jest moment kiedy staje się "świętą krową". Tak samo w innych przypadkach - w tramwaju ustąpisz babuni, która poprosi o ustąpienie miejsca, a olejesz awanturujące się babsko.
OdpowiedzStrasznie ciężko się czyta....
Odpowiedzjeżeli kiedykolwiek usłyszę, że ktoś mówi do ciężarnej, że się puściła - wtedy w to uwierzę.
Odpowiedz@the: A ja jak osobiście zobaczę ziemię krążącą wokół słońca to uwierzę, że krąży wokół słonca.
OdpowiedzW Rossmanie nigdy nie zdarzyły mi się problemy :) Za to już w Kauflandzie i Auchan nagminnie wpychali się przede mnie panowie w sile wieku w kasach z pierwszeństwem. Czy to z dzieckiem byłam czy w ciąży.
Odpowiedz