Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dwa tygodnie temu zmieniłam mieszkanie. Tańsze, lepsza okolica, nie przeszkadzało mi i…

Dwa tygodnie temu zmieniłam mieszkanie. Tańsze, lepsza okolica, nie przeszkadzało mi i współlokatorce, że to kawalerka, jakoś sobie poradzimy. Od razu od właścicieli dowiedziałyśmy się, że blok głównie zamieszkiwany jest przez starsze osoby oraz ostrzegli nas przed sąsiadką z dołu, która lubi ciszę. Stwierdziłyśmy, że nie będzie problemu, zawsze chciałyśmy żyć w zgodzie z sąsiadami, nie robimy nigdy dużych imprez, uważamy, że lepiej jest pójść do kogoś innego na imprezę niż później sprzątać u siebie. Chciałyśmy tylko zrobić parapetówkę, oraz urodziny raz moje, raz współlokatorki. Nigdy nie miałyśmy problemów z sąsiadami, więc i tutaj uważałyśmy, że nie będziemy miały. Jednak trochę się pomyliłyśmy.

Pierwszy dzień po przeprowadzce. Zaprosiłyśmy wspólnego kolegę na piwo. Muzyka nie grała, bo nawet nie miałyśmy jeszcze internetu w mieszkaniu, kupiliśmy sobie po jednym piwie, więc nawet głośno się nie zachowywaliśmy, ale wiadomo, jak to piwo, trzeba od czasu do czasu pójść do łazienki. Kilka minut po 22 usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Wszyscy zdziwieni, bo nikogo nie zapraszaliśmy, a jakby ktoś do nas przyszedł, to by zadzwonił domofonem, aby w ogóle do klatki wejść. Otwieram drzwi, a tam kobieta, na oko 50-60 lat i zaczyna tyradę, że jej córka chce się wyspać do pracy jutro rano, że jest głośno, że prosi nas, aby było cicho, żadnych imprez w środku tygodnia. Popatrzyłam się na nią zdziwiona, przecież żadnej imprezy nie było, ani muzyki, ani głośnych rozmów. Powiedziałam jej to, a ona stwierdziła, że za głośno chodzimy. Więc zwróciłam jej uwagę, że nie mamy nałożonych butów, podłoga niestety skrzypi, a blok z wielkiej płyty, więc się wszystko nosi. Pogadała, pogroziła policją i poszła.

Kilka dni później zaprosiłyśmy koleżankę z chłopakiem. W środku tygodnia, ja ze współlokatorką miałyśmy jeszcze wolne na uczelni, a akurat tak się złożyło, że koleżanka z chłopakiem mieli wolne następnego dnia w pracy. Kupiliśmy sobie kilka piw, włączyliśmy muzykę na laptopie tak, aby jej nie było słychać w kuchni sąsiadującej z pokojem i zajęliśmy się grą w alko chińczyka (gra podoba do chińczyka, jednak na każdym polu są zadania do wykonania, np. osoby z czarnymi skarpetkami piją, albo opowiedz kawał albo wypijesz 3 łyki). Chwilę po tym, jak zaczęliśmy grę, usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Tak, to znowu była sąsiadka z dołu, tym razem za głośno się śmialiśmy i pogroziła policją. Stwierdziliśmy, że lepiej będzie pójść do koleżanki po 22, aby nie mieć problemów.

Dzisiaj stwierdziłam, że mając wolny dzień posprzątam w mieszkaniu. Trochę poszurałam krzesłami, popodnosiłam worki ze śmieciami (w których także i były butelki i puszki) oraz przeszłam się z 2 razy po mieszkaniu w butach, aby wynieść śmieci. Gdy wróciłam, sąsiadka z dołu przyszła i stwierdziła, że za głośno chodzę i że robię właśnie imprezę. Nic nie odpowiedziałam, tylko zamknęłam jej drzwi.

Mało piekielne? Właściciele mówili, że potrafiła codziennie przychodzić do matki właściciela (kobieta zmarła w wieku 96 lat) i mówić, że za głośno szura nogami po mieszkaniu.

sąsiedzi

by misguided
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar karolciaaa
32 32

Prosta rada - wizjer w drzwiach i nie otwierać. Jak wezwie policję raz, drugi, trzeci (pod warunkiem, że rzeczywiście jest względna cisza a nie impreza) zgłosić uporczywe nękanie. Może się ogarnie.

Odpowiedz
avatar misguided
12 12

@karolciaaa: właśnie ostatnio kilka dni temu chcieliśmy poczekać aż ona przyjedzie i policja, jednak jak na złość chyba nie było jej w mieszkaniu, bo nikt do nas nie dzwonił

Odpowiedz
avatar Litterka
12 16

Jeśli jeszcze raz przyjdzie i będzie narzekała, że za głośno oddychasz, to po prostu powiedz jej, że skoro jej aż tak bardzo normalne odgłosy życia przeszkadzają, to Ty możesz jej jeszcze pokazać, co oznaczają głośni sąsiedzi! Kurczę, jestem przewrażliwiona, nocna rozmowa u sąsiadów doprowadza mnie do szału (ale to też dlatego, że mieszkam w studni akustycznej), ale póki rozmawiają przy oknie, niech sobie siedzą. U innych sąsiadów - pralkę słyszę, i co, mam iść i opierniczyć, że śmią prać o 20? Troszkę tolerancji i da się żyć...

Odpowiedz
avatar misguided
3 11

@Litterka: ostatnio właśnie wymyśliłam, że będę chodzić cały dzień w butach i specjalnie mocno tupać, czekam na wolny dzień współlokatorki, aby to razem wykonać

Odpowiedz
avatar rahell
9 11

Żadnej praktycznej rady nie mam, ale Cię pocieszę, że nie jesteś sama. Robię właśnie remont w mieszkaniu, gdzie wcześniej mieszkał mój partner, na dniab wprowadzamy się tam razem. Sąsiadka z dołu nie słyszy rozmów, nie słyszy muzyki, ale wydaje się jej, że słyszy kroki. Mniej więcej raz w tygodniu robiła partnerowi awantury, że za głośno chodzi. Czasem jej to przeszkadzało o 7 rano, czasem o 13, a czasem o 3 w nocy słyszy przestawianie mebli. Problem w tym, że mojego partnera nie ma w domu od 6 do 18, a w nocy śpi ;). Sąsiadka za Chiny Ludowe nie chce uwierzyć, że słyszy raczej kogoś innego niż mojego partnera (a blok jest taki, że po rurach się bardzo niosą dźwięki). Będzie ciekawie ;)

Odpowiedz
avatar jass
6 8

Głośne chodzenie, jak ja to znam! U mnie cyrk z sąsiadem trwał około półtora roku, aż w końcu zaczął drzeć paszczę po nocy, za trzecim czy czwartym razem wywrzeszczał w ten sposób, że jestem ku*wą, a następnego dnia przyszedł z awanturą. Na tym etapie nie miałam już za grosz cierpliwości i powiedziałam, że jak jeszcze raz rozedrze gębę po nocy to po pierwsze wezwę policję do zakłócania ciszy nocnej (aż się zapowietrzył na takie odwrócenie ról), po drugie pójdę złożyć zawiadomienie o stalkingu (przy czym nie sądzę żeby wiedział co to). Pomogło, od tej pory mijał mnie z nienawistną miną ale żadnego darcia się, walenia miotłą w podłogę ani pretensji już nie było. Także moja rada - spróbuj jak najszybciej doprowadzić do sytuacji, w której role się odwrócą i to Ty będziesz mogła babie pogrozić policją, najwyraźniej dla takiego starego tłuka to szok ;)

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
2 28

"Muzyka nie grała, bo nawet nie miałyśmy jeszcze internetu w mieszkaniu," O k..wa!

Odpowiedz
avatar Gbursson
9 9

@Fomalhaut: co chcesz? pokolenie spotify i youtube.

Odpowiedz
avatar Kosiciel
6 8

@Gbursson: A może ze względu na chociażby powierzchnię mieszkaniową nie ma dodatkowych sprzętów w postaci kolumn, odtwarzacza płyt/kaset czy nawet radia, bo szkoda miejsca i są tak naprawdę zbędne? Chociaż i bez netu zwykle trzyma się ulubione kawałki na dysku.

Odpowiedz
avatar ejbisidii
-1 3

Co za menda...

Odpowiedz
avatar peroxydum
5 7

Moi znajomi nauczyli taką natręciarę, że walenie w grzejnik zostanie potraktowane jako konkurs i odpowiedzieli waleniem w butami w ścianę. Szybko babie przeszło.

Odpowiedz
avatar Bubu2016
4 4

...zaczyna tyranię? ;)

Odpowiedz
avatar AsianGirl
2 4

Skąd ja to znam. Miałam takiego sąsiada, kiedy wynajmowałam jeszcze mieszkanie - człowiek dość młody, za to z małym dzieckiem, klasyczny przykład odpieluszkowego zapalenia mózgu. Przeszkadzało mu dosłownie wszystko. Że za głośno chodzimy po mieszkaniu i schodach (windy nie było). Że za głośno szuramy meblami w godzinach wczesnoporannych, czyli 3.00, 4.00 (na pewno). Że śmieliśmy dziurę na karnisz wywiercić o 19.00, przecież dziecko o tej porze już śpi. Że się do nas gołębie zlatują i jemu na balkon srają (pewnie, zamiast sobie posprzątać, lepiej pójść i sąsiada op...rzyć). No i oczywiście imprezy, imprezy, codzienne imprezy do późnej nocy (w mieszkaniu było nas 4 osoby pracujące na pełen etat, które kiedyś też musiały spać...). Kiedy problem zaczął narastać (facet przychodził codziennie albo co parę dni, czatował na nas na klatce schodowej), problem został rozwiązany - zgłoszenie do dzielnicowego, do spółdzielni i wreszcie męska rozmowa (prawdziwa rozmowa, żadnej przemocy :D). Pomogło, doczekaliśmy końca wynajmu we względnym spokoju.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 października 2016 o 9:28

avatar bazienka
0 2

@AsianGirl: a koty uporczywie tupia. zlosliwce jedne. ;)

Odpowiedz
avatar Carima
3 5

Tacy ludzie niby całe życie w mieście, pewnie większość życia w bloku i to im przeszkadza? Nie rozumiem jak można się przez tyle lat nie przyzwyczaić, co innego jak jakimś cudem ktoś z domku jednorodzinnego ląduje w bloku, ale każdego nadwrażliwca bym wysłała na miesiąc chociaż do mojej byłej już stancji w takim domu przerobionym z hotelu na długoterminowy wynajem pokoi :D Po roku tam, nie przeszkadzałoby mi chyba, jakby sąsiad zza ściany grał na perkusji o północy. A zanim się tam wprowadziłam mieszkałam w domu jednorodzinnym na środku niczego.

Odpowiedz
avatar dadelajda
-2 2

Na taką osobę trzeba zwyczajnie "wydrzeć ryja". Z chamem rozmawiam po chamsku.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
0 0

Wszyscy mają piekielnych sąsiadów, to ja napiszę, że mam fajnych:D Teraz to się z chłopakiem "ustatkowaliśmy" (zwyczajnie nie mam czasu i siły na imprezowanie, bo więcej pracuję), ale kiedyś dość często bywały u nas imprezy i nigdy się nikt nie czepiał. A bywało głośno, bo jak wpadło trzech z gitarami to były koncerty :P Może sąsiadom się podobało? ;)

Odpowiedz
avatar tomatek
0 0

co?

Odpowiedz
avatar CukierekAlboWirus
2 2

@doflamingo1993: aha. Pewnie bardzo dużo kobiet wprost marzy żeby mieć takiego partnera jak ty.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

jesli wezwie kiedys policje to dopilnujcie zeby dostala mandat jesli wezwanie bedzie bezpodstawne i tak za kazdym razem jesli wezwan bedzie pomimo to iele- zgloscie uporczywe nekanie niedawno czytalam historie, w kt facet wracal skads i pod drzwiami zastal upierdliwa sasiadke z policja, dobijajacych sie do PUSTEGO mieszkania... inna rzecz, ze ja bym sie z takim upierdliwym babskiem za sciana czy pod podloga nie zgodzila mieszkac skoro wlasciciel o niej powiedzial po co mi stres?

Odpowiedz
avatar jkniepremier
0 2

A może zamiast kajać się przed durną babą, że u was cicho, wparować do niej kilka razy z awanturą,że głośno słucha radia z twarzą, że stuka meblami, it.p. Zagrozić policją, strażą miejską, inkwizycją...

Odpowiedz
avatar Maniana
-1 3

Czytam wasze komentarze i zastanawiam się czy tylko ja nie byłem w tym bloku i nie wiem jak jest naprawdę. Wszyscy tacy mądrzy, genialni wręcz i doskonale znają sytuację. Tam gdzie mieszkam są stare stropy i podłogi i naprawdę słuchać wszystko nawet jak ktoś nadepnie na ziarenko piasku. Poszedłem z tym z do sąsiadów z góry z prośbą czy mogliby zwracać uwagę na to jak chodzą i nie maszerować w nocy krokiem żołnierskim (nie istotne czy w butach czy bez). Oczywiście wyskoczyli jak wy ... że debil, że przewrażliwiony itd. Grzecznie zaprosiłem jednego na dół drugi miał się przespacerować, poprzesuwać krzesła. I uwaga jak już byliśmy na dole do od sąsiada usłyszałem tylko "... o ku...wa ! przepraszam ! co za syf.. ja nawet słyszę czy przestawia czerwone czy niebieskie krzesło ;P" i było potem ok. Więc może sprawdźcie czy aby nie faktycznie ten blok jest tak stary i źle zbudowany że ciężko wytrzymać wasze "sporadyczne" i "ciche" nie-imprezy.

Odpowiedz
avatar AsianGirl
1 1

@Maniana: Tylko że ten człowiek na górze też musi jakoś żyć i funkcjonować... Ma chodzić cały czas na paluszkach, bo tak się komuś podoba? Nie, to nie był stary i źle zbudowany blok. Ani też nikt mnie na dół nie zapraszał, wiecznie tylko żale, pretensje i żądania, jedno bardziej absurdalne od drugiego. A jak sąsiad imprezę organizował, to mnie o zdanie nie pytał. To jemu wolno, a mnie nie? Jednak to jest blok, myślałam, że każdy musi się przyłożyć do tego, by żyć w zgodzie, i każdego obowiązują te same zasady...

Odpowiedz
Udostępnij