Cóż. Dzisiaj z humorem, z pracy, bo wiecznie użalać się nie wypada.
Pracuję w domu seniora za Odrą.
Którejś nocy strasznie doskwierał na nocnej zmianie wrzaskami pacjent, że były skargi aż z piętra wyżej, bo inni pacjenci spać nie mogą. A wrzeszczał i śpiewał na całe gardło, w dodatku robił się agresywny. Noc wyjątkowa i rzadka, żeby miał aż taki ostry napad.
Podałam lek uspokajający, który po trzech godzinach nie dał żadnego efektu, a powinien wystąpić po godzinie. Było coraz gorzej, więc zgodnie ze wskazaniami dałam lek awaryjny, który pozwolił spać krzyczącemu i jego ofiarom, a mi skończyć zmianę bez śliwki pod okiem. (Zwykle staram się go nie dawać, bo szkodzi, a i za dnia zmula).
Na przejęciu zmiany od szefowej dostałam opiernicz, że w gaciach niebezpiecznie ciepło się zrobiło, że podałam lek awaryjny, choć zgodnie ze wskazaniami.
Szefowa- SZ, oraz Ja.
Sz: Czemu podałaś mu lek awaryjny? Nie pozwalam, tak nie można.
Ja: Lekarz pozwala, więc można. W raporcie napisałam czemu.
Sz: Tak nie wolno!
Ja: A co? Miałam zaśpiewać kołysankę zanim wezmę rozmach gaśnicą?!
Cóż. Szefowa odpuściła w akompaniamencie śmiechów koleżanek i kolegów z przejmującej moją zmiany.
No wiesz? Mogłaś chociaż spróbować, zamiast tak na łatwiznę iść ;)
Odpowiedz"lek awaryjny"? Co to niby jest? Jak pacjent agresywny, idzie sie do lekarza i mówi, że dostał (najczęściej podaje się hydrokzsyzynę 10/25) i jak to nie pomaga to 2ml relanium w dupsko/venflon i gagatek śpi po 3 sekundach,. Zdarzają się pacjenci oporni, że dawki końskie dostają i dopieor po pół godzinie działa, ale to jest odsetek. Opowieść grubymi nićmi szyta, ale niejako oddaje obraz sytuacji z czym personel średni się zmaga.
Odpowiedz@Arcialeth: może Pavulon na rozluźnienie
Odpowiedz@Jango_Fett: e tam pavulon. Od razu garść nasennych i wódką, a co! Jak szaleć to szaleć! *sarkazm*
OdpowiedzNie myl domu starców ze szpitalem. Tam nie podają pracownicy leków dozylnie i nie pytaj dlaczego bo nie wiem. Tam postępujemy zgodnie z planem leków przypisanych przez lekarzy zewnętrznych bo tu nawet lekarza nie ma. W tym przypadku pole manewru miałam w postaci tylko melperonu i sulpirydu.
Odpowiedz@Carrotka: niemiecka składnia.. :)
OdpowiedzTez miałam dzis przeboje z GLSem. Zamówiłam paczkę do domu, a ze jestem na zwolnieniu lekarskim cały dzien siedziałam w domu. O 17:30 dostaje e-mail, ze godzinę temu kurier nie zastal mnie w domu i zostawił paczkę w punkcie... niestety obawiam sie, ze nawet nie próbował przyjechać insprawdzic czy jestem, bo poza mailem awiza w wersji papierowej brak. Zadzwoniłam na infolinie, wyraziłam swoją opinie na temat zachowania kuriera i złożyłam na niego skargę. Poprosiłam do tego konsultanta, zeby teraz wysłał kuriera po te paczkę i niech mi ja przywiezie do domu - w koncu za to wlasnie zapłaciłam. Okazało sie jednak, ze kurier nie moze tego zrobić, bo musiałby ja ponownie dostarczyć do centrali i dopiero wtedy przywieźć do mnie... co to w ogole za durne procedury?! Sprawdzam, a punkt odbioru czynny pn-pt 10-18... super mamy juz 17:40 wiec szybko wsiadłam w samochód i dosłownie na ostatnia chwile wyrobiłam sie przed zamknięciem, bo bym czekała do poniedziałku. Co ciekawe razem ze mną po paczki zgłosił sie całkiem pokaźny tłumek ludzi - kurier nie odwiedził nikogo... po prostu od razu zawiózł wszystkie paczki do punktu. Bardzo często zamawiam w sklepach internetowych z dostawa kurierem, ale takie hece mam tylko z GLSem...
Odpowiedz