Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pojawiło się tu ostatnio kilka historii na temat tajemnicy lekarskiej, dokumentacji tejże,…

Pojawiło się tu ostatnio kilka historii na temat tajemnicy lekarskiej, dokumentacji tejże, zwykłej i elektronicznej.
Jest mi temat bliski z racji wykonywanych obowiązków służbowych. Dokumentację elektroniczną mam w przychodni wprowadzoną, ale z racji, że jest nieobowiązkowa, to nie działa. Lekarze piszą na papierze. Zresztą i tak to pisane w komputerze trzeba by drukować, więc na jedno wychodzi.

Jest jednak jedna kwestia związana z elektroniczną dokumentacją, którą mało kto zauważa. A na pewno nie widzi tego ustawodawca.
Chodzi o tę drobną sprawę, która tę całą elektronikę napędza.
O prąd.
Ten w gniazdku.
Bo czasem go nie ma.
W miastach może jest to zjawisko rzadkie, prąd wyłączają od wielkiej awarii, ale w małych wiejskich przychodniach bywa różnie. Tu bez UPS-a do każdego komputera się nie obejdzie, serwer ma czasem UPS większy niż on sam, switch, router mają też. I dobrze. Tylko takie zabezpieczenie wystarcza na godzinę. Rzadko więcej. A bywa, że prądu nie ma pół dnia. I to to ważniejsze pół, bo np. od 8 do 14.
I co wtedy? Teraz radzimy sobie bez kłopotu, każdy lekarz ma nadrukowany zapas pustych recept, skierowań, resztę pisze w karcie.
A jak ma to wyglądać przy EDM? Nie ma prądu, nie ma dostępu do historii choroby, zbadać można, ale już leki niekoniecznie, bo lekarz może nie pamiętać co pacjent bierze.

Ciekawe, czy ktokolwiek pomyślał, że wprowadzając EDM taka mała przychodnia będzie musiała kupić generator prądu. I z jakimi kosztami to się wiąże.

słuzba_zdrowia

by tatapsychopata
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar JanMariaWyborow
17 19

Poważnie, w XXI wieku, w środku Europy? Nigdy bym nie pomyślał... (ja miastowy jestem od urodzenia, ale krewni i znajomi ze wsi też nigdy nie mówili)

Odpowiedz
avatar Zmora
5 7

@JanMariaWyborow: Haha, no to kiepsko. Ja mieszkam na zadupiu ledwie 20km od stolicy i spokojnie mogę powiedzieć, że jakbyśmy mieli kuchenkę elektryczną a nie gazową, to byśmy w niektóre dni głodni chodzili, bo by się nic ugotować nie dało. Generator spalinowy też mamy, żeby nam żarcie w lodówce nie umarło, jakby co. Wody też czasem nie ma, choć rzadziej. Normalka. Pewnie znajomi ze wsi nie wspominali, bo już są wszyscy doskonale przyzwyczajeni. Albo mają to szczęście mieszkać na wsi, na której nie ma awarii przynajmniej raz w miesiącu. :P A jak się dzwoni do elektrowni z pretensją, że prądu nie ma, to się drą, że oni nie mogą naprawiać jak muszą przez telefon gadać z nami. :P

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 października 2016 o 14:41

avatar Carima
2 2

@Zmora Mieszkam jakieś 70km od najbliższego dużego miasta,we wsi na środku niczego, wokół albo wiochy podobne albo malutkie miasteczka.... I awaria prądu czy wody (u nas to zależy czy w wiosce obok gdzie znajduje się pompa wodna jest prąd) to coś co się zdarza raz do roku albo rzadziej najczęściej po jakiejś ogromnej burzy i trwa max 2-3h. Planowe wyłączenie raz do roku. A tu 20km od stolicy takie cyrki?

Odpowiedz
avatar Ursueal
2 2

@Carima: Bardzo możliwe. Wszystko zależy od wielu rzeczy, np. stanu technicznego infrastruktury - i to faktycznego, a nie na papierze. I tego, jak bardzo chce się pracować panom odpowiedzialnym za usuwanie skutków awarii i zdarzeń losowych, np. burz i wichur. Zdarzają się też miejsca, gdzie instalacje są po prostu idiotycznie zrobione i ludzie muszą sobie z tym radzić. I, co pamiętam z czasów mieszkania z rodzicami, jeżeli w okolicy jest rezydencja ważnego polityka, to jakiekolwiek przerwy w dostawie wody czy prądu są załatwiane niemalże przed ich wystąpieniem.

Odpowiedz
avatar Carima
0 0

@Ursueal: Z faktu, że pochodzę z takiej zapomnianej przez bóstwa pustelni, na której mimo wszystko zawsze szybko naprawiane są te rzadkie usterki, aż mi trudno uwierzyć w takie rzeczy. Mieszkańcy nie są w stanie jakoś wspólnie domagać się solidnej naprawy? Od razu nie naprawią, ale jakby im męczyć tyłki co chwilę to może coś by się ruszyło.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

Serio, to się zdarza. Zdarzają się awarie, ale i zaplanowane przerwy w dostawie prądu. Trudno sobie wyobrazić, żeby przychodnia stanęła na pół dnia, bo nie może pisać dokumentacji, recept, skierowań i tym podobnych rzeczy. Jak zwykle nikt nie myśli o najbardziej prozaicznych rzeczach... Komu się oberwie, kiedy z powodu przerwy w zasilaniu praca przychodni zostanie sparaliżowana? Oczywiście, że personelowi :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 października 2016 o 14:39

avatar FikMikfeegiel
12 12

Odnośnie zabezpieczenia danych elektronicznych. Przeprowadź taki eksperyment. Poproś znajomego, żeby poszedł do tej przychodni, z którą współpracujesz. Niech powie, że jest z TPSA, czy czegokolwiek innego i poprosi o dostęp do komputera. W przychodni, z którą ja współpracuje, żadna z pań testu nie przeszła. Wpuściły, a nawet hasło wpisały. A za każdym razem im tłukłem do głowy, że za to grozi 10 lat więzienia. Dopiero terapia szokowa pomogła.

Odpowiedz
avatar Nieniecierpliwa
18 18

My mamy zarówno UPSy przy każdym komputerze, jak i agregat prądotwórczy (a jesteśmy stosunkowo małą, wiejską przychodnią). Tu nie chodzi jedynie o komputery. Co robicie ze szczepionkami w przypadku awarii prądu? Pal licho EDM, bo w takiej sytuacji to nie jest najważniejsze. Jeśli przez całą noc nie ma prądu w przychodni albo nie daj buk przez weekend, to mam rozumieć, że wszystkie szczepionki wywalacie? Do użytku się już przecież nie nadają.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
3 3

@Nieniecierpliwa: A tu już od dawna mam sprawę załatwioną. Do lodówek (przychodnia i filia) kupiłem po dwa akumulatory od czegoś wielkiego i jeszcze większą przetwornicę. Lodówka na czymś takim spokojnie chodzi trzy dni. Niby można to zastosować do reszty urządzeń, ale to cholernie drogo by wyszło.

Odpowiedz
avatar egow
-2 12

Ciężkie do uwierzenia, by w XXI wieku znikał prąd gdy nie ma żadnej burzy/wichury zrywającej kable. Może trzeba nie narzekać na komputeryzację, tylko zastanowić się, czemu to się psuje?

Odpowiedz
avatar jass
4 4

@egow: słabo znasz rzeczywistość tego XXI wieku ;) Mieszkam pod Warszawą, w sporym mieście i awarie są u nas rzeczywiście bardzo rzadko. Koleżanka mieszka w podobnej odległości od stolicy, ale w miejscowości której zdecydowanie bliżej jest do wsi i u nich awarie prądu to irytująca norma.

Odpowiedz
avatar egow
-2 4

@jass: to niech sie zainteresują, czemu ktoś im wyciąga wtyczkę. Ja mieszkając na wsi prądu przy normalnej pogodzie to może raz do roku?

Odpowiedz
avatar Zmora
6 6

@egow: To jeszcze mało widziałeś. Na zadupiu pod Warszawą to ledwo prądu nie ma od czasu do czasu, a przecież w tym kraju są jeszcze spokojnie zadupia gdzie gaz się w butlach kupuje, a wodę ze studni nosi...

Odpowiedz
avatar feluska
3 3

@Zmora: A jak mówię, że mieszkam na zadupiu to się ze mną nie zgadzają, bo przecież to miasto "byłe wojewódzkie!", a teraz powiatowe. :D Gaz w butlach u nas to norma, nie znam nikogo, kto ma ziemny.

Odpowiedz
avatar Ursueal
1 1

@feluska: Gaz w butlach to i w stolycy się trafia.

Odpowiedz
avatar Carima
1 1

@Zmora: Gaz w butlach mam od zawsze, centralne ogrzewanie też trzeba samemu pilnować. Ale awarii prądu i wody prawie nie ma, a Internet mam lepszy niż zasięg sieci w telefonie ;p Nie generalizujmy, po prostu nie wszędzie opłaca się gazociąg poprowadzić, a butlę wymienić raz na miesiąc to żaden problem. Woda ze studni to marzenie - czysta i bez chloru ;p Aktualnie już niewykonalne w większości miejsc ze względu na zanieczyszczenia gleby. A na głębinowe to chyba pozwolenie trzeba mieć i dużo zielonych w portfelu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 października 2016 o 13:01

avatar matias_lok
6 8

XXI wiek. Taka komputeryzacja jest potrzebna. czasem po 3 latach z tych papierów nic nie wynika/gubi się. w zusie często papiery sprzed 10 lat dawno zjadły szczury czy zalała powódź. I tak, przychodnia powinna już dawno sobie załatwić generator prądu. Pół biedy poz. Ale w takich przychodniach często jest stomatolog, ginekolog, chirurgia ogólna, okulistyka itp - też działają na świeczki przez pół dnia?

Odpowiedz
avatar Rollem
1 3

Może wystarczy przesiąść się na laptopy i dodać dostęp zdalny na serwerze postawionym na blackberry, które niemal nie pobiera pradu?

Odpowiedz
avatar egow
2 2

@Rollem: serwer wspoldzielony na jakims gówinku niskiej mocy? A to nie będzie sie niewiarygodnie mulić? Generator prądu...

Odpowiedz
avatar R4ndy
2 2

@Rollem: nie rasberry czasami? @egow: nie będzie, baza danych na kilku użytkowników z serwerem www nie ma jakiś kosmicznych wymagań.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
0 2

@Rollem: Postaw na blackberry Oracla cfaniaczku...

Odpowiedz
avatar tick
0 0

@Rollem: ale tu raczej chodzi o serwer bazodanowy, a nie plikowy. Każdy system informatyczny wymaga swojej bazy danych, najczęściej na odpowiednim serwerze bazodanowym. Wiele poleceń SQL jest podobna, ale sporo jest zwyczajnie niekompatybilna, więc nie da się przenieść ADHOC rozwiązań dedykowanych na PL-SQL na T-SQL czy MySQL.

Odpowiedz
avatar Rollem
0 2

@egow: Pobiera niewiele prądu, ale ma calkiem niezłą wydajność, większą niż potrzeba do prostego serwera @R4ndy Faktycznie, pomyliłem z telefonami @tatapsychopata Pomyliłem blackberry z rasberry, i to i to produkuje małe urządzenia elektroniczne :P @tick Mi chodzi tylko o zdalny dostęp do danych, zwyczajny pośrednik.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
1 1

@Rollem: OK, ale to i tak nieistotne. Na tych maleństwach nie postawisz Oracla. Serwer plikowy jeszcze tak, ale tu chodzi o bazę danych, która to musi być na centralnym serwerze, a baza danych chodzi na Oraclu. A ten jest tylko na coś większego.

Odpowiedz
avatar gbdlin
0 0

@tatapsychopata: na raspberry może i nie da się postawić takiej bazy, ale istnieją inne komputery, opare o i386 (Intel Atom), na których spokojnie taką operację można przeprowadzić. Pytanie czy wydajność wystarczy, żeby wszystko dobrze działało, ale w ogólnym rozrachunku taniej będzie kupić generator niż wymieniać cały sprzęt na taki, co na bateriach cały dzień potrzyma... A co do samej historii - nie zgadzam się z nią całkowicie... Tj zgadzam się, że jest piekielna i że to może być dla przychodni dużym problemem, ale moim zdaniem winny/pielkielny nie jest ten, kto wprowadza EDM, ale raczej dostawca energii, organizacja rządowa której podlegają przychodnie lub sama przychodnia i jej personel. Dlaczego? - Dostawca energii - mamy XXI, rok 2016... takie awarie nie powinny się zdarzać lub powinny trwać co najmniej godzinę... Rząd nie może wstrzymywać wprowadzania EDM, bo takie rzeczy dzieją się w niektórych przychodniach... System ten może dla Was jest wadą z w/w przyczyny, dla innych przychodni jest niewyobrażalną zaletą... W większych miastach często zdarza się, że trzeba pomóc osobie, która nie jest zarejestrowana w danej przychodni lub szpitalu. Nie ma przecież czasu na wydobywanie kartoteki chorego z przychodni do której należy, EDM daje dostęp do tych danych natychmiastowo. Nie mówiąc już o kosztach związanych z przetwarzaniem i archiwizacją danych papierowych... - organizacja rządowa, której podlegają przychodnie - według mnie jej zasranym obowiązkiem jest pomóc przychodniom w takiej sytuacji - dostarczając agregaty, załatwiając dofinansowania na nie lub załatwiając sprawę w inny sposób - przychodnia i jej personel - jeśli nie zgłosili tej sprawy nigdzie, nie dochodzą swoich praw i dotrzymywania warunków umowy przez dostawcę energii i jeszcze nie postarali się o agregat (awaria może potrwać tydzień, taka awaria zwykle związana jest ze zwiększoną ilością pacjentów, a lodówki z różnymi potrzebnymi do pomocy takim pacjentom substancjami prądu potrzebują, nie mówiąc o innym sprzęcie). Zastanów się więc, kto tutaj jest piekielny... Bo winić rząd i EDM to tak jakby winić ludzi za to, że wymagają ode mnie bym się mył i nie śmierdział, niż dostawcę wody, przez którego umyć się nie mogę...

Odpowiedz
avatar raj
-1 1

@tatapsychopata: Ciekaw jestem, co to za geniusz zarządził (i jaki miał w tym interes ;)), że to musi być Oracle, a nie np. Postgres - który ma duzo mniejsze wymagania a jest równie niezawodny (chodzą na tym systemy telekomunikacyjne o wymaganej niezawodności typu "pięć dziewiątek" ;), pracuję przy takich). Przypuszczam, ze Postgresa byś na Raspberry postawił bez wiekszego kłopotu...

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
1 1

@raj: Masz rację, ale. Zawsze jakieś ale jest. System medyczny dostarczany jest przez jakąś firmę. Jest kilku producentów takich systemów. Ja wybierałem ten system w 2007 roku. Wtedy tak fajnie nie było. Najbardziej uniwersalnym był system Kamsoftu. Na Oraclu właśnie. I weź to teraz wymień... Zapomnij.

Odpowiedz
avatar zyxxx
-1 1

Generator prądu dla serwera, laptopy dla lekarzy i po problemie. Po co kupować milion UPSów, jak zwykły laptop spokojnie przetrzyma te kilka godzin?

Odpowiedz
avatar Isegrim6
1 3

@zyxxx: tia czyli nie dość że podrażamy system to jeszcze tylko odsuwamy w czasie? Przecież te baterie w lapkach trzeba będzie wymieniać co jakiś czas (2 lata?) bo już nie będą trzymać kilka godzin To ja wolę generatory albo UPSy, są bardziej uniwersalne a przy okazji taniej tym będzie zarządzać i utrzymać

Odpowiedz
avatar zyxxx
-1 1

@Isegrim6: bateria w moim 5-letnim laptopie trzyma 6 godzin. A co 5 lat i tak się komputer wymienia. No i baterie w UPSach również się starzeją.

Odpowiedz
avatar zyxxx
0 0

@Isegrim6: a... no i jeśli chcesz UPSa który potrzyma zasilanie komputera przynajmniej tyle, co ten laptop, to i cena takiego sprzętu będzie podobna do ceny laptopa ;) Te UPSy po kilkaset zł starczą na jakieś 20 minut.

Odpowiedz
avatar R4ndy
0 0

Agragat 4-5kW to koszt koło 1,5-2k, moim zdaniem nie jakieś wielkie pieniądze, a spokojnie na 6-7 stanowisk komputerowych i urządzenia sieciowe wystarczy.

Odpowiedz
avatar sutsirhc
0 0

Tylko te 4-5 kW to braknie jak w przychodni jeszcze działają lodówki na szczepionki, czajniki itd.

Odpowiedz
avatar R4ndy
1 3

@sutsirhc: historia dotyczyła zasilania komputerów, co do czajników - bez przesady, zasilanie awaryjne jest od zapewnienia pracy najważniejszych urządzeń. Zamiast herbaty można się napić wody mineralnej.

Odpowiedz
avatar tick
1 1

Wymagasz myślenia od posłów? Albo od urzędników? No weź... wystarczy popatrzeć jaki rodzaj ludzi pcha się na takie stanowiska, żeby wiedzieć, że nic dobrego z tego nie wyjdzie. Brak wiedzy, brak doświadczenia, problemy z logicznym myśleniem... to tylko najmniejsze dysfunkcje.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
1 1

@tick: Ależ broń cię wszystkie bogi tego świata! Doskonale zdaję sobie sprawę z poziomu naszych wybrańców. Raczej zależy mi na uświadomieniu takich faktów zwykłym ludziom.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
0 2

Panie Łukaszu, młodszy specjalisto... A gdzież to ja napisałem że papier zniknie? Pracuję w tej instytucji już 16 lat, wiem że tu nic nie znika natychmiast, nic też natychmiast się nie dzieje. Pan jako młodszy specjalista pracuje w tej instytucji nieco krócej, może jeszcze nie opanował pan sztuki czytania ze zrozumieniem? A skoro już się pan ujawnił to może wytłumaczy nam jak w przypadku awarii prądu wystawić receptę elektroniczną, o których to receptach się słyszy od jakiegoś czasu. I nie chodzi mi o awarię krótką. Z tymi sobie radzimy. Chodzi o planowe wyłączenia, takie zdarzają się na moim terenie trzy do czterech razów w roku. Prądu nie ma od 8 do 14. Nikt nas nie zawiadamia o tym wcześniej, w elektrowni mają to w dupie. Czy NFZ (tfuuu) będzie sponsorował agregaty?

Odpowiedz
avatar yakhub
1 1

Jasne, bo póki nie było tych całych komputeruf, to prąd był niepotrzebny... A lodówki? Winda? Sprzęt u stomatologa/okulisty jest na korbkę? Znając życie, ogrzewanie bez prądu też nie będzie działało. O świetle nawet nie wspomnę, przecież w zimie jest najzwyczajniej w świecie ciemno! Prawda jest taka, że bez prądu przychodnia I TAK nie jest w stanie funkcjonować. Więc argument od czapy.

Odpowiedz
Udostępnij